Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sam nie uwolnisz się od ciemności


Joanna_Janina

Rekomendowane odpowiedzi

I
Nad głuchym cmentarzyskiem zapada zmrok. Cisza wciska się w każdą szczelinę pomiędzy wieczorem a nocą. Wydawać by się mogło, że po tym miejscu o tak późnej porze wędrować mogą tylko zabłąkane dusze zmarłych. Otóż nie. Właśnie teraz głośnym szeptem daje o sobie znać wiatr co dzień odwiedzający te strony.
Obok największego grobowca rośnie kilkudziesięcioletni świerk, dający w dni upalne upragniony cień tym, którzy tęsknią za bliskimi. Pomimo tego, że słońce już zaszło, drzewo nie kończy swego wieczornego tańca z przybyszem – wiatrem. Gałęzie będą kołysać się w rytm podmuchów, aż do pierwszego porannego promienia.
Na pozór ten cmentarz jest najzwyklejszy. Każdego dnia albo odwiedzają go żywi, albo szukają na tym osiedlu mieszkania ci, którzy odeszli do wieczności. Jednak tą zwyczajną monotonność przerywa ławeczka ustawiona tuż obok bramy obrośniętej długim powojem. Każdego wieczoru, właśnie w to miejsce, już od jakiegoś czasu przychodzi zadumany człowiek, wcale nie umarły.
Udaje się tutaj, by porozmawiać z samym sobą, poszukuje sensu życia. Ale czy można go znaleźć tu, gdzie wszystko ma swój ziemski koniec? Ten młody człowiek o rysach delikatnych, obliczu spokojnym na co dzień, tutaj tylko znajduje wytchnienie i szuka odpowiedzi na zagadkę życia. Każdego dnia w tym miejscu sam nie wiedząc po co, oddaje się głębokiemu rozmyślaniu.
Siedzi pochylony na starej ławeczce a myśli krążą nad głową zamgloną przez problemy jak nieznośne komary letnią porą.
- Po co żyć? Czy to jest takie ważne? Przecież i tak zbliżamy się do nieuchronnego końca. Ktoś mi kiedyś powiedział, że rodzimy się po to, żeby umrzeć. Wtedy kłóciłem się z nim, lecz teraz dostrzegam w tym sens. Więc po co żyć? Po co wciąż bać się każdego kroku?
Pochowałem na tym cmentarzu matkę, a dwa lata później ojca. Włóczę się tutaj tak samotny już od pięciu miesięcy, nie wiedząc co z sobą zrobić. Gdy tata żył, sąsiedzi rozmawiali ze mną, a nawet czasami chwalili. On był wspaniałym człowiekiem. Jeśli tylko ktoś poprosił o pomoc, nie ważne czy wróg, czy przyjaciel, mój ojciec bez wahania jej udzielał, w miarę swych możliwości.
Jacy ludzie są podli! On nie patrzył na zysk, nie czekał zapłaty. Sąsiedzi wiedzieli o tym i wykorzystywali każdą sposobną chwilę, żeby chociaż trochę skorzystać na tej życzliwości. O jakże byli mili i jakie piękne słowa rzucali wprost pod nogi tacie. Mnie też to nie ominęło.
Tak było aż do tego smutnego wieczoru, gdy podczas naprawy ciężkiej maszyny ojciec został przygnieciony jej metalową częścią. Pobiegłem po sąsiadów. Oni nawet się tym nie przejęli. Wtedy straciłem zaufanie do ludzi. Jedynym pocieszeniem, które usłyszałem tego dnia miało być chyba w mniemaniu tych wyzyskiwaczy tylko udzielenie rady, ażeby zadzwonić po pogotowie. Ale przecież oni nie mieli sprzętu, żeby wyciągnąć ojca spod ciężkiej maszyny. Byłem zrozpaczony. Dlaczego ludzie są tacy?
Przyjechała karetka. Nie było rady. Ktoś rozsądny zadzwonił po strażaków. Dzielni bohaterowie wydobyli ojca, ale było już za późno. Wiem, że gdyby wtedy sąsiedzi pomogli, on żyłby nadal. Dlaczego?! Dlaczego na świecie jest tyle zła?
Na Ziemi kilka miliardów ludzi, a ja sam jak palec. Nie mam przyjaciół, a najbliższa rodzina daleko stąd. Czuję się tak opuszczony, jak gdybym już nie żył. Ale przecież o zmarłych ludzie nawet czasem pamiętają, przychodzą na te nieme groby. Czy ja nie zasługuję na to? Co złego uczyniłem, że świat odwraca się ode mnie plecami?
Mam już dość udawania, że wszystko jest w porządku. I tak uważają mnie za nawiedzonego, bo plączę się po cmentarzu. Mam dopiero 25 lat. Nie chcę być żywym trupem w oczach innych.
Po co więc żyć? Czym tak naprawdę jest życie? Marnym złudzeniem, pogonią za zyskiem?
Kilka lat temu mój stary profesor powiedział, że życie i fizyka nie różnią się o wiele w teorii, bo każde z tych pojęć rządzi się swoimi prawami. W praktyce jednak wspólne jest im tylko prawo grawitacji. Jak rzecz rzucona w górę musi kiedyś spaść, tak człowiek w życiu ma uniesienia i chwile radości, ale zawsze spada potem w dół, czasem nawet na samo dno. Wtedy śmialiśmy się z profesora. Teraz dostrzegłem, że miał rację.
I znowu gadam do siebie. Zrobiło się późno. Czas powrócić do tego pustego domu. Ale po co tam wracać? Po co żyć, gdy nie ma dla kogo?
-Dla siebie - rzekł jakiś głos za jego plecami.
Mężczyzna odwrócił się z przestrachem. Czyżby to była zabłąkana dusza kołysząca się o tej porze na wietrze grającym w tej sośnie rosnącej nieopodal?
-Kim jesteś zjawo? Po co mnie napominasz? - zapytał młodzieniec.
-Nie jestem zjawą - odpowiedziała nieznajoma.
-Więc kim? Przecież ludzie nie przychodzą na to miejsce tak późno.
-Nieprawda. Pan tu przychodzi.
-To tylko ja. Mną nikt się nie przejmuje. Nie znam pani. Pani jest stąd?
-Wprowadziłam się kilka dni temu to tego domu nieopodal cmentarza.
-Do tego opuszczonego, o którym mówią, że tam straszy?
-Tak - odparła ze śmiechem - A pan dlaczego siedzi sam w tych ciemnościach?
-Pani także sądzi, że jestem idiotą?
-Nie, tylko zagubionym młodym człowiekiem. Przepraszam bardzo, ale podsłuchałam pański monolog i zainteresowałam się pytaniami postawionymi przez pana.
-Tak? Myślę, że nie ma się co zastanawiać nad moim losem.
-Sądzę, że jednak jest. Panu potrzebny ktoś, kto pomoże zrozumieć to wszystko co jest tak skomplikowane i pokaże sens życia.
-Pani nic nie rozumie. Nie mam przyjaciół, jestem sam. Niby jak mam znaleźć kogoś, kto mi wszystko wyjaśni?
-Zobaczy pan. Trzeba tylko wierzyć, a w końcu się uda.
-Ja już straciłem wiarę we wszystko. Po co mi pani zawraca głowę takimi sprawami. To nie pomoże w niczym.
-Właśnie, że nie ma pan racji. A na koniec powiem tak. Każdy ma swojego anioła stróża, który nad nim czuwa. Czasem to może być drugi człowiek. Śmierć jest nieodłącznym towarzyszem człowieka. Żyjemy, więc powinniśmy być wdzięczni Bogu. Niech pan to przemyśli. Żegnam.
Kobieta zaczęła znikać powoli za cmentarną bramą, a młody człowiek zamyślił się głęboko.
-Anioła stróża? Co ta kobieta wygaduje?
Po krótkiej chwili zerwał się jednak z pośpiechem i pobiegł w stronę znikającej postaci.
-Niech pani zaczeka! Nie zapytałem nawet jak ma pani na imię.
-Elżbieta, a pan?
Mężczyzna podbiegł bliżej.
-Jestem Piotr. Miło mi panią poznać. Przepraszam, nie powinienem się tak zachowywać.
-Rozumiem pana. Sama kiedyś przez coś takiego przechodziłam, ale znalazłam życzliwych ludzi i uwierzyłam. Gdyby pan chciał porozmawiać, to zapraszam w każdej chwili do mnie.
-Dziękuję bardzo, ale raczej nie skorzystam. To moje problemy i nie chcę nimi obarczać innych.
-No to trudno. Ale gdyby pan zmienił zdanie, to propozycja wciąż aktualna. Do zobaczenia.
-Niech pani jeszcze nie odchodzi... Odprowadzę panią. Mam do pani jedno pytanie.
-Nie boję się ciemności... ale jak pana coś nurtuje to bardzo proszę.
-Niech pani nie uzna tego za natrętność z mojej strony, ale...
-Słucham...
-Dlaczego pani chodzi w nocy po cmentarzu?
-Dlaczego? No dobrze, powiem panu prawdę. Zauważyłam, że już kolejny raz wlecze się pan taki przygnębiony w to miejsce. Chciałam sprawdzić, o co w tym wszystkim chodzi. Na co dzień rzadko pana widzę wśród ludzi. Przepraszam, że się wtrącam w pana sprawy, chciałam tylko pomóc.
-Nie gniewam się, ale nie potrzebuję pomocy. To tutaj prawda?
-Tak. Dziękuję za towarzystwo.
-Mieszka pani sama?
-Jeśli naprawdę nie ma tu żadnych duchów, to tak.
-Ma pani poczucie humoru.
-Wiem.
Ten drewniany dom znajdował się jakby w magicznym gaju. Dookoła rosły drzewa, a podwórko nie było jeszcze uprzątnięte. Domek był parterowy, z jednymi wejściowymi drzwiami i czterema oknami, których drewniane okiennice prosiły się o odmalowanie. Na zewnątrz świeciło się jaskrawe światło, które pozwalało ujrzeć każdy szczegół tej niecodziennej budowli. Dach pokrywała beżowa dachówka, a białe drewniane ściany odbiegały kolorem od pokrycia. Piotr przyjrzał się uważnie. Dom wcale nie wyglądał na nawiedzony. Wręcz przeciwnie. Wydawał się być bardzo przytulny, chociaż wymagał remontu.
-Ma pani zamiar odremontować ten dom?
-Tak. Tylko jak na razie nie znalazłam jeszcze nikogo, kto by się tego podjął. Trzeba pomalować okiennice, uprzątnąć te drzewa z podwórza, zmienić pokrycie na dachu i odmalować cały dom, tak na zewnątrz jak i w środku. Sama sobie z tym nie poradzę.
-Oczywiście, że nie. Takie zajęcie nie jest dla kobiet.
Nagle Piotr zamyślił się.
-Gdyby pani chciała, to ja mogę pomóc.
-Byłby pan na tyle uprzejmy? Nie chcę zabierać pańskiego wolnego czasu.
-Wolnego czasu?! Przecież pani widzi, jakie myśli mnie nachodzą, gdy nie mam zajęcia. Akurat szef namówił mnie na tygodniowy urlop, bo w biurze zamieszanie spowodowane ustawianiem nowego sprzętu i mebli. Pracownicy nie mieliby nawet gdzie usiąść, więc zostało ich tylko kilku dla załatwienia co ważniejszych spraw firmy. Stąd mam dużo wolnego czasu. Mogę przyjść nawet jutro z rana. Nie będę pani przeszkadzał. Wezmę się za te drzewa zagracające podwórze.
-Dziękuję panu. Jestem bardzo wdzięczna za to poświęcenie, ale chyba nie powinnam pana o to prosić.
-Mimo wszystko przyjdę jutro rano. Dobranoc.
-Dziękuję i dobranoc.
Elżbieta weszła do domu i zapaliła światło w pokoju po lewej. Piotr chwilę przyglądał się drzewom rosnącym wokół. Rosły tam klony, brzozy, a nawet dwa małe dęby. Najwięcej miejsca zajmowały cienkie o średnicy sięgającej może do pięciu centymetrów młode drzewka. Młodzieniec myślał chwilę i doszedł do wniosku, że najlepiej będzie najpierw pozbyć się tych cieńszych.
Nagle ogarnęło go osłupienie.
-Co ta kobieta sobie pomyśli? Stoję tutaj już dłuższą chwilę. Czas wracać, bo przede mną pracowity dzień. Może dzięki pracy zapomnę o problemach, śmierci i samotności. Tak samotności. Samotności? A czyż dzisiejszego wieczoru byłem samotny? Przecież ona przyszła i nie pozwoliła mi na to. Chyba jednak naprawdę chce mi pomóc. A jednak są jeszcze tacy ludzie. Z przyjemnością jej pomogę przy tym remoncie. Ona jest inna niż ci sąsiedzi, którzy wyzyskiwali ojca.
Potem przemknęła mu przez głowę myśl, która dopiero teraz postanowiła się ukazać.
-Dlaczego ona jest samotna? Taka piękna kobieta nie powinna być sama. A jaka dobroć przemawia przez nią. Jej ciemnobrązowe włosy tak ślicznie kontrastują z jasnoniebieskimi oczyma. A ten uśmiech, który nie schodzi z twarzy. Ona jest szczęśliwa pomimo samotności. Jak to możliwe? Czyżby już do tego przywykła? Cieszyć się życiem nawet wtedy, gdy jest się samym? Czy to możliwe? A jednak. Ależ ona mówiła, że o problemach należy rozmawiać. Chyba nie miała na myśli tego mojego dzisiejszego monologu. To brzmiało tak jakby chciała powiedzieć, że w samotności też można znaleźć pokrewną duszę. A może ona jest tą duszą...
Pełen nowych sił do życia wracał polną drogą do swojego pustego domu. Wiatr wiał coraz mocniej, a drzewa obok pobliskiego wąwozu uginały się pod jego podmuchami. Po chwili młodzieniec ujrzał błysk i usłyszał uderzenie pioruna. To był początek burzy. Ruszył szybciej i zamyślił się przez chwilę.
-Po co ja się tak śpieszę? Wszyscy się gdzieś śpieszą i przez to nie ma zgody, tylko same kłótnie. A każdy tak naprawdę biegnie w stronę śmierci. Istny wyścig szczurów. Chociażby i nawet dogoniła mnie ta burza, to co? Zmoczy mnie troszkę, a w domu przecież się wysuszę. W domu... Nie chcę tam wracać. Na jego widok przychodzą na myśl tylko złe wspomnienia. Czuję do niego większy wstręt niż ludzie do tamtego nawiedzonego. Dlaczego ta kobieta wybrała właśnie takie miejsce na mieszkanie? Przecież musiała od samego początku wiedzieć o tych pogłoskach.
Ona wróciła z zadowoleniem do swojego domu, chociaż podobno schodzą się tam zabłąkane dusze. Chyba muszę zrobić tak samo. Przecież u mnie nie straszy. Miała rację. Czuję się o wiele lepiej. Czasem trzeba porozmawiać z kimś o problemach. Ale czy to wystarczy na długo? Gdy pomyślę, że jutro znowu przejdę obok tych obojętnych ludzi...
Na horyzoncie ukazał się murowany jednopiętrowy dom z balkonem z którego zwieszały się długie liście doniczkowych kwiatów. Budynek wyglądał na zadbany. Ściany miały jasnopomarańczowy odcień, a blaszany dach był jasnoróżowy. W tym mroku przy świetle kolejnych błyskawic dostrzec można było kolejne niewielkie okna i brązowe drzwi od ganku.
-Co by powiedziała, gdyby zobaczyła mój dom? Jest o wiele piękniejszy od jej drewnianego mieszkanka. Dlaczego ja go tak nienawidzę? Chyba nie mam powodu nie lubić tego domu. Pani Elżbieta zadowoliła się czymś o wiele biedniejszym. Czyżby rzeczy materialne wpływały na człowieka negatywnie? Jakby się nad tym głębiej zastanowić to tak. Czym więcej posiadamy tym bardziej pragniemy czegoś nowego. To gubi ludzi. Po co posiadać więcej? Przecież nie weźmiemy rzeczy materialnych w zaświaty. Mój dom nie jest jakiś najgorszy, ale nie potrafię się nim cieszyć. Może to przez te wspomnienia, otoczenie...
Piotr wyjął z kieszeni klucz i włożył do zamka. Po chwili drzwi otworzyły się i młodzieniec znikł we wnętrzu tej pustej budowli.
Nad cmentarzyskiem rozszalała się burza. Gruby deszcz stukał o marmurowe pomniki wybijając smutny rytm. Wiatr przesuwał krople na odpowiednie miejsca, jak palce, które naciskają właściwe struny gitary. W miejscu z pozoru cichym i mrocznym rozpoczął się koncert na nieskończenie dużą ilość instrumentów. Krople deszczu spadając na coraz to inny z nagrobków, na różne ich płyty, wystukiwał za każdym razem dźwięk oryginalny. Melodia płynęła po cmentarzu. Wydawać by się mogło, że temu deszczowi ktoś pomaga. Jakby zabłąkane dusze grały melodię pieśni o samotności i niespełnieniu.
Dom Elżbiety także nawiedził burzowy deszczyk. Drzewa uginały się jakby oddawały ukłony tej starej budowli ukrytej wśród gąszczu. Chmury zakryły gwieździste niebo i otoczyły ciemnością to odludne zacisze. W małym okienku zapalone światło informowało o tym, że ktoś nad czymś rozmyśla w tą burzową noc lub chce przeczekać, aż minie najgorsze. Przecież najmniejszy piorun mógł zagrozić biednemu domkowi. Drzewa na około tylko czekały, ażeby spaść na budowlę. Śmierć wisiała w powietrzu.
Za długim wąwozem murowany budynek stał nieporuszony. Burza szalała wokół niego, a on odpierał wszelkie ataki. Cisza we wnętrzu zapełniała pustkę wokół. Ciemność ogarniała dom tak szczelnie, że z odległości kilku metrów trudno było go dostrzec. Wokół wirowały tylko dwa dźwięki przeplatające się i współgrające. Huk pioruna i stuk deszczu o szybę. Scenografia jak z mrocznego filmu, kazała wierzyć, że we wnętrzu mieszka człowiek, od którego lepiej trzymać się z daleka. Czyżby świat odwrócił się od niego tylko dlatego, że on nie chciał go zrozumieć? Poddał się. Czy nie za szybko?
Twardy sen objął mocno Piotra jakby kleszczami. Nie słyszał burzy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Szanowna Joanno Janino...

Jestem pod wrażeniem...
Prozą tą zdradzasz nie tylko swój talent ujmowania trudnych do rozważania tematów...
Aż korci mnie podjąć je... - bodaj każdy z nich po kolei, ale zaprawdę nie życze sobie byś odebrała to jako idoktrynację czy też wymądrzanie sie wobec nie tylko twoich i nie tylko przemyśleń...

Może osobno zatem napiszę, jak ongiś (i do dziś) odniosłem się do problematyki zawartej też w twoim utworze.

Życzę pięknego życia i tworzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, coś się podziało i kilka prób opublikowania poniższego tekstu zawiodło... - meże więc w formie komentarza się uda.

Nie tylko o sensie życia...

W tym, czy innym momencie wiedzionego żywota chyba każdy zastanawia się (dłużej lub krócej - raczej wielokrotnie) nad sensem życia. Stawia sobie przy tym pytania w rodzaju: Czy sens życia sprowadzał się on do ciężkiej pracy mającej na celu podwyższenie stopy życiowej i utrzymanie rodziny, by po jakichś 70-80 latach umrzeć i na zawsze pogrążyć się w niebycie? Nie jeden dochodzi do wniosku, że "chodzi wyłącznie o to, by żyć, wychować dzieci, zaznać szczęścia, a potem umrzeć". Czy odpowiada to prawdzie obiektywnej czy subiektywnej? Czy z chwilą śmierci rzeczywiście wszystko się kończy?

Wielu - zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie - sądzi, że celem życia jest zdobycie majątku. W ich przekonaniu może on zapewnić szczęście i nadać sens istnieniu. Co jednak powiedzieć o tych, którzy już są bogaci? Mając ich na względzie kanadyjski pisarz, Harry Bruce, zauważył: "Zastanawiająco dużo ludzi zamożnych twierdzi, że nie są szczęśliwi. Sondaże wykazują, iż Ameryka Północna zaraziła się straszliwym pesymizmem (...) Czy ktokolwiek znalazł szczęście? Jeśli tak, niech zdradzi, jak to zrobił". Znamienna jest też wypowiedź byłego prezydenta USA, Jimmy'ego Carter'a: "Odkryliśmy, że zdobywanie i użytkowanie różnych rzeczy nie zaspokaja naszej tęsknoty do posiadania jakiegoś celu. (...) Gromadzenie dóbr materialnych nie może wypełnić pustki w niepewnym i bezsensownym życiu". Inny bywały człowiek stwierdził: "Od wielu lat intensywnie poszukuję prawdy o sobie i swym życiu; mnóstwo osób, które znam, robi to samo. Coraz więcej ludzi pyta: Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?"

Coraz trudniej dostrzec sens życia obserwując pogarszanie warunków w jakich ono przebiega - niejeden czyniący to powątpiewa w jego sens. Na całym świecie poważnie choruje albo cierpi wskutek niedożywienia grubo ponad miliard osób. W samej Afryce co roku umiera z tego powodu ponad 10 milionów dzieci. Na ziemi żyje już siedem miliardów ludzi, a każdego roku przybywa ich ok. 100 milionów, z czego ponad 90 procent mieszka w krajach rozwijających się. Jak wiadomo, ten nieustanny przyrost powoduje zwiększenie zapotrzebowania na żywność i mieszkania, a także sprzyja rozwojowi przemysłu, co pociąga za sobą dalsze zanieczyszczenie gleby, wody i powietrza. Raport zatytułowany World Military and Social Expenditures 1991 (Wydatki na cele wojskowe i socjalne w roku 1991) donosi: "Rokrocznie wycinamy lasy o powierzchni równej całemu obszarowi (...) [Wielkiej Brytanii]. Przy obecnym tempie (wyrębu) do roku 2000 wytrzebimy 65 procent wilgotnych lasów tropikalnych”. Jak podaje pewna agencja ONZ, na terenach tych stosunek drzew wyciętych do zasadzonych wynosi 10 do 1, w Afryce - przeszło 20 do 1. W rezultacie rozprzestrzeniają się rejony pustynne, a powierzchnia terenów użytkowych zmniejsza się co roku o obszar wielkości Belgii". Ponadto w samym XX wieku zginęło na wojnach cztery razy więcej ludzi niż w ciągu poprzednich czterystu lat. Wszędzie nasila się przestępczość, zwłaszcza z użyciem przemocy. Życie utrudniają też różne negatywne zjawiska, takie jak rozpad rodziny, narkomania, AIDS czy choroby przenoszone drogą płciową. Przywódcy światowi nie są w stanie znaleźć żadnego lekarstwa na liczne bolączki trapiące rodzinę ludzką. Nic więc dziwnego, że wielu coraz częściej stawia pytanie w rodzaju: Na czym polega sens życia?

Warto zważyć jak w tym względzie wypowiadają się uczeni i przywódcy religijni.
Czy w ciągu minionych stuleci zdołali znaleźć jakąś zadowalającą odpowiedź?

Myśliciel konfucjański Tu Wei-Ming powiedział: "Właściwy sens życia znajdujemy w naszej zwykłej ludzkiej egzystencji". Zgodnie z tym poglądem ludzie zawsze będą się rodzić, walczyć o przetrwanie i umierać. - Perspektywa taka nie napawa optymizmem. - A czy rzeczywiście ludzkość ma taką perspektywę? Elie Wiesel podczas drugiej wojny światowej przeżył koszmar hitlerowskich obozów zagłady i na bazie owych doznań, spostrzeżeń i przemyśleń, zauważył: "Po co tu jesteśmy? - oto najważniejsze pytanie, przed jakim staje człowiek. (...) Widziałem bezsensowną śmierć, a mimo to wierzę, że życie ma jakiś cel". Niestety co, co zapoznali się z jego wypowiedziami wiedzą, że Wiesel nie potrafił sprecyzować, na czym ów cel polega. Redaktor Vermont Royster oświadczył: "Od zarania dziejów zastanawiamy się nad sobą, (...) nad swym miejscem we wszechświecie, lecz nie posunęliśmy się zbytnio do przodu. Wciąż nie znamy odpowiedzi na pytania, kim jesteśmy, po co żyjemy i dokąd zmierzamy". Ewolucjonista Stephen Jay Gould powiedział: "Być może pragnęlibyśmy znaleźć "wznioślejszą" odpowiedź, ale takiej nie ma". - i nic dziwnego, skoro ewolucyjna kosmologia ma przypadek za kreatora... Ponadto, dla wyznawców teorii ewolucji życie to walka o przetrwanie najlepiej przystosowanych, a jej końcem jest śmierć. - Również ten pogląd nie daje żadnej nadziei. Zdaniem wielu przywódców religijnych sens życia polega na dobrym postępowaniu, dzięki temu bowiem po śmierci człowieka jego dusza będzie mogła pójść do nieba i przebywać tam wiecznie. Natomiast złych ludzi czekają wieczyste męki w tak czy siak pojmowanym (wyobrażanym) piekle. Ktokolwiek daje wiarę tego rodzaju "myśli teologicznej" (NIE JEST TO NAUKA BIBLIJNA!), to w takim przypadku na ziemi dalej musiałyby panować tak samo niezadowalające warunki, jak w ciągu całych dziejów... W takim przypadku nieodparcie nasuwa się pytanie: Jeśli Bóg chciał, żeby ludzie żyli sobie w niebie niczym aniołowie, to dlaczego od razu ich takimi nie stworzył? Niestety. Wczytując się w takie czy siakie "dzieła teologiczne", każdy moze stwierdzić, że z powyżymi poglądami nie mogą dojść do ładu najwybitniejsi, najbardziej obeznani z "myślą teologiczną" duchowni. Przykładowo Dr W. R. Inge, były dziekan katedry świętego Pawła w Londynie, powiedział: "Całe życie usiłowałem dociec sensu istnienia. Próbowałem zgłębić pojęcie wieczności, pojęcie zła oraz istotę natury ludzkiej - trzy sprawy, które zawsze miały dla mnie zasadnicze znaczenie. Niestety, nie rozstrzygnąłem żadnej".

Zamęt, wręcz chaos panujący w kosmogenicznych hipotezach i teoriach oraz teologicznych rozważaniach wywiera wpływ na ludzi - gmatwanina poglądów na sens życia, wyznawanych przez uczonych i przywódców religijnych, przyczynia się do ateizacji. Coraz więcej osób reaguje tak, jak pewien starszy mężczyzna: "Niemal całe życie zadawałem sobie pytanie, po co istnieję. Jeżeli nawet jest w tym jakiś cel, nic mnie to już nie obchodzi". Sporo osób obserwujących różnorodność poglądów w poszczególnych religiach świata dochodzi do wniosku, że naprawdę nie ma znaczenia, w co się wierzy. Uważają, iż religia jest jedynie formą wytchnienia dla umysłu, czymś, co uspokaja, pokrzepia i w ten sposób pomaga radzić sobie z codziennymi problemami. Zdaniem innych religia to wyłącznie przesądy. Twierdzą, że wieki spekulacji teologicznych nie przyniosły odpowiedzi na pytanie o sens życia ani nie polepszyły losu szarego człowieka. I rzeczywiście historia dowodzi, iż religie tego świata często wręcz hamowały postęp ludzkości oraz były przyczyną nienawiści i wojen.

Ale... ale! Czy to takie ważne, żeby poznać prawdziwy cel życia?
Psychiatra Viktor Frankl uważa: "Namiętne poszukiwanie sensu życia jest głównym motywem działań człowieka. (...) Śmiem twierdzić, iż nic tak skutecznie nie pomaga w przetrwaniu nawet najgorszych warunków, jak świadomość, że się prowadzi sensowne życie".

Skoro ludzkie filozofie, teorie, religie, poglądy de facto nie wyjaśniają, na czym polega sens życia, to gdzie się z tym pytaniem zwrócić?
Czy jest jakieś źródło wyższej mądrości, które może nam wyjawić prawdę obiektywną o celu luckiego bytowania na ziemi?

Gdyby rozmawiać z konstruktorem pracującym nad nie znanym ci urządzeniem, to oczywiste jest, że tylko od niego można by było się dowiedzieć, do czego ono służy...! Mając ten pewnik na względzie, co można powiedzieć o wspaniałych konstrukcjach dostrzegalnych wszędzie wokoło, na przykład w tworach ożywionych, nie wyłączając najmniejszej żywej komórki? Ba, nawet jeszcze drobniejsze elementy - cząsteczki i atomy w tej komórce - są cudownie zaprojektowane i uporządkowane. A o czym świadczy zdumiewająca budowa mózgu ludzkiego, Układ Słoneczny, nasza galaktyka zwana Drogą Mleczną, wreszcie cały wszechświat? Czy te zapierające dech w piersiach dzieła nie musiały mieć Konstruktora? On z pewnością mógłby nam powiedzieć, dlaczego je zaprojektował. Niestety w takim dążeniu do uzyskania odpowiedzi na pytanie o sens życia przeszkadza, wręcz przeciwstawia się pogląd, że kreatorem wszystkiego jest przypadek. Nie sposób rozważać naraz powstania każdego z elementów uniwersum, więc skupię sie na najistotniejszym zagadnieniu: Czy życie powstało przez przypadek?

W dziele The Encyclopedia Americana wspomniano o "niebywałej złożoności i nadzwyczajnym zorganizowaniu istot żywych", po czym podano: "Szczegółowe obserwacje wykazują, że kwiaty, owady czy ssaki odznaczają się wprost niewiarogodnie precyzyjną budową". Astronom brytyjski sir Bernard Lovell tak napisał na temat składu chemicznego organizmów żywych: "Prawdopodobieństwo (...) przypadkowego zdarzenia, które by doprowadziło do powstania najmniejszej cząsteczki białka, jest niewyobrażalnie małe. (...) Właściwie równa się zeru". Podobnie wypowiedział się astronom Fred Hoyle: "Cała ortodoksyjna biologia dalej opiera się na teorii o przypadkowym powstaniu życia. Jednakże w miarę jak biochemicy coraz lepiej poznają jego zdumiewającą złożoność, staje się oczywiste, iż prawdopodobieństwo pojawienia się życia przez ślepy traf jest tak niewielkie, że można je w ogóle pominąć. Życie nie mogło powstać przypadkowo". Biologia molekularna, jedna z nowszych dziedzin nauki, zajmuje się badaniem organizmów żywych na poziomie genów, atomów i cząsteczek. Specjalista w tym zakresie, Michael Denton, następująco komentuje dotychczasowe odkrycia: "Najprostsze znane nam komórki są tak skomplikowane, że nie sposób przyjąć, iż nagle zostały poskładane w jedną całość dzięki jakiemuś dziwacznemu, wysoce nieprawdopodobnemu przypadkowi. (...) Głębokie zdumienie wzbudza jednak nie tylko ta złożoność organizmów żywych, ale też niewiarygodna pomysłowość widoczna w ich budowie. Właśnie na poziomie molekularnym (...) najdobitniej zaznacza się geniusz projektu biologicznego i doskonałość osiągniętych rezultatów". Denton mówi dalej: "Bez względu na to, gdzie zajrzymy lub jak głęboko wnikniemy, znajdziemy elegancję i pomysłowość, które przewyższają absolutnie wszystko, zadając kłam teorii przypadku. Czy można uwierzyć, że przypadkowe procesy doprowadziły do powstania realnego bytu, którego najdrobniejsze elementy - białko funkcjonalne czy gen - swą złożonością przerastają nasze możliwości twórcze, bytu, który jest zupełnym przeciwieństwem przypadku i pod każdym względem przewyższa wszelkie wytwory inteligencji ludzkiej?" Denton twierdzi również: "Między żywą komórką a najwyżej zorganizowanym układem niebiologicznym, takim jak kryształ czy płatek śniegu, rozciąga się nieprawdopodobnie wielka, nieprzebyta przepaść". A profesor fizyki Chet Raymo: "Jestem oszołomiony (...) Każda cząsteczka wydaje się być w cudowny sposób przystosowana do swych zadań". Jako specjalista w dziedzinie biologii molekularnej, Denton oświadcza na koniec, że "ci, którzy wciąż dogmatycznie utrzymują, iż ten nowy realny byt jest rezultatem czystego przypadku wierzą w mit. A darwinowską teorię o przypadkowym powstaniu żywych organizmów nazywa "wielkim mitem kosmogonicznym XX wieku". No cóż... Zdrowy rozsądek każe się zgodzić z tym, że projekt musi mieć projektanta...! Koncepcja powstania życia z materii nieożywionej w następstwie przypadku, jakiegoś ślepego trafu jest tak mało prawdopodobna, że aż niemożliwa. Żaden z tych wspaniale zaprojektowanych organizmów ziemskich absolutnie nie mógł powstać przypadkowo, ponieważ wszystko, co jest zaprojektowane, ma projektanta. Czy są jakieś wyjątki? Nie ma ani jednego. Im bardziej skomplikowana konstrukcja, tym zdolniejszy musi być konstruktor... - to pewne! Zilustruję to w jeszcze inny sposób. Kto patrzy na obraz, uznaje go za dowód istnienia malarza - jego istnienie jest przyjmowane a priori w przypadku gdy na obracie nie widnieje podpis malarza. Podobnie czytający książkę, zdaje sobie sprawę, że ma ona autora. Analogicznie spoglądając na dom, każdy wie, że ktoś go zbudował. Nie inaczej jest w przypadku świateł drogowych - każdy rozumie, że jest organ ustawodawczy, który unormował nie tylko ich istnienie, ale też działanie. Oczywistą oczywistością jest, że wspomniane powyżej rzeczy zostały przez kogoś wykonane w określonym celu. I chociaż nie wiemy wszystkiego o ich twórcach, nie wątpimy w ich istnienie... Podobnie o istnieniu Największego Projektanta może świadczyć uporządkowana i złożona budowa tworów ożywionych na ziemi. Wszystkie one noszą na sobie znamię jakiejś Najwyższej Inteligencji. To samo da się powiedzieć o budowie, uporządkowaniu i złożoności wszechświata z jego miliardami galaktyk, z których każda składa się z miliardów gwiazd. Ponadto wszystkimi ciałami niebieskimi rządzą precyzyjne prawa, dotyczące na przykład ruchu, ciepła, światła, dźwięku, elektromagnetyzmu bądź grawitacji. Czy to możliwe, żeby istniały prawa, a nie było prawodawcy? Dość znane jest zdanie specjalisty w zakresie budowy rakiet dr Wernher'a von Braun'a: "Prawa naturalne rządzące wszechświatem są tak precyzyjne, że bez większych trudności można zbudować statek kosmiczny, który poleci na Księżyc, i obliczyć czas jego lotu z dokładnością do ułamka sekundy. Ktoś musiał te prawa ustanowić". To prawda, iż tego Największego Projektanta i Prawodawcy nie jesteśmy w stanie zobaczyć literalnymi oczyma. Ale czy wątpimy w istnienie przyciągania ziemskiego, pola magnetycznego, elektryczności czy fal radiowych tylko dlatego, że są dla nas niewidzialne? Absolutnie NIE!!! Można bowiem obserwować skutki ich działania. Czemu więc za słuszne uznawać zaprzeczanie istnienia Najwyższego Projektanta i Prawodawcy, jedynie dlatego, że Go nie widzimy, skoro możemy oglądać Jego imponujące dzieła?! Profesor fizyki Paul Davies doszedł do wniosku, że człowiek nie powstał w wyniku zwykłego kaprysu losu. "Pojawiliśmy się tu w określonym celu" - stwierdził. A o kosmosie powiedział: "Praca naukowa coraz bardziej umacnia mnie w przekonaniu, iż fizyczny wszechświat jest zorganizowany z tak zdumiewającą pomysłowością, że nie można tego uznać za ślepy przypadek. Moim zdaniem musi istnieć jakieś głębsze wyjaśnienie". A zatem istnieją wyraźne dowody, że wszechświat, ziemia i żyjące na niej organizmy nie mogły powstać przez zwykły przypadek. Wszystkie one dają nieme świadectwo o nadzwyczaj inteligentnym, potężnym Stwórcy.

Ponieważ w tym miejscu wskażę na najstarsze na świecie źródło spójnych informacji (komponentów) odpowiedzi na owe pytania, więc niektórzy zaniechają dalszej lektóry. No trudno... [b[Z uprzedzeniami każdy musi poradzić sobie samemu. Ja tylko mogę zaświadczyć, że do ich żywienia nie ma podstaw. Wręcz przeciwnie - Biblia zasłużyła i nadal zasługuje na opinię jaką sama o sobie przedstawia:

Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauczania, do upominania, do prostowania, do karcenia w prawości, aby człowiek Boży był w pełni umiejętny, całkowicie wyposażony do wszelkiego dobrego dzieła. - 2 Tymoteusza 3, 16; 17.

Skoro tak, to dopuszczam Go do głosu:

"Albowiem każdy dom jest przez kogoś budowany, lecz tym, który wszystko zbudował, jest Bóg" (Hebrajczyków 3, 4).

"Godzien jesteś, Panie i Boże nasz, przyjąć chwałę i cześć, i moc, ponieważ Ty stworzyłeś wszystko, i z woli twojej zostało stworzone, i zaistniało" (Objawienie 4, 11).

"Od stworzenia świata niewidzialne (...) przymioty [Stwórcy] - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła" (Rzymian 1, 20, Biblia Tysiąclecia).

Pismo Święte informuje więc o przyczynie i skutku. Skutek - godne najgłębszego podziwu dzieło stwórcze - stanowi dowód istnienia inteligentnej, potężnej Przyczyny, to znaczy Boga. I możemy być wdzięczni, iż jest On niewidzialny, gdyż jako Stwórca całego wszechświata, niewątpliwie dysponuje tak wielką mocą, że ludzie z krwi i kości nie zdołaliby przeżyć, gdyby Go ujrzeli. Potwierdza to Biblia: "Nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu" (2 Mojżeszowa 33, 20).

Koncepcja, że istnieje Wielki Projektant, Istota Najwyższa - Bóg - powinna mieć ogromne znaczenie. Jeżeli bowiem jesteśmy dziełem Stwórcy, to z pewnością zostaliśmy powołani do życia w określonym celu. A skoro tak, to mamy podstawę do oczekiwania lepszej przyszłości. W przeciwnym razie żylibyśmy i umierali bez żadnej nadziei. Dlatego koniecznie trzeba poznać zamierzenie Boże względem nas. Wtedy można rozstrzygnąć, czy chcemy się do niego dostosować, czy też nie.

Ponadto z Biblii wynika, że Stwórca jest życzliwym i niezwykle troskliwym Bogiem. Apostoł Piotr powiedział: "Jemu zależy na was" (1 Piotra 5, 7 BT; zobacz też Jana 3, 16 i 1 Jana 4, 8; 16). Aby się przekonać, że Bóg bardzo się o ludzkość troszczy, można na przykład rozważyć, jak cudownie stworzył nasze umysły i ciała. Psalmista Dawid przyznał: "Uczyniony jestem cudownie, w sposób napawający bojaźnią" (Psalm 139:14, New World Translation). Z pewnością nie są to czcze słowa, ponieważ mózg i ciało człowieka faktycznie zostały wspaniale zaprojektowane przez Największego Projektanta. Mózg jest o wiele bardziej złożony niż jakikolwiek komputer. The New Encyclopædia Britannica podaje: "Przekazywanie informacji przez system nerwowy jest bardziej skomplikowane niż w wypadku największej sieci telefonicznej; umiejętność rozwiązywania problemów przez mózg ludzki daleko przewyższa możliwości najsprawniejszych komputerów". Chociaż mózg gromadzi setki milionów faktów i obrazów, nie jest on jedynie bankiem danych. Dzięki niemu można się nauczyć gwizdać, wypiekać chleb, mówić obcymi językami, posługiwać się komputerem albo prowadzić samolot. Można też sobie wyobrazić, jak spędzimy urlop albo jak smakuje jakiś dobry owoc. Potrafimy analizować i wytwarzać. Jesteśmy w stanie planować, odczuwać wdzięczność, kochać, myśleć o przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Ponieważ nie potrafimy skonstruować czegoś tak niezwykłego jak mózg, więc nie podlega dyskusji, że jego Twórca znacznie góruje mądrością i zdolnościami nad każdym człowiekiem. Jeśli chodzi o mózg, to naukowcy przyznają, że "ów wspaniale uformowany, uporządkowany i nieprawdopodobnie skomplikowany organ pełni swe funkcje w sposób dla nas niepojęty. (...) Niewykluczone, że ludzie nigdy nie rozwiążą wszystkich zagadek, które kryje w sobie mózg". A profesor fizyki Chet Raymo oświadczył: "Prawdę mówiąc, wciąż nie wiemy dokładnie, jak mózg ludzki gromadzi informacje albo jak w dowolnej chwili przywołuje wspomnienia. (...) W mózgu człowieka znajduje się aż 100 miliardów komórek nerwowych. Każda utrzymuje łączność z tysiącami innych za pośrednictwem niezwykle rozgałęzionych układów synaps. Możliwości tych wzajemnych połączeń są doprawdy oszałamiające". Także oczy są kolejnym dowodem na istnienie Boga, odznaczają się bowiem większą precyzją i nastawnością niż jakakolwiek kamera filmowa - ściślej mówiąc, działają jak w pełni zautomatyzowane kamery, które same ustawiają ostrość i rejestrują kolorowy obraz. Uszy zaś wychwytują najprzeróżniejsze dźwięki, a przy tym umożliwiają zachowanie orientacji i równowagi. Także serce... - to pompa, której wydajność jest niedoścignionym ideałem dla najlepszych inżynierów. Równie zdumiewający jest twój nos, język, ręce, jak również układ krążenia i układ pokarmowy, żeby wymienić tylko niektóre części ciała. Dlatego też pewien inżynier, któremu zlecono zaprojektowanie i zbudowanie ogromnego komputera, argumentował: "Jeżeli mój komputer musiał mieć konstruktora, to o ileż bardziej potrzebował go ten złożony mechanizm fizyczno-chemiczno-biologiczny, jakim jest moje ciało, które z kolei stanowi zaledwie maleńką cząstkę niemal bezkresnego kosmosu". Człowiek konstruuje samoloty, komputery, rowery i inne urządzenia w określonym celu, a wobec tego również Projektant mózgu i całego ciała ludzkiego nie stworzył nas bez przyczyny. I musi On przewyższać nas mądrością, gdyż nie potrafimy nawet skopiować Jego dzieł. Logiczny jest więc wniosek, że właśnie On najlepiej nam wyjaśni, w jakim celu stworzył ludzi, dlaczego umieścił nas na ziemi i dokąd zmierzamy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Tak... ważne jest to, żeby znaleźć cel swego życia. Bez tego życie jest bez sensu. Spodobała mi się zwłaszcza końcówka twojego tekstu, gdzie opisujesz jak bardzo skomplikowany jest organizm ludzki. Jestem po pierwszym roku medycyny. Przez cały ten rok ucząc się anatomii zastanawiałam się nad niepojętą mądrością Stwórcy. Budowa naszego organizmu jest zadziwiająca. Wszystko czemuś służy, każda najdrobniejsza bruzda czy wzgórek na kości jest bardzo ważny, bo np. pierwsze może tworzyć kostną podporę zatoki opony twardej, a drugie miejsce przyczepu ważnego mięśnia. Zgodzę sie także z tobą jeśli chodzi o ludzki mózg. Ta różnorodność neuronów i dróg w nim rozmieszczonych jest bardzo skomplikowana a zarazem budzi ciekawość. I chyba znalazłam swój sens życia. Stwórca stworzył dzieło, które nazwał człowikiem. Jak każda konstrukcja, także i nasze ciało może uledz uszkodzeniu. I tylko lekarz jest w stanie "naprawić usterki". Czasem myślę, że wybierając medycynę i lecząc w przyszłości będę pomagać Bogu w rozdawaniu ludziom kolejnej szansy...

Pozdrawiam

Janina

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...