Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Oleśna obsceniczność


Rekomendowane odpowiedzi

Rihtiku, oczywiście, że nei sposób nie oceniać. Jako nauczycielka nawet muszę oceniać zawodowo, a nawet musze uczyć dzieci wartościowania i oceniania.
Chodzi o co innego: aby nikomu nie narzucać własnych ocen i nie osądzać nikogo publicznie. Niech każdy ma swoje oceny dla siebie. Sami sobie tworzymy swoje systemy wartości i każdy ma swój, odpowiedni dla siebie. I nie mamy prawa publicznie osądzać, czyj system wartości jest dobry, a czyj zły - to sprawa indywidualna i osobista każdego z nas (o ile nie krzywdzimy innych).
Tylko tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gdy się zastanowisz nad tym co napisałaś to może zdołasz dostrzec jak sama sobie zaprzeczasz.. :)

Co do zasady, narzucanie osobistych poglądów przez danego człowieka innemu, to... właściwie gdybym brać twoje wypowiedzi wsobnie i wówczas potraktowałbym je jako narzucanie twojego poglądu na nienarzucanie poglądów :) Ale poważnie, to jakikolwiek przymus działa dotąd, dokąd działa i dlatego nie ma sensu na dłuższą metę. Przypuszczam, że masz za sobą trochę życia i parę okresów w nim, w których czegoś takiego tak czy siak doświadczałaś, więc wiesz o tym z autopsji... Ja też. Proszę, nie poczytuj mi już nigdy moich stanowczych wypowiedzi wynikających z niezachwianych przekonań, jako przejaw rzekomych zapędów zmierzających do narzucania czegokolwiek komukolwiek. Wierz mi, że nawet moim dzieciom nic nie narzucam, brzydząc się indoktrynacją, prozelityzmem plugawym - czy to świeckim, czy też religijnym. Dawałem już temu wyraz, także moimi zestrojami. Nie wiem, czy dostrzegasz wspólny mianownik moich wypowiedzi epicznych i lirycznych... Nie wypowiadam się mając wątpliwości... Daję wyraz moim przekonaniom stanowczo, nie obawiając się konfrontacji, gdyż to ona pozwala na weryfikację tychże, gdy ich podstawy okazują się nie odpowiadać prawdzie. Kocham prawdę i daję jej wyraz, szukając dla rzeczy odpowiednich słów.. Rozumiesz to, bo ty też tak postępujesz, stosownie do tobie właściwych przekonań.. I niech tak pozostanie w ramach mądrze pojmowanej tolerancji. :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK. :)
Nie obruszaj się, Rihtiku. Nie próbowałam Cię atakować.
Rzeczywiście źle sformułowałam jedną swoją myśl: to nieprawda, że nei powinniśmy głosić publicznie swoich poglądów. Nie. Chodziło mi o to, że nie powinniśmy ich głosić w sposób autorytarny, w przekonaniu, że są jedynymi słusznymi poglądami i że mamy bezwzględną, niepodważalną rację. To naiwność, która krzywdzi innych.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie tyle się obruszyłem ile sprzyjam wzajemnemu zrozumieniu i nie chce przytakiwać temu, co nie odpowiada prawdzie. Asertywność bywa łatwo mylona z autorytarnością (też na "a", lecz owa oparta jest wszak na bezwzględnym posłuszeństwie). Podobnie stanowczość bywa mylona z uporem.. :) Staram się czuwać, aby moje poleganie na autorytecie Autora Biblii i niej samej nie cechowało zaślepienie... Wiem też, że moje Autorytety nie będą za mnie decydować... One uczą mnie mądrego korzystania z wolnej woli. Chociaż roboczo, rozważając coś, lub wypowiadając się dokonuję (z konieczności) uproszczeń, to jednak, podobnie jak słodki Schiller pomny jestem, że nie masz powłoki ani wnętrza, bo rzecz i wewnątrz jest zewnętrzna..:) Znasz...?

Nie tylko dnia miłego... prawdziwie życzę :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Autor jest jeden, acz posłużył się ponad 40 pisarzami, dopilnowując by zaistniał kanon tekstów Biblią zwany :) Co do rzekomych sprzeczności, to jestem ciekaw jakie konkretnie masz na uwadze? Ale pewnie musielibyśmy o tym pisać na priva..

Czytałem raz jeszcze com pisał i nie widzę, abym posadził cię o mylenie owych pojęć, niemniej do tego nazbyt często dochodzi, skutkiem czego miewam tak, że ja do Sasa, a czytelnik do lasa.. :) Uzgadnianie pojęć lub upewnienie się czy ich znaczenia są tożsame dla rozmówców, to skuteczny środek na mijanie się..

Mi miło się nie mijać nie tylko z tobą.. :)

http://www.poezja.org/wiersz,71,139063.html

Także miłego, nie tylko dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam z góry ,że się wtrącam, ale zainteresował mnie wasz, (musze tak to nazwać) spór..Moim skromnym zdaniem Rihtiku, forma i przekaz twojego utworu jest jednoznaczna, mianowicie mówisz, że to jest "cacy" a to jest "be" i BASTA BO TAK MÓWI PISMO ŚWIĘTE..Szanuje twoją wiarę, lecz zważ na to ,że chrześcijanizm nie jest jedyną religią na świecie. W niektórych religiach dozwolone jest mieć 7 żon i w moim odczuciu to jest chore! Ale mimio wszystko SZANUJE TYCH LUDZI!!! A ty wszystkich chcesz przekonać, że chrześcijanizm jest religią najprawdziwszą z najprawdziwszych!!!hmmm.....życze DYSTANSU i pozdrawiam..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moralizatorski, zajadły ton i archaiczna forma nie przyciągają, zwłaszcza że rymy rodem z Częstochowy.
Wszak sam ksiądz Jan Twardowski był łaskaw napisać, że "wiary przemądrzałej szuka się u diabła"*, który ma rację bytu, "bo jak diabeł ucieknie odejdzie i anioł"**. Równowaga i umiar - oto, czego nam trzeba we wszystkim.

* z wiersza "Jesteś"
** z wiersza "Kłopoty zakochanych".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Ponieważ odpowiadając na Wasze komentarze mógłbym podpaść adminowi, który już raz mnie zbanował, za moje wypowiedzi wyrażające moje osobiste przekonania, więc jeśli to odpowiada waszej woli, mogę (ja pierwszy nie napiszę, ale odpowiem najlepiej jak potrafię) wypowiedzieć się na priva.

Nie zmuszam nikogo do podzielania moich przekonań, niemniej zasadnie i szczerze daję im wyraz także w odniesieniu do obleśnej obsceniczności..

http://infografika.wp.pl/title,To-oni-korzystaja-z-uslug-prostytutek,wid,15009879,wiadomosc.html?ticaid=1f5f4

Życzę radości z dobrego życia i tworzenia :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanuję twoje osobiste poglądy i spostrzeżenia m.in. zawarte w twoich zestrojach. A ty...?

Każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu, także za każde nieużyteczne słowo.. niezależnie od tego, czy jest, czy taż akurat nie jest sobą. Jest mi bardzo niemiło Anno Myszkin..

Bywaj zdrowa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Emanuelu.. Zadumaj się proszę coś napisał... Skoryguj się sam. Bo obawiam się, że moja wypowiedź jedynie cię rozdrażni, podobnie jak mój zestrój zda się to uczynił.

Chrystianizm jest jedyną religią prawdziwą, przeto tak a nie inaczej zabrzmiał i brzmią słowa które jego założyciel wyrzekł tuż przed wstąpieniem w Niebo: A Jezus podszedł i powiedział do nich, mówiąc: "Dano mi wszelką władzę w niebie i na ziemi. Idźcie więc i czyńcie uczniów z ludzi ze wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam nakazałem. A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do zakończenia systemu rzeczy". - Ew. wg Mateusza 28:18-20 NW

Prócz tego zważ, na Jego słowa w kwestii małżeństwa.
Ale Jezus rzekł im: "Z powodu zatwardziałości waszego serca napisał wam to przykazanie. Jednakże od początku stworzenia "On uczynił ich mężczyzną i kobietą. Z tego względu mężczyzna opuści ojca i matkę i oboje będą jednym ciałem"; tak więc nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co zatem Bóg wprzągł we wspólne jarzmo, tego niech człowiek nie rozdziela". Kiedy znowu był w domu, uczniowie zaczęli go o to pytać. I powiedział do nich: „Kto się rozwodzi ze swą żoną i poślubia inną, popełnia przeciwko niej cudzołóstwo, a gdyby kobieta, rozwiódłszy się ze swym mężem, wyszła za innego, popełniłaby cudzołóstwo". - Ew. wg Marka 10:5-12 NW

No cóż, jak piszesz lubiący być sędziami we własnej sprawie ludzie stanowią jak stanowią i piszą, tak jak czytam...

Życzę refleksji.. i zreflektowania się w porę.

http://www.poezja.org/index.php?a=u&k=71&pokaz2=139055#1069737
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanuję twoje osobiste poglądy i spostrzeżenia m.in. zawarte w twoich zestrojach. A ty...?

Każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu, także za każde nieużyteczne słowo.. niezależnie od tego, czy jest, czy taż akurat nie jest sobą. Jest mi bardzo niemiło Anno Myszkin..

Bywaj zdrowa

Nie utożsamiaj, proszę, autora z podmiotem lirycznym, bo to ślepy zaułek.
Poza tym, nie wystąpiłam pod Twoim wierszem z pozycji adwersarza w dyskusji na temat poglądów podmiotu - odniosłam się jedynie do sposobu ich podania, który mnie akurat nie odpowiada.
Filozofia życiowa Autora nie powinna dominować merytorycznej wymiany zdań na temat wiersza i jego zawartości.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przeanalizowałem jeszcze raz mój zestrój i zamieszczone pod nim moje komentarze, starając się dostrzec gdzie i w jaki sposób utożsamiam siebie z podmiotem lirycznym. I cóż? Jedność traktowaniu obleśnej obsceniczności zachodząca miedzy Autorem Biblii i autorem zestroju oraz peelem z nim tożsamym jest nieuchronna. Proszę nie proś mnie bym się nie utożsamiał z podmiotem lirycznym, a to tym bardziej, że jedna nam wąska droga służy, wiodąc wprost ku wąskiej bramie. Usiłuję się przez nią dostać do nowego świata, który rozkwitnie na gruzach starego, stąd mam nadzieję iż droga kończąca się ciasną bramą nie okaże się dla mnie zaułkiem, choć ewentualność taka istnieje.

Sposób podania poglądów podmiotu lirycznego tożsamych z poglądami Autora Księgi nad księgami nie odbiega od sposobów w niej użytych (mogę to na twoją prośbę wykazać, ale najlepiej sama zweryfikuj ocenę owego sposobu).

Prawdopodobnie różni nas to, jak pojmujemy filozofię jako taką, a definicja tego pojęcia tobie właściwa przesądza o tym, że moje przeświadczenia (wiarę) traktujesz jako filozofię. Jesli tylko będziesz w tym konsekwentna, uważając że Jezus Chrystus i pierwsza generacja jego naśladowców głosiła im właściwą "filozofię", to proszę cię bardzo, w tej konwencji uważaj nadal, że moja "filozofia" dominuje w moich zestrojach i komentarzach, chociaż przeczę temu, abym za wszelką cenę chciał stawiać na swoim. Po prostu jestem asertywny... także w oglądzie swojego zestroju i ocenie jego wartości. Wybacz ale z natury rzeczy wiem co autor przedmiotowego dla tego komentarza zestroju miał w nim na myśli, w przeciwieństwie do szanownych czytelników, nie wyłączając ciebie..

http://www.poezja.org/wiersz,60,139090.html

Anno.. proszę nie rozczarowuj mnie.

Pięknie tworzysz i czyń to nadal na bazie pięknego życia - w jego wiedzeniu serdecznie życzę pomyślności.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalsza konwersacja najzwyczajniej nie ma sensu...Ja swoje, a ty swoje i tak w kółko do usranej śmierci...
Asertywność to:

umiejętność wyrażania opinii, krytyki, potrzeb, życzeń, poczucia winy,
umiejętność odmawiania w sposób nieuległy i nieraniący innych,
umiejętność przyjmowania krytyki, ocen i pochwał,
autentyczność,
elastyczność zachowania,
świadomość siebie (wad, zalet, opinii),
wrażliwość na innych ludzi,
stanowczość,
samoocena
Asertywność to nie tylko STANOWCZOŚĆ Rihtiku!!!
Nie wiem czy wiesz, ale pisząc w ten sposób obrażasz mnie..
"Emanuelu.. Zadumaj się proszę coś napisał... Skoryguj się sam"
Co w moim odzczuciu znaczy; "Emanuelu, jak można być takim debilem, żeby coś takiego napisać, zmień myślenie bo jesteś idiotą"
Dlatego chcę zakończyć ten do niczego nie prowadzacy dialog, bo ogromnie mnie kusi żeby również Ci naubliżać ,a tego nie chce..dziekuje za rozmowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wyrasta przede mną drzewo. Ściana z kamienia. Mur… Jakiś budynek. Kamienica sprzed ponad stu lat. Zamknięte ciężkie drzwi. Drzwi z nieprzejrzystego szkła i w żelaznych, przeżartych rdzą okuciach. Próbuję wejść. Kołaczę…  Spoglądają na mnie z wysoka obojętne, czarne źrenice okien.  Doskonale niewidzące. Martwe. Porosłe pajęczyną i kurzem. Obchodzę wokół te zimne ściany. Tę spękaną skorupę nie wiadomo czego. Przedzieram się przez krzaki, korzenie, jakąś plątaninę kabli, pogiętych prętów… Napastują mnie niewidzialne zmory, tchnienia chłodnego wiatru, co przeciskają się przez szczeliny w bramach z powietrza. Ja tu kiedyś umarłem albo urodziłem się na nowo. I znowu umarłem. I znowu…   Przechodzę teraz we śnie. Idę. Błękitne nade mną niebo. Przeciskam się z uporem maniaka przez porzucone sprzęty, rozsypujące się truchła. I w oparach tej urojonej tęsknoty za nie wiadomo czym — tęsknię… Tęsknię za… Nade mną błękitne niebo. Któryś dzień późnej wiosny albo wczesnego lata. Nade mną błękitne niebo… Chłodne powiewy omiatają skronie i spierzchnięte gorączką usta. Nade mną błękitne niebo… Potykam się o kamień. Upadam, ścierając sobie wewnętrzną stronę dłoni, kolana… Zaciskam zęby. Migoczą mi przed oczami jasne punkty, gwiazdy, mikroskopijne ukłucia atomów… Zaraz przejdzie. Przechodzi… Podnoszę się. Wstaję. Dłonie są całe w ziemi i krwi. Kolana… Ale wstaję. Idę. Znowu idę. Przedzieram się przez plątaninę gałęzi. Przez pachnące krzewy jaśminu. Przez burzę brzęczących owadów i nawoływania słowików, gdyby tu rzeczywiście były. Ale nie są. Nie ma ich nigdzie. Albowiem nigdzie. Wiesz, wstaję znowu, wstając raz jeszcze. Idę dalej. Tak przed siebie. W tej otchłannej głębinie melancholii.   Dotykam ściany. Poplamionej. Z płatami odpadającego tynku. Dotykam ściany tymi dłońmi. Na ścianie smugi rozmazanej krwi. Na ścianie pajęczyna pęknięć. W tej słodkiej ciszy odosobnienia jestem. I jestem wciąż, przechodząc raz jeszcze. Podczas, gdy nade mną niebo. Wciąż błękitne niebo, któregoś dnia późnej wiosny, bądź wczesnego lata. Jeszcze nie ma zmroku. Daleko do zmroku. Bardzo daleko do wszelkiego zmroku. Do nocy. Do otuliny z szarych obłoków. Albowiem nade mną niebo. Wciąż to samo błękitne niebo. Nienaruszone. Bez najmniejszej skazy. I takie błękitne. Tak kobaltowo-błękitne aż do oślepienia. Który to już raz okrążam te ściany? Albowiem idę. i dotykam parapetów, rynien… Muskam różne występy, wgłębienia, załomy… Ciągną mnie za włosy, targają i szarpią gałęzie, gałązki… Liście szeleszczą. Liżą po twarzy. Całują, jakby pełnymi soku ustami. I całują wciąż. I jeszcze. Zdążyłem się już nimi zaprzyjaźnić, poznać ich cierpki posmak cierpienia. Kiedy tak idę rozchylam je na boki dłońmi złączonymi jak do modlitwy. I znowu niebo nade mną. W tej przerwie w koronach kasztanów. I zalewa mnie swoim błękitem ocean nieskończoności. Nienaruszony. Wieczny…   Patrzę wysoko. Tak bardzo wysoko. w te ściany sięgające niewidzialnych gwiazd. W te ściany z popękanego tynku. W te brunatne, pionowe smugi wilgoci od dawnych deszczów. Jestem w jakiejś rzeczywistości nie do pojęcia odmiennej. I nie można tu wszystkiego zrzucać wyłącznie na senną korekturę zdarzeń, mimo że jest sama w sobie zagmatwana i pełna niejasnych znaczeń. Tu odgrywa się coś jeszcze. Być może mające swoją przyczynę w szeroko rozumianym spektrum autyzmu. Albowiem wszystko tu jest zamknięte i niedostępne. Otoczone nieprzeniknioną barierą. Choć gdyby wejść do środka, to można by się było zagubić w całym tym labiryncie korytarzy i drzwi… I dalej… W absolutne pustce opuszczenia.   A więc idę. Wciąż idę. Przemieszczam się jak na odtwarzanej w nieskończoność starej celuloidowej taśmie filmowej. Idę wciąż tą samą ścieżką. Obok wciąż tych samych drzew, których grube pnie marszczą się pod twardą korą i pęcznieją. Tak, jakby oddychały tym błękitem gęstym od słońca, które rozświetla złotem ostre krawędzie wysokich ścian. Które jarzą się teraz jakimś wewnętrznym blaskiem. Mżą… Idę. przeciskam się w zieleni liści. Ale takiej przygaszonej, przytłumionej. Nie mającej w sobie siły rozbłysku. Za to charakterystycznej dla świata pełnego symboli i niejasnych koincydencji. Surrealistycznej znaczeniowości jak u Dalego czy de Chirico. Choć chyba bliższego temu drugiemu. Metafizycznemu. Pełnego błękitnego nieba. Z pustymi placami i ogromnymi, opuszczonymi domami. Spoza których padają jaskrawe smugi słońca, przecinając bezosobowe płaszczyzny z kamiennymi posągami milczenia. Te z kolei rzucają w ostrym kontraście (chiaroscuro) długie, przeczące prawom fizyki cienie. Tak jak moje ręce, kiedy wychodzę w światło. Tak jak moje dziwnie zmienione ciało po milionie lat sennego widzenia. . (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-27)    
    • @Kasia Koziorowska Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Moondog Bardzo to fajne

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      niski dyg od skromnej b_d_c
    • @agfka I co z tego wynika? Przypuszczalnie wynika, iż nic nie wynika... Tak ja to w swojej starzejącej się

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ownicy odczytałam.  Starość jednak potrafi być piękna
    • @befana_di_campi świetny jest ten opis. Dołączam moją próbę akurat z czapy  Pozdrawiam 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...