Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owszem, jeśli się tylko ma na oczach klapki krytykanctwa (sztampy i uprzedzeń), a nie ma w sobie (w głowie i w sercu) choćby i zielonego pojęcia o twórczości. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Owszem, jeśli się tylko ma na oczach klapki krytykanctwa (sztampy i uprzedzeń), a nie ma w sobie (w głowie i w sercu) choćby i zielonego pojęcia o twórczości. Pozdrawiam



za to ty wija jesteś mekką nadwrażliwości, ostoją przemysłu tekstylnego i nadszyszkownikiem wazeliny miłującym rowy i w wysublimoany wręcz sposób, wyłapujący poezję z pierdzenia każdego grafomana...
Tylko że Twoja twórczość (oczywiście krytyczna, bo innej nie uprawiasz) nawet nie umywa się do pierdzenia każdego grafomana. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie przyszło mi do głowy, że tak może zostać odebrany.
Bo w końcu:
mgła nie musi być poranna,
róża nie musi być czerwona,
asfalt jest naprawdę czarny, gdy mokry,
kwiecie nie odnosi się do róży,
a pełnia do kwiecia.
żal i łzy szczere??? - no tak, tutaj blisko, ale jednak to nie to samo.
A jednak, rzeczywiście, przy odrobinie chęci można tak tekst odebrać. Choroba.
Opublikowano

wyobrażam sobie, że trudno napisać wiersz o przechodzeniu, które samo w sobie niesie ból i krzyk. żeby nie za krzykliwie i nie za mało "boleśnie". o przechodzeniu metaforycznie jeszcze trudniej, gdy obraz jest plastyczny. z jednej strony musi być "widoczny" i dobrze, że jest, z drugiej bardzo obciąża odbiór - w tym sensie, że musi być odebrany wprost. zrozumienie pomaga przejść. przynamniej próba, bo światła na krzyżu na prawdę bolą. skupiłam się na czytelnych emocjach.

pozdrawiam,
in-h.

Opublikowano

Kaliope X, dziękuję za komentarz. Bardzo się cieszę, z tego co napisałaś, ponieważ teraz wiem, że tekst jest na tyle czytelny, że może zostać odebrany zgodnie z zamierzeniami.
Pierwsza rzecz, na którą zwróciłaś uwagę, to że przejście można ująć co najmniej w dwóch wymiarach. Chyba to było dla mnie najważniejsze.
Początkowo tekst był dłuższy, ale co jakiś czas go przycinałem, aż osiągnął obecną formę. Trochę się przy tym obawiałem, że zagubiłem sedno, ale teraz jestem pewien, że dużo można jeszcze z niego wyłuskać.
W wolnej chwili postaram się jeszcze tutaj napisać historię, która sprowokowała mnie do napisania tego tekstu.
Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z chęcią tę historię przeczytam. Powyższy wiersz jest bardzo wymowny. Jakkolwiek te cięcia wyglądały, zapewny przysłużyły się utworowi. Jest wyważony.

pozdrawiam raz jeszcze,
in-h.
Opublikowano
Mariola była młodą kobietą o nieco pulchnych kształtach, która, dopiero zaczynała układać sobie dorosłe życie. Wyszła za mąż, znalazła pracę w pobliskim miasteczku w szwalni. Chociaż zarabiała niewiele ponad minimum socjalne, sprawiała wrażenie osoby zadowolonej z życia. Jej dzień zaczynał się o wpół do piątej. O piątej wychodziła z domu i szła w kierunku przystanku, gdzie spotykała się z dwiema koleżankami, z którymi czekała na minibus. W szwalni były przeważnie sporo przed szóstą, więc był jeszcze czas żeby wypić poranną kawę i porozmawiać. Potem Mariola siadała przy automacie szwalniczym, który robił: klak, trrrrrrrrrrr, klak i wykonywał krótki ścieg. Jej zadaniem było złożyć dokładnie, bardzo dokładnie, tak żeby nie było żadnego przesunięcia (to bardzo ważne!) dwie części materiału i nacisnąć uruchamiający maszynę pedał. Klak, trrrrrrrrrrr, klak i operacja wykonana. I tak przez osiem godzin z dwiema krótkimi przerwami.
Po pracy wracała do domu.

Skrzyżowanie było bardzo niebezpieczne. Co jakiś czas ktoś na nim ginął. Pamiętam jak raz musieliśmy jechać objazdem, ponieważ młody chłopak zginął na nim gdy jego Maluch owinął się wokół stojącego przy skrzyżowaniu słupa i droga została zablokowana przez policję. Dopiero gdy po śmierci Marioli postawiono na nim światła kierujące ruchem i barierki uniemożliwiające przejście jezdni w niedozwolonym miejscu, sytuacja się poprawiła.

Kierowca ciężarówki wiózł, jak co dzień rano cysternę z mlekiem z mleczarni do Spółdzielni. Trasę znał na pamięć, dobrze wiedział gdzie może przyspieszyć i, pomimo ograniczeń, nie narazić się na spotkanie z policyjnym radarem.

Mgła Znacznie ograniczała widoczność. Trzy młode kobiety zauważyły podjeżdżający, nieco wcześniej niż zwykle, na przystanek, minibus. Przebiegły szybko przez jezdnię. Gdy pierwsza z nich wsiadała do środka, nagle z mgły wyłoniła się ciężarówka zmiatając biegnącą na końcu Mariolę.

Mariola leżała w bezruchu na asfalcie. Nawet nie było dużo krwi. Z jej głowy jedynie sączyła się skąpa czerwona strużka.

Pogrzeb odbył się po kilku dniach. Była piękna pogoda. Przyszło wielu ludzi. Praktycznie wszyscy, którzy mogli z firmy, w której pracowała, z samym szefem na czele. Trumna tonęła w kwiatach, mąż płakał, orkiestra grała. Wszyscy żałowali.

Matka. Z jej matką czasami mijam się na ulicy (pracowała w tej samej firmie). Zastanawiam się wtedy, ile osób o jeszcze o niej pamięta.

Wiersz 'przejście' przy tym wszystkim, jest niczym.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • 8 lat prawicy zrobiło swoje. Ludzie nawet przestali rozróżniać syreny alarmowe. Ja jestem starej daty i kiedy usłyszałem dźwięk modulowany wiedząc, że Rosja jest ponad tysiąc kilometrów stąd wiedziałem, że to nie chodzi o zwykłe bombardowanie.  Sprawdziłem telefon - brak zasięgu. Telewizor był włączony, ale nie mogłem znaleźć żadnej stacji. Wtedy już wiedziałem, że po nas. Cholera, po nas. Krzyknąłem na mamę, żeby się zebrała, zaprowadziłem nas do piwnicy. Odgrodzony od świata i reszty betonem i drewnianą klapą. Wiedziałem, że już po nas ...  Błysk był niesamowity! Nawet przez te szpary w klapie oślepłem! A przecież nic istotnego nie było w naszym pobliżu. Huk był jeszcze gorszy. Nigdy nie słyszałem tsunami, ale wyobrażam sobie, że tak to właśnie wygląda. Ten wszechobecny łomot, łoskot, trzęsące się fundamenty i klepisko,  i trzask przewalający się nad głową pozbawił mnie złudzeń. To był atak atomowy... A tak długo od tego uciekaliśmy...  Moja mama krzyczała i płakała, nie mogłem jej uspokoić. Syn był w szkole a jego matka cholera wie gdzie. Nie wiedziałem czy mam płakać, czy podciąć sobie żyły, czy działać? Co, cholera zrobić? ...  Powiedziałbym, że kiedy wszystko ucichło..., ale nic nie ucichło! Ten jazgot i hałas wcale nie zamierał, wciąż trwał, jakby w nieskończoność. Jasność zanikła ale źrenice jeszcze tego nie dostrzegały. Wiedziałem, że to koniec i nie wiedziałem co dalej zrobić ...  Nie wiem co nad naszymi głowami przeleciało, ale to już nie był nasz dom. Właz się nie załamał i zastanawiałem się czy dam radę go odgruzować bo okienko na ziemniaki było za małe, za małe żeby się wydostać.  Moja mama ucichła skulona w kącie tuż obok mnie. Przestała płakać. Nie wiedziałem czy to dobry sygnał. Teraz wiem, że nie był dobry. Te ponad dwadzieścia lat różnicy robi jednak swoje. Niestety.  Po oślepiającym huku przyszedł czas na trzaskające płomienie. Drewniany dach pokryty papą nie jest wyzwaniem dla takiej bomby. Nadal się dziwię, że ten smród smoły nie wniknął do naszej piwnicy.  Serce tak bardzo mi łomotało, że nie wiedziałem jak się uspokoić. Łapałem powietrze haustami jakby go brakowało... I nie myliłem się, brakowało czystego powietrza.  Zrobiło się dużo cieplej, mama zamarła jakby we swoim śnie. Nie mówiłem nic bo nie było nic do powiedzenia. Wciąż zastanawiałem się co dalej, jak my przeżyjemy. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że nie przeżyjemy wszyscy, nie w tym domu..., nie w tej miejscowości...  
    • @Nata_Kruk Dobrą treść, chce się jeść, pozdrawiam!
    • @Andrzej P. Zajączkowski... @sisy89... @FaLcorN... bym pominęła, dziękuję za Wasze ślady czytania.
    • Emocjonalny, dobrze wyrzucić z siebie to, co grzęźnie w środku i trawi noce.
    • Dołączam Andrzeju do słów, Bereniki. A poza tym, szczerze napiszę, że piszesz coraz lepiej.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...