Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kiedy mówię -to prawda
dodaję własne o niej przekonanie
że tak było na pewno
- a więc nie do końca jestem obiektywny

kiedy mówię koniec
to na moje oko
coś kończy się właśnie
- ale czy dla wszystkich

kiedy mówię żegnaj
to nawet żegnany
nie może być pewien
czy tak właśnie będzie
choćby nawet umarł

kiedy kocham - milczę





Opublikowano

"jestem obiektywny"

Zastanawia mnie rodzaj męski skoro napisała (sądząc po nicku) kobieta. Wolałbym po kobiecemu :)

Opublikowano

dawnieju - twoja odpowiedź jest tak zajmująca, że musiałam ją sobie przedstawić na wykresie ;). Wydaje się, że mógłbyś z dużym powodzeniem grać w pokera.

Dzięki za wpis. Wiersz przez przypadek wkleiłam do Zetki, bo miał trafić piętro niżej, tj. do przeciętnych. Potem go szukałam. Nie za długo wparwdzie, ale jednak. Ponieważ trochę z nim poeksperymentowałam, to jest wielce prawdopodobne, że to jego jedyna odsłona. Przyszłości mu jednak nie wróżę, ale byłam ciekwawa opinii. Pozdr. a

Opublikowano

Mihotyn - rozumiem zatem, że tylko w jednym na trzy przypadki miałabym do powiedzenia coś co warto byłoby wysłuchać :). Spodziewam się, że podobny pogląd mogą mieć również moje dzieci, więc trafiłeś w sedno. a

Opublikowano

Paradoksalnie to rzecz o nadziei wynikającej z naszej ludzkiej słabości i omylności, z naszego grzechu pierworodnego. Słowo przenosi ten grzech na obszar znaczeń i wartości, istnieje tylko "subiektywnie" (zarówno dla nadawcy, jak i odbiorcy) i traci swoją moc sprawczą. Tak jak możemy mylić się co do naszych radości, możemy mylić się w sprawach klęsk

"nie może być pewien
czy tak właśnie będzie
choćby nawet umarł"

O boska względności wszystkiego ! :)
Przymykam oko na warsztatowe niedoskonałośći i kupuję ten wiersz.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie wierzę...
Prosi pani o podpowiedź człowieka, do którego poziomu trzeba się zniżać, który z sobie tylko znanych powodów urąga "nam" ? :)
Może jednak lepsze by było "znaczące milczenie"... ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie wierzę...
Prosi pani o podpowiedź człowieka, do którego poziomu trzeba się zniżać, który z sobie tylko znanych powodów urąga "nam" ? :)
Może jednak lepsze by było "znaczące milczenie"... ;)


Jak Pan widzi cuda się zdarzają nie tylko w przyrodzie. Nam - jest tylko uogólnieniem. Nie odnosi się do mojego identyfikowania się z tą czy inną osobą.
Tak się mówi. Kiedy ktoś nam dokucza (czyt. ludziom), to powinno się to czy tamto...

Jest Pan takim samym czytelnikiem, jak każdy inny. Ze swoją własną wrażliwością na słowo. I Pańskiego zdania ciekawa jestem tak samo jak opinii innych czytelników. Po prostu.

A że jestem przeciwna schodzeniu poniżej określonego poziomu komentowania. Jestem. Co do zasady. To moje dziwactwo. Pozdr. A

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...