Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wśród płynących swobodnie obłoków
chroni się słońce

wspominam

życzliwością zarażałeś świat
rozmnażając gesty między nami
budując spojrzeniem
bezpiecznym jak natura

szukałam wśród burz
przeciwności
najlepszej z najlepszych

drogi

teraz gdy
nie mam już wspomnień wiem
nigdy nie było nic
poza dzieciństwem

Opublikowano

znowu jedna sugestia: wspominam cieplejsze dni

pięknie spuentowany wiersz, pełen ciekawych spostrzeżeń, fraz i metafor

ps
rozumiem, że sformułowania 'bezpiecznym jak natura' użyłaś świadomie; czyni obraz głębszym

pps
przeczytałem jeszcze raz i... może korzystniej byłoby pierwszą strofę zakończyć na 'wspominam' i wtedy zrezygnować z 'byłeś'; jest chyba zbędnym dopowiedzeniem poprzedzającego 'wspominam'

Opublikowano

al meriuszu, dziękuję także za wgląd do tego tekstu. Zmieniłam zgodnie z Twoją sugestią na "cieplejsze dni", jednak nie wiem co zrobić z drugą podpowiedzią. "byłeś" łączy się z "drogi" - nie uważasz, że warto byłoby utrzymać ten obraz graficzny? A.

Opublikowano

tak, myślę, że jeśli zostawiasz 'wspominam cieplejsze dni', to 'byłeś' przede wszystkim ze względu na kompozycję całości powinno zostać.

masz rację, moja druga podpowiedź nie była wystarczająco precyzyjna; powinno być tak:

'wśród płynących swobodnie obłoków
chroni się słońce

wspominam

życzliwością zarażałeś świat'

zestawienie:

wspominam cieplejsze dni
byłeś
życzliwością zarażałeś

odebrałem jako zawężenie i przeładowanie
natomiast skojarzenie 'wspominam' i 'drogi' chyba rozszerzyłoby i wzbogaciło wspomnieniowy horyzont. myślę, że z dwuwersem na początku byłoby ciekawiej też kompozycyjnie.

cieszę się, że moje sugestie przydają się :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


al meriuszu, podobają mi się Twoje ulepszenia moich wierszy, dlatego nie wzbraniam się przed nimi. Staram się nie podchodzić do pisania emocjonalnie - te teksty są stare i nie opowiadają o mnie. Myślę że jeśli chodzi o pisanie taki sposób jest znacznie lepszy. to jest tylko kreacja - prawie od samego początku i prawie do samego końca. pozdrawiam, A.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Powodzenia.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Jesień zawsze kojarzy się z rozstaniem, z końcem jakiegoś etapu w życiu, z przemijaniem. Każdy kiedyś przeżywał tego rodzaju melancholie, do których idealnie pasują więdnące liście, deszcze, wiatr. Myślę też, że wrzesień to taki szczególny miesiąc pożegnalny - żegnamy przecież lato - dopiero w październiku można nasycić się z przyjemnością urokami jesieni w pełnym rozkwicie. miłego wieczoru :)
    • Witaj, Florianie Konradzie. Dużo w Twoim wierszu nut dekadenckich, jakby wybrzmiewało w nim przeczucie znikomości wszystkiego, co człowiek tworzy wokół siebie. Po każdym bycie zostają puste miejsca i wciąż nurtuje nas zagadka, jak świat je wypełni. Naturze zawsze można zaufać, dlatego bo wygrywa w starciu ze swoją odwieczną przeciwniczką - cywilizacją. miłego wieczoru :)
    • Wrzesień roztańczył się jabłkiem i wrzosem fioletowym. Jeszcze trochę latem pachnie, lecz mi przychodzą do głowy…   Dni krótkie, które z nim kroczą, mgły, co się kładą rankiem, chwile od deszczu mokre, pustka po rozstaniu z kochankiem.   Wiatr, jak to zwykle we wrześniu, poszarpie zieleń liści, już nie zaszumią tak lekko. Kochanek się nie przyśni.   Wrzesień rozśpiewał się żewnie, szarą pieśnią żurawi, a mi przychodzi do głowy, że jeszcze może rozbawi…   Ostatnim wspomnieniem lata, muśnięciem słońca złotym, i pocałunkiem kochanka pełnym jesiennej tęsknoty.
    • często łapię się na zbytecznym i zatruwającym humor wydreptywaniu w przyszłość. tę najgłębszą: po mnie. bo uwielbiam urbex, a nawet samo oglądanie filmików i zdjęć z wypadów do opuszczonych miejsc. a takim bez wątpienia, prędzej czy później, będzie mój dom. gdy nie starczy, gdy zabraknie. wiem, nie powinienem przejmować się czymkolwiek co nastąpi w czasach, gdy będę górką mięsnego łajna albo cuchnącymi kośćmi. a jednak: potrzeba ochrony miejsca, w którym się bytuje. ochrony postletalnej, hi, hi, że tak pośmieszkuję. zatem: co robić? muszę wytworzyć w sobie złotą opończę, otoczyć nią i tak sięgający gwiazd egocentryzm. i uwarzyć specyficzny drag, silny narkotyk odśrodkowy, którym znieczuliłbym się, zmienił w bezwolne, kroczące na sztywnych nogach zombie co ma kompletnie gdzieś fakt, że nie ma dzieci, więc nikt okien, szklanek, kasetonów po nim w miarę szybko nie przejmie. bo rodzina – daleko. jedynie ewentualni złodzieje tego, co warte wzięcia (czytaj: spieniężenia na alkohol) – bliscy jak zawsze. muszę stać się otępiały na fakt, że kiedyś będę ograbionym do cna nowobiedniakiem. że zapanują zwietrzeliny, może: sprej, zygzaki grafficiarskich psujów. albo spisać (koniecznie para-gotyckimi zawijasami!) ostatnią wolę, gdzie daruję wszystko... komu? czemu? błyszczącemu listkowi, który od wieków spada z drzewa rosnącego w całkiem innym świecie i ciągle nie jest nawet w połowie drogi.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...