Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

miarowy szelest liści
wtopionych w nie stóp
mglista połać okrywa
chłodem jesienny ogród

kropla po kropli
z liścia na liść
spływa minione lato

nie podcięte krzewy róż
w tęsknocie za słońcem
wypuszczają nowe pędy

odbijam na ramce suche listki
zanurzone w cieniach jesieni
złotosrebrnych odblaskach

nie zastąpią
herbacianych
pachnących
wspomnieniami

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje za czytanie tuz!
Już wyjaśniam,robiłam z dziećmi ramki na laurki , sama musiałam spróbować jaki efekt z tego , zasuszone listki róż zanurzałam w farbach kolorów jesiennych liści , a potem w złotej i srebrnej farbie maczając odbijałam tworząc ramkę.
Pozdrawiam!
Ja
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj Oxyvio!
Dziękuje za ładny wiersz....i za"zwłaszcza podoba mi się lato spływającę z listka na listek, z kwiatka na kwiatek, kropla po kropli...
Właśnie nie ma , zimą wymarzły , a latem zostały karłowate krzewy , musiałam je powycinać , zobaczę co będzie wiosną?!
Opisałam autentyczne zdarzenia ,a zawsze w październiku miałam piękne jesienne róże za którymi tęsknię i nie tylko!
Serdeczności samych!
Hania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje Nowuś za czytanie i odniesienie się do mojego pisania!
Zawsze za czymś tęsknimy , a jesienią nostalgia się nasila i musimy powalczyć aby dotrwać do następnych pięknych kwitnień róż!
Serdecznie!
Hania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj Oxyvio!
Dziękuje za ładny wiersz....i za"zwłaszcza podoba mi się lato spływającę z listka na listek, z kwiatka na kwiatek, kropla po kropli...
Właśnie nie ma , zimą wymarzły , a latem zostały karłowate krzewy , musiałam je powycinać , zobaczę co będzie wiosną?!
Opisałam autentyczne zdarzenia ,a zawsze w październiku miałam piękne jesienne róże za którymi tęsknię i nie tylko!
Serdeczności samych!
Hania
To smutne... Ale może odrodzą się na przyszły rok? Życzę Ci tego, a także szybkiego powrotu do równowagi i wyjścia ze wszystkich tęsknot.
Opublikowano

Niestety, wymarzły straszliwie (ale w maju, nie zimą!)... Ale róża to potężna roślina, trudno ją zmóc. Mnie odbiła taka, którą już rok wcześniej spisałem na straty, róże są odporne na wszystko mimo pozornej wrażliwości. Ale brak boli. Można pocieszać się chabrami (wciąż kwitną) czy astrami, ale to nie to samo.
Bardzo ładny, poruszający, tęskny utworek. Podoba mi się.
Pozdrawiam ciepło :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje Roklinku za odniesienie się do moich tęsknot !
Ja widze także kochasz róże i wiesz o nich ile trzeba!
Mam astry wiosna wypełniłam puste miejsca , ale jak sam wiesz to nie to samo, a taka była z nich dumna (mialam wysokie Montany) o pięknych barwach , ale mnie zachwycały te herbaciane!
Ciesze się ,że podoba...!
Serdecznie!
Hania
Opublikowano

Haniu, miarowy szelest liści, bo pośród nich kroki(stóp), niby jasne, ale dziwnie to zdanie ułożyłaś.
W kolejnej zwr. podwójne powtórzenie. Jedno chociaż możnaby pominąć, np. zapisując - kroplami, ale...
tej strofki mogłoby w ogóle nie być, bo już I- sza mówi, że lato minęło. To tylko moje spojrzenie.
Ładna III- cia oraz wspomnienie herbacianych róż, które są częścią innych wspomnień... :)
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

wiersz z nutką melancholii budzi tęsknotę za ciepłem, słońcem, kwitnieniem...
trzy pierwsze zwrotki malują klimat, w który zanurzasz dwie pozostałe jako własne odczucia zakończone trafną puentą

malutka uwaga dotycząca zapisu:

"nie zastąpią herbacianych
o zapachu wspomnień"

ale to takie tam moje...

cieplutko pozdrawiam, Haniu :)))
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Natko dziękuje za pochylenie się nad moim pisaniem !
Wiersz napisałam tak jak to w rzeczywistości -wychodząc z domu rankiem chcąc nie chcąc wtapiam się w leszczynowe liście , których po nocy ogrom (nie mam tuj , mam szpaler szlachetnej leszczyny ),dlatego właśnie tak, a odnośnie II- giej zwrotki , lubię kolor blado-żłótych liści winogron, poranna rosa spływa z górnych liści z listka na listek , i to właśnie zawarłam w tej zwrotce.
Dziękuje za ładną III-cią - cieszy!
Serdeczności !
Hania
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje Krysiu za miły komentarz , nie wiesz jak bardzo , bardzo cieszy!
Zapewne nie tylko ja tęsknie za latem i naturą , ale każdy z nas .
A puentę napisałam tak , aby dać czytelnikowi przystanąć .
Sadziłam te krzewy z synem ,za którym tęsknię!
Stąd ta podwojona tęsknota
Uściski!
Hania

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...