Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Asumpt do powstania tego zestroju dały następujące teksty biblijne:

Ew. wg Mateusza 24, 12-14: (...) z powodu wzrostu bezprawia miłość większości oziębnie. Ale kto wytrwa do końca, ten zostanie wybawiony. I ta dobra nowina o królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi na [u]świadectwo[/u] wszystkim narodom; a potem nadejdzie koniec.

Marka 4, 1; 2: (...) blisko niego zebrał się bardzo wielki tłum, toteż on wszedł do łodzi i siedział opodal na morzu, cały zaś tłum nad morzem był przy brzegu. Zaczął więc ich nauczać wielu rzeczy w przykładach i mówić do nich w swym nauczaniu (...)

Jana 3, 11-21: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Mówimy to, co wiemy, i świadczymy o tym, co widzieliśmy, ale nie przyjmujecie naszego świadectwa. Jeżeli wam mówiłem o sprawach ziemskich, a nie wierzycie, to jakże uwierzycie, jeśli będę wam mówił o sprawach niebiańskich? Ponadto nikt nie wstąpił do nieba oprócz tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego. I jak Mojżesz uniósł w górę węża na pustkowiu, tak musi być uniesiony w górę Syn Człowieczy, aby każdy, kto w niego wierzy, miał życie wieczne. "Albowiem Bóg tak bardzo umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby nikt, kto w niego wierzy, nie został zgładzony, lecz miał życie wieczne. Bo Bóg posłał swego Syna na świat nie po to, żeby osądził świat, ale żeby świat został przez niego wybawiony. Kto w niego wierzy, nie ma być osądzony. Kto nie wierzy, już został osądzony, ponieważ nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. A [u]to jest podstawa sądu, że światło przyszło na świat[/u], ale ludzie bardziej umiłowali ciemność niż światło, bo ich uczynki były niegodziwe. Kto bowiem dopuszcza się tego, co podłe, ten nienawidzi światła i nie przychodzi do światła, żeby jego uczynki nie zostały zganione. Kto zaś czyni to, co prawdziwe, ten przychodzi do światła, żeby jego uczynki zostały ujawnione jako dokonane w zgodzie z Bogiem".

Objawienie 11, 15-18; 16, 13-16: (...) w niebie rozległy się donośne głosy, mówiące: "Królestwo świata stało się królestwem naszego Pana i jego Chrystusa, i będzie królował na wieki wieków". A dwudziestu czterech starszych, którzy zasiadali przed Bogiem na swych tronach, upadło na twarze swoje i oddało cześć Bogu, mówiąc: "Dziękujemy tobie, Jehowo Boże, Wszechmocny, któryś jest i któryś był, ponieważ wziąłeś swą wielką moc i zacząłeś królować. Ale narody srodze się rozgniewały i nadszedł twój srogi gniew i wyznaczony czas na sądzenie umarłych i danie nagrody twym niewolnikom, prorokom, i świętym, i bojącym się twego imienia, małym i wielkim, oraz na doprowadzenie do ruiny tych, którzy rujnują ziemię. (...) ujrzałem trzy nieczyste natchnione wypowiedzi, które wyglądały jak żaby, wychodzące z paszczy smoka i z paszczy bestii, i z paszczy fałszywego proroka. Są to rzeczywistości wypowiedzi natchnione przez demony i dokonują znaków, i wychodzą do królów całej zamieszkanej ziemi, żeby ich zgromadzić na wojnę wielkiego dnia Boga Wszechmocnego. "Oto przychodzę jak złodziej. Szczęśliwy, kto czuwa i strzeże swych szat wierzchnich, żeby nie chodzić nago i żeby nie patrzono na jego hańbę". I zgromadziły ich na miejsce zwane po hebrajsku Har-Magedon.

Łuk. 5, 3-10; 9, 11; 19, 37: (...) tłum na niego napierał i słuchał słowa Bożego, on stał nad jeziorem Genezaret. I ujrzał dwie łodzie stojące u brzegu jeziora, a rybacy wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy więc do jednej z tych łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby trochę odpłynął od lądu. Wtedy usiadł i z łodzi zaczął nauczać tłumy. Kiedy przestał mówić, rzekł do Szymona: "Wypłyń na głębię i zapuśćcie swoje sieci na połów". Ale Szymon, odpowiadając, rzekł: "Mistrzu, przez całą noc mozoliliśmy się i nic nie złowiliśmy, lecz na twoje polecenie zapuszczę sieci". A gdy to uczynili, zagarnęli wielkie mnóstwo ryb. Ich sieci wprost zaczęły się rwać. Toteż skinęli na swych towarzyszy w drugiej łodzi, aby przybyli i dopomogli im; przybyli więc i napełniono obie łodzie, tak iż zaczęły tonąć. Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: "Odstąp ode mnie, Panie, gdyż jestem człowiekiem grzesznym". Bo z powodu połowu ryb, które złapali, zadziwienie ogarnęło jego oraz wszystkich, co byli z nim, a także Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Ale Jezus rzekł do Szymona: "Przestań się lękać. Odtąd będziesz łowił żywych ludzi (...) tłumy, dowiedziawszy się o tym, poszły za nim. I przyjął je życzliwie, i począł im mówić o królestwie Bożym, a potrzebujących uleczenia uzdrawiał (...) zbliżył się do zejścia z Góry Oliwnej, całe to mnóstwo uczniów zaczęło się radować i donośnym głosem wysławiać Boga z powodu wszystkich potężnych dzieł, jakie ujrzeli, i mówili: "Błogosławiony, który przychodzi jako Król w imieniu Jehowy! Pokój w niebie i chwała w miejscach najwyższych!"

Hebr. 9, 26-28: (...) ujawnił się raz na zawsze przy zakończeniu systemów rzeczy, aby usunąć grzech przez ofiarę z samego siebie. I jak jest zastrzeżone dla ludzi raz jeden umrzeć, a potem sąd, tak też Chrystus został ofiarowany raz na zawsze, żeby ponieść grzechy wielu; a drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, i to [u]tym, którzy go pilnie wypatrują[/u] ku swemu wybawieniu

Jana 14, 9-21: Jezus powiedział do niego: Tyle czasu jestem z wami, a nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie ujrzał, ujrzał też Ojca. Jakże to mówisz: "Pokaż nam Ojca"? Czy nie wierzysz, że ja jestem w jedności z Ojcem, a Ojciec jest w jedności ze mną? Tego, co do was mówię, nie mówię sam z siebie; lecz Ojciec, który pozostaje w jedności ze mną, dokonuje swych dzieł. Wierzcie mi, że ja jestem w jedności z Ojcem, a Ojciec w jedności ze mną; a jeśli nie, to wierzcie ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę wam mówię: Kto wierzy we mnie, ten również dokona dzieł, których ja dokonuję; i dokona dzieł większych niż te, ponieważ ja idę do Ojca. A o cokolwiek poprosicie w imię moje, ja to uczynię, żeby Ojciec był otoczony chwałą w związku z Synem. Jeżeli poprosicie o coś w imię moje, ja to uczynię. Jeżeli mnie miłujecie, będziecie przestrzegać moich przykazań; a ja poproszę Ojca i da wam innego wspomożyciela, aby był z wami na wieki - ducha prawdy, którego [u]świat[/u] nie może otrzymać, ponieważ ani go nie widzi, ani go nie zna. Wy go znacie, ponieważ z wami pozostaje i jest w was. Nie zostawię was osieroconych. Przyjdę do was. Jeszcze trochę, a świat mnie więcej nie zobaczy, ale wy mnie zobaczycie, ponieważ ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu będziecie wiedzieć, że ja jestem w jedności z moim Ojcem, a wy w jedności ze mną, ja zaś w jedności z wami. Kto ma moje przykazania i przestrzega ich, ten mnie miłuje. A tego, kto mnie miłuje, umiłuje mój Ojciec i ja go umiłuję, i wyraźnie mu się pokażę.

Ew. wg Mateusza 24, 42: (...) czuwajcie, gdyż nie wiecie, którego dnia wasz Pan przyjdzie

[u]UWAGA[/u]:

[color=green]Autor oświadcza, że niniejszy utwór opatrzony powyższymi cytatami nie zmierza do nawracania ani indoktrynacji kogokolwiek, lecz jest wyrazem jego najszczerszych przekonań, którym daje wyraz w ramach składnia świadectwa prawdzie, którą jest Słowo Boże - 2 Tymoteusza 3, 15-17 i Ewangelia wg Jana 17, 17.

Na podstawie powyższego oświadczenia, autor nie zamierza reagować na kalumnie, oszczerstwa, pomówienia, insynuacje, gołosłowne tezy itp wypowiedzi, mające na względzie utwór i jego autora.

Z uwagi na insynuacje nie tylko pod moim adresem, pozwalam sobie wskazać na dość obiektywny artykuł, w świetle którego także ja moge być [u]obiektywniej[/u] postrzegany:

http://religia.onet.pl/publicystyka,6/straznica-swiadkow-jehowy-religia-nr-34,40628.html

Opublikowano

Rymy częstochowskie a to królestwo to gdzie? Poproszę o adres. Te objaśnienia poniżej zbędne i tak nikt ich nie czyta. O takich tematach pisze się wzniośle a tutaj autor grafomaństwem jedzie od góry do dołu. Dział warsztat niewart tego tekstu. Poz.

Opublikowano

"Świadkowie Jehowy w Polsce się cieszą, ale nie zapominają, że ich wyznanie jest wciąż na indeksie w ponad 30 krajach na świecie. Dzieje się tak głównie w krajach islamskich oraz komunistycznych, takich jak Korea Północna czy Chiny. I na razie nie zanosi się na zmianę. "

Prawdziwie ambitny Świadek Jehowy już dziś zacząłby się uczyć nowych języków, żeby dotrzeć do tych indeksowanych krajów, przez internet. Widzę tu dla Pana duże pole do działania.
W Polsce chyba nie ma sensu już o nic walczyć?... Mamy wolność religijną i ludzi w miarę wykształconych. To łatwizna takich przekonywać.
Pozdrawiam


http://religia.onet.pl/publicystyka,6/straznica-swiadkow-jehowy-religia-nr-34,40628.html

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Skoro jest Pan - dawniejbezet - zainteresowany tym gdzie i jak działają oraz z czym i jak sobie starają radzić nowożytni uczniowie i zarazem naśladowcy Jezusa Chrystusa, to zapraszam na stronę: http://www.jw-media.org/

Proszę sprytnie nie imputować walki (jedynie o własną wiarę aby jej nie utracić - list Judy), ani tym bardziej, że jakkolwiek zagrażam wolności religijnej, z której sam przecież korzystam, TAK SAMO jak Pan. Jest Pan w błędzie tez co do tego, że KOGOKOLWIEK przekonuję - każdy MUSI przekonywac się sam i sam znaleźć wąską droge z ciasną bramą i potem wytrwale nia zmierzać - tak oznajmił (nauczał) Jezus i ZAPEWNIAM, że nie tylko o tym wiem, ale też także do tej Jego nauki się stosuję.

Jesli czuje się pan jakoby nękany przeze mnie, to BARDZO PROSZĘ użyć wobec mnie (moich wypowiedzi) opcji "ignoruj" - właśnie temu ona służy, aby nikt nie czuł się nagabywany czyimiś wypowiedziami. Oczywiście zrobi Pan wg własnej woli, podobnie jak ja...

Szkoda, że przesłanie utworu, pod którym Pan mnie znów niestosownie zaczepia, do Pana nie dociera, bo mogło by ono sprawić, iż nie fatygował by się Pan takim komentarzem.

Pomimo tego jak mnie Pan odbiera, ja autentycznie życzę także Panu życia wiecznie pięknego, m.in. dzięki zaangażowaniu w tworzenie tego co szlachetne i piękne (kolakogatia).
Opublikowano

Eeeeee, nie ma co tutaj dyskutować. Nasz "poeta" szuka okazji, żeby zrobić z siebie męczennika za wiarę, a tym samym dać jakieś tam świadectwo wiary. Problem tkwi w tym, że wg mnie nie ma tutaj żadnych podziałów religijnych i to jest plucie pod wiatr. Te teksty po prostu są beznadziejne, są bazgrołami, są nudne i pisane bez żadnego talentu i polotu.
A szanowny "poeta" dalej nie pojmuje, że ośmiesza i siebie i swoich kolegów i koleżanki wklejając upierdliwie te grafomańskie kocopoły.

Opublikowano

UWAGA:

Autor oświadcza, że niniejszy utwór opatrzony powyższymi cytatami nie zmierza do nawracania ani indoktrynacji kogokolwiek, lecz jest wyrazem jego najszczerszych przekonań, którym daje wyraz w ramach składnia świadectwa prawdzie, którą jest Słowo Boże - 2 Tymoteusza 3, 15-17 i Ewangelia wg Jana 17, 17.

Na podstawie powyższego oświadczenia, autor nie zamierza reagować na kalumnie, oszczerstwa, pomówienia, insynuacje, gołosłowne tezy itp wypowiedzi, mające na względzie utwór i jego autora.

Opublikowano

Człeku marny z głębin pustyni Sahary czy ktoś tutaj oprócz ciebie wydziera chałapę o swoich przekonaniach religijnych? Czy do twojego hermetycznie zamkniętego umysłu nie dociera, że ośmieszasz swoich współbraci i wstydzą się za takich jak ty. Pisz sobie człeczku ale faktu to nie zmieni, że amator grafoman tworzy teksty lepsze od twoich częstochowskich wypocin. Może weź się za prozę i durnia z siebie nie rób grafomaństwem. Pan masz coś z rycerza.Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Korzystając ze służących mi praw (art. 23 Kodeksu Cywilnego) wzywam do zaprzestania naruszania moich dóbr osobistych, za co gażdemu naruszycielowi grożą sankcje określone w art. 24. KC. Poza tym, nie mam nic przeciwko konstruktywnym, rzeczowym wypowiedziom, w których miejsce inwektyw i epitetów oraz insynuacji zajmą argumenty i dowody - a to w zgozie z zasadami korzystania z tego serwisu poetyckiego.
Opublikowano

Pańskie dobra osobiste to sześć desek zbitych w trumnę i kwaterka na cmentarzu, chyba że kremacji poddadzą te pańskie dobra. Publikując na forum wystawił pan swoje teksty szerszej publiczności. Zgodnie z regulaminem i prawem podlegayć one mogą krytyce wszelkiej byle była ta krytyka merytoryczna więc rzuucanie paragrafami kodeksu czy to cywilnego,karnego, wojskowego jest bezsensowne. Przejdź się pan na najbliższą komendę policji i pokaż pan te swoje dobra osobiste. Niezły ubaw będą mieli policjanci. Nie dość że tekst grafomański zastawiany Biblią to dodatkowo ośmiesza pan siebie cytując te paragrafy. Panie przeczytaj pan sobie o wystawianiu takich arcydzieł publicznie i nie ośmieszaj siebie. Różni widzę tu pisali komentarze jedni merytoryczne inni nie ale pan z uparciem ciągle tkwi w przekonaniu o wybitności swoich grafomańskich tekstów. Jedynym wyjściem dla czytelników i komentatorów jest pełna ignorancja pańskiej pyszałkowateij osobowości i nędznej twórczości. Ludzie przestaną pana czytać i komentować i święty nastąpi spokój. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



[center][color=red]!?!

Imputować by krytykować?! Koń jaki jest każdy widzi. Dotyczy to także merytoryczności Pańskich jakoby komentarzy do moich utworów. Każda postronna osoba, nie wyłączając sędziów sądów powszechnych, potrafi zanalizowac i dostrzez co ja piszę i co Pan pisze. Ponownie wzywam do zaprzestania naruszania norm nie tylko tego serwisu, nie mając nic przeciw merytorycznym wypowiedziom popartych argumentami, a nie pomówieniami i epitetami oraz inwektywami. Bardzo proszę o użycie wobec mnie opcji "ignoruj".

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zegara z kukułka kojarzy mi się z domem krewnych, którzy zakupili ten zegar wnukowi. Nie był to antyk, ale raczej zabawka dla milusińskich. Lubiłam wujka i ciocię, pamiętam głośne dyskusje, nawet zegar nie potrafił uciszyć gości. Niektóre błahe przedmioty budzą wspomnienia, wyjostwo nie żyje, a z ich potomkiem nie mam kontaktu.
    • @Roma ciepło wydziela się podczas tarcia
    • W podróży Marcjanna nie przywiązywała uwagi do regularnego spożywania posiłków. Pod wieczór kobietę ogarnął przytłaczający głód. Rozkopany rynek w Poznaniu oferował wiele możliwości kolacji w rozwiniętej sieci knajpek, ale ceny odstraszały jak widok piranii w akwarium. Czuła, że za chwilę straci panowanie nad nogami, szum w uszach i rozedrgane ciało domagało się dostawy kalorii.           Na chwilę przysiadła w pizzerii ulokowanej na skraju starego miasta. Kelnerka namawiała na smaczne naleśniki płonące niczym pochodnia. Trudno było wyjaśnić, że tej potrawy miała szczerze dosyć, gdyż towarzyszyła jej prawie przez trzy dni. Ostatecznie wybrała pizzę hawajską, lubiła ciasto drożdżowe, szynkę i ananasy. Nie podzielała opinii rozpowszechnionej wśród smakoszy tego włoskiego specjału, iż reprezentuje tylko amerykańską markę, niesłusznie przypisywaną twórcom tego typu dania.           Pierwsze kęsy uspokoiły organizm. Przeniosła się z chłodnego ogródka do wnętrza lokalu. Majowa pogoda okazała się kapryśna, częste mżawki i wahania temperatury. Słoneczne przebłyski urozmaicały wieczorną aurę, ale wraz z zachodem słońca rześkie powietrze nie zachęcało do pobytu na zewnątrz.           Wygłodniały organizm pożerał wzrokiem jedzenie. Spożyła połowę gigantycznej porcji, a na drugą zabrakło miejsca. Mili restauratorzy zapakowali w okrągłe pudełko niezjedzone fragmenty zamówienia. Przy świecach wesoło gwarzyła grupka nieznajomych. Omawiali rekonstrukcję historycznego zwodzonego mostu łączącego zamek w Czarnej Górze ze stałym lądem. Dyskusja między dwoma architektami a inżynierem nie należała do stonowanych. Wybuchały głośnie okrzyki i śmiechy.           Andrzej spostrzegł Marcjannę przy bufecie i bez zapowiedzi pożegnał kolegów. Biesiadnicy starali się zatrzymać kompana. Rozumieli, że odmiennymi argumentami posługuje się racjonalnie myślący inżynier, a innymi artyści rozmiłowani w kształtach i wierni tradycji. Usiłowali zbagatelizować nieporozumienie.           — Jutro powrócimy do tematu. Teraz idę za marzeniem. Zobaczyłem kobietę, z którą chcę spędzić resztę życia. Nie ma czasu.           — Jędruś, ty latasz za młódkami. Ta turystka ma swoje lata, wkrótce cię znudzi. Ona nie na twój gust. Wkrótce opadnie niczym zwiędły liść.           — Nie wasza sprawa. Do jutra! ***           Ta wymiana zdań oddaliła mężczyznę od Marcjanny, która jeszcze długo włóczyła się po mieście z nieodłączną pizzą. Dotarła do ronda Kaponiera, gdzie postanowiła zakończyć wędrówkę. W oczekiwaniu na tramwaj zajęła miejsce na ławce. Miejscowy bezdomny zainteresował się firmową papierową torbą, która leżała obok właścicielki. Zareagowała głośno, że nie myszkuje się w cudzej własności. Niezrażony rozmówca odrzekł, że leżała obok. Marcjanna spojrzała na reklamówkę i zapytała wprost mężczyznę, czy nie jest głodny. Okazało się, że natręt właśnie polował na kolację, gdyż nie jadł ani śniadania ani obiadu.           Turystka wyjęła wydrukowany plan linii komunikacyjnych Poznania, który był cennym towarzyszem w podróży i wręczyła pizzę bezdomnemu, który szybko opróżnił opakowanie i jeszcze ciepłą pizzę złożył na pół. Wkrótce wskoczył do tramwaju i pomachał ręką dobrodziejce na pożegnanie. ***           Andrzej nieprzyzwyczajony do pieszych wędrówek z trudem łapał powietrze. Zmęczenie fizyczne i poczucie niepowodzenia nie odbierało woli walki o nieznajomą. Dostrzegł ją przy dworcu, kiedy oczekiwała na tramwaj. Dopadł wybrankę w ostatniej chwili, motorniczy przygniótł poły skórzanej kurtki. Interwencja pasażerów pozwoliła na wyswobodzenie się z niezręcznej sytuacji. Pomimo bólu w przedramieniu dotarł do Marcjanny kołysanej do snu monotonnym ruchem pojazdu.           — Czekałem na panią całe życie. Proszę o chwilę rozmowy, nie odtrącaj mnie od razu, moja droga!           — Nie znam pana, myli mnie pan z inną osobą.           — Nie ma błędu. Spotkaliśmy się w pizzerii, potem prawie dwie godziny szukałem pani.           Rozbawiona kobieta uśmiechnęła się lekko. Wymówiła typowe zdanie pasujące do sytuacji.           — Nie jestem nastolatką, która lubuje się w tego typu podrywie. Znam swą wartość i nie angażuję się w tego typu znajomości. Pan oszalał.           — Pani uroda i wdzięk nie pozostawiają mnie obojętnym. Czuję się jak uczniak uwiedziony przez tajemniczą boginkę.           — Dość tych żartów, proszę zostawić mnie w spokoju.           — Żąda pani zbyt wiele. Chcę umówić się na całe życie.           Prowadzili tego typu dialog prawie przez godzinę. Powrót do schroniska wymagał jeszcze przesiadki. Marcjanna zawsze dokładnie sprawdzała przed wejściem na pokład trasę autobusu. Na tablicy wyświetlał się właściwy numer linii komunikacyjnej. Drobne niedociągnięcie doprowadziło do nieoczekiwanej komplikacji. Pierwsze przystanki nie wzbudzały niepokoju, ale dalsze nagłośniane nazwy miejscowości brzmiały obco. Kierowca omijał miejscowość, w której nocowała Marcjanna.           Niespodziewanie z pomocą przyszła uprzejma dziewczyna, którą nieco zdradzał ukraiński akcent. Zaoferowała podwózkę po odbiorze samochodu z naprawy. Oboje zabrali się w drogę z pomocną nieznajomą. Po półgodzinie dotarli do celu. Z dala słychać było pohukiwania sowy. Nadeszła chwila rozstania.           Przygoda, która miała trwać przez całe życie, nie zakończyła się. Marcjanna usłyszała pukanie do drzwi.           — Tu nie ma wolnych pokoi, obok ciebie jest tylko wolne miejsce. Przyjmij mnie na jeden nocleg, jestem porządnym facetem. Nie obawiaj się. Zameldują mnie za twoją zgodą. Zobacz moje dokumenty.           Uporczywie przyglądał się kobiecie w twarzowym różowym szlafroczku.           — Śpisz przy drzwiach. Ani się waż zbliżać do mnie, bo narobię krzyku. Ucierpi twoja reputacja, kimkolwiek jesteś.           Mężczyzna nie potrafił poradzić sobie z pościelą. W odruchu współczucia Marcjanna przygotowała łóżko do snu. Sama zaszyła się w kolorowym śpiworze z poduszką ozdobioną falbanką i wkrótce zapadła w objęcia Morfeusza.           Andrzej przyniósł z korytarza wygodny fotel i przez całą noc czuwał nad snem kobiety. Rankiem obudził ich śpiew ptaków. Kiedy Marcjanna otworzyła oczy, uciekł z fotela na łóżko. Brak jakiegokolwiek załamania lub fałdki na posłaniu zdradzał, że nie spędził tam nocy. Na czas toalety musiał opuścić kwaterę. Kobieta wpuściła go do skromnego lokum, kiedy nie mogła poradzić sobie z zamknięciem walizki. Chwalił sobie wspólne śniadanie, dekoracyjnie sporządzone kanapki i kawę z mlekiem. — Znamy się niecałą dobę. Już wyjeżdżasz, zostań jeszcze chwilę. Mam zarezerwowany pokój w hotelu BAZAR. Uczcijmy to spotkanie. Nie pożałujesz. — Moje plany nie sięgają tak daleko. Realizuję program, który ustaliłam przed wyjazdem, zwiedzam katedrę, farę i izbę pamiątek po Ignacym Józefie Kraszewskim. O siedemnastej powrót do Warszawy. — Jesteś bezlitosna, nic nie poradzę. Dasz mi numer telefonu?           Zwiedzanie Poznania przebiegało pomyślnie, aura sprzyjała robieniu zdjęć we wnętrzach i na wolnym powietrzu. Opady deszczu nie utrudniały spacerów po mieście. W psychikę kobiety zakradł się lekki żal, że nigdy więcej nie natknie się na sympatycznego faceta.           Zaskoczyła ją kolekcja pucharów, jaką Polacy podarowali najpłodniejszemu polskiemu pisarzowi wszech czasów. Zapomniany dzisiaj, u współczesnych czuł się wielką estymą, musiał emigrować, gdyż władze rozbiorowe obawiały się jego obecności w Polsce. Frapowały ją wielce te myśli. *** Podróż minęła szybko, pociąg dojechał bez opóźnienia na stację Warszawa-Centralna. Ciągnęła powoli walizkę, która nie należało do lekkich. Na ruchomych schodach poczuła lekkie uderzenie w ramię. Andrzej nie próżnował. Wykwaterował się z hotelu i zdążył na przyjazd pociągu. Marcjanna starała się nie okazywać entuzjazmu, ale nie mogła opanować bicia serca. — Maryś, skąd masz takie niecodzienne imię? — Po mojej prababci po kądzieli. Kiedyś unikano nadawania dziewczynkom imienia Maria z uwagi na jej boskie pochodzenie. Stąd pochodzą Maryle, Marianny i Marceliny. Niektóre sięgają starożytnych epok. Czasami decydowała data urodzenia, przy chrzcie nadawano imię świętej patronki. Ty niezaprzeczalnie nosisz w sobie uroczego huncwota, który z niecnoty zamienia się w bohatera i niezłomnego męża. — Taka kariera postaci literackich. W mojej rodzinie każdy potomek nosi to imię jako pierwsze, drugie lub po bierzmowaniu. Wszyscy jesteśmy Jędrusiami. ***           Po miesiącu wyruszyli we wspólną podróż jako narzeczeni. Andrzej nadzorował pracę nad gotyckim mostkiem, a Marcjanna podróżowała po dworach i pałacach Wielkopolski. Upatrzyła sobie jedną siedzibę na miesiąc miodowy. W Czerniejewie upodobała sobie Piekiełko i czytelnię w palmiarni. ***           Na kilka dni przed ślubem zamieszkali w tym pałacu. Pomimo chłodu kobieta uporczywie przesiadywała pod palmami. Narzeczony przyszedł, aby zabrać ją do luksusowego apartamentu, ale ciągle przedłużała swój pobyt w ulubionym miejscu. Personel miło nastawiony do młodej pary zaproponował oddzielenie przestrzeni tylko dla nich przenośną ścianką. Upojeni atmosferą jedynej w swoim rodzaju siedzibie noc przed zaślubinami spędzili na sofie w cieplarni. Zasnęli przytuleni pod liśćmi rozłożystego drzewka. Rankiem obudziła ich głośnym krzykiem papuga, władająca niekoniecznie eleganckim słownictwem.           Po kameralnym przyjęciu w „Piekiełku” wybrali tę niecodzienną scenerię również na noc poślubną, tym razem po włączeniu ogrzewania. Z jednej strony, wytworna czytelnia ozdobiona egzotycznymi roślinami, a z drugiej skromne schronisko zapisało się złotymi zgłoskami w ich historii. Często tam powracali, chociaż oboje pochodzili z Mazowsza. ***           Zanim powiedzieli sakramentalne „tak”, Andrzej zdradził przyszłej żonie, długo skrywany sekret. Specjalnie wprowadził w błąd nowopoznaną kobietę. Wiedział, że autobus, do którego wsiedli, nie zawiezie ich do pożądanego celu. Pragnął zabrać ze sobą Marcjannę do hotelu w Poznaniu, uczynna Ukrainka tylko zaprzepaściła jego plany. Skromny nocleg pod Poznaniem związał ich oboje na dobre mimo zaskakująco skromnego otoczenia.           W ramach zwierzeń Marcelinka przyznała się, że tej pamiętnej nocy przed jej oczami rozegrała się niesamowita wizja. Dwa kręgi wirowały na niebie, lekkie i cienkie jak ślady odrzutowca. Samoloty zwykle pozostawiają ślady wysoko i w poziomie. Te koła zbliżały się i oddalały tuż nad ziemią. Po kwadransie połączyły się i stworzyły szeroką obręcz, która powoli rozpraszała się jak dmuchawce. W głowie zaświtała myśl, że może pisane jest im być parą. Bała się wspomnieć o tym Jędrusiowi, gdyż przypominało to polowanie na męża kobiety w średnim wieku.           Ten widok powrócił, gdy w kościele podążali do ołtarza w jednym z nielicznym drewnianych kościółków w krainie początków polskiej państwowości. Po wyjściu ze świątyni przy akompaniamencie marsza weselnego pragnęła przeniknąć w ciało Andrzeja i wzorem wyimaginowanych kręgów połączyć się na wieki. Bawiła ją analogia geometryczna o wpisanych figurach. Na niebie stado gołębi latało w formie koła tworząc aureolę nad ukośnym dachem kościółka. Dwie synogarlice powitały państwa młodych przed progiem. One symbolizowały miłość po grób. Po dziś dzień Marcjanna uwielbia te ptaki i rozsypuje przed nimi ziarna zbóż w niepogodę. ***           Czytelniku, jaki morał wynika z tej historii. Dobro zawsze zwycięża bez względu na okoliczności. Szczęście czeka przy drodze, sprzyja odważnym.  
    • @otja może ukoją, może i troszkę ogrzeją. Dzięki za komentarz ;)
    • @violetta Ale wiesz.. niebo wysoko, a my nisko, co prawda mógłbym tam zabrać kogokolwiek, bo mam klucze do wrót niebieskich. No i pytanie czy nie lepiej w piekle - tam jest naprawdę gorąco ;)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...