Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

stoję na progu jak Odys albo Pinokio
w świetle płomienia zapałek zapomnianych
listopadowej nocy

w soboty na placu odbywał się bazar
pchli targ z Kapitanem Żbikiem w roli głównej
staliśmy w kolejce do głaskania szczeniaków
wtedy każdy miał jakąś kolejkę

Przemka już nie ma po odsiadce
zapił umiłowanie do emocji
tak samo zalewa się zielone orzechy
powiesz że nie był w naszej paczce
że to metr ziemi rodzi bohaterów

gdybyś przypadkiem znalazł ten wiersz
jak trafia się na znajomą widzianą z autobusu
pomachaj

codziennie podążam różnymi trasami
może też coś napisałeś

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Debiut, niedebiut Dawidzie - nowa sukienka - zajrzyj w profil:)
Dziękuję i pozdrawiam:)

A niech mnie ;)
zazwyczaj piszesz tak, że rozpoznałbym Twój styl, a tutaj niespodzianka :)
wiersz naprawdę dobry.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Debiut, niedebiut Dawidzie - nowa sukienka - zajrzyj w profil:)
Dziękuję i pozdrawiam:)

A niech mnie ;)
zazwyczaj piszesz tak, że rozpoznałbym Twój styl, a tutaj niespodzianka :)
wiersz naprawdę dobry.
Dzięki:)
Opublikowano

Jest inaczej. To dla mnie specjalnie, bo tu dochodzenia nie muszę robić za pomocą matematyki liczb niewymiernych! ;). W "mojej" mechanice kwantowej takie coś, co opisałaś epicko, inaczej niż zwykle i pięknie, nazywa się historiami po trajektoriach. Uściski. Elka.

Opublikowano

"po odsiadce
zapił umiłowanie do emocji
tak samo zalewa się zielone orzechy"

fajnie fajnie bardzo Magdalenko - nareszcie mogę, ze tak powiem :)
wyjąłem ten fragment bo dla mnie epicentrum. emocje - są, były i będą. sztuką jest czynić z nich uzytek. lekarstwo na... no właśnie na co... i z czego. kazdy ma swoje, nawet powołanie i czasem o tym nie wie.
hm... "może też coś napisałeś a nie wiesz"... tak mi się pomyślało.
bardzo na tak te wersy wszystkie Twoje tutaj.
pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz do mojego przyjaciela z dzieciństwa, bardzo sobie cenię tę przyjaźń, straciłam kontakt i zawsze mam silne emocje, gdy przywołuję ten temat.
Dziękuję Krzyśku, a zielone orzechy zalewała Babcia, orzech rósł na podwórku:)
Pozdrawiam.
Opublikowano

metr ziemi rodzi bohaterów


jeszcze to musiałam koniecznie wyjąć, żebyś wiedziała, że jest znakomite. Niektóre gaduły musiałyby poświęcić sensowi tej maksymy elaboraty, tomy pseudowierszy, a tu, proszę, jaka oszczędność. Congr. Pozdrawiam. E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leo Krzyszczyk-Podlaś Cudowny, płynący, delikatny wiersz:-) Pozdrawiam serdecznie!
    • @Roma dzięki, to bardzo miłe!
    • Kiedy pojawi się mleczyk, ten pierwszy przed milionem, usiądę przy nim cichutko  i po tym wszystkim ochłonę.   Podrapię trawę pod brzuszkiem, zalotnie spojrzę na pszczółkę, co w kwiatku baraszkuje, aż sypie się pyłek żółty.   Poszukam kropli rosy, błyszczącej w pełnym słońcu, by serce móc napoić  po długiej zimie w końcu.   Podzielę z miodonoską, spragnioną bardzo przecież. Nie piła nic tak długo, a mamy wszak już kwiecień.   Zakręcę na palcu kosmyk, rudo lśniący przy pszczółce, co w kwiatku baraszkuje, aż trzęsą się płatki żółte.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Corleone 11 Bardzo dziękuję za obszerny komentarz:-) Miło mi, że zajrzałeś w moje skromne progi. Pozdrawiam serdecznie!
    • Głowa w drzewach   W lesie odnajduję siebie, Wśród cieni drzew, pod gwiezdnym niebem. Ciężar egzystencji mnie nie omija, Lecz natura jak matka ramiona rozwija.   Myślami krążę, wciąż jesteś blisko, Choć czasem cierpienie odbiera mi wszystko. Krąg życia ból niesie w swym szepcie, Lecz w lesie to brzmi jak pieśń w zalotnej projekcie.   Drzewo, co stoi, nic mnie nie zrani, Korzenie w ziemi, gałęzie w otchłani. To cisza, co woła, to spokój mnie koi, W niej serce, co bije w harmonii    Head in the trees   In the forest, I find myself true, Amid shadows of trees, ’neath the starry hue. The weight of existence does not pass me by, Yet nature, like a mother, spreads arms to the sky.   My thoughts still wander, you’re ever near, Though sorrow at times steals all I hold dear. The circle of life bears pain in its tone, Yet in the forest, it sings like a hymn of its own.   The tree that stands will cause me no harm, Its roots in the earth, its branches a charm. It’s the silence that calls, the peace that enshrines, Where the heart beats again, in harmony’s lines.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...