Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Proszę Państwa oto wpis krytyka odnośnie wiersza Sokratexa , wg. regulaminu... , kula śmiechu !!!
I tacy opiekunowie , (jak zwal tak zwał ) mają ocenić pisanie , oj nie boję się tylko martwię ,ze zostaną sami na polu chwały zaciętego słownictwa!

Jestem magiem i opiszę ciebie bez oglądania:

ok 175 cm wzrostu, gruby, z nóżkami pajęczakowatymi jakby na beczce od wina.siedział nasz. artysta życie, czaszka mała, dużo włosów siwych czyli stary, lubi się chwalić wiedzą chociaż ma marne pojęcie o astrofizyce, brzuchaty od żłopania piwska taki Sanderus...
Wstaw zdjęcie poważnie i ludzie ujrzą magię:-)
Tobie poeto z gwiazd 20 mln lat świetlnych nie starczy. Zgłoś dyspensę do pana L Żulińskiego może ci przebaczy 10 przykazań bożych, ale jest 11 te i tego z tymi pajączkowatymi nóżkami nie przeskoczysz. Przepełznij może Bóg tobie chamstwo wybaczy i głupawy rozum kurzy:-)


Dnia: 2013-03-08 22:46:03 napisał(a): Malarz
Opublikowano
Oto człowiek! uznał Piłat
spoglądając na Chrystusa
lecz w głowie jego myśl gniła
aż zeń zrobiła chytrusa

ręce umył nadaremno
choć narzędziem się okazał
to przez takich w świecie ciemno
koloryt jego poszarzał
Opublikowano

Tak jak moje wiersze , które do pana posłałam ,bez odzewu , mało targające o nie zrozumienie treści?
Proszę aby Pan Andrzej Sztuczka ,zaprezentował wykształcenie(literackie)
i nie tylko do miana krytykowania , i wstawiania wierszy na portalu , bo obawiam się,że nie ba wiem nie będzie pól tysiąca odsianych tylko pustka , ale to już nie mój problem , mam nadzieje ,ze wypowiedzą się piszący od wielu lat i czytelnicy!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A, tutaj boli? Dział Zet? Lepsza pustka niż wypociny.
A pani "wiersze" prywatnie mnie zupełnie nie interesują, więc szkoda czasu na ich wysyłanie.

No napisał Pan sam o sobie!

I najważniejsze , po co pisać na tym portalu , jeżeli TAK WŁAŚNIE TRAKTUJE SIĘ PISZĄCYCH ?!
Nie ma pan czasu , czy coś ,że nie odpowiada pan na posłany wiersz?!
Nie wiem , ale myślę ,ze to nie wolontariat!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A, tutaj boli? Dział Zet? Lepsza pustka niż wypociny.
A pani "wiersze" prywatnie mnie zupełnie nie interesują, więc szkoda czasu na ich wysyłanie.

No napisał Pan sam o sobie!

I najważniejsze , po co pisać na tym portalu , jeżeli TAK WŁAŚNIE TRAKTUJE SIĘ PISZĄCYCH ?!
Nie ma pan czasu , czy coś ,że nie odpowiada pan na posłany wiersz?!
Nie wiem , ale myślę ,ze to nie wolontariat!

Myślę, że do takich wpisów służy opcja zgłoszenia moderatorowi. Użytkowników forum jest prawie 100 tysięcy. Moderatorów póki co 4. Poza tym moderatorzy, oprócz forum mają również inne zajęcia, typu praca, rodzina, dom itd (i muszą te zajęcia pielęgnować jak większość użytkowników forum). Chciałbym, aby mi Pani wyjaśniła (najlepiej na PW) co ma na myśli mówiąc "Nie wiem , ale myślę ,ze to nie wolontariat!". Pozdrawiam serdecznie i spokoju życzę :)
Opublikowano

Ale tutaj nie ma żadnych tajemnic. Autorka po prostu bombarduje moje PW swoimi utworami, jakby nie miała miejsca na forum. Prywatne wiadomości to, jak sama nazwa wskazuje - prywatne wiadomości.

A co do tego "wolontariatu", to może niech lepiej wyjaśni publicznie, chociaż domyślam się, że ta pani nie wie po prostu, co pisze.

Opublikowano

"Wietrzę tutaj skok na kasę.


Dnia: 2013-03-05 04:11:19 napisał(a): zbyszko
89.250.202.50"

Mamy tu więcej takich "koncepcyjnych" poetów, jak widać.

Może oboje wyjaśnią, co to znaczyło. Będziej jasno, widno i podyskutujemy.
Opublikowano

Co wyjaśnią? Anonimowość zapewnia tym tchórzom komfort, bo wątpię, żeby komuś chciało się z tym łatać po sądach. Zostaje im pałętanie się po forach i tworzenie tanich sensacji.
Aczkolwiek:
http://www.youtube.com/watch?v=gZ7KccXmUeY

Opublikowano

Akurat 44 to ja nie słucham. To fakt mogłem na pw załatwić.z.tym Sandrusem. Ja mam imię i nazwisko na fb ale czy taka pani sącząca strumieniem ze Stempelkiem vel mariksem czy jak mu tam, da wiarę prawdzie? Proszę przeczytać Linię życia na fb i imię znane. Ja pani proponuję żeby mniej bzdur pisać, ale lepszych. Leszek Wlazło instruktor on fajnie pisze, więcej poproszę, pan Zdanowicz gdzie jest, A Kręty, Raszkowski, itd? Piszą gdyż widzę.
Panie Michale, niech pan skseruje owej damy teksty i na konkurs wyśle. 2 tys można zdobyć. Niech tą panią z jej twórczością tam ocenią. Konkurs ogólnopolski w 4 egzemplarzach trzeba wysłać. Niech pani.wyśle.powodzenia życzę;-)
Sanderus jest mój;-)
Ot dylemat.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...