Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Można sobie robić i wyobrażać -
Bóg tylko wie co - ale to sama natura
jest najlepszym a może i
jedynym sędzią i selekcjonerem.
No i co ja komu mogę zawdzięczać
(poza tym że zawsze trochę
a nawet trochę więcej mogę zrobić)
chociaż tak dużo zawdzięczam.
Ale zapewniam wszystkich że
nie jestem - chociaż chciałbym być -
Bogu tylko ducha winnym człowiekiem.

Opublikowano

Elita elit, czyli tzw, gang olsenów w natarciu przedstawia:


Taka sprawiedliwość (czyli co można samemu zrobić)


w tym odcinku prezentujemy ochy i achy zaprzyjaźnionych ekip z krainy pustowersów, co przy ślinotoku powyższego arcydzieła sprawia arcyciekawy widok.

Pucio-pucio...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



dzięki za ostrzeżenie, po wiekach zaglądam a telenowela trwa:D więc pewnie na krótko;)

pocięty prozowy tekst o piłkarzynie po znajomościach wziętej do reprezentacji. Wiersz na czasie mając na względzie zbliżające się Euro.
Opublikowano

Alina Służewska
M. Krzywak
Magnetowit R.
mefisto35
Są ludzie, którzy potrafią pogodzić się z rzeczywistością i są tacy, którzy prędzej zaprą się siebie i będą wymyślać niestworzone rzeczy, żeby tylko kogoś pokazać w złym świetle, a siebie wybielić. Widoczne do niektórych nigdy nie dotrze, że można się budować pokonując własne słabości, a nie poniżając innych, głównie oponentów ich racji. I to o tyle jest dziwne (czy nie dziwne), bo przecież nie ma ludzi, którzy by się nie mylili, jakoż nie ma ludzi bez grzechu. Ale co by nie mówić, jaki kto jest, zależy to od nikogo chyba bardziej, niż od siebie samego. A jaki by kto nie był, wszystkim dziękuję za obecność pod moim wierszem. Bo owszem, można być przyzwoitym człowiekiem, ale też nie ma takiego obowiązku, nie ma nawet obowiązku być w porządku wobec samego siebie. Pozdrawiam
Opublikowano

Tak spraleniwość (czyli jak można samemu napisać wierszyk)

można sobie napisać i wkleić
"Bóg tylko wie co" - ale jak pomysłem jest dziura
jedynym "najlepszym sędzią" będzie
pupcio plusik komentarz milusi
"no i co ja mogę"
po za tym że zawsze trochę a nawet trochę
więcej trochę mogę napisać sobie wierszyk
"Ale zapewniam wszystkich że
nie jestem - chociaż chciałbym być -
Bogu tylko ducha winnym człowiekiem. "



a tak na poważnie, to już w tytule czytelnik dostaje pytanie retoryczne, "czyli co można samemu zrobić". Odpowiedź pada w pierwszej frazie, ""można robić" po czym pada fundamentalne stwierdzenie i jakoby rozwikłanie zadanego tytułowego pytania, "że nawet trochę więcej mogę zrobić" po czym czytelnik dostaje puentę, w której peel się usprawiedliwia, że co on może zrobić jak jest "Bogu ducha winnym człowiekiem"

Reasumując:

Czyli co można zrobić
można robić
nawet trochę więcej mogę zrobić
ale nie biorę odpowiedzialności bo jestem Bogu ducha winnym człowiekiem


reszta to wypełniacze, które nie zagłębiają tematu, nie rozwijają.
P.S na tej zasadzie powstał powyższy tekst czyli o niczym ale z przymrożeniem oka

pozdrawiam subiektywny czytelnik


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bo Ty tak chcesz, żeby tak było (jak sobie mściwie wymyśliłeś), ale dziękuję Ci bardzo za tak obszerne świadectwo Twojej indolencji krytycznej, jak i poetyckiej. I zapewniam Cię, że każdy by tak potrafił obśmiać wiersz, tylko że nie każdemu uśmiecha się tak, jak Tobie poniżać. Pozdrawiam
Opublikowano

[quote]
Bo Ty tak chcesz, żeby tak było (jak sobie mściwie wymyśliłeś), ale dziękuję Ci bardzo za tak obszerne świadectwo Twojej indolencji krytycznej, jak i poetyckiej. I zapewniam Cię, że każdy by tak potrafił obśmiać wiersz, tylko że nie każdemu uśmiecha się tak, jak Tobie poniżać. Pozdrawiam




to nie jest mściwe, tylko prawdziwe, wiersze ciężko się obśmiewa, ale twoje filozoficzne filozofowanie to tak, bo tak jak napisałem o czym jest wiersz, jest o niczym, i odpowiedz na to co napisałem poniżej tej satyry, co w wierszu zamieściłeś,

pytam jeszcze raz

czyli co można zrobić
można robić
można trochę więcej zrobić
ale ja rączki umywam

to jest twój wiersz w skrócie, tyle czytelnik może z tego wyciągnąć, a to że klakierzy biją brawo, ty też bijesz brawo gdzie tylko popadnie, więc nie dziw się, że komuś się coś podoba albo nie podoba, tu nie ma zawiści jest tylko wymiana poglądów i odczuć
pozdr
pozdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




to nie jest mściwe, tylko prawdziwe, wiersze ciężko się obśmiewa, ale twoje filozoficzne filozofowanie to tak, bo tak jak napisałem o czym jest wiersz, jest o niczym, i odpowiedz na to co napisałem poniżej tej satyry, co w wierszu zamieściłeś,

pytam jeszcze raz

czyli co można zrobić
można robić
można trochę więcej zrobić
ale ja rączki umywam

to jest twój wiersz w skrócie, tyle czytelnik może z tego wyciągnąć, a to że klakierzy biją brawo, ty też bijesz brawo gdzie tylko popadnie, więc nie dziw się, że komuś się coś podoba albo nie podoba, tu nie ma zawiści jest tylko wymiana poglądów i odczuć
pozdr
pozdr
Wyrwałeś kilka słów/wersów z kontekstu wiersza i wmawiasz mi, że to jest mój wiersz. A więc zapewniam Cię, że mój wiersz jest na samej górze, żeby nie powiedzieć, na pierwszym miejscu. A Ty, nie wiem tylko, czy bardziej ze mnie, czy ze siebie robisz idiotę, że Twoja przeróbka ma mieć coś wspólnego, tak z moim wierszem, jak i z poezją. To wiedzże wreszcie, że moje wiersze są taką kunsztowną budowlą, że wyciagnięcie z niej nawet jednego słowa, powoduje że wiersz traci na wartości, jeżeli wręcz nie przestaje być wierszem, przynajmniej moim (zamierzonym i /co ważniejsze/ zrealizowanym od początku do końca). I wiedz, że biję brawo tym, którzy na to, jak najbardziej zasługują. A najlepiej to weź Ty i sam skróć się o głowę (będziesz lepszy/przystojniejszy), to wtedy zgodzę się na Twoje skróty/przeróbki w moich wierszach. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




to nie jest mściwe, tylko prawdziwe, wiersze ciężko się obśmiewa, ale twoje filozoficzne filozofowanie to tak, bo tak jak napisałem o czym jest wiersz, jest o niczym, i odpowiedz na to co napisałem poniżej tej satyry, co w wierszu zamieściłeś,

pytam jeszcze raz

czyli co można zrobić
można robić
można trochę więcej zrobić
ale ja rączki umywam

to jest twój wiersz w skrócie, tyle czytelnik może z tego wyciągnąć, a to że klakierzy biją brawo, ty też bijesz brawo gdzie tylko popadnie, więc nie dziw się, że komuś się coś podoba albo nie podoba, tu nie ma zawiści jest tylko wymiana poglądów i odczuć
pozdr
pozdr
Wyrwałeś kilka słów/wersów z kontekstu wiersza i wmawiasz mi, że to jest mój wiersz. A więc zapewniam Cię, że mój wiersz jest na samej górze, żeby nie powiedzieć, na pierwszym miejscu. A Ty, nie wiem tylko, czy bardziej ze mnie, czy ze siebie robisz idiotę, że Twoja przeróbka ma mieć coś wspólnego, tak z moim wierszem, jak i z poezją. To wiedzże wreszcie, że moje wiersze są taką kunsztowną budowlą, że wyciagnięcie z niej nawet jednego słowa, powoduje że wiersz traci na wartości, jeżeli wręcz nie przestaje być wierszem, przynajmniej moim (zamierzonym i /co ważniejsze/ zrealizowanym od początku do końca). I wiedz, że biję brawo tym, którzy na to, jak najbardziej zasługują. A najlepiej to weź Ty i sam skróć się o głowę (będziesz lepszy/przystojniejszy), to wtedy zgodzę się na Twoje skróty/przeróbki w moich wierszach. Pozdrawiam


ok rozumiem, obciąłem głowę więc już nie muszę myśleć i proszę autora o rozpisanie wiersza na czynniki pierwsze, co w nim zawarł
bo bez głowy nie zrozumiałem
na analizę czekam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nikomu się nie przypodobuję, ani nikogo nie zmuszam do niczego, a już najbardziej do tego, żeby komuś podobały się (skoro się nie podobają) moje wiersze. Inna i nie inna sprawa, że ja sam roszczę sobie prawo do takiego pisania, jakie mnie się podoba i mi odpowiada. Współczuje tylko tym (mądrym i mądrzejszym ode mnie), którzy mnie od tego odwodzą. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




to nie jest mściwe, tylko prawdziwe, wiersze ciężko się obśmiewa, ale twoje filozoficzne filozofowanie to tak, bo tak jak napisałem o czym jest wiersz, jest o niczym, i odpowiedz na to co napisałem poniżej tej satyry, co w wierszu zamieściłeś,

pytam jeszcze raz

czyli co można zrobić
można robić
można trochę więcej zrobić
ale ja rączki umywam

to jest twój wiersz w skrócie, tyle czytelnik może z tego wyciągnąć, a to że klakierzy biją brawo, ty też bijesz brawo gdzie tylko popadnie, więc nie dziw się, że komuś się coś podoba albo nie podoba, tu nie ma zawiści jest tylko wymiana poglądów i odczuć
pozdr
pozdr
Wyrwałeś kilka słów/wersów z kontekstu wiersza i wmawiasz mi, że to jest mój wiersz. A więc zapewniam Cię, że mój wiersz jest na samej górze, żeby nie powiedzieć, na pierwszym miejscu. A Ty, nie wiem tylko, czy bardziej ze mnie, czy ze siebie robisz idiotę, że Twoja przeróbka ma mieć coś wspólnego, tak z moim wierszem, jak i z poezją. To wiedzże wreszcie, że moje wiersze są taką kunsztowną budowlą, że wyciagnięcie z niej nawet jednego słowa, powoduje że wiersz traci na wartości, jeżeli wręcz nie przestaje być wierszem, przynajmniej moim (zamierzonym i /co ważniejsze/ zrealizowanym od początku do końca). I wiedz, że biję brawo tym, którzy na to, jak najbardziej zasługują. A najlepiej to weź Ty i sam skróć się o głowę (będziesz lepszy/przystojniejszy), to wtedy zgodzę się na Twoje skróty/przeróbki w moich wierszach. Pozdrawiam


ok rozumiem, obciąłem głowę więc już nie muszę myśleć i proszę autora o rozpisanie wiersza na czynniki pierwsze, co w nim zawarł
bo bez głowy nie zrozumiałem
na analizę czekam
Źle zrozumiałeś, albo (celowo) udajesz głupka; ale co ważniejsze, źle zrozumiałeś sam wiersz (po prostu zawiść odebrała Ci rozum) i od samego początku bzdury i brednie wypisujesz o (żeby tylko o tym jednym) wierszu. A jeżeli już analizujesz wiersz, to wychodź od tego co wyrażają, co znaczą, w końcu tylko trzy zdania. I dopiero potem przejdź do korelacji między tymi zdaniami, żeby się w końcu przekonać co to wszystko w całości znaczy. I jeżeli nie potrafisz odczytać znaczenia zwykłą (rozumową) analizą, to pomóż sobie wyobraźnią, ponoć poeci mają jej w nadmiarze, a przynajmniej jest nieograniczona, ale w żadnym wypadku do takiego stopnia, żeby robić ze siebie, czy z kogoś idiotę. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
    • @Alicja_Wysocka ... słowo w szkatułce schowałam gdy przyjdzie zimno będę wyjmowała wiele ciepła mi dało pewnie więcej zostało  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...