Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

głowa w koronie klonowych złotych liści
przeplecionych trawy promieniami
o błyszczącym kasztanowym spojrzeniu ze snów
w strumyku szukająca odbicia

kalinowych ustach stęsknionych partnera
sznurach jarzębinowych korali
przybranych łódeczkami owoców dębu
ociekających srebrzyście rosą

idzie pełnią od morza przez bory lasy
lekko stąpając jak balerina
po szeleszczącym mozaikowym dywanie
okryta iluminacją mgiełki

rozwichrzonymi miedzianymi włosami
oddalając się niesie zapachy
grzybów mchów dymu przypieczonych ziemniaków
zabiera świergoty i ptaków klucze

zejdzie ze sceny
jak spadnie
ostatni liść

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje Aniu za pochylenie sie nad moim pisaniem!
I za -"ładnie Ci idzie ta bosa jesień."
Potrzebowałam pięciosylabowca- myslę ,że może rozwichrzonymi?
Serdecznie!
Ja
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje Oxyvio za ..."Ładny portrecik pani Jesieni."- miło bardzo !
A wyobraźnię -no cóż nie byłoby mojego pisania z opisami.
Chciałam jesień ubrać ...w liście winogron,,,etc., ale pozostawiłam czytelnikowi na swobodę wyglądu.
Serdecznie!
Ja
Opublikowano

przekonująco zachęcasz do zakochania się w pięknie "pani Jesieni" a puenta to pozytywny bodziec dla zawiedzionych...dopóki życia kropelka, zawsze jest okazja, żeby wpaść w zachwyt...

zostawiam, Haniu, uśmiechniętą podobaśkę :)

pozdrawiam zlotojesiennie :-)
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Och Krysiu jak miło czytać taką refleksję po pochyleniu się nad moim pisaniem !
Za uśmiechniętą podobaśkę serdecznie dziękuję!
Pozdrawiam gorąco!
Ja
Opublikowano

Idzie jesień bosą nogą,
a ja o niej myślę z trwogą
bo nie lubię zimna wcale
idź stąd proszę i nie szalej....
Tak mi się skleciło na poczekaniu, bo nie lubię jesieni i zimy,
trzeba znowu czekać aż tyle czasu na wiosnę i lato:((((

Pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuje Nowuś za czytanie i iwierszyk o bosej....!
Jak pisałam , słoneczko przyświecało, deszczyk kropił , więc tak mi się napisało!
Ja także nie lubię jesieni i zimy,,,cóż pozostało czekać!
Serdecznie!
Ja
Opublikowano

Haniu, piękna ta Złota Pani w Twoim wierszu, bogato odziana, w barwy, szelesty, aromaty...
utwór napisany z dużą wyobraźnią, podoba mi się jego klimat (chociaż jesieni nie lubię, brrr... ;) )

tylko w ostatniej zwrotce zmieniłabym jedno słowo, drobiażdżek, ale według mnie, lepiej brzmi:

zejdzie ze sceny
gdy spadnie
ostatni liść


serdeczności Haniu! pozdrawiam,
in-h.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuje Kingo za pochylenie sie nad moim obrazem jesieni !
Masz rację , gramatyczny, zmieniłam -dziękuje !
Pozdrawiam!
Hania
p.s.
Kingo chodzi mi o to jak (ciężko, wirująco,,,etc...)!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...