Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie chciałem ci mówić, ktoś jednak powinien
Że szarą stąd jesteś, więc powiedz, aktorko
Jak widzisz swą przyszłość w tej pięknej krainie
Gdzie w drodze po suchar utyka się w korkach

Wiesz, życie na zewnątrz to nie jest videał
Jeżeli nie wierzysz, zaczekaj do rana
Bo teraz jest znośnie - działanie na zerach
To gapić się w ekran i liczyć baranów

Opublikowano

Ten wiersz rozumiem w następujący sposób:
PL siedzi przed telewizorem w nocy i próbując zasnąć zastanawia się jak ciężkie jest dla niego życie.
Wiersz mi się podoba bo:
Można go odebrać jako porównanie videału z prawdziwym życiem.
Można go odczytać tak jak wyżej. Wydaje mi się, że wiele osób żyje w następujący sposób - praca, telewizja, spanie, więc PL jest bardzo prawdziwy pod tym względem. Nie wiem tylko czy każdy oglądacz się zastanawia nad tym że życie to nie videał. Dobrze że wiersz zwraca na to uwagę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


PL ma taki zjazd, że na siłę próbuje przekazać komuś jakim to wszystko jest piękłem. Sorki, że w tematach tak często się powtarzam.


Dzięki, nie często sprawia się przyjemność wylewaniem żółci ;)


Jeśli "Bad trip" to pewnie Wrong Turn ;)


Ten wers miał być definicją, nie poleceniem, więc nie zabardzo mi pasuje w proponowanym kształcie, z resztą wtedy i tak powinno być na końcu "baranów".


No, a ten suchar i korki to poniekąd prognozy peela na Euro...
Dzięki za dostrzeżenie szarej - na takie nie każdy zwraca uwagę.


Też już jakieś dwa lata nie oglądam, a takie rzeczy wypisuję ;) No ale tekst nie o telewizji, ale o życiu i pięknej krainie, więc... ;)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no tak, kiedyś podobnym wpisem pod wierszem, najwyraźniej bardzo osobistym, wywołałem święty gniew jego autorki. dobrze, że puściłeś oczko, bo oczywiście chodziło mi o to, że doceniam pracę/talent Autora, których uzewnętrznieniem jest powstały tekst i się go czyta :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no tak, kiedyś podobnym wpisem pod wierszem, najwyraźniej bardzo osobistym, wywołałem święty gniew jego autorki. dobrze, że puściłeś oczko, bo oczywiście chodziło mi o to, że doceniam pracę/talent Autora, których uzewnętrznieniem jest powstały tekst i się go czyta :)
Spoko, zrozumiałem za pierwszym razem ;)


Na innym forum właśnie tytuł się nie spodobał, bo po bad tripie ktoś się spodziewał nie wiadomo jakich smoków, a ja zwyczajnie powtórzyłem to, co Stepehen King napisał w "Pokochała Toma Gordona": Życie to potwór zębaty...

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...