Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Konkurs poetycki www.poezja.org 2014


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
Niczym Julii i Romea,
Scenariusze różne ćwiczy,
Nawet w sklepie ogrodniczym...

Róży kwiaty i konwalie,
Tulipany... piękne panie
Pielęgnują takie cuda
Miłość to największy cud- tak!

To kawiarni miodny zapach
Co unosi się też w snach,
Pysznego ciasta poznaj smak.
Uczucia też smakują tak.

Niepotrzebne słodkie datki,
Bo ma smak tej czekoladki.
Tej najsłodszej z słodkich tych,
Miłości dar najpiękniejszy.

Właściwej drogi obranej,
Serce sercu okazane.
Kochać warto tobie ludzi,
Wtedy życiem się nie trudzisz.

Dla jedynej zrobisz wiele,
Będzie twego szczęścia celem,
Wszelkie pokonasz przeszkody.
Zakochany- wiecznie młody!

Szanujcie połówki swoje,
Niech was będzie zawsze dwoje,
Bieda czy choroby- trwajcie,
Zawsze razem się trzymajcie.

Ważne co wspólnie poczciecie,
Razem się zestarzejecie,
Zawsze będzie już tak pięknie,
Ufajcie sobie wzajemnie...

Do was należał będzie świat,
Małego Księcia róży kwiat.
Wszystko legnie wam do stópek,
Tylko poczujcie jej oddech.

Opublikowano
Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...


Chciałam napisać tekst rymowanki
dla dzieci z .orgu słówek falbanki
rzucić rozproszyć literki zjednoczyć,
w myśl szczerą i prostą: żyć z ludźmi wokół
to w sercu jak wiosną
wybucha kwiecie!

Chciałam napisać dla Julki i Romka
że różne cebulki można na grządkach
posadzić i kwitną. Podlewać te kwiatki
serc ludzkich rabatki w różnej odmianie.
Niech maj się stanie
i gości w radości.

Chciałam napisać ...

ale zanudzę Julkę i Romka.
Możecie zmykać się bawić na grządkach
i ćwiczyć ze sobą relacje związki
w życiu się nie dać tej samotności
we wspólnym ogrodzie
odkrywać cuda.


PS. Chyba nie spełnia wymagań konkursu. Ale skoro już sam wyskoczył taki umajony, zostawiam w tle.
Opublikowano

Piękna miłość całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym.

Ma tu swoje terytoria
flora, fauna, w akcesoriach
matematyk też nie zdoła
zliczyć cudów dookoła.

Taki nawóz - sześć w saszetce,
w jednej kocha się tabletce
- kompostowej, uwierzycie?
A jak działa na poszycie!

Gdy w doniczkach słychać krzyki,
bacz, czy grzybów zarodniki
plus bakterie (dość swawolne)
od podłoża są już wolne.

Na póleczkach i podestach:
- maty, siatki, taczki, krzesła,
oczekują mamy, taty,
by je kupić, wziąć (na raty?).

Gdzieś łopata z worem chemii
figle sobie stroją z ziemi.
Chemia ziemię chce odkwaszać,
a przebiera, w czym? W łopatach.

Ogrodowy wąż - w przecenie
(ponoć niskie miał ciśnienie),
więc od rana poją drzewka:
- wiadro, bańka i konewka.

Szczerze szczerzą zęby grabki,
z wdziękiem trzeszcząc do rabatki,
więc niechcący nie wejdź na nie
- za to są całusy w planie.

Wszystko w sklepie ogrodniczym
możesz dostać lub wyjść z niczym.
Lecz i tak tu kiedyś wrócisz,
jak przyrodę kochasz. Musisz.

*

Stała w kącie stara miotła.
Wziąłem, bo nie grała do tła.
Czym jej widok wzrok mój przykuł?
Była jedna. Nie z plastiku.

Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...

Róże oznaczają miłośc..
choć z kolcami-z piękna słyną
a fiołeczki dają szczęście.
dziś uśmiechy-śmiej się wszędzie.

Daj kwiatuszka tej osobie
nawet może coś odpowie..
Mój Romeo..daje kwiatki!
jakie przecudowne bratki!

Moja Julio..jestes piękna.
taka zawsze uśmiechnięta..
przecudowne są twe oczy.
ah ten uśmiech twój uroczy.

Onieśmielasz mnie kochany
tyle kwiatków w sadzie mamy
a ty mi kupujesz w sklepie.
mój romeo..pomyśl lepiej..

Julio moja ty panienko.
serce me przez ciebie pękło..
kupię ci coś wspanialszego.
nigdy nie zapomnisz tego.

Myślał,że po buty pójdzie..
nie zawiodę jej-to słuszne
Jakie piękne sandałeczki!
i trampeczki i szpileczki..

cóż mam wybrać mojej miłej?
ja z dobrego gustu słynę.
wezmę jej buciki takie
bo ta reszta..to nijakie

moja julio..to te buty!
mój romeo..wciąż jest luty
odnieś je spowrotem skarbie
znów odnosi..znów jest marnie

wraca całkiem przygnębiony.
po czym buziak od swej żony
Jednak się to opłaciło..
Moja julio..to jest miłość..


Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...

Kopię szpadlem, grabię grabami
a Romeo serce skradł mi

co ja pocznę?, co ja krzyczę?
ktoś z balkonu zrzuca donicę

och jak boli
och ja biedna
chyba nie chce takiego męża

taki dziwny taki niezdarny
chyba z niego mężula marny

wszyscy koniec znacie
kiedy niezdarność wchodzi w grę
nic już więcej nie tłumaczę
wszystko kończy się źle

Czy to bajka? to nie ważne
taka miłość to śmiechu warte...

Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...

-"Toż na kpinę to zakrawa!"
piszczy głośno w ziarnach trawa.
- "Tyle półek, co niemiara,
a mnie trafia się ta stara!

A do tego z narzędziami:
łopatkami i grabkami
i rękawic ładna parka...
A pod półką co? Kosiarka!

Marchew wczesna, ubrudzona
co nie chciała być krojona
i zwiedzała świat swym statkiem
leży w przykład pod rabatkiem.

Ja rozumiem, chińska dama,
nawet nie prosiła sama
ale pod tą dekoracją
więcej za nią też zapłacą.

A cebula, ta szalotka,
zwana czasem mała trzpiotka,
ta wygodnie rozłożona
wśród ogórków i melona.

I te starsze już sadzonki
wypuściły swe ogonki.
Te to z miejsca mają wzięcia
każda z bajki łapie księcia."

Nagle leci dla zabawy,
że wstrzymana sprzedaż trawy!
Trawie oczy zwilgotniały.
(Czyżby trafił się wspaniały

czyżby jeden bliski wielce
oddający trawie serce?)
Sprzedaż przecież zatrzymana
choć toczyła się od rana.

I wnet: - Trawa już sprzedana! -
ton potwierdza głośnikowy.
A jedynym kupcem nasion
jest nasz Stadion Narodowy.

- "Szacuneczek pod rabatką"-
każdy chwali się sąsiadką.
Każdy wolno kiwa głową:
- "Będziesz trawą narodową!"

To kosiarce tylko szkodzi,
chlipie i smętnie zawodzi.
Szkoda takiej pięknej damy.

Może chociaż coś wygramy... ;-)

Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...

To jest miejsce wprost magiczne,
wszędzie pary historyczne.
Czas w miłości się nie liczy,
zwłaszcza w sklepie ogrodniczym.


Gdzie ozdobne stoją drzewa,
dla Adama śpiewa Ewa.
Adam słucha jednym uchem,
bo się rusza wąż pod brzuchem.

Stara Sara z Abrahamem
zakochani są na amen.
Krew w ich żyłach ciągle wrząca,
chcą się kochać do tysiąca.


Gdzie zielona rośnie trawka,
leżą Mieszko i Dobrawka.
A nam przyszło, dzięki trawie,
uczyć się o Bolesławie.

Trzeba wspomnieć Kazimierza—
do Esterki się przymierzał—
Polski pragnął murowanej,
a Esterki rozebranej.


Zaś Izolda i cny Tristan
wśród sadzonek tańczą twista,
ale że to martwi ludzie,
idzie im to jak po grudzie.

A Heloizie z Abelardem
ktoś podrzucił halabardę:
najsmutniejsza miłość świata
zakonnicy i kastrata.


Wśród nawozów typ w rajtuzach
oraz mieszczka—jego muza.
Wonna aura, słynna parka:
skłonna Laura i Petrarka.

Dante, który jest pedantem,
waha się czy być amantem.
W raju, w piekle życie bycze
byle tylko z Beatrycze.


W szopie Michał i Basieńka,
mały rycerz trochę stęka,
lecz ucieszą was wyniki:
jeszcze mniejsze rycerzyki.

Kmicic robi groźną minę
gdy odpala kolubrynę,
lecz Oleńka lży obleśnie:
odpaliłeś ją za wcześnie.


Te przykłady można mnożyć,
ale lepiej własne tworzyć
i miłosne sztuki ćwiczyć
czynnie w sklepie ogrodniczym.

Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...

Piękna miłość, szczera wiernie,
czy to obok, czy oddzielnie,
czy do mamy, czy do brata,
czy szepcząca miło ,,tata".

Piękna miłość, szczera zawsze,
wszystkie wiersze w sobie zawrze,
każdą jesień, lato, zimę,
wiosnę, chłopca i dziewczynę.

Piękna miłość, szczera, szczera...!
Zawsze obok, zawsze teraz,
swoje ,,kocham" ci wykrzyczy
nawet w sklepie ogrodniczym...

Opublikowano

Piękna miłość, całkiem szczera,
Niczym Julii i Romea,
Scenariusze różne ćwiczy,
Nawet w sklepie ogrodniczym,
Na siłowni i w tramwaju,
Marcu, kwietniu oraz maju.
Na przystanku oraz w sieci
Ja nie kłamię, drogie dzieci
W pracy, w szkole i w kościele
jej potrzeba tak niewiele.

Bo ta miłość tak już ma -
Nawet o miejsce nie zadba.
Ani o miejsce ani o czas -
Tak po prostu zakwita w nas.
Tak jak kwiatów - jej nie zliczysz
Stąd się wziął ten ogrodniczy :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i lepiej nie pytaj
jak zacząłem czytać te dziełka swojemu wnukowi (lat 7) powiedział:
dziadku ja nic złego nie zrobiłem - czy to jest jakaś kara - mogę iść na podwórko?
Ja sobie pomyślę, że jakieś biedne dzieci za karę że nabroiły będą musiały się uczyć tego na pamięć i recytować to trzeba zorganizować im jakiś fundusz cukierkowy za te cierpienia

pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i lepiej nie pytaj
jak zacząłem czytać te dziełka swojemu wnukowi (lat 7) powiedział:
dziadku ja nic złego nie zrobiłem - czy to jest jakaś kara - mogę iść na podwórko?
Ja sobie pomyślę, że jakieś biedne dzieci za karę że nabroiły będą musiały się uczyć tego na pamięć i recytować to trzeba zorganizować im jakiś fundusz cukierkowy za te cierpienia

pozdrawiam

No ja się wcale nie dziwię wnukowi - :)))
Pewnie czytałeś swój długi i nudny wiersz, a trzeba było zacząć od mojego:))))

Kurka wodna!
Chciałam wygrać książeczkę dla mojej 6-letniej wnusi i posłać ją do Londynu, a tu jakieś żarty portalowe, totalne olanie uczestników!!!!!!!!!!!!!!!
Opublikowano

@gabrysia_cabaj

po fazie więdnięcia zeieleniaka (http://www.poezja.org/wiersz,1,147366.html) przyszła pora na gniecie - więcej w kilku moich zestrojach odnoszących się do tego co się dzieje z tym "serwisem" (sic!)

Opublikowano

@bazyl_prost @Jolanta_Dzierań @Agnieszka_Horodyska @JacaM @tolekbanan @Jacek_Suchowicz @marianna_ja @Joanna_Brychcy @makarios_ @gabrysia_cabaj @henryk_bukowski @efemeryda2 @Alicja_Wysocka @Paulina_Murias @angello @Kulok_the_Bo$$ @beta_bez_alfy @jan komułzykant @Katarzyna_Paprota @Róża Płocka @Feliks_Szamotulski @Paulina_Galara

Co z konkursem?

Piękna miłość, całkiem szczera,
niczym Julii i Romea,
scenariusze różne ćwiczy,
nawet w sklepie ogrodniczym...

- Piszcie dalej moi mili
tak pisali, tak mówili
- z Cudnym Jackiem mam na chętce
ciągom dalszym przyjrzeć w prędce

no i leci: Prost Bazyli
bluszczem świeci, kwieciem chyli
czy Bazyli gardzi brzuszkiem?
bo jest chyba łakomczuszkiem

Jolka Dzierań lubi kwiaty
i krzaczory i rabaty
a zbierając to do kupy
chodzić lubi na zakupy

Heniu Bucio walnął menta
i poleciał ten komentarz
a Agnieszka, ta wymiata
chociaż grabi, nie zamiata

JacaM chłodno nieco kręci
lecz wzorowe ma tu chęci
chyba w miłość on nie wierzy
jak przeżyje to się zjeży

Tolekbanan literacko
wypuściła takie cacko
usta wąsko tu ściągnięte
rymy ostre, wręcz napięte

Później Jacek wrzutka spoko
w rannej rosie myją oko
w miłość wierzy gdy jest szczera
wzdycha do niej aż w literach

Bajka później drogie dziatki
już nie kwiaty, nie rabatki
łąki, ptaki, rybki, panny
inne kotki, to Marianny

Aśka daje pasjonata
ogrodnika jakby latał
zakochany w czarnym błocie
grzebie w ziemi jakby w złocie

I Makarios, mocno kropi
czytający sam się stropi
będę wstrzęmięźliwy w słowy
nie narażę się Jehowy

Mała Julka, Mały Romek
i Gabrysia ma swój domek
wierszyk ładny, pulchna górka
nawet nie jest bzdurką bzdurka

Wraca Heniek z Etopi
wodą nikogo nie stropi
ciężki temat jego słowa
Szekspir by się poszlachtował

Efemeryda śmiało i zgrabnie
rym w wiersz wpada nic nie nagnie
całość trzyma nieźle w kupie
choć finałek też jest w zupie

Alicja ładnie na biało
krytyki dla twórców ile dało
dla dzieci rozważnie
prawdziwie poważnie

Paulina mocno prozą
sieje słodko, zbiera grozą
morałem na końcu wypluje
i morał się moralnie zrymuje

I znów bajka z Kętrzyna
ładnie się tu zaczyna
i kończy się ładnie
że każdy na kogoś wpadnie

Szczęśliwy Pan z greckiego
zawoła pewnie - Hola kolego!
ale nie sposób mi za nim nadążać
szczerze? chyba nie bierze!

Nie trzeba Szerloka
by rozpoznać Kuloka
ułożył tu niezły liter stos
prawdziwy z niego Bo$$

Z tła się pięknie wyłania i potyka
o falbanki, cud że nie utyka
jakaś przestroga we wspólnym ogrodzie
beta bez alfy na przodzie

Janko mocno, szczegółami
jakby siedział z regałami
sprytnie i z przedziałkiem
kończy słusznym morałkiem

Kaśka rzuca się na męża
nie ma tu wodnego węża
tylko taki zły gust męski
hej miłości męskiej klęski

Róża ostro po niezdarze
chyba ma takiego w parze
co go kłuje w bok czasami
niech to będzie już za nami

Beta jedzie znów po trawie
chyba mieszka gdzieś w Warszawie
tam to przecież honorowo
stanął stadion narodowo

Feliks biblią tak zaczyna
historycznie też poczyna
namawia jednak by przenieść bety
po dział z pułapkami na krety

Co Agnieszka Horodyska?
na uniwersalności zyska
skupia w swoim tym fragmencie
całą prawdę w elemencie

Gelara Paulina gorączkowo tłumaczy
skąd twórcom ogrodniczy się tak przyhaczył
ładnie sobie wymienia senna
że miłość jest czasoprzestrzenna

no i czas minął a ja nie zdążyłem
więc tak poczytałem i się pochyliłem
pewnie dziś wielu podpadłem srogo
mogą mnie teraz złapać za ogon

tak sobie jeszcze wtrącę,
ze dwa zające
że nic za darmo się nie udusi
a tu proszę, za prąd ktoś płacić musi

nagród też czeka ładne stadko
może by zawsze w czas szło i gładko
Panowie i Damy
kliknijcie czasem
Angellowi w reklamy

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Informatyk mnie przeklnie. Dzisiaj rano budziłam go telefonem dwa razy, bo on śpi  do 12-tej w południe (no ja wiem - długo siedzi, to potem dłużej śpi)  To niech wycisza tel. Prawda?  Więc jak odebrał, to ja mu mówię - to mój komputer umiera, a ty śpisz? Przyjechał, zrobił, ale ja wiem? Na jak długo? 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ty to byś pewnie nauczył nawet pieska mówić ludzkim głosem :) A ja lubię pisać. Albo nie wiem, może to moja klawiatura lubi moje paluszki?  Chyba zaraziłam się od komputera, bo głupio gadam :p
    • @Maciek.J Dziękuję, że przeczytałeś. Mnie by się nie chciało. Miłego wieczoru.
    • Zegarek na piekarniku wybił szesnastą. Słońce jeszcze nie zdążyło wstać, a cztery cyferki wisiały zawieszone pośrodku niczego, głosząc w eter jedyne w co mogły wierzyć, w istotę swojego istnienia - w to, że jest właśnie godzina szesnasta. Przeszedłem po cichu korytarz, stawiając ostrożnie ciężkie, zimowe buty, zaczynając na pięcie, a na palcach kończąc, przekręciłem ostrożnie zamek i wydostałem się na klatkę schodową.  Czerwone diody tym razem pokierowały mnie ku włącznikowi światła z małą ikonką Schrödingera - z żarówką albo może dzwoneczkiem, co okazać mi się mogło dopiero po naciśnięciu przycisku. Oczywiście zaryzykowałem, a włącznik zamiast budzić nad ranem sąsiadów rutynowo włączył światło. Okropne to wszystko. Nie chciałbym, żeby o tym teraz wiedziała, ale mogę o niej myśleć jedynie jak o substytucie namiętności prawdziwej, takiej namiętności po której nie boli mnie głowa, takiej po której nie muszę brać prysznica, a najlepiej takiej po której mógłbym już umierać. Jeżeli sen to półśmierć, a samotność to ćwierćśmierć, to miłość musi być jej trzema czwartymi. Odwróciłem się do drzwi, zmazałem rękawem wypisane kredą "M + B" i w lepszym nastroju zbiegłem po schodach. To była moja pamiątka na pożegnanie - "K" jak Kalipso, na przestrogę dla wszystkich chłopców szukających w tym życiu uciechy. Choć to jedynie kropla w morzu, na którym dryfują te wszystkie Ogyggie, zdolne pomieścić każdego poszkodowanego przez los, biednego studenta czy starego wdowca, jedne z miliona drzwi hydry, gotowej do połknięcia każdego żeglarza błądzącego między Kazimierzem a Grzegórzkami, Krowodrzą a Łobzowem, między swoją ostatnią miłością z liceum a snem wiekuistym. Czy ja byłem w jakikolwiek sposób lepszy od tej niezaspokojonej męskiej masy? I tak i nie. Zawahałem się jeszcze przez chwilę, po czym otworzyłem drzwi na ulicę. Poranek był paskudny (chociaż zazwyczaj takie poprzedzają najpiękniejsze dni), wiatr podrywał brudną, szarą mgłę ciskając mi ją jakimś sposobem prosto w twarz, nieważne w którą stronę bym nie poszedł. Czułem jak powoli woda przesiąka moje włosy, które coraz to cięższe zaczęły przylegać mi do twarzy. We wrześniu mógłbym uznać taki Kraków za czarowny, lecz teraz, w październiku, już absolutnie mi to zbrzydło. Jesień potrafi być urocza, niby najlepsza kochanka, a najlepsza kochanka to taka, po której aż miło wracać do żony, i ja także zachciałem już wracać do lata. Pierwsze kroki wbiły mnie w marynarkę. Z głową schowaną w kołnierzu, niby żółw, zaplanowałem przeciąć na wskroś stare miasto, o tej godzinie nadnaturalnie puste, kiedy już ci najgorzej bawiący się wrócili dawno do domów, a najszczęśliwsi skończyli na afterparty z Morfeuszem. Na ulicach pozostali tylko ludzie tak samo jak ja ambiwalentni. Dziwne w tym uczucie solidarności. Tak zawieszeni gdzieś pomiędzy nocą a dniem nakładamy dla siebie prawdziwe śniadanie mistrzów - wyrzuty sumienia. Z jednej strony mogłem pozostać wczoraj w Itace, spędzić wieczór na rozwiązywaniu starych kolokwiów lub przy lepszej czy gorszej książce, zrobić sobie ładną kolację albo posprzątać pokój. Z drugiej, jeżeli już się w to wpakowałem, mogłem pozostać u niej do rana, dać się jej złapać za gębę kochanka, a może poopowiadać jej o "wolnych duchach" i "potrzebie rozłąki", powołując się przy tym na jakiegoś romantycznego poetę, po czym wyjść na pierwszy tramwaj do domu. Może i unikam aktualnie odpowiedzialności, ale zbrodnia już została dokonana, pytanie czy ona będzie jeszcze chciała do mnie wydzwaniać. Mógłbym ją zablokować - oczywiście, ale ona w żadnym stopniu na to nie zasłużyła, wolę zostawić katowski topór w jej dłoni, bowiem nie wierzę w istnienie zbrodni bez kary. Jeżeli nie zostanę ukarany, nie będę zbrodniarzem, zostanę po prostu “dupkiem”, albo “chujem”, co byłoby zdecydowanie gorsze. Zbrodniarzy się resocjalizuje, ale chujem pozostaje się do końca życia.    Spacer zawsze uważałem za rodzaj modlitwy, za sposób na wprowadzenie siebie w ten sam trans, który inni osiągają powtarzaniem zdrowasiek albo buczeniem w pozycjach jogi, w trans wybijany po kolei na betonie, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, cały świat zamyka się w tych dwóch słowach, wszystko i wszyscy są ode mnie oddzieleni tylko pewną ilością lewych i prawych, ja jestem wszechświatem doświadczającym samego siebie, więc kroczę, i muszę kroczyć, lewa, prawa, lewa, prawa, pamiętam czasy lepsze, czasy zauroczeń, nowych doznań, czasy, kiedy ludzie sami wyciągali do mnie dłonie, ale to nie ma znaczenia, pomiędzy miłością a rozstaniem jest tylko x lewych i prawych. Uciekłem, skończyły się czasy Feaków, gościnności, zabawy, igrzysk, odpłynąłem na ostatnim statku, na tramwaju zwanym dorastaniem, z jednorazowym biletem i nosem spłaszczonym na szybie. Im dalej patrzyłem, tym bardziej mi się wydawało, że stoję, ale teraz, patrząc pod nogi, muszę uważać, aby nie stracić gruntu pod nogami, i cały czas próbuję za nim nadążyć, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, prawa. Kompletnie przemoczone włosy odgarnąłem z twarzy, wracając przez sekundę do klnięcia na krakowską pogodę, na brak kaptura, a przede wszystkim, na tę całą sytuację, na młode dziewczyny, na pożądanie, na bary na Kazimierzu, na szybki seks, oraz oczywiście - na samego siebie. Na mojej drodze krzyżowej mijałem kolejne stacje, pamiątki minionych wieczorów - bary, pasaże, uliczki, teraz wszystkie martwe, na tyle wiernie oddające obecny stan mojego ducha, że potrzebowałem chwili aby uświadomić sobie, że już za jakiś czas one z powrotem będą tętnić życiem, wypełnią się paczkami studentów, lanym piwem, dymem papierosów, głosami mniej i bardziej zrozumiałymi, rozmowami o wszystkim i o niczym, flirtami i odrzuceniem, słowem - życiem.  Złowieszcze to memento mori. Nic nie płynie, tylko ja przemijam, konsekwentnie kończąc i zaczynając następne ulice, a krakowskie bary będą trwać wiecznie, nigdy nie skończy się zabawa, choć dla mnie zabawy już nie ma, nigdy nie przestanie grać muzyka, chociaż ja już nie mogę jej słuchać. Kolejne bicia perkusji przechodząc mi przez tors nadały mojemu sercu tempo, którego wiem że nie będzie ono w stanie utrzymać. Kolejne wspomnienia zaczęły po kolei wypływać na wierzch, przykrywając sobą teraźniejszość, którą zamalowano jak na starych obrazach, aby na jej miejsce postawić coś o wiele piękniejszego.
    • za czerwonym słońcem łowiliśmy ryby czas mrugał jednym okiem na wyspie łotrów zawieszonych głowami w dół dzieliliśmy łuski jakby tego nie było przeszliśmy dalej nie mogąc znaleźć haczyka
    • @Tectosmith ze zdumieniem czytam ten twój elaborat, który świadczy o jednym : nienawidzisz chrześcijan, uważasz religię za największe zło . Ania napisała ci, że trzech papieży przeprosiło za inkwizycję.Przeciez zawsze w każdej historii jest rozdział z czarnymi kartami.Ale to nie jest dowód na to, że kościół to tylko zło.Na pewno kościół ma więcej w swojej historii białych kart. Tylko wam niewierzącym trudno w to uwierzyć.Ale to jest wasz problem i wasze zmartwienie. A teraz popatrz w głąb własnego sumienia czy jesteś od zawsze w porządku i nie masz sobie nic do zarzucenia ?,Bo brakuje ci tolerancji i szacunku do osób wierzących. A sama kwestia wiary też jest dylematem.Bo osobiście nie podejrzewam , że są ludzie którzy w nic nie wierzą. Każdy ma swojego Boga albo tego prawdziwego albo wymyślonego. Wybór jest zawsze zgodny z sumieniem.A czy jest czyste czy skalane nienawiścią do innych to już temat na inną polemikę. PS. Spotkanie z Jezusem to nie jest zwykle spotkanie bo ma inny wymiar.Ale i tak tego nie zrozumiesz bo trzeba najpierw uwierzyć....    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...