Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pierwsze pięć wersów, to faktycznie "Delirium", dotkliwa prawda snująca się
niepotrzebnie w wielu domach
.."mosty stoją otworem".. i co z tego, skoro ciągle przyginamy te konary
Cezary, nie wiem, jak odczytać te.. ryby.. na końcu..
maczeta, most, drzewa.. a tu nagle ryby.. to jedyny punkt, który mi
"pisnął" w czytaniu... bo ogólnie, pozytywnie odbieram.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

Rozumiem, Czarku, siłę obłędu i doceniam smutnawą ironię peela, ale muszę dopytać o "prymityw", bo po samej formie - "prymitywu" - nie umiem dojść znaczenia tego słowa w wierszu. Jeśli się dowiem, będzie mi łatwiej "powariować" na temat. Pomożesz? Pozdrawiam.

Opublikowano

Ach, te twoje ironiczne przesłania, umieranie na kolorowo nierzadko, czasami mam wrażenie, że czerpiesz wenę z bajek Ignacego Krasickiego. Byłoby poważnie gdyby nie te głodne ryby...
Ale jak delirium to delirium, może to zapić ale czy pomoże?
Hamletowskie dylematy choćby by i moje a może głównie dlatego , że moje recepty nie skonstruują. Całość jednak nie pozwala przejść obojętnie. Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


uważam , że jeżeli po kilkunastu latach pożycia małżeńskiego dochodzi do zbyt niekontrolowanych
wybuchów złości - to jest to objaw niedojrzałości emocjonalnej . Stąd prymityw ...
A w szale może ponieść człowieka za daleko ... Trochę przerysowana autopsja - wolę papier niż wszelkie akty samozagłady :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


W bardzo mądrej Księdze pisze , że lepiej mieszkać kątem na dachu niż z kobietą zrzędną i swarliwą . A jak komina się nie ma - to co ?? Pozdrawiam ;-)
Ooooo, no to - to już bardzo współczuję... To już ratunku ni mo! ;-)
Buziaki, nieszczęsny zalękniony! ;-)))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...