Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

radio NGNP FM - Nieskazitelny Głos Narodu Polskiego


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Człowiek nie obejdzie się bez szokujących, wbijających w ziemie nowinek, wydarzeń z ostatniej chwili. Nie przeżyje bez porannej gazety, namiastki radiowego podmuchu. Ktoś ginie, ktoś kradnie, ktoś popełnia niechcący samobójstwo. Napchani i obżarci faktami możemy normalnie funkcjonować: iść do pracy, spokojnie wypić szklankę mleka z radosną myślą, że jeszcze nie dopadło nas nieszczęście, że to nie nas okradziono i pogłębiać się w żalu, że ten milion w totolotka wygrał chytry sąsiad z przeciwka a nie ja. Wypijam obiecaną szklankę mleka, skreślam kilka numerów w kolekturze, bo skoro sąsiad wygrał i o nim usłyszeliśmy w telewizji, radiu i przeczytaliśmy w gazecie, to czemu o mnie nie mogliby przeczytać. Tak właśnie wygląda mój dzień pełny nadziei przerażenia i nadzwyczajnego podniecenia z zaistniałych faktów dobrych i tych złych, które na szczęście mnie nie dotyczą. Zawsze potem umawiam się z przyjacielem na małe piwo, żeby powymieniać się nowinkami. Siadam na ławce i czekam cierpliwie, notorycznie się spóźnia, ale jego szokujące wiadomości wynagradzają moją złość. Tak było i tym razem. Rozdziawiłem buzie i wlewałem miarowo piwo, a mój przyjaciel Blabla (nazywam go tak, bo gęba mu się nie zamyka) zaczął swoje wywody na temat mediów.
Jego opowieść była piorunująca, nie śmiałem wątpić w ani jedno jego słowo, ponieważ źródła można powiedzieć były stuprocentowe. Jego ciotka jest sprzątaczką w radiu „NGNP FM” co znaczy tyle co „Nieskazitelny Głos Narodu Polskiego FM”, sama nazwa budzi zaufanie, ale nie w tym rzecz. Otóż jego ciotka przed wielu laty była kochanką samego prezesa tegoż radia i chcąc nie chcąc o wszystkim co działo się w radiu wiedziała z pierwszej ręki. Nie puszczała pary z gęby mimo, że działy się tam niezłe przekręty. Był nawet moment, że wiedziała nawet więcej niż prezes, ponieważ gdy on był na urlopie bądź szedł na chorobowe, ona zastępowała go na jego stanowisku. Radio cieszyło się ogromną popularnością, przechwycili najpotężniejsze dzienniki i tygodniki w kraju, masowo zwalniali tych, których staż przekraczał dwa lata z uwagi na ryzyko ujawnienia tajemnic zawodowych. Potem przyszła pora na telewizje, ona też nadaje wszystko pod dyktando radia „NGNP FM”. Trudno się dziwić, średnia pensja w kraju to zaledwie pięćset złotych miesięcznie a trzeba z czegoś żyć. Stare pokolenie wychowało się na radiu, młodego nie stać na telewizor poza nieliczną grupą bogaczy, a artykuły w gazetach były często kwestionowane przez szanowane w całej Polsce radio „NGNP FM”.
Żeby było mało, mechanizm tworzenia gazety codziennej był nadzwyczaj karkołomny, dlaczego? Otóż, wyobrazić sobie można jaką drogę przemierza artykuł zanim dotrze do naszych rąk. Dziennikarz udaje się do wioski, gdzie zamordowano kilofem młodego rolnika, wypytuje pół wsi co tak naprawdę się stało i kto to zrobił. Wiadomo łzy, emocje, sepleniące, bezzębne babcie spięte przed dziennikarzem próbują z całych sił wykrzyczeć swój żal z powodu tragedii. Bezsilny dziennikarz zmuszony jest użyć swej wyobraźni i po swojemu wydarzenie opisać. W rezultacie artykuł udaje się do siedziby gazety, gdzie trafia do korekty, narzędzie zbrodni nabiera innego sensu, bo zamiast kilofem, korektor pisze kilogramem ziemniaków. Nakład pięćdziesiąt tysięcy trafia do wygłodniałych obywateli, a prawda poszła w cholerę. Wyszło na to, że w ów czasach ten kto czyta gazety jest delikatnie mówiąc z dala od rzeczywistości, a telewizorem poszczycić się mogło niewielu. Przejęcie telewizji i gazet było więc nieuniknione. Radio osiągnęło szczyt, był to jedyny monopol medialny w kraju, w związku z tym za jego słuchanie władze pobierały opłaty w wysokości stu dwudziestu złotych miesięcznie.
Ciotka Blabla wygryzła prezesa szantażując go, że rozpowie o ich romansie połowie Polski w tym i jego żonie. Triumf radia nie trwał jednak długo. Zaraz po ujawnieniu afery dotyczącej sfałszowanych pieniędzy, które były rozdawane ludziom na opłacanie abonamentu radiowego, kraje sąsiadujące oskarżyły Polskę o korupcję i pranie brudnych pieniędzy. Mechanizm był prosty – pieniądze trafiały jako darowizny do obywateli, ci zaś lokowali je na koncie radia.
Skończyło się radio, skończyła się rzeczywistość. Ciotka Blabla pozostała w ruinach siedziby radia jako sprzątaczka. Na całym świecie mówi się o nas głośno, podobno piszczy i huczy, a najśmieszniejsze jest to, że my nic o tym nie wiemy.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





hehe :) co tu wyjasniac ? :)

za srednia krajowa serdecznie dziekuje :)

tego nie trzeba lapac, to sie czyta, albo podchodzi albo nie :)

to jedynie wyobraznia, punkt widzenia, ewentualnie nadwyrezona rzeczywistosc w pryzmacie wielobarwnym ;)

pozdrawiam cieplo i dziekuje za wiernosc :)

d
Opublikowano

Ciężko jest napisać coś nudnego, wtórnego, i bezsensownego. Ale Tobie jak widzę udało się.
Tekst jest kiepski po prostu. Miałeś coś na myśli, ale ci nie wyszło, czy może samo Ci się tak napisało?
A zwroty w stylu: "dzień pełny nadziei przerażenia " to co to jest? Jakieś odpady poetyckie czy jak? Nędza straszna. Przykro mi.

Opublikowano

Zachęcony krytyką marcholta (a po krytyce marcholta unoszę sie zawsze ambicją polemiczną) zajrzałem, przeczytałem i zobaczyłem wielką spiskową teorię dziejów... podobne do poprzedniego tekstu (o braku mamony). Sporo błędów - literówki i interpunkcja. Z wizją spiskową się nie zgadzam, ale nie zgadzam się z marcholtem, tragedii nie ma. A wygraną sąsiada w totka nie warto się przejmować, niech się skubaniec barykaduje przed mafią ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ,,Ja Jestem Drogą,  Prawdą I Życiem,, J 14,6    gdziekolwiek idziemy  wybieramy drogę    GPS pomaga   nie zgubimy się w zdrowiu i szybko  dotrzemy do celu  potrafi jednak i ... wywieźć w pole  trzeba ufać z rozwagą    słowo Boże  nie wyprowadzi na manowce  możemy ufać bez granic    z Nim wstaje dla nas słońce    8.2025 andrew  Niedziela, dzień Pański    Pielgrzymka Myśliborska  Ok.200 osób. Najwięcej młodzieży,  potem starszych. Średnie pokolenie mało, pilnują chleba powszedniego . Ktoś musi. Chyba takie proporcje były zawsze.  
    • @Leszczym refren chyba najlepszy z tych dotychczasowych 
    • Czy będziesz jeszcze kiedyś wspominać o naszej wspólnej zabawie w podchody — które odnajdzie większą odwagę, które podejdzie do drugiej osoby?   Tak bardzo grzeczni, tak bardzo młodzi, tak nieśmiali, jak słońce za chmurką, z nadzieją ciągłą, że wyjdzie ponownie, i znowu oślepi, i znów oczy mrugną.   Czasami niebo chmurzyło się wieczność, a gwiazda, co świecić mi miała za oknem, zamiast znów wyjrzeć, zmierzała w ciemność, oślepiać innych swym blaskiem przelotnym.   Lecz jak daleko by nie uciekła, dnia kolejnego znów mnie witała, a będąc w jej blasku, czułem z nią jedność — była czymś więcej niż wodór i skała.
    • Wszystko jebło. Nie runęło – roztrzaskało się na milion kawałków, a ja zostałam w epicentrum chaosu, zalana ogniem własnej pustki, lodem, który wbija się w kości.   Cisza krzyczy. Każdy oddech wbija się w płuca jak tysiące ostrzy. Każda myśl, każde wspomnienie, każdy cień – rozrywa serce na kawałki, które nie chcą się już złożyć.   To była miłość. Cała, prawdziwa, dzika i pełna nadziei. Oddałam wszystko, co miałam, serce, które biło dla Ciebie, każdą cząstkę siebie, każdy uśmiech, każdą noc, każdy dzień.   A Ty odszedłeś. Nie było ostrzeżenia, nie było słowa. Tylko pustka, która zalała wszystko, co kiedyś miało sens. Świat stracił kolory, dotyk, smak – została tylko dziura, w której kiedyś mieszkała miłość.   Moje oczy patrzą w nicość, szukają ciebie w odbiciach, w cieniu, w każdej drobnej rzeczy. Dusza pali się od środka, rozrywa mnie chaos uczuć, które nie mają gdzie uciec.   Każdy ruch, każdy oddech, każdy dźwięk jest ciężarem, który miażdży ciało i serce. Wszystko, co kochałam, co dawało poczucie bezpieczeństwa, rozprysło się nagle, zostawiając tylko ból i tęsknotę.   Próbuję oddychać, próbuję iść dalej, ale pustka jest oceanem, który wlewa się do płuc, zalewa serce, kruszy każdy krok, ciągle przypomina, że to, co kochałam całym sercem, już nie wróci.   Wspomnienia wracają i szarpią mnie wciąż. Nie mogę ich odrzucić, nie mogę ich wymazać. Każdy uśmiech, każdy dotyk, każdy wspólny moment – wszystko wbija się we mnie i pali od środka.   Już wiem, że nic nie będzie takie samo. Nic nie wypełni pustki, która została po miłości, która była całym moim światem, która dawała sens i nadzieję, a teraz pozostaje tylko echo w sercu.   Ból we mnie nie jest cichy. Nie jest mały. Jest jak tsunami ognia i lodu, zalewające wszystko, co kochałam, co dawało choć cień poczucia bezpieczeństwa.   To nie mija. Jest we mnie w każdej komórce, w każdym oddechu, ciągle szarpie, pali, wypełnia chaos, ciągle przypomina, że wszystko, co kochałam całym sercem, roztrzaskało się w proch i pył.   I mimo że nic nie mogę zmienić, ciągle próbuję istnieć wśród ruin, ciągle próbuję znaleźć choćby ścieżkę, która pozwoli przetrwać kolejny oddech, bo nawet w tej pustce, ta miłość, choć utracona, wciąż mnie definiuje, wciąż mnie kształtuje, wciąż mnie boli.
    • tylko walizka terkocze mi znajomo w tym obcym mieście szczerbatymi frontami kpią nawet kamienice
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...