Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na świat przyszedł jako wcześniak
potem się nie śpieszył wcale,
wydoroślał, naświntuszył
wypoczywa w kryminale

a tam błogość i beztroska,
żadnych stresów, napięć, zgrzytów
chyba, że się ma niefarta
siedząc w celi wśród bandytów.

Życie, wtedy przechlapane
i społeczny status lichy
bo gdy nie dasz się zeszmacić
to ci mogą wypruć kichy

albo życie uprzyjemnić
byś na łono Abrahama
sam się przeniósł nim wolności
uchylona będzie brama.

Opublikowano

Jeśliby im wszystkim wierzyć
to niestety jak wieść niesie
w więzieniach nie ma bandytów
sami "niewinni" kolesie

A czasami jako bonus
w celi można każdy przyrząd
dostać: radio, gry, kablówkę
i plazmowy telewizor

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Gdzieś na Florydzie, w mieście Miami
tak się obchodzą w pace z więźniami
ale na przykład na Białorusi
nawet i klawisz jak chce udusi

i nie poniesie za swój czyn kary
bo i palestra z Klubu Rotary
nic tu nie wskóra i nie doradzi
bo przemoc zawsze sobie poradzi

z tym co jest słabsze, z tym co uczciwe
bo i zakusy są bardziej chciwe
- tu podam przykład: debili grupa
z mędrca (jak zechce) zrobi przygłupa.

Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



jeden nowy telewizor
przydałby się starszej pani
którą ten spod celi kizior
po napadzie ciężko zranił

drugi pewnie chłopakowi
broniącemu dwa pasztety
może i komputer nowy
jeśli tylko zdoła przeżyć

małej Joli i jej dziadkom
na godziwe wychowanie
za śmierć ojca i brak matki
by odpłacił zwyrodnialec

tylko jak to zrobić powiedz
kiedy mamy takie prawo
ty pracujesz na zwyroli
i umilasz życie wszarzom

którzy zamiast tłuc kamienie
wylegują się na pryczach
a ty płacisz za kształcenie
nadzór wikt by taki bydlak

zamiast ostro zap... dalać
na menu mógł kręcić nosem
jeszcze wyjdzie da pojarać
lub za darmo sprzeda kosę
Opublikowano

Rzeczywistość jest zgoła inna niż w wiersach wszystkich obecnych tu Panów. Wiem, bo znam kilku takich, co tam byli - moi sąsiedzi z bloku. Nieprawda, że w więzieniach kogoś gwałcą, przeciwnie: jest tam pełna komitywa i jeden drugiemu pomaga, pytają się nawzajem, kto czego potrzebuje (np. "Masz fajki? Chcesz łyka gorzały?"), a kiedy któryś dostanie paczkę, to przynajmniej część dzieli między kolegów.
A co do pracy, to oni bardzo chcieliby ja dostać w więzieniu, żeby móc cokolwiek robić i troche zarobić, a nie siedzieć całymi latami w celi i na spacerniaku, w celi i na spacerniaku, i tak w koło wojtek... Właśnie to im najbardziej doskwiera, że nie ma dla nich żadnej pracy.
Nie znaczy to, że bronię kryminalistów i że podobają mi się ich osobowości. Nic z tych rzeczy. Ale nie każdy kryminalista jest zwyrodnialcem, nawet mało jest takich. A z bandytami po prostu reszta raczej nie gada, oni są odosobnieni w tej społeczności. Większość z nich to złodziejaszki, oszuści, malwersanci, sprawcy bójek o honor własny lub kobiety... ;) Na ogół mają żony i dzieci, za którymi bardzo tęsknią. I na ogół rozumieją, za co siedzą.
Ale i tak powtórzą to samo, kiedy wyjdą. Bo po prostu nie umieją inaczej żyć w swoim środowisku. A poza nim oczywiście w ogóle nie mogliby istnieć. To taki "zaklęty krąg".
Współczuję im, ale skoro narozrabiali, to muszą siedzieć. Zresztą przestępstwa doprowadzają mnie do furii, mimo współczucia.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Oxy, ja akurat nie miałem na myśli drobnych przekręciarzy i złodziejaszków, chociaż i oni powinni ciężko zapracować np na:
- odszkodowania dla pokrzywdzonych
- wszelkie koszty utrzymania w więzieniu,
by ewentualnie po odbyciu kary (i odliczeniu powyższych kosztów) to, co zostanie , wypłacić delikwentowi na nową drogę życia.
Mówisz, że nie ma pracy? ;)
Kiedy ostatnio jechałaś np. tarasą na Katowice. Wszystko stoi, albo ledwie się rusza, ale nie dlatego, że nie ma co robić, tylko że tak popodpisywano umowy z wykonawcami. W soboty i niedziele się nie pracuje, bo wtedy trzeba podwójnie zapłacić. Robota dla więźniów jak talala ;)
A nawet, jeśli nie tam, to czemu na terenie więzienia nie stworzyć miejsc pracy, jak to jest np. w Stanach? Siłownie oczywiście też, nawet sale kinowe, na które będą przychodzić oglądać "Krzyżaków"... ale dopiero PO pracy ;))
Tylko po co, jesteśmy przecież bogatym krajem. W 2009 roku utrzymanie jednego więżnia kosztowało 28 tysiaków rocznie, teraz sporo więcej - ropa 6 zl, a żarcie z restauracji trzeba dowieźć, w każdej celi tv, komputer, grzałka lub czajnik elektryczny - nie jak kiedyś, żyletka i dwa druciki podpięte w gniazdo żarówki.
I powiem Ci szczerze, że w tym momencie jakoś kompletnie nie ogarnia mnie współczucie, tylko wściekłość, że muszę się dokładać do gara jakiemuś pedofilowi, lub innemu troglodycie, który popijając kawkę, gra sobie w tetris na kompie, ze słuchawkami na uszach, bo już nie może oglądać filmów i zdjęć, które być może sam robił, jako znany pan psycholog.

Opublikowano

Ja też dorzucę swoje trzy grosze
lecz nie do znanej wszystkim opery
bo gdy pisałem o tych bandytach
miałem na myśli noże, siekiery

o broni palnej nie pomyślałem
a bandzior taką się posługuje
- jeden siekierą rozwali głowę
inny zastrzeli, zasztyletuje

a ile jeszcze innych sposobów
mają w zanadrzu by bez skrupułów
pozbawić ciało choćby i kończyn
i w ciemnym lesie zakopać tułów,

takiego spotkać na swojej drodze
oby nie było mi nigdy dane
bo choć nie siedzę pod żadną celą
z pewnością miałbym też przechlapane.

Opublikowano

HAYQ, zgadzam się ze wszystkim, co piszesz - mnie też to wkurza. Ale z tą pracą - w więzieniach czy poza nimi - to nie jest tak, że nei ma co robić, tylko tak, że praca kosztuje i dlatego ludzie nei sa zatrudniani. Bo trzeba im wypłacać pensje (w więzieniu też, chociaz maleńkie, ale inaczej byłaby to praca niewolnicza w świetle prawa), poza tym treba płacić podatki rozmaite, co kosztuje bodaj najdrożej. Nie znam się na tym dokładnie, ale wiem, że dawniej więźniowie pacowali, a w latach 90-tych porobiło się tak, że nie da się ich zatrudniać.
Co do rzezimieszków, oczywiście mi też wcale ich nie żal. Ale to nie są normalni ludzie, dla mnie to są umysłowi kalecy, więc też nie można ich oceniać normalną miarką.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja też się boję tych porąbańców,
co zabijają staruszków, dzieci;
na szczęście nie jest ich wielu w celach,
bo wciąż ich nie jest większość na świecie.
Opublikowano

Ponure cele jak niebo przed burzą
a w każdej celi bandytów dużo
siedzą i piją, jedzą i palą
a jak się znudzą to w karty grają

trener fitnessu lekcji udziela
by radośniejsza była niedziela
pan terapeuta przyjmuje w piątek
chyba że nieraz zrobi wyjątek

szczególną troską otoczy klienta
by drań zapomniał o czym pamięta
bo to niezdrowo tak dla psychiki
pamiętać swoje straszne wybryki

ponoć tu siedzą dla resocjalizacji
z należną karą konfrontacji
nie dla dywagacji i degustacji
i filozoficznej kontemplacji

Lilka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja też się boję tych porąbańców,
co zabijają staruszków, dzieci;
na szczęście nie jest ich wielu w celach,
bo wciąż ich nie jest większość na świecie.
Choć procentowo nie jest ich dużo
to jednak nigdy nie doczekamy,
że za ostatnim co na wolności
sprawiedliwości zamkną się bramy.

pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Choć nie cieszą się wolnością
zabijają z przyjemnością
czas pod celą, po wyroku
znów dopadną kogoś w mroku.
W dodatku psychologia dowodzi swych racji,
że nagorsi psychopaci i bandziory,
te największe pod celami zakapiory,
nie nadają się do resocjalizacji.

Ale ja im nie zazdroszczę tych "wakacji"
ni wątpliwej przyjemności zabijania,
raczej życzę tym nie w pełni ludzkim draniom,
żeby mogli ulec resocjalizacji.
Opublikowano

Z tą "wątpliwą przyjemnością zabijania" nie byłbym taki pewny, Oxyvio. :)
Normalny człowiek niby o tym nie myśli, chociaż, czasami... w jakimś urzędzie, lub czekając w kolejce, spotykasz się z taką urzędniczą uprzejmością, że wystarczy spojrzeć na wyraz twarzy sponiewieranego właśnie delikwenta, by wiedzieć, że gdzieś tam, głęboko w "zwojach" już urodził się plan okrutnego mordu. ;))
Co prawda na chilę, ale świadczy to, że w każdym z nas tkwi ździebko bestii.
Kiedyś przeczytałem coś takiego w internecie:

Skoro sadyście sprawia radość zadawanie innym bólu,
to czy możemy powiedzieć, że dzieli się swoim szczęściem?

:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Choć nie cieszą się wolnością
zabijają z przyjemnością
czas pod celą, po wyroku
znów dopadną kogoś w mroku.
W dodatku psychologia dowodzi swych racji,
że nagorsi psychopaci i bandziory,
te największe pod celami zakapiory,
nie nadają się do resocjalizacji.

Ale ja im nie zazdroszczę tych "wakacji"
ni wątpliwej przyjemności zabijania,
raczej życzę tym nie w pełni ludzkim draniom,
żeby mogli ulec resocjalizacji.

Nie chcę wnikać w statystyki
czy w procentach czy w promilach
taka resocjalizacja
więźniów, którzy do cywila

powróciwszy zarzucili
dawnych manier złe oblicze
bo z niewiedzy, nawróconych
w żaden sposób nie wyliczę.

Jednak gdyby się udało
ze złej drogi choć jednemu
zejść to warto uświadamiać
bo on może następnemu

powie o tym, że nie warto
tak bezmyślnie tracić życia
i ustrzeże niedoszłego
od wyroku i od kicia.


Słowa pogrubiłem bo cudzysłów nie działa. Wyskakują jakieś cyferki.
Pozdrawiam
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




...wydaje mi się to trochę przebarwione...i sztuczne z tym "wcześniakiem"...podwinąć się może noga każdemu niezależnie od poczęcia...bardziej pewnie wpływ...środowiskowy:)

Czy jest tak świetnie jak piszesz?....osobiście te wszystkie "luksusy"...zamieniłbym na suchy ...mega czerstwy chleb na wolności;)....Wiersz jest spojrzeniem laika na temat o którym ma bardzo mglistą wiedzę,kiedyś napisałem kilka "łutórów" na ten temat...i jeden zapodam...może z większym autentyzmem;)))

"ludzie"

są takie miejsca i rewiry o których wam opowiem
tam więcej jest warte słowo niezmierzone banknotem

wóda leje się tak jak z kranu bieżąca woda
dialogi przechodzą z ceraty życia
w złodziejskiej meliny zasady
z bandża na mandolinę
za wielką niedzwiedzicą
mojka struny rżnie

bandyckiego czaru spowita woalem
zaślubiona z woli nie z musu
kto tu wszedł już pogrzebany
w rechocie łopaty na kacu grabarza
co drugi to poeta indywiduum
przeciwieństwo ascety

tylko dziś
tylko ta chwila
to co w garnuchu

na ostrzach noży
stoi zdrada

spływa miłość
szklankami

na rękach pociętych
podziarganych torsach
przeklęte kalendarium życia

czasem o kurwy
toczą krwawe boje
namiastką miłości
wypełniają serca

pod więzienną celą
tylko oni siedzą przy blacie
a smutne firanki odgradzają od losu
w kolejne dziś i teraz
bez mojry bez łez


Opublikowano

Mordercą każdy jest na swój sposób,
wojak na rozkaz i wedle prawa,
dziecko pod bacznym okiem rodzica
rozgniata mrówkę, czy to zabawa?

Chłop co żywemu nie chciał przepuścić
o czym przed laty śpiewał nam Chyła
bezbronną muchę tak trzepnął szmatą,
że w locie żywot swój zakończyła.

Także piszący, też bez skrupułów
i bez najmniejszej iskierki skruchy
pozbawiał życia czyli mordował
komary, meszki, mrówki i muchy.

Pozdrawiam
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pociąg, który miał zawieźć nas na wybrzeże, stoi w miejscu. Jakiś nieszczęśnik uznał, że ma dosyć życia, i rzucił się pod koła. Ciało tego człowieka zostało dosłownie rozniesione po torach. Niezbyt smaczny widok, trzeba przyznać. Dookoła zebrała się grupa gapiów, której ja jestem częścią. Za mną stoją trzej moi towarzysze i patrzą tępo przed siebie, zszokowani i niepewni jak zareagować na tą nagłą sytuację. Mój chudy blond aniołek w brązowych sztruksach, kurczowo przyciśnięty do mnie, zanosi się histerycznym szlochem i zasłania pobladłą rączką swoje młode oczy. - Cholera, czy ten facet musiał to zrobić akurat teraz? Gdyby nie to, dotarlibyśmy do Sopotu dziś przed zmierzchem, a tak musimy przełożyć wyjazd.- odzywa się Zbigniew, zdejmując swoją niestosownie kolorową marynarkę. - Tylko to cię martwi? A co z faktem, że kolejny człowiek stracił życie przez chorobę? - odpowiada Andrzej. - Jasne, chorobę… Toż to po prostu tchórz i kretyn. Mógł chociaż pomyśleć o innych. Co za trauma dla maszynisty. A co ze wszystkimi pasażerami, którym zniszczył plany? - stwierdza Marian. A co ja o tym myślę? Sam na takie rozwiązanie nigdy bym się nie zdecydował. Przechodziłem w swoim życiu przez dojmujący ból, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Za każdym razem jednak towarzyszyła mi myśl, że kiedyś się on skończy, i zawsze w rezultacie tak właśnie było. Poza tym od dziecka bałem się śmierci, niebytu. Wola życia jest we mnie ogromna. Najwyraźniej jednak są tacy, dla których cierpienie jest nieznośne do tego stopnia, że tę wolę pokonuje.  Desperacki uścisk ramion drobnego blondyna zaczyna robić się nieprzyjemny. - Stan, get me away from here! - jęczy rozpaczliwie mój mały. - Spokojnie, laleczko moja, to tylko trup. Trup jest przeszłością, nie skrzywdzi cię.- grucham do niego głupkowato, chwilowo zapominając, że przecież nie zrozumie on ani słowa. Kochaś i trup na jednym peronie, Eros i Tanatos. Śniło mi się kiedyś - zwęglone zwłoki, a przy nich piękna, czarnowłosa dziewczyna. Żeby nie było tak strasznie, dziecinka odwracała uwagę od tej spalenizny. Spalenie to jeden z najboleśniejszych sposobów odejścia. Gdybym miał powiedzieć, czego boję się najbardziej, to właśnie tego - bolesnej śmierci. Gdybym miał poświęcić swoje życie w słusznej sprawie, musiałbym zwyczajnie zapomnieć o tym, co mnie czeka. Tak, myślę, że jestem na to gotowy. Gdzieś z naszej prawej strony wąsaty ojciec usiłuje opanować wyrywającego się kilkuletniego synka, przeklinając siarczyście. W końcu dzieciak zostaje spoliczkowany i zastyga w miejscu, płacząc. -I co my powiemy Fabisiewiczowi? - słyszę głos Andrzeja z tyłu. -Nagły wypadek, Andrzej. Właśnie to mu powiemy. Mój kochaś dawno nie obejmował mnie tak długo jak teraz. Przez ostatnie kilka dni tylko opędzał się ode mnie, twierdząc, że przeszkadzam mu w nauce. Jeżeli to prawda, że w sytuacjach stresowych nasi partnerzy wydają się nam bardziej atrakcyjni, to mam przed sobą piękny czas. Nie umniejszając tej tragedii.  Szczerze mówiąc, jestem ateistą. Nigdy nie wierzyłem w rzeczy nadprzyrodzone ani w to, że coś jeszcze istnieje po śmierci, i właśnie dlatego tak się jej obawiałem. A jeżeli jednak jest jakieś „tam”? Niekoniecznie jest to pocieszające, biorąc pod uwagę moje obecne prowadzenie się. Gdyby przyszło mi teraz umrzeć, trafiłbym do piekła (jeżeli to wizja chrześcijańska jest tą właściwą). No, ale obiecałem sobie, że zasmakuję wolnej miłości, a później się z tego wyspowiadam. Zbiegowisko wokół miejsca zdarzenia robi się coraz liczniejsze. Blondynek zaczyna wydawać niepokojące odgłosy. - Rowan, wszystko w porządku? - pytam z troską. On nie odpowiada, zamiast tego zwraca cały obiad (śledź w śmietanie) zjedzony w całkiem dobrym barze mlecznym, obryzgując mi spodnie i buty, po czym szczerzy w sardonicznym uśmiechu krzywe zęby i osuwa się zemdlony do moich stóp. Biorę go na ręce. Ktoś oznajmia, że służby są już w drodze, i każe tłumowi się rozejść. Razem z moim towarzystwem chowam się pod dach. Układam blondynka bokiem na marynarce Zbigniewa i przyglądam mu się. Jest jeszcze bledszy niż wcześniej, przypomina martwego poetę ze swojego ulubionego obrazu. Jego wąskie, bladoróżowe usta są zmysłowo rozchylone, włosy opadają mu na twarz. Wygląda krucho i kusząco. Nagle wzbierają we mnie gorące uczucia. - Rowan, ty żałosna, oj, żałosna istoto! Myślę, że Cię kocham… - szepczę, pochylając się nad nim. Marian patrzy na nas ironicznie, poklepując zamkniętą w futerale gitarę. Po chwili odzywa się do mnie. - A jak ty myślisz, Staszek, czy to co zrobił ten człowiek jest grzechem? - Grzechem jest dla mnie to, co sprawia nieuzasadnione cierpienie innym. Jeżeli miał rodzinę, to możemy powiedzieć, że zgrzeszył. Tylko czy można mówić tu o winie? Sam nie wiem. Choroba to nie wybór. Poza tym nie wiemy, dlaczego naprawdę tak postąpił. - Dla mnie to zdecydowanie nie żaden grzech, ale mniejsza o to. W końcu my żyjemy! Kiedy wrócimy na miasto, kupimy sobie wódki, a gdy już będziemy w Sopocie, napijemy się razem z Fabisiewiczem! - mówi Andrzej. -Jasne, że się napijemy, koledzy! - odpowiadam, i śmiejemy się wszyscy. No, może oprócz Rowana.
    • @Migrena slowo dslowoże przestanę czytać Twoje wiersze! Dość mam tych ścisków serca (chyba)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Serio - piękne, niebanalne metafory. Niesamowitość  
    • @viola arvensis jesień jest kolorowa, bogactwo smaków:)
    • @viola arvensis dziękuję sercem i uśmiechem :)
    • @lena2_ ten wiersz taki kojący, łagodny. Idealny na deser

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...