Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

            Zaćma

 

niełatwo rzucić kamieniem,
czasem o byle rysę wzbiera żal.
motamy się

na równoległych ścieżkach.
nie spełniamy już określonych ról,

nie poznają nas lustra.

można przywyknąć do chłodu.


nadgorliwy rytm kalendarza

kryje rdzą jesienne liście.

przechadzamy się, leniwie,
pod palcami drobiny błota
czekają na oczyszczenie.

 

 

 październik, 2013

 

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

No ! :) I bardzo bardzo zgrabnie. Czwarty bardziej by mi się czytał jako nie poznajemy się w lustrach... Albo bardziej siebie... Zastanawiam też się nad sensownością już w trzeciej. A liście dookoptowałbym do szóstej, rozwleczenia nie będzie. Więcej uwag nie pamiętam,pozdrawiam prawie równolegle :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czarek, tak chciałam.. nie poznają nas lustra.. wg mnie lepiej. W Twojej propozycji byłoby powdójne "się", albo trzy czasowniki
kończące się na "..my". "już" to maleńkie dopowiedzenie, jasne, mogłoby go nie być, ale.. raczej zostawię.
Przed wrzuceniem, jak to u mnie bywa, pozmieniałam trochę... fragmencik "jesienne liście" był o wers niżej, po korekcie
już tylko 'jesienne' wskoczyło do góry, powiedzmy, że dla "symetrii".. ;)
Dziękuję za wizytę.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Nato , Twój przekaz trafia do czytelnika , porusza -masz rację:
-..."
można przywyknąć do chłodu"...
Ale widznie to zmysł dający ludziom kontakt ze światem , i wlasną tożsamoscią- o ile ,wie ten kto ją traci!
Świetnie!
Pozdrawiam!

Opublikowano

@Mithotyn
Częściowo przyznam rację, zostawiłeś wyżej swoją opinię i zrozumiałam, że nie spodobało się. Mogłam od razu napisać..
może któryś z Czytelników, jeśli zechce.. itd. cóż.. moje niedopatrzenie, ale Ty nie byłbyś sobą, żeby nie dołożyć odważników do wypowiedzi...
Skończmy na tym.

@aluna
aluno, czy trafia, nie wiem, czy porusza.. niechby coś ruszył, w ogóle.
Dziękuję za wejście.
Pozdrawiam.

Opublikowano

@Jolanta_S.
@Devil_de_la_Muerte_
Słowa krytyki przyjęte. Nie wrzuciłabym powyższej treści, gdyby nie wiersz Ani Myszkin, który zrozumiałam podobnie jak A. Barycz,
"bo tutaj jest jak jest", niektóre słowa z tej piosenki pasują.
Treść 'zaćmy' jest mało liryczna, tak jak mało liryczne bywają sytuacje na 'naszym' forum, choć okres "wojen" zastał jakby
zaniechany, oby na zawsze.
"Te bzdury..jałowe zdania".. miały być swego rodzaju lustrem, jeśli ktoś zechce przed nim stanąć, zastanowić się,
fajnie by było... odszukać na nowo zagubione skrzyżowania ścieżek.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaćma. To nie tylko choroba wzroku. Mało tego. Jako choroba oczu jest czymś prawie naturalnym. Ale gorzej kiedy występuje jako choroba mózgu, duszy, serca. Dlaczego tak bywa, dlaczego tak jest? Tego nie wiem. Ale wiem, że bywa. A kiedy już się rozpocznie to brniemy i jak to przy zaćmie - nie widzimy niczego dookoła.

pozdrawiam

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

@Hannah_K
Tak, 'to drugie' jest złożonym procesem, nawarstwia się, przybiera na sile i.. niszczy.
Hannah, dziękuję za refleksję.
Pozdrawiam.

@Pomyłek Stokrotny
Popisy.? czasami tak to wygląda, a do chłodu chyba już przywykliśmy, zostają lustra.
Dzięki za odniesienie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję @Wochen
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...