Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy byłem małym chłopcem
Zapędzałem się na kwieciste łąki;
Zapachy różno wonne otulały mnie,
Byłem natchniony jak mały anioł.

Czułem na sobie ulotną lekkość
Jak nektarowy motyl
I takową duchową natchnioną skłonność,
Jakobym wonnością się podtruł.

Dzwonki dzwoniły mi w uszach,
Kiedy je zrywałem, przestawały.
Jaskier przerażał kurzą ślepotą,
Aż z klęczek przerażony wstawałem.

Stare olchy wiatrem gadały,
Cień nad głową się kołysał.
Ptaki śpiewem się witały,
Źrebak wkoło kobyły hasał.

Ojciec ze stryjem łąkę kosił -
Szelest spod kos chrobotał.
Byk łańcuchowy muczeniem wody się prosił,
A stryj z ojcem kosą dalej robotał.

Opublikowano

Motyle, anioły, kwiaty, wiosna etc. Wszystko co kocham. To bardzo dobrze, że swoje młodzieńcze(?) czasy kojarzysz w tym wierszu z wiosną. A na wsi wiosną jest prześwietnie. I mam nadzieję, że tą kosą cięto jedynie przerośniętą trawę... Ja chcę tak myśleć tylko wtedy ten wiersz ma dla mnie takie znaczenie ;).
Wiosennie pozdrawiam!

Opublikowano

Możesz być spokojny. W czasach mego dzieciństwa, łąkę koszono na przełomie czerwca i lipca, a nawet i w lipcu.
Zatem zapewniam, że z pewnością nie był taki żal ścinać kosą tak piękną i pachnącą łąkę, a było to koniecznością,
bo w niektórych miejscach choć jeszcze kwitła, ale w niektórych już przerastała, jak to łąka.
W tym miejscu i w tym czasie, gdzie ja przebywałem, trochę dalej, niż ojciec ze stryjem,
co zwalali kosą łąkę na pokos, miałem taki odlot, jak w wierszu.
Wiosennej wyobraźni w środku zimy życzę. Pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • aż gęsto od tej całej telepatii. istny pumptrack między nami, pofałdowana przestrzeń, po której skaczą świetlistsi endurnie. co i rusz łamią się zdania, rączki, urywają myśli-linki. dlatego chcę ci opowiedzieć bajkę o zamkniętej na świat, niczym Korea Północna, wsi. o spłachetku ziemi otoczonym strzeżonym betonem, chatach przystrojonych kolczastymi druciskami. kiszono się tam we własnym sosie. i grało, tańczyło w każdym dziwaczne uczucie przynależności. i zjawił się on. miał miejsce błąd dozoru, przez źle pilnowany mur przeniknął albo został wrzucony górą, Węgier. czy też Czech, mniejsza o to. stary ochlaptus z alkoholową demencją, mózgiem rozmiękczonym latami denaturatowania, do tego – w łachmanach. lecz był sensacją, istnym prezydentem, aniołem, Michaelem Jacksonem w marynarce-liberii z epoletami. obcym, a więc lepszym. zrazu zobaczono w nim posłańca. skąd? z samych Niebios? może. lub z Kalkuty, Wadowic, Indiany. i odkrawano od niego uświęcone części, darto znoszone ubranie na kawałeczki-relikwie. widziano w nim wielką metaforę, bo był spoza smolnej i dusznej wsi. każdy centymetr jego postrzępionej kurtki, przesikanych spodni, zaczął kosztować majątek. przybysz bełkotał w sobie tylko znanym języku, czasem igła w jego głowie natrafiła na właściwą ścieżkę i rzucił coś o krajach, gdzie pospolite niegdyś skody favorit są osobliwością i rarytasem. czuł się taką skodovką. zjedzono go szybciej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. delektowali się, wieśniacy, tym, co uznali za komunikant. przełykali z namaszczeniem. ...teraz przydałby się jakiś morał, co nie? jeszcze lęgnie mi się w zwojach, jeszcze tworzy przyszła treść. taka urocza, choć do wykrzyczenia. wmyślę ją w ciebie, jak będzie gotowa.  
    • I tak też można...   Łukasz Jasiński 
    • Dwie strony powoju   Patrzę głębiej Ci w oczy, widząc w nich prawdy kamuflaż, kiedy bardziej i bardziej ślepca – mnie – kłamstwem poruszasz.   Śpiewał psalmy tramwajów na czas i niewczas przybyłych. Drżąc na każde z zawołań rdzawo czerwonych torowisk, był nieważnym kompletnie wśród cielsk grubiańsko olbrzymich.   Jego biały kieliszek z mocą tysiąca królowych, kropli nie uroniwszy, przez stal i rdzawe obrzyny przeszedł, krzycząc w nieboskłon – mogę to zrobić od nowa!      
    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...