Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

planowałem częściej sprzątać pokój
od kiedy zrozumiałem że nie uspokoję świata
zacząłem planować architekturę nieładu
żeby się nie przewrócić o byle porządek
zaplanowałem wstanie z łóżka
wystarczyło żebym wyniósł się od kształtu
zaczynając formować konieczność do bezwstydu
codziennie jakąś kobietę mam w garści i mogę
kochać na zabój zwłaszcza kiedy się miniemy
plany o zbliżeniu rozgrzebane jak rana po drzazdze
opuchnięte beznadzieją oczy leczę
dopiero kiedy założę okulary jest łagodniej
okład z rozbitego światła jak lód
podczas last minute na noszach szpitalnych
czuję ukłucie krajobrazów czuję jak mnie sobą tatuują
nawarstwiając paletę barw

słychać wycie syren widać puls – wypadki zbrodnie kolorowe kurwy
początek apokalipsy koniec piękna
jedno i drugie wystarczyło żebym izolował
dziurawe łodzie powiek ratunkowych
w ucieczce do zrozumienia celu na bezludną wyspę płyną
czyli mniej więcej tutaj i gdziekolwiek indziej
zaraz po wstaniu z łóżka
szum zaczyna wycierać się o ciało jak pumeks
wszystko co martwe słucha i patrzy
wydaje się być jedynym niewinnym zjawiskiem

i potem nic
nie chciałbym podpisywać
z niczym nie musieć się godzić
nazywać się po swojemu nie po innych
nie przełykać śliny w imieniu cudzego sumienia
z dnia na dzień
zaśmiecam własny spokój
na górze usypanej z nerwów
rośnie drzewko nieszczęść

gdyby było na strychu albo w piwnicy
gdyby było wiadomo gdzie szukać

Opublikowano

piszesz prozą poetycką,
już gadaliśmy o tym. czyta się i zaciska w gardle taka kula i trudno przełknąć ślinę.
nie umiem poprawiać Twoich wierszy, mogę je czytać i czuć.
ściskam Tomek,
sczytaj je na głos przed Pionkami
:)))))

Opublikowano

Przeczytałam, poczytałam.... i na pewno można jeszcze, wrażenia jak najbardziej dobre, szczególnie początek, bo fajnie rozkręca wiersz.... miałabym malutką uwagę do...

i potem nic
nie chciałbym podpisywać
z niczym nie musieć się godzić
nazywać się po swojemu nie po innych .... wg mnie niepotrzebne
nie przełykać śliny
w imieniu cudzego sumienia


... i tak zakończyłam całość. To tylko moje spojrzenie, Ty jestem "właścicielem" wiersza.!
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

jak dla mnie pierwsza strofa. pozostałe odrębnie mozna by poukładać w oddzielne organizmy.
pozdrawiam.

Opublikowano

a tak szukaj wiatru w polu...
dylematy i poszukiwania. wiersz wzbudził we mnie skrajne emocje. i chęć refleksji i rozdwojenie jaźni. również uśmiech i humor. po pierwszym słowie przyszedł mi na myśl kawał o góralu co planował puścić bąka..., a potem piosenka Elektrycznych Gitar "Przewróciło się niech leży".
potem do głosu doszło sumienie...ech.
pozdrawiam:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Szukałem balsamu — na blizny, na echo dawnych ran; nostalgia, jak woda w starych kadziach, rozlewa się po grudniowym niebie.   Chłód spuszcza głowę, rozkłada woal szronu, szepcze do siebie po cichu i nie patrząc w przód — idzie dalej.   Na parapecie czarny kot jak przecinek w zdaniu dnia, straszy sikory drżeniem ogona, jakby bronił tajemnicy zimy.   Bo czasem najgłębsze ukojenie znajduje się dopiero wtedy, gdy odczytasz własne rany jak mapę powrotu do siebie.   Wiesz kiedy nasze dłonie spotkają się w pół drogi, zgaśnie ciężar zim lecz błogi rytm nigdy nie wróci.   I co wtedy ? Czy już bez lęku przyjmiemy swoje słowa, jakby bliskość była pieśnią, nową prostą formułą - zostań.    Boję się odpowiedzi, bo może nie będzie w niej gwarancji może bliskość nie być hymnem lecz zgodą na brak melodii.
    • @Rafael Marius anioł ze mnie taki szybko gojący:) noga już prawie nie boli, może troszkę, w nocy się budziłam, czułam równie, już jest stabilna noga:)
    • Dwadzieścia lat w ciemnym lochu. Dwadzieścia lat odbijania się niczym Piłka od krat i stalowych wrót. Ocierania się o szare betonowe ściany   Na spacerniaku, jak na wybiegu dla psów. Klawisz na klawiszu brzęczał głośno, Choć nie było tam pianina ni akordeonu. Dzisiaj siedzę na kamieniu polnym,   Sama jak palec u ręki, łzy leję, łkam Na widok słońca, które chowało się Przede mną ze wstydu przez tyle lat. Nawet teraz, gdy rzucę okiem wokoło,   Nie widzę swego cienia, nawet śladu, Jakby mnie nie było; czy zostałam duchem Niewidzialnym, nocną zjawą, marą? Dłubię patykiem w ziemi, rozmyślając   Co dalej, jak wstać na nogi, gdzie iść? Świerszcz w trawie dla mnie nie zagra, Kundel ze wsi wyszczerzy tylko kły. Powlokę się przed siebie, mocno trzymając   Swoje łachmany, nim odbierze je złośliwy wiatr, A błotnista ziemia wessie drewniane chodaki. Mój cały dobytek zebrany w te stracone I przespane dwadzieścia ostatnich lat. @infelia Inspiracją - serialowa Pati.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Wiele na to wskazuje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...