Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


Twe oczy jak ocean tak obowiązkowo podkreślone

Usta Twe pełne jaśniejącym kolorem otulone

Twoje lśniące włosy są z wiatrem spokrewnione

Zapach Twój mistrz aromatu i jego chwile pożyczone

Twoja gracja z jaką smakujesz codzienność

Delikatność gdy nienawiść choruje na bezsenność

Twoje ciało, które szuka dotyku pożądania

Kobieto! Za to że jesteś Bogu składam podziękowania

Morze słów z rzekami zdań, nie znajdą klucza

Do bram wyjaśnień tego zachwytu uczucia

Patrząc na Twe zdjęcia jak na obraz estety

Nie brzmią w zachwycie nawet słowa poety

Jesteś większą cząstką całości cudów tego świata

Brak Ciebie na chwile czyni z nas wariata

Gdyby Cię zabrakło, tęsknota nie miałaby znaczenia

Kobieto pozostań inspiracją wiecznego tworzenia

Pozostań tą siostrą dobroci i matką wrażliwości

Daj się znaleźć w naszych sercach jako majątek miłości…

Opublikowano

A myślałem, że mnie ostatnio nie idzie... Ten tego, konstruktywna krytyka... O formie w zasadzie nie ma co mówić. Mamy XXI wiek, dwie wojny światowe za sobą i sporą ewolucję języka. Jeśli chcesz używać mechanizmów sprzed 200 lat, to musisz przynajmniej minimalnie wykazać się oryginalnością, o wprawie już nie mówiąc. Dokładne rymy gramatyczne są do bani, kropka. Można tu zjechać każdy wers, ale nie ma to większego sensu, bo całość jest banalna. Wiem, że boli, ale takie są fakty.

Skupmy się więc na merytoryce. Zwracasz się do kobiety, wychwalasz ją i wzywasz do bycia bardziej ideą, niż osobą, którą każda z kobiet jest i zasługuje na to by tak ją traktować. Przynajmniej do czasu jak nie przyłapiesz jej z jakimś Afrykańcem w trakcie anala... Brutalne? Owszem, ale takie właśnie jest życie, a kobiety, podobnie jak mężczyźni są jego częścią i wcale nie są lepsze.

Chcesz się przekonać jakie są kobiety? Spróbuj poderwać jedna z nich w bibliotece uniwersyteckiej zagadując o mechanice kwantowej. Dla porównania możesz też dobrze się ubrać, iść do lansiarskiego klubu, rzucić Władka Jagiełłę na blat i poprosić o szkocką bez lodu, a potem obserwuj jak panience obok rozszerzają się źrenice. Różne znajdziesz, ale żadna nie będzie jakąś wydumaną ideą ujętą w nadętych słowach i gwarantuję też, że żadna nie będzie chciała nią być. A jak już trafisz taką z podobnymi aspiracjami, to po 2 tygodniach będziesz mieć dosyć, podobnie jak 20 kolesie przed Tobą.

Kobiety się ceni za poczucie humoru, zdolność słuchania i rzadką zdolność mówienia do rzeczy. Za to, że jak złamiesz sobie obie ręce, to ona zaoferuje Ci podtarcie tyłka (oparte na faktach). To nie mieści się pewnie w ogólnie pojętej koncepcji poezji, ale jak uda Ci się o czymś takim napisać wiersz, to zyskasz uznanie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Popatrz ile niepotrzebnych zaimków. Gdybyś użył jednego, góra dwa, rozumiem.
I tak wiadomo przez cały wiersz, że zwracasz się do niej, po co tyle powtórzeń?
A tak poza wszystkim, to jako kobieta, pamiętając, że wiersz nie jest adresowany do mnie powiem, że absolutnie nic mnie w nim nie urzeka.

Gdybyś zjadł kilo wiśni z pestkami i podpisał się pod Tuwima wierszem, zrobiłbyś lepsze wrażenie.

No sorry.
Opublikowano

Tak...
To cenne uwagi. Wiem, że ten wiersz nie jest niczym dobrym w oczach umiejętnych poetów. Ale pisałem go dla masy kobiet, bo w głębi przeczuwałem, że One tego potrzebują. Ogromną satysfakcję dały mi uśmiechy większości z odbiorczyń "Majątku Miłości". Myślę, że poezja ma pewien stereotyp. Do końca nie wiadomo o co w niej chodzi. Chciałbym ( choć wiem, że nigdy nie będę miał takiej mocy) Ją przełamać. Dlatego staram się pisać dla wszystkich bez wyjątku, z tą perspektywą, że mnie rozszyfrują za pierwszym odbiorem. Z nadzieją zrozumienia. Właśnie żyjemy w 21 wieku. Nie jestem do końca pewien czy chciałbym aby ktoś, kiedyś głowił się co chodzi mi po głowię.
Dziękuję i pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar dzięki   jesień owszem zadowoli jeśli ładna jest i młoda słodko może cię ukoić ale kasy potem szkoda :)))       @violetta od czego jest kobietka tego nie wie sam Bóg raz wściekła raz kokietka nieobliczalna i już :)))  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...