Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mroczna zawiła - wiedzie na zagładę,
wielu nią idzie bezwiednie, świadomie
- potykają się lub wpadaja w madę
poglądów sprzecznych, nie wierząc cnej gnomie...

Powiada ona, że wąska jest droga
i ciasna brama na tej drodze życia
- jedna jedyna - wiedzie wprost do Boga
Chrystus ją przetarł - Wzór prawego życia.

Posłuszny Słowu strzegł serca swojego,
podążał prosto ku sprawiedliwości
- najbardziej kochał Ojca niebieskiego
i czynił wszystko ze szczerej miłości...

Uczył, że serca obfitość wywoła
na wargi słowa, świadczące o wnętrzu
- daremnie przeczyć jest tej gnomie - zgoła
świadczyłoby to niedobrze o sercu.

Stan serca (twego) zatem najważniejszy,
więc zadbać trzeba aby biło zdrowo...
- kongres posłuży temu. Bądź mądrzejszy...
Sprawi to program - objaśniając Słowo!


http://www.jw-media.org/gbl/20120518.htm
http://pl.swiadkowiejehowy.wikia.com/wiki/Strze%C5%BC_swego_serca!
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,12043702,10_tys__swiadkow_Jehowy_zebralo_sie_na_targach__ZDJECIA_.html
http://www.wklobucku.pl/kategoria/1078,pod-haslem-strzez-swego-serca-odbedzie-sie-kongres-swiadkow-jehowy
http://www.lepszypoznan.pl/2012/06/25/strzez-swego-serca-swiadkowie-jehowy-zapraszaja.html
http://www.naszswiat.net/y-we-woszech/nie-przegap/4774-wiadkowie-jehowy-zapraszaj-na-kongres-pod-hasem-strze-swego-serca.html
http://sj-na-swiecie.blogspot.com/2012/05/swiadkowie-jehowy-rozpoczynaja-serie.html

[color=green]Zarówno powyższy zestrój swego rodzaju zaproszenia jak i program zgromadzenia którego on dotyczy uwzględnia stosownie poniższą natchnioną wypowiedź:


"Droga niegodziwych jest jak mrok; nie wiedzą, o co się potykają. Synu mój, zważaj na me słowa. Nakłoń swego ucha ku mym wypowiedziom. Niechaj nie odstępują od twoich oczu. Zachowuj je w swoim sercu. Są bowiem życiem dla tych, którzy je znajdują, i zdrowiem dla całego ich ciała. Bardziej niż wszystkiego innego, czego należy pilnować, strzeż swego serca, bo z niego pochodzą źródła życia. Odrzuć od siebie przewrotność mowy i oddal od siebie przebiegłość warg. Oczy twoje mają patrzeć wprost; tak, twe promienne oczy mają patrzeć prosto przed ciebie. Wygładź ścieżkę twej stopy i niech będą utwierdzone wszystkie twe drogi. Nie skłaniaj się na prawo ani na lewo. Cofnij swą stopę od tego, co złe. - Przypowieści 4, 19-27

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanowny Andrzeju... nie imputuj i nie kręć (nomen omen!?), gdyż serwis www.poezja.org nie jest czymś takim, tak samo jak ja...

Oczywiście okoliczność ta nie stoi mi na przeszkodzie, abym od siebie zapraszał na zgromadzenia - także ciebie, a to tym bardziej, że tresci na nim przedstawiane mogłbyby korzystnie wpłynąć na ciebie...

http://rzeszow360.pl/index.php?news=28681559
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/1461025,swiadkowie-jehowy-organizuja-w-warszawie-kongres-bedzie,id,t.html
Opublikowano

Badacze Pisma Świętego (z którego, o ile się orientuję, pochodzą Świadkowie Jehowy) w czasie II wojny byli najbardziej niezłomnymi w swych przekonaniach. Trafiali do obozów koncentracyjnych, gdzie jako jedni z nielicznych ugrupowań nie poddawali się władzy, nie przyjmowali żadnych funkcji itp... To jest godne podziwu. Aczkolwiek mam wrażenie, że jak jest jeden Bóg, to po co go dzielić na setki tysięcy części, grup, zborów, sekt itp..., w której każdy typ uważa, że jego racja jest najbliższa prawdy?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Odpowiada prawdzie ta część twojej wypowiedzi, M. Krzywak, którą wyróżniłem na niebiesko, natomast ta część którą wyróżnia czerwone wytłuszczenie mija się z nią... W tej części dokonałeś (być może niepostrzeżenie dla innych) założenia, że to świadkowie dokonali podziałów tzw. chrześcijaństwa... Insynuacją byłoby też twierdzenie, że w każdym zborze Organizacji Świadków Jehowy Bóg jest inny i inne wierzenia. Jakkolwiek rozumować twoją wypowiedź, to i tym razem przykro mi... :(

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Odpowiada prawdzie ta część twojej wypowiedzi, M. Krzywak, którą wyróżniłem na niebiesko, natomast ta część którą wyróżnia czerwone wytłuszczenie mija się z nią... W tej części dokonałeś (być może niepostrzeżenie dla innych) założenia, że to świadkowie dokonali podziałów tzw. chrześcijaństwa... Insynuacją byłoby też twierdzenie, że w każdym zborze Organizacji Świadków Jehowy Bóg jest inny i inne wierzenia. Jakkolwiek rozumować twoją wypowiedź, to i tym razem przykro mi... :(



No zaraz, zaraz, to skoro Wy, jako Świadkowie Jehowy nie dokonujecie podziałów, to dlaczego przekonujecie innych do swoich racji? I skąd macie pewność, że to akurat Wy macie racje? I gdzie napisałem o podziale chrześcijaństwa? I gdzie pisałem o zborach i podziałach w nich? To jest przekręcanie mojej wypowiedzi. Napisałem wyraźnie, że Bóg jest jeden (Wy zresztą też tak uważacie), ale wokół niego jest tysiąc mędrków, którzy chcą go na wyłączność. A po co? Nie lepiej dla prostaczków oprzeć się na zwykłej miłości do bliźniego swego?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Odpowiada prawdzie ta część twojej wypowiedzi, M. Krzywak, którą wyróżniłem na niebiesko, natomast ta część którą wyróżnia czerwone wytłuszczenie mija się z nią... W tej części dokonałeś (być może niepostrzeżenie dla innych) założenia, że to świadkowie dokonali podziałów tzw. chrześcijaństwa... Insynuacją byłoby też twierdzenie, że w każdym zborze Organizacji Świadków Jehowy Bóg jest inny i inne wierzenia. Jakkolwiek rozumować twoją wypowiedź, to i tym razem przykro mi... :(



No zaraz, zaraz, to skoro Wy, jako Świadkowie Jehowy nie dokonujecie podziałów, to dlaczego przekonujecie innych do swoich racji? I skąd macie pewność, że to akurat Wy macie racje? I gdzie napisałem o podziale chrześcijaństwa? I gdzie pisałem o zborach i podziałach w nich? To jest przekręcanie mojej wypowiedzi. Napisałem wyraźnie, że Bóg jest jeden (Wy zresztą też tak uważacie), ale wokół niego jest tysiąc mędrków, którzy chcą go na wyłączność. A po co? Nie lepiej dla prostaczków oprzeć się na zwykłej miłości do bliźniego swego?

[color=green]"skoro Wy, jako Świadkowie Jehowy nie dokonujecie podziałów, to dlaczego przekonujecie innych do swoich racji?" - odnosząc się to tak pokrętnej logiki JEDYNIE zauważam:

- nie dokonujemy podziałów - wręcz przeciwnie, stanowimy zjednoczoną organizację zrzeszającą chwalców Boga o imieniu pisanym tetragramem JHWH, żyjących i działających w jedności ze sobą w ok. 336 krajach świata - nawet z wikipedii to wiadomo: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadkowie_Jehowy - Warto zapoznać się też z zapisami dostępnymi w zakładce "Dyskusja"

- nie przekonujemy w znaczeniu nawracania, co wiadomo z licznych publikacji dostępnych pod adresem: http://www.jw.org/index.html?option=QBJrYBNQF oraz: http://www.watchtower.org/p/ a także: http://www.jw-media.org/ jak równiez z moich zestrojów i wypowiedzi dostępnych w serwisie www.poezja.org - poza tym zapoznając się z zapisami dostępnymi pod podanymi przeze mnie linkami też o tym dowiedzieć się można, najlepiej jednak osobiściwe... co prawdopodobnie sposobność taka niebawem znów nastąpi[/color]

[color=blue]"I skąd macie pewność, że to akurat Wy macie racje? - znowu imputacja i atakowanie własnego twierdzenia. Po prostu głupota. Życzliwie radzę rozważać Słowo Boże - może byłoby dobrze zacząć od słów: "Jak długo wy, niedoświadczeni, będziecie miłować brak doświadczenia, a wy, szydercy, jak długo będziecie pragnąć dla siebie tego, co jest jawnym szyderstwem, a wy, nierozumni, jak długo będziecie nienawidzić poznania?" - Przysłów 1, 22[/color]

"I gdzie napisałem o podziale chrześcijaństwa?" - użyłem podkreślenia w powyżej dokonanym, ponownym zacytowaniu.

"I gdzie pisałem o zborach i podziałach w nich? To jest przekręcanie mojej wypowiedzi." - A gdzie ja coś takiego pisałem? Moja wypowiedź brzmiała: Insynuacją [color=red][u]byłoby[/u][/color] też twierdzenie, że w każdym zborze Organizacji Świadków Jehowy Bóg jest inny i inne wierzenia. A zatem... - "Jaki koń jest? Każdy widzi.".

[color=red]"Napisałem wyraźnie, że Bóg jest jeden (Wy zresztą też tak uważacie), ale wokół niego jest tysiąc mędrków, którzy chcą go na wyłączność. A po co? Nie lepiej dla prostaczków oprzeć się na zwykłej miłości do bliźniego swego?"[/color] - znowu bezczelna imputacja. Kazdy kto czyta publikacje biblijne wydawane i udostępniane przez Świadków na całej ZIemi, wie w co wierzą i jak wierzą Świadkowie Jehowy. Staram się analogicznie redagować moje zestroje i inne wypowiedzi. Stanowczo czegoś takiego tam nie ma !!!

Proszę więcej nie pozwalać sobie wobec mnie na coś takiego - a to na podstawie art. 24. Kodeksu Cywilnego. Jesli nie zmieni Pan nastawienia do mnie, to BARDZO PROSZĘ nie komentowac moich utworów i innych wypowiedzi.

Życzę pięknego życia i adekwatnych do niego wypowiedzi... - Absolutnie nie oznacz to, jakobym znał Pańskie życie i dlatego tylko takie życzenie składał - robię to z miłości do Pana (agape), samemu życząc tego sobie i starając się nie tylko żyć pięknie, przede wszystkim w ocenie mojego Boga...
Opublikowano

Rihtik Stempelek - szanowny panie, obawiam się, że moje zdanie o panu i pańskiej działalności nie zostanie zmienione, co więcej - pan przekręca moje zdania, czym dopuszcza się oszustwa, czyli przestępstwa. I proszę więcej nie traktować tak mojej osoby ( na podstawie art. 24. Kodeksu Cywilnego.)
tutaj cytat:
"znowu imputacja i atakowanie własnego twierdzenia. Po prostu głupota."
Kolego, głupota to jest to, co ty wypisujesz.


"Życzliwie radzę rozważać Słowo Boże" - ????

Co więcej, jako wolny obywatel wolnego kraju nie życzę sobie straszenia mnie, wmawiania mi jakiś podejrzanych taksometrów, i uczenia, kim jest Bóg, bo anonimowy Rihtik Stempelek nie ma do tego prawa. Jak tego gościu nie uszanujesz, to jak Bóg mi miły, wylecisz stąd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



?!?

Głupotą jest imputowanie komuś czegoś i potem atakowanie tego, podobnie jak nie czytanie ze zrozumieniem i atakowanie swoich własnych interpretacji tego, czego nie wyraziłem. Każdy sąd to przyzna. Tak oceniam czynność - nie osobę! Jesteś moim bliźnim, ktorego stosownie miłuję, m.in. pisząc i ten komentarz. W moim odniesieniu nie ma nic niestosownego, co nie byłoby podyktowane takim jak należy napiętnowaniem tego, co godzi nie tylko w moje dobra osobiste. Wzywam do zaprzestania ich naruszania, po prostu poprzez spełnienie moich próśb. Wyśmienicie służy temu na tym forum opcja "ignoruj". Bardzo proszę o jej użycie.
Opublikowano

Panie Stempelek, że się zwrócę bezpośrednio: nie wystarcza wam łażenie od drzwi do drzwi z propozycją nawracania? To jest poezja.org nie religia.org.
Poza pytaniem raczej retorycznym do imć Stempelka chcę zapytać Admina co to kurcze jest?? Za chwile wejdą tu Muzułmanie, Buddyści i oczywiście księżulkowie nawracać i zrobi się kołomyja. To może jeszcze poproście Toma Cruise'a o wyklad ze scjentologi.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



?!?

Proszę nieantagonizować.

Dobitnie przeczy Pani/Pana (http://www.poezja.org/poeci/95212/Leola) wypowiedzi, meritum moich utworów (http://www.poezja.org/wiersz,71,136356.html) i komentarzy...

Proszę zapoznać sie z zasadami obowiązującymi w tym serwisie i nimi się kierować, podobnie jak staram się to czynić ja. [u]Trollenie[/u] jest... - http://www.poezja.org/wiersz,71,136375.html
Opublikowano

Szanowny Panie Stempelek:) Nazywanie kobiety trollem jest bardzo nieeleganckie i świadczące o braku dżentelmeńskich nawyków. Konto na portalu założyłam niedawno i swoje wiersze umieszczę tu wówczas gdy poczuję taką potrzebę. Obecnie oddaję się przyjemności czytania utworów innych poetów. Zapraszać na zgromadzenia Świadków Jehowy może Pan na swoim blogu czy stronie internetowej lub innym miejscu przeznaczonym do tego. Swoją nachalnością w kwestii wyznawanej przez Pana wiary skutecznie zniechęcił mnie Pan do przeczytania swoich wierszy. Życzę miłych snów:)

Opublikowano


panie Ty znów dzielisz
później mówisz niedziela
- nie dziela jest na odpoczynek
na kłótnię nie ma niedzieli
kłótnia nas dzieli

panie połącz nas w poniedziałek
w
jeden kawałek
może będą z tego dzieci
twoje dzieci panie



Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja bym tak widział połączenie z wyprzedzeniem, czyli w sobotę :) Chociaż można bardziej mistycznie - czyli w piątek.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Szanowna Jolanto S. - wiem, że potrafisz wyczytać jakie emocje i uczucia były w Tym, który ongiś wyrzekł wyróżnione przeze mnie słowa, które przytaczam wraz z ich kontekstem pomocnym w ich rozumieniu, umyślnie nie wdając sie w ich komentowanie, a jedynie akcentując sposród nich te, które pomagają zrozumieć kto i dlaczego wywołuje również w obecnej dobie spory z osobami, które starają się być uczniami Pańskimi:

"Co do każdego więc, kto przyzna się przed ludźmi do jedności ze mną, ja też przyznam się do jedności z nim - przed moim Ojcem, który jest w niebiosach; ale kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego ja też na pewno się zaprę przed moim Ojcem, który jest w niebiosach. Nie myślcie, że przyszedłem przynieść na ziemię pokój; [u]nie przyszedłem przynieść pokoju, tylko miecz. Przyszedłem bowiem spowodować rozdźwięk[/u] między mężczyzną a jego ojcem, i córką a jej matką, i młodą małżonką a jej teściową. Doprawdy, nieprzyjaciółmi będą człowiekowi jego domownicy. Kto bardziej kocha ojca lub matkę niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto bardziej kocha syna lub córkę niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie przyjmuje swego pala męki i nie idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto by znalazł swą duszę, ten ją straci, a kto by stracił swą duszę ze względu na mnie, ten ją znajdzie. Kto przyjmuje was, ten przyjmuje także mnie, a kto przyjmuje mnie, ten przyjmuje także tego, który mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, ponieważ jest on prorokiem, ten otrzyma nagrodę proroka, a kto przyjmuje prawego, ponieważ jest on człowiekiem prawym, ten otrzyma nagrodę prawego. A kto by dał do picia jednemu z tych małych choćby tylko [color=blue]kubek zimnej wody[/color], ponieważ jest on uczniem, zaprawdę wam mówię, na pewno nie straci swej nagrody". - Ew. wg Mateusza 10, 32-42

Dla mnie wręcz oczywiste jest, że m.in. jeden z pierwszych uczniów Pańskich, Szczepan, w zupełności pojmował te wypowiedzi Pańskie i do nich się stosował. Co z tego wynikło, można poznać czytając fragment Dziejów Apostolskich 6, 9 - 8, 3, również umyślnie nie komentując niczego, a jedynie wyróżniając w cytowanym poniżej fragmentach to, co niejako naprowadza na odpowiedzi związane z pytaniami: Kto i dlaczego wszczyna dziś spory, także na tym forum z tymi wszystkimi, których postrzegają jako ludzi obstających przy naukach Pańskich:

"Szczepan zaś, pełen łaski oraz mocy, dokonywał wielkich cudów proroczych i znaków wśród ludu. Lecz powstali [u]pewni ludzie[/u] z tak zwanej Synagogi Wyzwoleńców i spośród Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków oraz z Cylicji i Azji, aby toczyć [u]spór[/u] ze Szczepanem, nie mogli jednak sprostać mądrości i duchowi, z którym mówił. Wtedy [u]potajemnie skłonili pewnych mężów[/u], żeby powiedzieli: "Usłyszeliśmy, jak wypowiadał bluźniercze słowa przeciw Mojżeszowi i Bogu". I [u]podburzyli[/u] lud, jak również starszych oraz uczonych w piśmie, i [u]nagle go naszedłszy[/u], wzięli przemocą i zaprowadzili przed Sanhedryn. I [u]postawili fałszywych świadków[/u], którzy powiedzieli: "Ten człowiek nie przestaje mówić różnych rzeczy przeciw temu świętemu miejscu i przeciw Prawu. Na przykład usłyszeliśmy, jak mówił, że ów Jezus Nazarejczyk zburzy to miejsce i zmieni zwyczaje przekazane nam przez Mojżesza". A gdy wszyscy siedzący w Sanhedrynie wpatrzyli się w niego, ujrzeli, że jego oblicze było jak oblicze anioła. Arcykapłan zaś rzekł: "Czy tak się rzeczy mają?" A on powiedział: "Mężowie, bracia i ojcowie, słuchajcie. (...) Ludzie zawzięci, mający nieobrzezane serca i uszy, wy się zawsze sprzeciwiacie duchowi świętemu; jak czynili wasi praojcowie, tak i wy czynicie. Któregoż z proroków nie prześladowali wasi praojcowie? Zabili tych, co zapowiadali przyjście Prawego, którego wy teraz staliście się zdrajcami i mordercami, wy, którzyście otrzymali Prawo przekazane przez aniołów, ale go nie przestrzegaliście.Słysząc to wszystko, poczuli [u]się[/u] zranieni w serce i zaczęli zgrzytać na niego zębami. On zaś, będąc pełen ducha świętego, wpatrzył się w niebo i ujrzał chwałę Bożą oraz Jezusa stojącego po prawicy Boga, i rzekł: "Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga". Wtedy krzyknęli na cały głos i [u]zatkali sobie uszy[/u] rękami, i jednomyślnie rzucili się na niego. A wypchnąwszy go poza miasto, zaczęli go kamienować. Świadkowie zaś złożyli swoje szaty wierzchnie u stóp młodego mężczyzny zwanego Saulem. I kamienowali Szczepana, a on błagał i mówił: "Panie Jezusie, przyjmij ducha mego". Potem, upadłszy na kolana, zawołał silnym głosem: "Jehowo, nie policz im tego grzechu". Kiedy to powiedział, zapadł w sen śmierci. Saul zaś pochwalał zamordowanie go. Owego dnia rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie; wszyscy oprócz apostołów rozproszyli się po różnych rejonach Judei i Samarii. A bogobojni mężczyźni ponieśli Szczepana, by go pogrzebać, i wszczęli nad nim wielki lament. Tymczasem Saul zaczął się pastwić nad zborem. Wdzierał się do jednego domu po drugim, wywlekał zarówno mężczyzn, jak i kobiety i przekazywał ich do więzienia."

Jak więc czytać, to w ówczesnym świecie ucznowie Pańscy posłuszni Mu składali świadectwo, na które NIEKTÓRZY reagowali... podobnie jak dziś m.in. M. Krzywak... Jesli czytasz nie tylko [u]moje[/u] zestroje (http://www.poezja.org/wiersz,60,135991.html), ale także komentarze, to wiesz, że ja nie wszczynam sporów... Zaczepiany, W TROSCE O INNYCH a przede wszystkim posłuszny naukom Pana, nikiedy czuję się wręcz zmuszony, by za jego przykładem (Ew. wg Jana 8, 12-59) stosownie odnosić się do współczesnych odpowiedników takich ludzi, którzy wszczynali spory z Jezusem i później z Jego uczniami...

Szanowna Jolanto S. odniosłem wrażenie, że niejako swoimi strofkami strałaś się niejako podać mi kubek zimnej wody... - jakkolwiek było, dziękuję za twój wgląd i wypowiedź... :) Wierzaj mi, niemiło mnie też...
Opublikowano

Uprzedzająco (na wszelki wypadek) podaję, że w dniach 06. - 08.07.2012 r. chyba nie zdołam zaglądnąć do serwisu www.poezja.org, w związku z tym wydarzeniem, do udziału w ktorym wszystkich zapraszam... - http://prawdabiblijna.wordpress.com/2012/06/26/serce/ (http://prawdabiblijna.wordpress.com/rzymianka/) - m.in. na stadion Cracovii

Opublikowano

:) Panie Stempelek, Pan jesteś niepokonany w swojej indoktrynacji religijnej:) W zasadzie nie ma się tu z czego śmiać, bo to po prostu żenada, ale nie wiem na 50% nawet czy chcę zamieszczać swoje wiersze na portalu gdzie wpycha się na siłę swoje przekonania w kwestii wiary lub wrzuca cudze wiersze sygnując je swoim nazwiskiem. Do nie-przeczytania kolejnego:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zegara z kukułka kojarzy mi się z domem krewnych, którzy zakupili ten zegar wnukowi. Nie był to antyk, ale raczej zabawka dla milusińskich. Lubiłam wujka i ciocię, pamiętam głośne dyskusje, nawet zegar nie potrafił uciszyć gości. Niektóre błahe przedmioty budzą wspomnienia, wyjostwo nie żyje, a z ich potomkiem nie mam kontaktu.
    • @Roma ciepło wydziela się podczas tarcia
    • W podróży Marcjanna nie przywiązywała uwagi do regularnego spożywania posiłków. Pod wieczór kobietę ogarnął przytłaczający głód. Rozkopany rynek w Poznaniu oferował wiele możliwości kolacji w rozwiniętej sieci knajpek, ale ceny odstraszały jak widok piranii w akwarium. Czuła, że za chwilę straci panowanie nad nogami, szum w uszach i rozedrgane ciało domagało się dostawy kalorii.           Na chwilę przysiadła w pizzerii ulokowanej na skraju starego miasta. Kelnerka namawiała na smaczne naleśniki płonące niczym pochodnia. Trudno było wyjaśnić, że tej potrawy miała szczerze dosyć, gdyż towarzyszyła jej prawie przez trzy dni. Ostatecznie wybrała pizzę hawajską, lubiła ciasto drożdżowe, szynkę i ananasy. Nie podzielała opinii rozpowszechnionej wśród smakoszy tego włoskiego specjału, iż reprezentuje tylko amerykańską markę, niesłusznie przypisywaną twórcom tego typu dania.           Pierwsze kęsy uspokoiły organizm. Przeniosła się z chłodnego ogródka do wnętrza lokalu. Majowa pogoda okazała się kapryśna, częste mżawki i wahania temperatury. Słoneczne przebłyski urozmaicały wieczorną aurę, ale wraz z zachodem słońca rześkie powietrze nie zachęcało do pobytu na zewnątrz.           Wygłodniały organizm pożerał wzrokiem jedzenie. Spożyła połowę gigantycznej porcji, a na drugą zabrakło miejsca. Mili restauratorzy zapakowali w okrągłe pudełko niezjedzone fragmenty zamówienia. Przy świecach wesoło gwarzyła grupka nieznajomych. Omawiali rekonstrukcję historycznego zwodzonego mostu łączącego zamek w Czarnej Górze ze stałym lądem. Dyskusja między dwoma architektami a inżynierem nie należała do stonowanych. Wybuchały głośnie okrzyki i śmiechy.           Andrzej spostrzegł Marcjannę przy bufecie i bez zapowiedzi pożegnał kolegów. Biesiadnicy starali się zatrzymać kompana. Rozumieli, że odmiennymi argumentami posługuje się racjonalnie myślący inżynier, a innymi artyści rozmiłowani w kształtach i wierni tradycji. Usiłowali zbagatelizować nieporozumienie.           — Jutro powrócimy do tematu. Teraz idę za marzeniem. Zobaczyłem kobietę, z którą chcę spędzić resztę życia. Nie ma czasu.           — Jędruś, ty latasz za młódkami. Ta turystka ma swoje lata, wkrótce cię znudzi. Ona nie na twój gust. Wkrótce opadnie niczym zwiędły liść.           — Nie wasza sprawa. Do jutra! ***           Ta wymiana zdań oddaliła mężczyznę od Marcjanny, która jeszcze długo włóczyła się po mieście z nieodłączną pizzą. Dotarła do ronda Kaponiera, gdzie postanowiła zakończyć wędrówkę. W oczekiwaniu na tramwaj zajęła miejsce na ławce. Miejscowy bezdomny zainteresował się firmową papierową torbą, która leżała obok właścicielki. Zareagowała głośno, że nie myszkuje się w cudzej własności. Niezrażony rozmówca odrzekł, że leżała obok. Marcjanna spojrzała na reklamówkę i zapytała wprost mężczyznę, czy nie jest głodny. Okazało się, że natręt właśnie polował na kolację, gdyż nie jadł ani śniadania ani obiadu.           Turystka wyjęła wydrukowany plan linii komunikacyjnych Poznania, który był cennym towarzyszem w podróży i wręczyła pizzę bezdomnemu, który szybko opróżnił opakowanie i jeszcze ciepłą pizzę złożył na pół. Wkrótce wskoczył do tramwaju i pomachał ręką dobrodziejce na pożegnanie. ***           Andrzej nieprzyzwyczajony do pieszych wędrówek z trudem łapał powietrze. Zmęczenie fizyczne i poczucie niepowodzenia nie odbierało woli walki o nieznajomą. Dostrzegł ją przy dworcu, kiedy oczekiwała na tramwaj. Dopadł wybrankę w ostatniej chwili, motorniczy przygniótł poły skórzanej kurtki. Interwencja pasażerów pozwoliła na wyswobodzenie się z niezręcznej sytuacji. Pomimo bólu w przedramieniu dotarł do Marcjanny kołysanej do snu monotonnym ruchem pojazdu.           — Czekałem na panią całe życie. Proszę o chwilę rozmowy, nie odtrącaj mnie od razu, moja droga!           — Nie znam pana, myli mnie pan z inną osobą.           — Nie ma błędu. Spotkaliśmy się w pizzerii, potem prawie dwie godziny szukałem pani.           Rozbawiona kobieta uśmiechnęła się lekko. Wymówiła typowe zdanie pasujące do sytuacji.           — Nie jestem nastolatką, która lubuje się w tego typu podrywie. Znam swą wartość i nie angażuję się w tego typu znajomości. Pan oszalał.           — Pani uroda i wdzięk nie pozostawiają mnie obojętnym. Czuję się jak uczniak uwiedziony przez tajemniczą boginkę.           — Dość tych żartów, proszę zostawić mnie w spokoju.           — Żąda pani zbyt wiele. Chcę umówić się na całe życie.           Prowadzili tego typu dialog prawie przez godzinę. Powrót do schroniska wymagał jeszcze przesiadki. Marcjanna zawsze dokładnie sprawdzała przed wejściem na pokład trasę autobusu. Na tablicy wyświetlał się właściwy numer linii komunikacyjnej. Drobne niedociągnięcie doprowadziło do nieoczekiwanej komplikacji. Pierwsze przystanki nie wzbudzały niepokoju, ale dalsze nagłośniane nazwy miejscowości brzmiały obco. Kierowca omijał miejscowość, w której nocowała Marcjanna.           Niespodziewanie z pomocą przyszła uprzejma dziewczyna, którą nieco zdradzał ukraiński akcent. Zaoferowała podwózkę po odbiorze samochodu z naprawy. Oboje zabrali się w drogę z pomocną nieznajomą. Po półgodzinie dotarli do celu. Z dala słychać było pohukiwania sowy. Nadeszła chwila rozstania.           Przygoda, która miała trwać przez całe życie, nie zakończyła się. Marcjanna usłyszała pukanie do drzwi.           — Tu nie ma wolnych pokoi, obok ciebie jest tylko wolne miejsce. Przyjmij mnie na jeden nocleg, jestem porządnym facetem. Nie obawiaj się. Zameldują mnie za twoją zgodą. Zobacz moje dokumenty.           Uporczywie przyglądał się kobiecie w twarzowym różowym szlafroczku.           — Śpisz przy drzwiach. Ani się waż zbliżać do mnie, bo narobię krzyku. Ucierpi twoja reputacja, kimkolwiek jesteś.           Mężczyzna nie potrafił poradzić sobie z pościelą. W odruchu współczucia Marcjanna przygotowała łóżko do snu. Sama zaszyła się w kolorowym śpiworze z poduszką ozdobioną falbanką i wkrótce zapadła w objęcia Morfeusza.           Andrzej przyniósł z korytarza wygodny fotel i przez całą noc czuwał nad snem kobiety. Rankiem obudził ich śpiew ptaków. Kiedy Marcjanna otworzyła oczy, uciekł z fotela na łóżko. Brak jakiegokolwiek załamania lub fałdki na posłaniu zdradzał, że nie spędził tam nocy. Na czas toalety musiał opuścić kwaterę. Kobieta wpuściła go do skromnego lokum, kiedy nie mogła poradzić sobie z zamknięciem walizki. Chwalił sobie wspólne śniadanie, dekoracyjnie sporządzone kanapki i kawę z mlekiem. — Znamy się niecałą dobę. Już wyjeżdżasz, zostań jeszcze chwilę. Mam zarezerwowany pokój w hotelu BAZAR. Uczcijmy to spotkanie. Nie pożałujesz. — Moje plany nie sięgają tak daleko. Realizuję program, który ustaliłam przed wyjazdem, zwiedzam katedrę, farę i izbę pamiątek po Ignacym Józefie Kraszewskim. O siedemnastej powrót do Warszawy. — Jesteś bezlitosna, nic nie poradzę. Dasz mi numer telefonu?           Zwiedzanie Poznania przebiegało pomyślnie, aura sprzyjała robieniu zdjęć we wnętrzach i na wolnym powietrzu. Opady deszczu nie utrudniały spacerów po mieście. W psychikę kobiety zakradł się lekki żal, że nigdy więcej nie natknie się na sympatycznego faceta.           Zaskoczyła ją kolekcja pucharów, jaką Polacy podarowali najpłodniejszemu polskiemu pisarzowi wszech czasów. Zapomniany dzisiaj, u współczesnych czuł się wielką estymą, musiał emigrować, gdyż władze rozbiorowe obawiały się jego obecności w Polsce. Frapowały ją wielce te myśli. *** Podróż minęła szybko, pociąg dojechał bez opóźnienia na stację Warszawa-Centralna. Ciągnęła powoli walizkę, która nie należało do lekkich. Na ruchomych schodach poczuła lekkie uderzenie w ramię. Andrzej nie próżnował. Wykwaterował się z hotelu i zdążył na przyjazd pociągu. Marcjanna starała się nie okazywać entuzjazmu, ale nie mogła opanować bicia serca. — Maryś, skąd masz takie niecodzienne imię? — Po mojej prababci po kądzieli. Kiedyś unikano nadawania dziewczynkom imienia Maria z uwagi na jej boskie pochodzenie. Stąd pochodzą Maryle, Marianny i Marceliny. Niektóre sięgają starożytnych epok. Czasami decydowała data urodzenia, przy chrzcie nadawano imię świętej patronki. Ty niezaprzeczalnie nosisz w sobie uroczego huncwota, który z niecnoty zamienia się w bohatera i niezłomnego męża. — Taka kariera postaci literackich. W mojej rodzinie każdy potomek nosi to imię jako pierwsze, drugie lub po bierzmowaniu. Wszyscy jesteśmy Jędrusiami. ***           Po miesiącu wyruszyli we wspólną podróż jako narzeczeni. Andrzej nadzorował pracę nad gotyckim mostkiem, a Marcjanna podróżowała po dworach i pałacach Wielkopolski. Upatrzyła sobie jedną siedzibę na miesiąc miodowy. W Czerniejewie upodobała sobie Piekiełko i czytelnię w palmiarni. ***           Na kilka dni przed ślubem zamieszkali w tym pałacu. Pomimo chłodu kobieta uporczywie przesiadywała pod palmami. Narzeczony przyszedł, aby zabrać ją do luksusowego apartamentu, ale ciągle przedłużała swój pobyt w ulubionym miejscu. Personel miło nastawiony do młodej pary zaproponował oddzielenie przestrzeni tylko dla nich przenośną ścianką. Upojeni atmosferą jedynej w swoim rodzaju siedzibie noc przed zaślubinami spędzili na sofie w cieplarni. Zasnęli przytuleni pod liśćmi rozłożystego drzewka. Rankiem obudziła ich głośnym krzykiem papuga, władająca niekoniecznie eleganckim słownictwem.           Po kameralnym przyjęciu w „Piekiełku” wybrali tę niecodzienną scenerię również na noc poślubną, tym razem po włączeniu ogrzewania. Z jednej strony, wytworna czytelnia ozdobiona egzotycznymi roślinami, a z drugiej skromne schronisko zapisało się złotymi zgłoskami w ich historii. Często tam powracali, chociaż oboje pochodzili z Mazowsza. ***           Zanim powiedzieli sakramentalne „tak”, Andrzej zdradził przyszłej żonie, długo skrywany sekret. Specjalnie wprowadził w błąd nowopoznaną kobietę. Wiedział, że autobus, do którego wsiedli, nie zawiezie ich do pożądanego celu. Pragnął zabrać ze sobą Marcjannę do hotelu w Poznaniu, uczynna Ukrainka tylko zaprzepaściła jego plany. Skromny nocleg pod Poznaniem związał ich oboje na dobre mimo zaskakująco skromnego otoczenia.           W ramach zwierzeń Marcelinka przyznała się, że tej pamiętnej nocy przed jej oczami rozegrała się niesamowita wizja. Dwa kręgi wirowały na niebie, lekkie i cienkie jak ślady odrzutowca. Samoloty zwykle pozostawiają ślady wysoko i w poziomie. Te koła zbliżały się i oddalały tuż nad ziemią. Po kwadransie połączyły się i stworzyły szeroką obręcz, która powoli rozpraszała się jak dmuchawce. W głowie zaświtała myśl, że może pisane jest im być parą. Bała się wspomnieć o tym Jędrusiowi, gdyż przypominało to polowanie na męża kobiety w średnim wieku.           Ten widok powrócił, gdy w kościele podążali do ołtarza w jednym z nielicznym drewnianych kościółków w krainie początków polskiej państwowości. Po wyjściu ze świątyni przy akompaniamencie marsza weselnego pragnęła przeniknąć w ciało Andrzeja i wzorem wyimaginowanych kręgów połączyć się na wieki. Bawiła ją analogia geometryczna o wpisanych figurach. Na niebie stado gołębi latało w formie koła tworząc aureolę nad ukośnym dachem kościółka. Dwie synogarlice powitały państwa młodych przed progiem. One symbolizowały miłość po grób. Po dziś dzień Marcjanna uwielbia te ptaki i rozsypuje przed nimi ziarna zbóż w niepogodę. ***           Czytelniku, jaki morał wynika z tej historii. Dobro zawsze zwycięża bez względu na okoliczności. Szczęście czeka przy drodze, sprzyja odważnym.  
    • @otja może ukoją, może i troszkę ogrzeją. Dzięki za komentarz ;)
    • @violetta Ale wiesz.. niebo wysoko, a my nisko, co prawda mógłbym tam zabrać kogokolwiek, bo mam klucze do wrót niebieskich. No i pytanie czy nie lepiej w piekle - tam jest naprawdę gorąco ;)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...