Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie bardzo wiem do czego tu mam się odnosić, o ile sobie przypominam (pewno zaraz sięgnę do przed tygodniowego mojego wiersza), ten cytat to jest moja odpowiedź, której udzieliłem Talikowi Maciejowi, który z kolei tą wypowiedzią bronił komentarza dzie wuszki o moim poprzednim wierszu. Tylko, że ja z komentarzem dzie wuszki, który zasadniczo sprowadził się do tego, że mój wiersz jest nieudany, całkowicie się nie zgodziłem. Oczywiście że dzie wuszka całkowicie nie zgodziła się z moim wierszem i moim komentarzem. Co w końcu skwitowałem słowami kolejnego komentarza: "Ja tkwię w/przy swoim, a Ty tkwisz w/przy swoim. I niech tak będzie, a w każdym razie niczego tu nie rozstrzygniemy. Pozdrawiam" . I tutaj wtarabanił się Tali Maciej, który stwierdził: "czyli w dalszym bądź razie Wija będzie obrażał czytelnika, nie zwracając uwagi na argumentację dotyczącą tylko i wyłącznie wiersza // brawo panie Wija za obycie z ludźmi". I wtedy ja odpowiedziałem komentarzem, o który biega (właśnie zaczynający się od słów: Obrońca uciśnionych sie znalazł...). A dlatego taki (szerszy, również o obyciu z ludźmi) komentarz zamieściłem, bo wiem dobrze, że jaki bym wiersz nie napisał, to i tak przez pewnych znawców był, jest i będzie odbierany negatywnie. Że więc tu wcale nie chodzi o poziom wiersza, tylko o podporządkowanie się pewnej grupie kolesi.
Zresztą zainteresowanych w tej (komentarza i nie tylko) kwestii, odsyłam do mojego poprzedniego wiersza. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie bardzo wiem do czego tu mam się odnosić, o ile sobie przypominam (pewno zaraz sięgnę do przed tygodniowego mojego wiersza), ten cytat to jest moja odpowiedź, której udzieliłem Talikowi Maciejowi, który z kolei tą wypowiedzią bronił komentarza dzie wuszki o moim poprzednim wierszu. Tylko, że ja z komentarzem dzie wuszki, który zasadniczo sprowadził się do tego, że mój wiersz jest nieudany, całkowicie się nie zgodziłem. Oczywiście że dzie wuszka całkowicie nie zgodziła się z moim wierszem i moim komentarzem. Co w końcu skwitowałem słowami kolejnego komentarza: "Ja tkwię w/przy swoim, a Ty tkwisz w/przy swoim. I niech tak będzie, a w każdym razie niczego tu nie rozstrzygniemy. Pozdrawiam" . I tutaj wtarabanił się Tali Maciej, który stwierdził: "czyli w dalszym bądź razie Wija będzie obrażał czytelnika, nie zwracając uwagi na argumentację dotyczącą tylko i wyłącznie wiersza // brawo panie Wija za obycie z ludźmi". I wtedy ja odpowiedziałem komentarzem, o który biega (właśnie zaczynający się od słów: Obrońca uciśnionych sie znalazł…). A dlatego taki (szerszy, również o obyciu z ludźmi) komentarz zamieściłem, bo wiem dobrze, że jaki bym wiersz nie napisał, to i tak przez pewnych znawców był, jest i będzie odbierany negatywnie. Że więc tu wcale nie chodzi o poziom wiersza, tylko o podporządkowanie się pewnej grupie kolesi.
Zresztą zainteresowanych w tej (komentarza i nie tylko) kwestii, odsyłam do mojego poprzedniego wiersza. Pozdrawiam


I dobrze napisał.
A ty znowu przekręcasz wypowiedzi. I też jest tutaj odpowiedni cytat. Ale już sam sobie szukaj.
Błeee....
Nie dobranoc.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podmiot raczy twierdzić coś i o czymś, co jest totalną brednią.
Jeżeli tekst mówi prawdę o autorze... i o nim świadczy - w całej swej okazałości... to ja nie mam pytań.
brednie, brednie, brednie...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie bardzo wiem do czego tu mam się odnosić, o ile sobie przypominam (pewno zaraz sięgnę do przed tygodniowego mojego wiersza), ten cytat to jest moja odpowiedź, której udzieliłem Talikowi Maciejowi, który z kolei tą wypowiedzią bronił komentarza dzie wuszki o moim poprzednim wierszu. Tylko, że ja z komentarzem dzie wuszki, który zasadniczo sprowadził się do tego, że mój wiersz jest nieudany, całkowicie się nie zgodziłem. Oczywiście że dzie wuszka całkowicie nie zgodziła się z moim wierszem i moim komentarzem. Co w końcu skwitowałem słowami kolejnego komentarza: "Ja tkwię w/przy swoim, a Ty tkwisz w/przy swoim. I niech tak będzie, a w każdym razie niczego tu nie rozstrzygniemy. Pozdrawiam" . I tutaj wtarabanił się Tali Maciej, który stwierdził: "czyli w dalszym bądź razie Wija będzie obrażał czytelnika, nie zwracając uwagi na argumentację dotyczącą tylko i wyłącznie wiersza // brawo panie Wija za obycie z ludźmi". I wtedy ja odpowiedziałem komentarzem, o który biega (właśnie zaczynający się od słów: Obrońca uciśnionych sie znalazł…). A dlatego taki (szerszy, również o obyciu z ludźmi) komentarz zamieściłem, bo wiem dobrze, że jaki bym wiersz nie napisał, to i tak przez pewnych znawców był, jest i będzie odbierany negatywnie. Że więc tu wcale nie chodzi o poziom wiersza, tylko o podporządkowanie się pewnej grupie kolesi.
Zresztą zainteresowanych w tej (komentarza i nie tylko) kwestii, odsyłam do mojego poprzedniego wiersza. Pozdrawiam


I dobrze napisał.
A ty znowu przekręcasz wypowiedzi. I też jest tutaj odpowiedni cytat. Ale już sam sobie szukaj.
Błeee....
Nie dobranoc.

Oczywiście, że to, co nie jest po Twojej myśli (i Tobie podobnym myślicielom), to ja przekręcam.
A poza tym, to ja jeszcze i na szczęście nie jestem Twoim chłopcem na posyłki, czyli na Twoich usługach. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Podmiot raczy twierdzić coś i o czymś, co jest totalną brednią.
Jeżeli tekst mówi prawdę o autorze... i o nim świadczy - w całej swej okazałości... to ja nie mam pytań.
brednie, brednie, brednie...
Ależ zapewniam Cię, że ten Twój komentarz, bardziej świadczy o Tobie, niż o mnie i moim wierszu. A co (dobrze czy źle) świadczy, domyśl się łaskawie. A oczywiście, że możesz zaprzeczać, zresztą nie Ty pierwszy i nie ostatni. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Przecież cały czas mówię o tym, że co byś nie napisał, to po pierwsze świadczy o Tobie samym. No, ale skoro Ty masz jakieś ograniczone, skrzywione, sztuczne (sztuki dla sztuki, bo oderwane od życia) pojecie o istocie wiersza, to co innego możesz sądzić, o tym, o czym nie masz pojęcia, a wyobraźnią też nie grzeszysz. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W poczekalni pachnie lękiem i lawendą, jakby ktoś spryskał powietrze zapachem wszystkich tajemnic, które kiedykolwiek urodziły się w ciele kobiet. Siadam na krześle, które trzeszczy jak archiwum kobiecych wnętrz, jakby jego śrubki znały alfabet ud, miednic i brzuchów, z których powstawały małe światy, wielkie dramaty i czasem tylko zwykłe „wszystko w normie, proszę pani”. Wchodzi on - ginekolog, nawigator po oceanie kobiecego świata, pół‑detektyw, pół‑astronom macicy, który nawet cień owulacji potrafi wyczytać z mapy kosmosu, jakby szukał sygnałów życia w galaktyce, gdzie kosmici zapomnieli wysłać instrukcję obsługi ciała. - Proszę się położyć, mówi, tonem nauczyciela cyrku, który zaraz pokaże sztuczkę, ale z delikatnością kota na rozgrzanej blasze. Rozchylam nogi, odsłaniając wszystko tak dokładnie, że czuję się jak eksponat w świetle reflektorów, a on wchodzi z uśmieszkiem jak ktoś, kto właśnie dostał dostęp do części świata zwykle zamkniętej na trzy zamki, z narzędziem, które wygląda jak miniaturowy teleskop do planet rodzących życie i dramat jednocześnie. Przesuwa się delikatnie, a moje ciało otwiera się jak mapa nieznanych galaktyk. Tam, gdzie światło reflektora pada najczułej, kryje się punkt G - maleńka, pulsująca perła, jakby sam wszechświat zostawił w tym zakątku tajemnicę radości, miniaturową gwiazdę gotową rozbłysnąć. Łechtaczka - subtelna świątynia przyjemności - rozkwita w mikroskopijnym rytmie życia, otwierając się jak kwiat poranka, którego zapach zna tylko kosmos i ja. Ginekolog spogląda z powagą astronoma, który odkrywa nowe planety w galaktyce wnętrza kobiety, z zachwytem notując każdy puls, każdy fałd, każdą drobną tajemnicę, jakby patrzył na arcydzieło, które powstało z najczystszej geometrii życia. - Hm…  mruczy jak stary kocur, który właśnie odkrywa nowe królestwo myszy. - To jest prawdziwa galeria natury! Każda fałdka, każdy zakamarek, każdy sekret - arcydzieło! Czuję, że moje ciało staje się mapą starożytnych labiryntów, a on jest Minotaurem‑przewodnikiem, który wie, gdzie czai się każdy strach i każda nadzieja. - A tutaj…  wskazuje narzędziem - -  kwitnie życie i… ewentualnie mała niespodzianka. Chichotam w duchu, bo w tej ceremonii nie ma miejsca na wstyd, tylko na absurd i kosmiczny zachwyt nad ludzkim wnętrzem. Na koniec odchodzi z miną człowieka, który własnie zgarnął złoty medal w konkursie „Co kryje się w środku?”, odbierając statuetkę z miniaturowym teleskopem i konfetti z hormonów. A ja zostaję tam - pół naga, pół święta - leżąca jak robot na przeglądzie technicznym, bez osłony, gotowa na diagnozę życia, z nogami otwartymi jak szuflada w warsztacie, zastanawiając się, czy życie naprawdę jest tak proste, że wystarczy jeden ginekolog, żeby zrobić mi tylko przegląd okresowy i powiedzieć z entuzjazmem: „Wszystko działa, proszę pani, proszę tylko nie zapominać o smarowaniu.”    
    • @Berenika97

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Berenika97 Tak, nabroiłaś ;) 
    • @Berenika97 Bardzo dziękuję. Był taki czas w moim życiu, że nigdy nie zapamiętywałem snów. Był również i taki gdzie śniłem jedynie przerażające koszmary. Lecz ostatnio coraz częściej dane mi jest wreszcie lądować w spokojnej krainie snu.  
    • @Lenore Grey poems   Samotność — to nie kara losu, lecz echo wewnętrznego głosu.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...