Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

to się naprawdę nie mieści w głowie
jakiś zapewne wybryk natury
w jednej są cztery i tyle powiem
o mały figiel a mogłem ulec

oj niewątpliwie jest to poetka
i to z rozumkiem nieogarniętym
każda z nią chwila miła i lekka
jak to się dzieje że chcę coś więcej

o strunach można pokonwersować
tych od teorii i od gitary
w dziesiąty wymiar umie czas schować
horyzont zdarzeń mknie nie do wiary

w supersymetrii połączeń cząstek
skutek z przyczyną miejsca zamienia
gdzieś się zagubił materii wątek
w osobliwościach czasoprzestrzeni*

na szczęście jabłko stuknęło w głowę
i zbudził uśmiech dziadka Izaaka
w klasycznym sadzie jedno dopowiem
prawo ciążenia nie leczy kaca


*między innymi czarne dziury są osobliwością czasoprzestrzeni

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cóż za marzenie cztery dziewczyny
i wszystkie w łóżku są ze mną razem
to tylko Allach mi może przynieść
na tamtym świecie w mym raju marzeń

a tu są cztery lecz tylko w jednej
pierwsza poetka druga intelekt
posiada wielki i formie przedniej
na temat kwantów czytała wiele

trzecia jest zgrabna a czwarta ładna
wszystkie zawarte w jednej osobie
w osobliwościach chciałem coś zaznać
a Newton strącił sen z moich powiek

pozdrawiam:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cóż za marzenie cztery dziewczyny
i wszystkie w łóżku są ze mną razem
to tylko Allach mi może przynieść
na tamtym świecie w mym raju marzeń

a tu są cztery lecz tylko w jednej
pierwsza poetka druga intelekt
posiada wielki i formie przedniej
na temat kwantów czytała wiele

trzecia jest zgrabna a czwarta ładna
wszystkie zawarte w jednej osobie
w osobliwościach chciałem coś zaznać
a Newton strącił sen z moich powiek

pozdrawiam:)


trudno przepadło nie czas żałować
mam pewien pomysł więc jeszcze o tym
jak się przyśniła znaczy prawdziwa
wskakuj w piżamę i skończ barłożyć
trzeba byś zasnął w tym samym miejscu
za wczasu wywal z sypialni budzik
ona wciąż czeka porwij ją tutaj
co dalej zgadniesz co ci mam mówić

:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


cóż za marzenie cztery dziewczyny
i wszystkie w łóżku są ze mną razem
to tylko Allach mi może przynieść
na tamtym świecie w mym raju marzeń

a tu są cztery lecz tylko w jednej
pierwsza poetka druga intelekt
posiada wielki i formie przedniej
na temat kwantów czytała wiele

trzecia jest zgrabna a czwarta ładna
wszystkie zawarte w jednej osobie
w osobliwościach chciałem coś zaznać
a Newton strącił sen z moich powiek

pozdrawiam:)

toż to sen piękny iście anielski
cztery kobiety a każda inna
w jednej osobie ...z ulgą odetchnij
w haremie żadna być nie powinna;)
pozdrawiam Beata

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...