Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

słowa wolne
nieskrępowane matnią rymów
nie pragną szermierzy
co w gąszczu długich pojedynków
wypadów i ripost
zapominają o co walczyli
i giną
one skrycie kochają
zabójców
mistrzów jednego śmiertelnego cięcia

słowa wolne
nie biegają po łąkach
raczej na pobojowiskach
zgliszczach bitew
opłakują zmarłych
opatrują rannych

słowa wolne
łączą się w żalu
łączą się w bólu
kochają tylko miłością spełnioną
choć
nie zachwycają urodą księżniczek
kunsztem zabiegów pielęgnacyjnych
są ludzkie i twarde
jak życie


przepraszam, nie chciałem nikogo urazić, to słowa same musiały znaleźć ujście i powiedzieć co czuły ;)

Opublikowano

Sebku, ciekawy wiersz. z jednego względu - jest właśnie "wolny", od tego, co poza wierszem mogłoby wpływać na odbiór. od kompromisów. napisany konsekwentnie z jednym, wyraźnym odczuciem.
sprawia wrażenie słów wypowiadanych z uniesieniem w ważnym momencie, refleksji wygłaszanej we wzburzeniu, pod wpływem konkretnego przemyślenia.

mam tylko dwie małe uwagi: w drugiej zwrotce zachwycając kolejny kwiat... - tak lepiej, niż "kolejnego kwiata". a w ogóle pozbyłabym się inwersji, ale to tylko moje widzimisię (i to druga uwaga).

podoba mi się sylabiczne zestawienie we fragmencie
opłakują zmarłych
opatrują rannych

... chwilowe zatrzymanie tempa wypowiedzi, ale jednocześnie podbite rytmicznością. nie wiem, czy się jasno wypowiadam - to moje wrażenie.

może zapis jest przypadkowy, jednak emocje odczuwalne.
moim zdaniem - dobry wiersz.

pozdrawiam serdecznie,
in-h.

Opublikowano

Nie będę pocieszała.
To przegadany, wydłużony zbytnio tekst o czym......? nie wiem.

Poszukajmy.
...
szukam z sympatią:

spróbujmy nie zanudzić się ...:


wolne słowa bez rymów
nie pragną szermierzy
ripost i zabójców

zapominają o co walczyli
i giną
one skrycie kochają
zabójców
mistrzów jednego śmiertelnego cięcia
......

i już dalej nie potrafię
znudził mnie ten tekst i ...

jestem prawie pewna, że Autor nie bardzo wiedział, co co mu chodziło...

nie uraziłeś, Autorze...bo czymś takim nie potrafiłbyś. E.

"słowa wolne
nie biegają po łąkach
zachwycając kolejnego kwiata pięknem
raczej na pobojowiskach
zgliszczach bitew
opłakują zmarłych
opatrują rannych

słowa wolne
łączą się w żalu
łączą się w bólu
kochają tylko miłością spełnioną
choć
nie zachwycają urodą księżniczek
kunsztem zabiegów pielęgnacyjnych
są ludzkie i twarde
jak życie" ????


Opublikowano

Troszkęę przekombinowana treść, ale wciąga.. ten szereg pytań...
Chyba chodzi o to, że proste wiersze, mogą swoją prostotą powiedzieć bardzo wiele.. zgodzę się z tym, ale..
zależy jak poprowadzony, mimo wszytko; że nie zawsze da się napisać "dzieło", które zachwyci "mistrzów";
że każdy może próbować.. tu też się zgodzę... :) Tak "na szybkiego" to wyłowiłam.
A w końcówce, gdyby zapisać.. tak mi się pomyślało, jak coś nie tak "gadam", sorry. Treść nie uraziła mnie.
Pozdrawiam.

potrafią być ludzkie twarde
jak życie

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

* w sumie tytuł zawarłem w formie pytania bo nie będąc przekonanym o jedynej prawdzie zawartej w treści próbowałem,
zmiękczyć jej charakter z twierdzącej na delikatne zapytanie w kierunku czytelnika

**wyrzuciłem ten kwiat Kaliope, choć pragnąłem zawrzeć tym inwersję do tych wszelakich, denerujących mnie- burzanów wonnych ;)

***szanuję twoje zdanie mario, przeglądając twoją lirykę, odnoszę wrażenie że nasze sposoby myślenia rozbiegają się w całkowicie, więc i gusty, więc i nijak nie zrozumiemy nawzajem własnych ,,wynurzeń,,
pozdr.

****kombinowana..rzeczywiście..miałem lekki dyskomfort w ubraniu tych myśli w choć trochę interesujący kawałek,
szczerze mówiąc wylewałem lekki żal do nie do końca docenianej liryki niestandaryzowanej rymami


kłaniam się i pozdrawiam ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
    • @Bożena De-Tre Wzajemnie, dobrego tygodnia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...