Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

koperty


Rekomendowane odpowiedzi

- No cóż, nie zawsze jest tak jakbyśmy sobie tego życzyli - powiedział G zaciągając się papierosem.
Tymczasem była to prawda, którą Zet bez skutku próbował przyswoić sobie przez całe życie. Stał wpatrzony w G czując siłę rosnącego w nim gniewu. Jego oddech stawał się coraz szybszy a ciśnienie krwi skoczyło do alarmującego poziomu. Pulsowało mu w skroniach. G tylko się uśmiechnął i przyjrzał uważniej Zetowi świdrując go wzrokiem. - co uderzysz mnie - spytał spokojnym głosem. Z odskoczył od niego i zaczął kręcić się nerwowo w kółko chcąc uwolnić się od napięcia. Złapał się za głowę i zaczął histerycznie krzyczeć - ja tego nie wytrzymam, to mnie kurwa przerasta. To całe pierdolenie żeby pogodzić się z losem. To jest ponad moje siły. - wybuchnął spazmatycznym szlochem, który aż dudnił w jego piersiach. G patrzył na niego z pogardą. Był wdzięczny losowi za to że nie obdarzył go tak niskim poziomem wytrzymałości na stres. Z drugiej strony przyzwyczaił się już do tego że ludzie różnie reagują na jego koperty . Najbardziej cenił tych o kamiennych twarzach, którzy przeczytawszy to co wręczał im w zalakowanej tajemniczej kopercie mówili tylko " dziękuje" i odchodzili w milczeniu. Byli jeszcze tacy którzy, próbowali z nim dyskutować. Pytali o możliwość odroczenia, prosili o dodatkową szansę albo żartobliwie "drugi zestaw pytań". G tylko uśmiechał się tym swoim charakterystycznym Boghartowskim uśmieszkiem i mówił spokojnie - to nieodwołalne. G dostał tę pracę gdy już kończył mu się zasiłek a wszystkie inne firmy żegnały go rytualnym "zadzwonimy do pana". Zastanawiał się skąd się biorą tego typu zwroty, czyżby uczono ich na specjalnych kursach. Można było napisać na ten temat specjalna książkę : "jak skutecznie dziękować kandydatowi na pracownika". A w niej cała masa porad i zdań użytych we właściwy sposób do określonej osoby. Do jego ulubionych należało sformułowanie; "bardzo mi przykro ale nie możemy panu pomóc". Sensowne, konkretne, bez owijania w bawełnę i tkliwego pocieszania że może kiedyś, za jakiś czas gdy na horyzoncie pojawi się jeszcze jedno słońce.
W tamten dzień, gdy wszedł do jasnego pokoju z dźwiękoszczelnymi ściankami wiedział że nie spotka go żaden z dotychczas zarejestrowanych schematów. Trzej panowie w ciemnych garniturach przyglądali mu się badawczym wzrokiem nic nie mówiąc. Choć sytuacja była cokolwiek dziwna nie krępowało go to. W pokoju nie było żadnego krzesła stał więc spokojnie w swej charakterystycznej pozycji Dawida z ciężarem ciała na jednej nodze podczas gdy druga lekko ugięta w kolanie odpoczywała czekając na swoją kolej. Zleceniodawcy wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami po czym wpili się w niego swoimi oczyma. Na krótką chwilę wszystko zatrzymało się w bezruchu. Miał już sięgnąć do kieszeni po papierosa, gdy jeden z nich zerwał się gwałtownie z krzesła i podchodząc do niego powiedział ; - zaczyna pan jutro o 8 rano, proszę przyjść punktualnie, pan B powie panu co będzie należało do pańskich obowiązków - . Uścisnął mu zdecydowanie dłoń i mową ciała dał do zrozumienia że na dziś to już wszystko.
Następnego dnia rozpoczęła się jego kariera wręczyciela kopert. Miał tylko oddać ją w ręce osoby, której nazwisko widniało na jej wierzchniej stronie. Cały rytuał zawierał w sobie typową biurokratyczną konfiguracje. Umówiony na konkretna godzinę delikwent wchodził do pokoju, oznajmiał swoje przybycie usłużnym zwrotem - Pan mnie wzywał - a usłyszawszy w odpowiedzi swoje imię i nazwisko potwierdzał sakramentalnym TAK i czekał chwilę w milczeniu. G wyciągał z szuflady czerwoną kopertę mówiąc - proszę to dla pana -. Chwilkę trwało jej rozrywanie, pośpieszne czytanie słów ułożonych w odpowiednio brzmiące zdania. G z uwagą wsłuchiwał się w tę ciszę, która zawsze wydobywała z siebie inny akord. Podobnie inne w wielokrotności tych milczeń były reakcje ludzi, dopiero słowa z nich wydobywane przeradzały się w schematy. I tak w okolicach pełni pojawiali się neurotycy, dramatycznie odgrywający swój żałosny teatrzyk. Czasami było to nawet zabawne, lecz zawsze kończyło się wejściem ochroniarza i użyciem siły zgodnej z regulaminem firmy. Podczas nowiu przychodzili stoicy z godnością przyjmujący zawartość koperty. A w pozostałym międzyczasie pojawiali się różni śmieszkowie, dyskutanci, degeneraci, kobiety z dziećmi na rękach, homoseksualiści oraz cała gama kolorowych postaci ludzkich tworzących barwny korowód lub układających się w mleczna drogę.
Z był dzisiaj ostatnim jego petentem. Przestał w końcu wydawać z siebie histeryczne jęki. Lecz coś w jego oczach mówiło że to nie koniec przedstawienia. Jego nerwowo pracujący mózg szukał niekonwencjonalnego rozwiązania dającego możliwość zwrotu akcji. Wiedział że przecież musi być jakieś drugie wyjście, plan b, który umożliwi mu ucieczkę. Nagle niczym pomysłowy Dobromir ukłuł w swojej głowie pomysł, który roziskrzył jego spojrzenie. Zaczął niczym małe dziecko radośnie klaskać w dłonie a z jego ust wypłynęła znajomo brzmiąca pieśń, która była parafrazą wszystkich znanych melodii świata. Tak tańcząc zaczął drzeć czerwoną kopertę na drobne coraz mniejsze kawałki. Wezwani ochroniarze jak zahipnotyzowani przyglądali się całej akcji nie wiedząc jak właściwie mają zareagować. G również bezradnie przypatrywał się wszystkiemu zaskoczony tym szalonym obrotem sprawy. Taki finał nie mieścił się w żadnym punkcie regulaminu firmy. Nie pozostało nic innego jak włączyć alarm zabezpieczający wszystkie dodatkowe wyjścia i zamykający Zetowi szansę ucieczki. Dziwnym zbiegiem okoliczności w tym wyjątkowym dniu i on nie zadziałał a Z przemieszczał się coraz bliżej głównego wyjścia. W końcu wyszedł na ulice co automatycznie odbierało firmie jakąkolwiek możliwość dalszego działania w tej sprawie. Pracownicy szybko wrócili do swoich rutynowych zajęć i w ciągu niespełna pięciu minut wszystko wróciło do starego porządku. Skończył się dzień pracy a G wracając do domu zastanawiał się dlaczego przez pięć lat nie interesował się tym co kryją w sobie Czerwone Koperty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...