Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Z cyklu TAJEMNICE


Rekomendowane odpowiedzi

M A J O W E



Kiedy Bóg był jeszcze Bozią - na nabożeństwa majowe chodziło się do kaplicy. Tak nazywaliśmy

kościółek śródleśny - budowlę bardzo udanie wkomponowaną w świętą przestrzeń lasu.

Surowe kamienne bryły ścian - i witraże. A to było moje pierwsze zetknięcie z tym

ponad cud piękniejszym wynalazkiem architektury sakralnej.

Wtedy przecież nigdzie jeszcze poza rodzinną Rabkę noska nie wyściubiłem: witraże z kaplicy

to był przedsmak późniejszych zachwytów w Mariackim, w świątyniach Italii.

Na te wieczorne nabożeństwa kaplica była starannie umajona. Wśród gałązek brzozy trzepotały nutki pieśni :

Chwalcie łąki umajone

góry-doliny zielone...

Chwalcie cieniste gaiki

źródła i kręte strumyki...

Nie wiedziałem, że wraz z tymi słowami, potajemnie, w głąb mojej duszy zakrada się umiłowanie polszczyzny -

już się tam rozgościło... dobrze mu u mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma swój kształt, ma swoją wartość, a choćby i sentymentalną. Ale zaczyna się wręcz rewelacyjnie, żeby nie powiedzieć - wystrzałowo. Potem jest.. po prostu tak jak jest, ale (jak mówię) ma swoją wartość, i widocznie w takim jakim jest kształcie, taka jest tego potrzeba. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latarniku z Faros , czemuś z Faros skoroś tak polszczyznę umiłował? a tych brzóz to zawsze szkoda mi było , ale na ołtarzu jak to na oltarzu zawsze musi być jakas ofiara.Wiersz trochę rzeczywiście trąca prozą , ale sentymentalne podróże lubię , aha no i Rabka bywało się tam kiedyś dla zdrowia
Pozdrawiam kredens

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...