Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie opowiem ci o noclegowni na Książęcej
dworcowych madonnach
rozgniataniu puszek pod śmietnikiem
upijanie się plażą to mój sposób
na trzymanie pionu
i sen

-----------------------------------------------

sleepiness

I won't tell you about the night shelter in Książęca Street
or railway station madonnas
and can crushing at rubbish bins
getting drunk with the beach is my way
to hold myself upright
and sleep


Tłumaczenie: Anna Myszkin

Opublikowano

Peelka zna dworcowe madonny i rozgniatanie puszek, zna problem ale również wie, że nie zbawi świata. Ma sposób na dobry sen i pion, a mówiąc wprost "nie daje się zwariować".
Tak odczytuję przesłanie wiersza. Mam znajomą, która by płakała nad każdym napotkanym kloszardem - ciężko jej:)
Dobry wiersz - pozdrawiam:)

Opublikowano

Niby nie opowiedziała, a opowiedziała, ale receptę (gorącą, słoneczną plażę z falującą niebieską "wypustką", oglądaną w pozycji poziomej ;), też przyniosła. Oby nam się nigdy "piony" nie poodchylały w żadną ze stron i sen w porę przychodził, mimo wszystko ;) Buziak za dobry wiersz :)

Opublikowano

fakt, kazdy ma (winien mieć) swój sposób na to by się nie utopić w tej dzisiejszej zawierusze. hm. tak mi się jednak wciska takie stwierdzenie: punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia, co oznacza tyle, ze emocje są niezalezne od tego o się ma (albo nie ma) na plecach... ciepły sweter niczym się nie rózni od kartonu gdy w środku rzęzi dusza... moze nakręciłem ale sobie tak właśnie myślę czytając bo jest co czytać.
pozdrawiam Agato :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak tylko marzą, prawda jest inna,
ale czy się przyznać
czy warto

tak sobie czytam. druga wersja;
wiem, ale nie powiem
;)
Dobry jest, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dobrze nakręcasz ;))

Wciskają się jeszcze inne:
Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat
Punkt siedzenia zależy od punktu widzenia
Nie Brookliński most
Ludzkie gadanie

www.youtube.com/watch?v=-VWVPPvyWo4
Dziękuję serdecznie, pozdrawiam ciepło :))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak tylko marzą, prawda jest inna,
ale czy się przyznać
czy warto

tak sobie czytam. druga wersja;
wiem, ale nie powiem
;)
Dobry jest, pozdrawiam.

Wentyl niezbędny
zagraj ;))

Ukłony, pozdrowienia :))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...