Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tak poprawny, tak słodko sarkastycznie poprowadzony, wbrew własnym marzeniom, ze mam ochotę zakląć Qu… niemożliwe. Złoty klosz to uczucie? Wspaniały wiersz, płynnie się czyta, na przekór gruzowatej świadomości buntu.

Opublikowano

Och istoty kobiety
świat pustką by się stał
bez waszego wdzięku
niestety...

miłość potrafi niszczyć, w obłęd wprowadzać, a nawet zabijać:-) tych mniej odpornych. Z wami źle bez was koszmar;-)

Opublikowano

"Taka miłość".. durna, bezkompromisowa... treść bardzo ładna, to.. kobieca analiza miłości.
Anno, już kiedyś pisałam, że trudno mi zaakceptować Twój rodzaj interpunkcji...
ale Ty po prostu tak piszesz i tyle. Rzecz, którą mozna wyeliminować w powyższym wierszu,
to podwójne .."się".. w zakończeniu. Czy dałabyś się namówić na taki zapis.?
powstanie fajna przerzutnia do kamienia... i "wypadnie" jedno.."się".
Zrobisz, jak zachcesz... Pozdrawiam... :)

na niebie zamiast księżyca kamień

kołacze nade mną
grozi
mnie się zabija tylko raz

Opublikowano

Tchnęłaś życie, Anno, w tę bezlitosną - myślę, że bardziej dzięki złości niż rozgoryczeniu. Wiele ciekawych metafor, z "kwiatowym" dylematem na czele.
Mam nadzieję, że Cię nie urażę, jeśli powiem, że bez strofy o zamiennikach, wiersz nie straciłby na wymowie.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Myszkino,

może masz rację? Wyglądałoby wówczas tak:


przydarzyła nam się, durna, bezkompromisowa.
z drzew wzięła tylko fakturę pni.
z kwiatów jedynie kolce i wybór: długo albo pięknie.

zastygała po pożarach zimnym bazaltem.
bezczelna do utraty harmonii,
właziła w życie burząc zasadę decorum.

syczała językami wszystkich żmij,
albo grała fletnią Pana hymny
ku czci zaspanych siniaków pod oczami.

stawiała warunki warzonych pierwszym mrozem
dwóch języków z akcentem na jutro.
dziś, spakowana w obce kufry, ciąży.

kołacze nade mną, grozi:
mnie się zabija tylko raz.

Dziękuję pięknie. Prześpię się z tym:)

Para:)

Opublikowano

co mam ci powiedzieć?
że pragnę, by po
ostatniej samogłosce
złożyć usta, skrzydła ramion,
zamknąć uda białym zmierzchem,

otworzyć autostradę przyznań,
skulić w milczeniu fortepianu
czarno-białe półnuty?

zebrać z biurka rozrzucone
zapiski wzruszeń, sentymentalne
notatki agonii?

ukoić strach urzędnika,
wskrzesić perspektywę
jutra?

kładę się na scenariuszu
niewiadomej.

sprawdzaj nasz horoskop.
może to wkrótce.

20. 03. 2012.

Anna Para

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...