Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Nie mów "kocham"


Rekomendowane odpowiedzi

Nie mów "kocham"
Póki nie czujesz
Że jestem dla Ciebie wszystkim,
Myślami,
Oddechem,
Słońcem,
Księżycem,
Życiem.
Póki nie jesteś gotowy
By być przyszytym
Do mojego wschodu słońca
By dotknąć gwiazd
Trzymać w ręku blask księżyca i kawałek nieba.
Czy Tobie także ta jasność serce przebija?
Dotykam aniołów po kolei
Szukając Cię w ich oczach.
Okryta w jasne pióra letniej nocy.

Nie mów "kocham"
Kiedy nie jesteś gotowy
By żyć tylko dla mnie
I dla mnie umrzeć
Kiedy nie jesteś pewien
Czy to nasze usta spotkały się
Wczorajszego wieczoru
Póki nie zobaczysz w lustrze
Zmarszczek
Póki Twoje oczy nie ujrzą myśli mych
Spływających po policzku
Póki noc nie będzie naszym sprzymierzeńcem

Nie mów "kocham"
Jeśli nie zaakceptujesz
Płynącego czasu
Bo pewnego dnia
Obudzisz się z moimi suchymi gałęziami
We włosach
Będę stara, zmarszczona, złamana
Z garścią zmartwień między ramionami
W cierpieniu ciszy siedząca
Z nutami stuletniej kołysanki w uszach.
A krople ciepłego światła świec
Będą spływać po mojej jasnej twarzy.

Nie mów "kocham"
Jeśli to nie na mnie chcesz patrzeć
Umierając
Odlatując...
Trzymać właśnie mnie słabnącą ręką.
Gdy ostatni płatek z Ciebie opadnie...
I w bólu radości połączymy się
W jedną kroplę rosy.
A wtedy słońce
Przytuli nas do swych rąk
Byśmy poczuli smak szczęścia
i słodką kroplę łez radości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety jestem na nie... za dlugi , monotonny i troszke błahy ten wiersz, warto ponożyczkowac i wybrać najlepsze fragmenty...
podobami sie np ten:
Nie mów "kocham"
Jeśli nie zaakceptujesz
Płynącego czasu
Bo pewnego dnia
Obudzisz się z moimi suchymi gałęziami
We włosach
Będę stara, zmarszczona, złamana
Z garścią zmartwień między ramionami
W cierpieniu ciszy siedząca
Z nutami stuletniej kołysanki w uszach.
A krople ciepłego światła świec
Będą spływać po mojej jasnej twarzy.


reszta do przeróbki

miłej pracy życzę i pozdrawiam

Agnes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem wiersz nie tutaj powinien się znaleźć.. to tak na gorąco
jest po prostu nudny.. za długi, wieje monotonią i ciężko dobrnąć do końca
nie wiem po co powtórzenia
a znaki interpunkcyjne i kapitaliki mnie wkurzają
wersyfikacja do zmniany..
"Myślami,
Oddechem,
Słońcem,
Księżycem,
Życiem."
wystarczy "życiem" - za dużo tego
"Umierając
Odlatując..." - to mnie rozbawiło :)
to "MNIE" napisane dużymi literami - bez sensu.. niech Pani inaczej zaznaczy, że to właśnie słowo jest istotne najbardziej w wierszu.. bo o to Pani chodziło?
"By być przyszytym
Do mojego wschodu słońca
(...)
Dotykam aniołów
(...)
Okryta w jasne pióra letniej nocy."
te fragmenty mi się podobają
jest jeszcze kilka dobrych ale całość - czeka Panią dużo pacy

pozdrawiam
i przypominam - komentuje wiersz, nie Panią i nie ma w tym komentarzu złośliwości
Emilka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za zainteresowanie moim wierszem!
Może jest on "długi, monotonny, błachy i nudny".
Jak dotąd nikt mi nie podpowiedział co właściwie powinnam zmienić w wierszach (tylko pani polonistka mi mówiła co jest niespecjalnie ciekawe, a co do pokazania na światło dzienne, ale jej się ten wiersz podobał najbardziej z moich wszystkich...).
Mam nadzieję, że kiedyś stworzę coś co się wam spodoba od początku do końca :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, muszę się zgodzić, że długość wiersza w tym wypadku działa na jego niekorzyść. Podobnie jak dosyć natrętne powtórzenia. W ogóle odnoszę wrażenie (może to subiektywna ocena), że tzw. białe wiersze nie lubią nadmiaru słów. Ale absolutnie nie zgadzam się, że utwór jest błahy, wręcz przeciwnie. Radzę zastanowić się, co jest w nim najważniejsze i do tego się ograniczyć. Wówczas będzie on naprawdę bardzo dobry, a treść poruszy jeszcze mocniej.
P. S. Rzadko kiedy udaje się zadowolić wszystkich czytelników od początku do końca. Tym się proszę nie martwić:)
Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za komentarz :).
W założeniu wiersz miał być właśnie taki długi. Miał być podzielony na 4 części. Pierwsza jest lekka, tak jak lekkie jest zauroczenie, druga jest "dramatyczna" :), trochę dziecinna, trzecia opowiada o starości, a ostatnia, czwarta, o śmierci. Myślę, że w życiu każdej miłości są takie "4 pory roku". I to chciałam m. in. przekazać w tym wierszu :). Także to, żeby nie mówić "kocham" kiedy się nie jest pewnym co to znaczy.
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Deonix_ Najserdeczniej Dziękuję! Ogromnie mi miło! Rzuć także proszę okiem na ten mój poniższy wiersz...    
    • __________________________________________________________________ /Proza poetyczna/ ________________________________________________________________ Na początku przedstawię Krzysztofa, zresztą zmarłego; Świętej pamięci arcymistrza, który w latach młodzieńczych  był moim przyjacielem po fachu.   Razem w wieżowcu, 'na północy' w Częstochowie, badaliśmy wiedzę z zapożyczonych materiałów na sześćdziesięciu czterech polach, na desce   Poznawaliśmy w ten sposób odkryty kosmos I do dziś pozostaje mapownictwem obu kolorów Na czerwonej wstążce czas zegara, zanim nie opadnie Wciąż partią życia trwa do zero zero, emocji walką   Były, jeszcze Przemek jest brakującym ogniwem W zatartej historii, o którym dzisiaj Wam napiszę!   Też w wieżowcu mieszkał, na warunkach ojczyma; pod groźbami noża — walczył rurą od odkurzacza, Matka była dumna: jej syn, wtedy z kurzem 'Patoli' Choć został wygnany, znalazł miejsce pod dachem Ja pamiętam, no cóż — jak w domowym ognisku, opowiadał mi o Wiedniu przy otwartym balkonie, z worka foliowego słowami poprzez swój wydech   Mięsień dobrze jeszcze pracował w tej atmosferze; Nie byłoby mowy o kontynuacji bez światła  przed jutrzejszym turniejem na 'polibudzie', powiedział, że wygra go, dzięki wiedzy smerfów.   Z samego rana, moja mama! Zrobiła śniadanie;  życzyła nam sukcesu na drogę, wzięliśmy je ze sobą i parę groszy, z tak zwanego kieszonkowego. Trzeba było skorzystać, skoro nadarzyła się okazja.   Byliśmy w 'Sezamie' - takim sklepie częstochowskim (nie wiem, czy nadal istnieje? Schyłek lat dziewięćdziesiątych) Ja na dziale spożywczym — kupiłem kilka jagodzianek. On na przemysłowym —  kupił paczkę worków foliowych, szukając też wspomagacza, wybierał zapachy z nakrętek.   I ostatecznie przypadł mu do gustu jeden, który wziął; kilkadziesiąt wdechów i wydechów. Przemek już gotowy   Jesteśmy teraz na miejscu, czyli na Politechnice; w korytarzu panuje atmosfera wśród szachistów, z niecierpliwością czekających na gwiazdy ze Wschodu   Limuzyną przyjechały: Alexiej Aleksandrow oraz druga —  niestety nie mogę sobie przypomnieć jej imienia, jak pamięcią sięgam, mnóstwo ludzi cykało im flesze. Bo to przecież legendy   Jako pierwsze widziały wodopój połączony szczynami z kegi,  przed każdą rozgrywką opróżniając stopniowo zawartość aż do zera, jednak gaz w płucach nie usypiał ich czujności.   Podczas trwających partii, głowy podparte łokciem w zgięciu, wydawały się pijane, choć czekały na kolejny 'click' zegara. Przy samym stężeniu dłonie w alkoholu będąc wciąż trzeźwe   Rozpuszczalnika nie odróżniając. Przemka ruchy po desce, smerfną metodą skali światowej wyjdą dzisiaj do historii tak prawdziwie ze wspomnień i trzeba będzie ją zakończyć.   (...) Przemek nie wygrał, ale jako pierwszy Częstochowianin pokonał gracza z Elity; targając jego włosy dłońmi  — na lewo i na prawo. Ostatecznie został zdyskwalifikowany przez swoje zachowanie. A parę tygodni później, babcia mnie poinformowała, że jej wnuczek odpalił rakietę samozapłonem na ławce ____________________________________ Wybaczcie, ale coś mi się odkleiło w ostatni piątek,  po lokalnym turnieju w Tilburgu  — zresztą wygraną; była butelka 'Leffe', którą otworzyłem zapiski z dłoni.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

           
    • On co mi? Luty tuli mocno.     Luty ma moc. Co mamy, tul.  
    • Z miasta co nad Prosną położone, Z miasta gdzie zamek kazimierzowski stał, Tu gdzie Asnyk kroki pierwsze stawiał, Z miasta które zburzone podczas konfliktu Powstało jak Feniks, Siedzę i obserwuję, Wizję którą Bóg na mnie zesłał, Widzę zniszczone miasto, Miasto stojące w płomieniach, Wyschnięte rzeki i uschnięte drzewa, Ulice które krwią spłynęły, Park który kiedyś życiem tętniący Teraz spopielony i martwy, Kamienice Opuszczone, Popadające W ruinę, Obserwuję ludzi Głodnych, Przerażonych, Martwych i tych których czwarty jeździec jeszcze nie dosięgnął, Mieszkańcy niegdyś szczęśliwi Dzisiaj przesiąknięci złem I strachem, Dostrzegam zwierzęta domowe, Pozostawione przez swoich właścicieli Na pastwę losu, Psy które zapomniały już o cieple, Wychudzone i dzikie, Zakładające grupy aby przeżyć, Aby zawalczyć o przetrwanie, Z wysokości zauważam przestępców, Którzy razem z zastępami Lucyfera, Niszczą to co się ostało, Zabijają, Gwałcą, Rabują wszystkich tych, Którzy postanowili walczyć, Bóg pokazuje mi na rynek, Gdzie ludzie pogrążeni w chorobie, Konają w męczarniach na ulicach, Zwijają się w agonalnym bólu, Bez szans na ratunek, Czekają na śmierć, Która ukróci ich męki, Ujrzałem pomiędzy gruzami Zbawiciela, Który kroczył po ruinach, Przed którym uciekały zastępy zła, Szedł ze swymi zastępami Aniołów, Pokazał mi palcem napis wyryty w kamieniu, Który brzmiał, "Admonitio" Wtem się obudziłem, Znów widziałem kwitnące drzewa, Ludzi pełnych radości, Zwierzęta kochane przez swych właścicieli, Moje ukochane Miasto Stojące I bezpieczne, I widziałem, Kamień, Kamień z napisem wyrytym przez Boga.
    • A las... ma namioty? To im, a nam sala.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...