Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety
więc je tuż po ślubie dobierają same
ze starych przyjaźni robią nam kotlecik
a dla równowagi sprowadzają m a m ę

powie ktoś że dramat albo jakieś kpiny
nie to tylko jaja w rękach tkwią gadziny

  • Odpowiedzi 44
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak to jest, jak chce się przedobrzyć pierwotną wersję,
a że było ich kilka, to zaszła pomyłka ;)
oczakiwałem raczej batów, a zrobiłaś mi niespodzianę.
Dzięki, pozdrowienia. :)
Opublikowano

a mama prześleli małżeńskie łóżeczko
zakupy przyniesie przypichci obiadzik
by wiecznej laluni żyło się dość lekko
dodając trzy grosze zawsze coś poradzi

i pyta on siebie stale kręcąc głową
to z kim ten ślub brałem z młodą czy teściową
:))

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O szponach nie pomyślałem ;))
może dlatego, że w takich przypadkach w szpony
zaopatrzone są raczej córeczki owych mam (przyznaję
w tym momencie - nierzadko, nieszkodliwie co prawda,
"krzywdzonych" dowcipami o teściowych).

Jeśli chodzi o szyk, moim zdaniem by zrobiło, a szczególnie poincie.
Lubię zabawę słowem, właściwie w każdej możliwej opcji
(jeśli tylko uda mi się na to wpaść), a homonim jest jedną z nich.
Ale może zamiast się rozpisywać odpowiem w ten sposób:

powie ktoś że dramat
albo jakieś kpiny
- nie to tylko jaja
w rękach tkwią gadziny

Dzięki Anno, pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Są przypadki znane, kiedy zięć (choć przysiągł),
ze "ściągniętą" mamą żyje jak mąż z żoną.
Obiad z gracją poda, miła... Z połowicą
- jak nie boli głowa, to znów jest zmęczoną

(a cięgiem ujada).
Z tamtą... gadka zbędna,
w łóżku nie przeszkadza
nawet wąs
- namiętna.
;)

Dzięki Jacku, prawdę rzekłeś :)
pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


I po co tak sprzątać, niech stoi jak stało.
Nie będzie mowy o żadnym ambarasie,
gdy w swoim miejscu zostanie (łącznie z mamą),
wystarczy.
Co, kontakt? Hmm... na naszej klasie?
;)

Dzięki Lilko za wierszyk i wizytę :)
Pozdrawiam.
Opublikowano

A dla mnie jest to niejsne nadal:
"bardzo są zazdrosne o przyjaźń kobiety
więc je tuż po ślubie dobierają same"
- kto dobiera? i co dobiera? albo może kogo? - nie rozumiem. :-(
W każdym razie jest tu jakiś błąd gramatyczny, to pewne.
Sorki, HAYQ.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak to nadal, chyba dopiero? Czy pewne? Niekoniecznie.
Kto dobiera? Myślę, że na pewno nie "bardzo" ;)
Dobra, wiem o co Ci chodzi.
Pierwsza rzecz - wiersz nie zawiera znaków interpunkcyjnych, może to utrudnia. Druga, że to inwersja - podmiot z orzeczeniem się poprzestawiały. Trzecia która, być może, sprawia Ci kłopot, to to, że przyjaźń w pierwszym wersie, jest w liczbie pojedyńczeej, w drugim w liczbie mnogiej - przyjaźnie (więc je). Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być.
Praktycznie cała rzecz tkwi w odpowiednim akcencie, podczas odczytywania tego dwuwersu. To tak, jak w kabaretowym przedwojennym szmoncesie - przy czytaniu "bardzo" akcent na A musi być bArdzo mocny, powiedzmy - jak przy wypowiadaniu brzydkiego wyrazu na literkę k ;)
Jeśli i to Cię nie przekonuje, to może powiedz dokładnie o co chodzi.
Dzięki, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da.
Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da.
Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :)
a guzik tam :)
Już to wyjaśniłem wyżej - "Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być."

Ponadto drugi wers logicznie dopełnia pierwszy. Przypomnę może, że: orzeczenie, to ta część zdania, która opisuje czynność podmiotu. A ponieważ wiadomym jest, że podmiotem nie może być "bardzo" ;), wychodzi na moje, że to "kobieta", jako podmiot wszystkiemu jest winna.
;p
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, już wiem - właśnie o to chodzi, tutaj tkwi ten błąd gramatyczny: tzw. niezgodność form w wypowiedzeniu. Dlatego właśnie zdanie jest niezrozumiałe -bo zaimek "je" nie może dotyczyć jednej przyjaźni, może zaś dotyczyć kobiet, ale wtedy sens się nie klei. Może spróbuj to jakoś poprawić, żeby zlikwidować ten błąd? Na pewno się da.
Dzięki za wyjaśnienie i pozdrówka. :)
a guzik tam :)
Już to wyjaśniłem wyżej - "Wiedząc, gdzie jest podmiot, gdzie orzeczenie, myślę, że problemu nie powinno być."

Ponadto drugi wers logicznie dopełnia pierwszy. Przypomnę może, że: orzeczenie, to ta część zdania, która opisuje czynność podmiotu. A ponieważ wiadomym jest, że podmiotem nie może być "bardzo" ;), wychodzi na moje, że to "kobieta", jako podmiot wszystkiemu jest winna.
;p
Pozdrawiam.
Masz ewidentny błąd gramatyczny, który nawet ma swoją nazwę, Mądralo. :) I bardzo mi to zaburza spójne czytanie wiersza.
Twoje tłumaczenie, że wiadomo (niby), iż to kobiety sa podmiotem, niczego nie zmienia. To tak, jakbyś tłumaczył, że w zdaniu: "Mając siedem lat, ojciec kupił mi rower" - wiadomo, że to ojciec jest podmiotem, a nie "mi", więc też wiadomo, że to ojciec kupił rower swojemu synowi. A guzik, wcale to nie musi być jasne, bo jest tu błąd gramatyczny! Taka "jasność" jest tylko dla samego Autora, bo wie, co miał na myśli.
A wykładać gramatyki mi nie musisz, bo jestem z zawodu nauczycielką polskiego i korektorką. Może właśnie dlatego mam duże trudności z rozumieniem tekstów z błędami? A może dlatego, że zakładam, iż poeci ich nie robią? :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Z szacunkiem schylam głowę :) Wszystkiego pięknego :)
    • @Migrena Mam „ wrażliwcom” co wiedzą jak smakuje kawa o poranku….niech płynie wszystko-:)od

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      życzę….
    • Piłaś siebie z jego ust jakby każde słowo było toastem. Był zachwycony – do pierwszego haustu. Potem już tylko pił. I pił. Nie rozróżniał roczników, nie czytał etykiet. Szukał ciężaru w ciele, nie w tym, co dojrzewało latami. A ty – dumna jak burgund w kryształowym kieliszku – stałaś się wodą w plastikowej szklance. Nie dlatego, że przestałaś błyszczeć. Lecz dlatego, że on patrzył tylko przez szkło.
    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...