Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niestety z wielkiem wszystko staje się nie takie jakie miało być kiedy byliśmy w maju, dobry tekst wg mnie :D Buziaki Izuś ;D
Dziękuję Steniu, uściski
z izby.
Opublikowano

Witaj Droga poetko!
Jak przeczytałam Twój wiersz , to zaraz wpadł mi do kartonu , który otrzymałam od matki , a w nim zdjęcia -masa zdjęć , niestety nie mogłam poradzić sobie z emocjami , odłożyłam , na leprze dni,,,,!

A wiersz zabrałam ,,,!
Uściski!
Hania

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kto się przezywa...., Alunko, nie zasłużyłam sobie na "poetko", ja tylko tak sobie czasem coś napiszę, chociaż coraz bardziej się zastanawiam przed wklejeniem.
Zdjęcia. Również lubię sobie w nich buszować! I w nagraniach.
I jeszcze w pamięci.
Ściskam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kto się przezywa...., Alunko, nie zasłużyłam sobie na "poetko", ja tylko tak sobie czasem coś napiszę, chociaż coraz bardziej się zastanawiam przed wklejeniem.
Zdjęcia. Również lubię sobie w nich buszować! I w nagraniach.
I jeszcze w pamięci.
Ściskam
- baba

Oj,oj Droga Izo , a któż jak nie Ty poprowadził mnie za rękę(pióro) , i nadał smaku poezji, pamiętam , ,,,!
I jeszcze , lubię pobuszować w wierszach , oczywiście Twoich(dobrze ,że je pozabierałam) i nie tylko , tęsknie za świetnie piszącymi , barak mi oj brak !
Ciepłutko!
Hania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kto się przezywa...., Alunko, nie zasłużyłam sobie na "poetko", ja tylko tak sobie czasem coś napiszę, chociaż coraz bardziej się zastanawiam przed wklejeniem.
Zdjęcia. Również lubię sobie w nich buszować! I w nagraniach.
I jeszcze w pamięci.
Ściskam
- baba

Oj,oj Droga Izo , a któż jak nie Ty poprowadził mnie za rękę(pióro) , i nadał smaku poezji, pamiętam , ,,,!
I jeszcze , lubię pobuszować w wierszach , oczywiście Twoich(dobrze ,że je pozabierałam) i nie tylko , tęsknie za świetnie piszącymi , barak mi oj brak !
Ciepłutko!
Hania

Oj, będziesz ogrodniczką, lubisz przesadzać! Ciebie też, bardzo cieplutko, bywaj!
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ano! Bo to już jesień puka, jarzębiny maluje, w lesie echo czeka,
a ja jeszcze tu. Ja jestem o tej porze leśna baba, a w tym roku
tylko baba.
Dziękuję, serdeczności
- baba z izby
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ogromnie cenię u ludzi szczerość i poczucie humoru. Podoba mi się
Twoja bezceremonialna ocena przeczytanego tekstu. Pomyślę o tym
co napisałeś. Nie we wszystkim, moim zdaniem masz słuszność, okres purpurowej jesieni, kolorowych liści jest najpiękniejszą porą roku! A te moje kilka wersów- mają prawo Ci się nie podobać.
Serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ogromnie cenię u ludzi szczerość i poczucie humoru. Podoba mi się
Twoja bezceremonialna ocena przeczytanego tekstu. Pomyślę o tym
co napisałeś. Nie we wszystkim, moim zdaniem masz słuszność, okres purpurowej jesieni, kolorowych liści jest najpiękniejszą porą roku! Tytuł jest jednocześnie pierwszym słowem dalszego tekstu.
A te moje kilka wersów- mają prawo Ci się nie podobać.
Serdecznie pozdrawiam
- baba

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      On jest nie tylko tutaj. On jest w wielu miejscach. Zapytaj go, czy ma tego świadomość...  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Gąska Balbinka ;-)   Pzdr :-)
    • No ja mam inny pogląd ;-)   (Czy on wie, że jest tutaj?)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...