Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Eksperyment


Raven

Rekomendowane odpowiedzi

W Los Angeles właśnie wschodziło słońce, pierwsze promienie odbijały się od okien wysokich wieżowców. Każdy wiedział, iż będzie to piękny dzień, wystarczyło spojrzeć na błękitne neibo. Większość miała jednak dość 40 stopniowych upałów, które utrzymywały się juz od dobrych dwóch tygodni. mimo wszystkiego mieszkańcy robili dobrą minę do złej gry i próbowali żyć normalnie, co czasem sprawiało amse kłopotów. Zapchane ulice, mnóstwo pieszych, wczesna pora wcale nie zniechęcała ludzi. Miasto tętniło życiem, ruch był niewiele mneijszy niż w godzinach szczytu.
Ogromny biurowiec w centrum należał do nowej firmy medycznej z laboratoriami na obrzerzach Los Angeles. Prezesem korporacji i jednocześnie głównym założycielem instytucji był szanowany psycholo Sherman Calton cieszący się w swoich kręgach bardzo dobrą reputacją. Mężczyzna ten grubo po pięćdziesiątce nie wyglądał na takiego, który miałby wkrótce opóścić świat żywych. Krótkoprzystrzyżone siwe włosy opadały na czoło tylko podkreślając delikatne rysy twarzy zaszczpeconej kilkoma zmarszczkami. Bystre, niebieskie oczy obserwowały teraz członków zarządu zebranych w sali konferencyjnej na najwyższym piętrze.
-Chyba każdy wie w jakim celu się tu spotykamy- Przemówił dyrektor po angielsku jak zwykle łągodnym głsoem, rpzerywając tym samym cisze panującą w pomieszczeniu- Najwyższy czas, aby rozpocząć przygotowania do naszego eksperymentu- Żaden z obecnych nie przerywał monologu prezesa- Na dzisiejszym spotkaniu ustalimy najważniejsze rzeczy, takie jak miejsce oraz czas- Wszyscy milczeli, nikt nie miał prawa zabrać głosu bez pozwolenia. Sherman bowiem należał do osób bardzo łątwo wpadającym w złość, w dodatku nie tolerował takiego zachowania- Brown zaczynaj.
-Znalazłem kilka obszarów, które nadawałyby się do anszych celów- Jacob Brown miał trzydzieści jeden lat, krótkie ciemne włosy i błękitne oczy. Nosił okulary w grubej oprawce, co chwila je poprawiając. Nie należał do osób umięśnionych, czy wysportowanych, wręcz przeciwnie. mówił jakby został zaprogramowany, szybko i czasem niezrozumiale- W teczkach są wszystkie materiały- Większość sięgnęła w tej chwili po nie, kilka znudzonych osób nawet nie spojrzało na stół, a co dopiero mówić o przejrzeniu dokumentów- Pierwszy na liście jest stary zamek w Szkocji, należący niegdyś do bogatego arystokraty, teraz stoi nieużywany od kilku lat. Najbliższa ludzka siedziba to tartak oddalony o około sześćdziesiąt kilometrów, w dodatku pracuje tam tylko kilkanaście osób. Cała okolica to głównie lasy, znajdą się tam co najwyżej dwa małe jeziora. Dwór otoczony został wysokim murem, na teren posiadłości można dostać się tylko przez mosiężną bramę otwieraną elektronicznie. Ostatni z właścicieli zamontował kilka ciekawych urządzeń- Na tym zakończył opis zamczyska, czekał teraz na reakcje dyrektora.
-Co dalej?- Zapytał po chwili zniecierpliwiony mężczyzna siedzacy na fotelu prezesa.
-Tak...Już...- Wyjąkał Jacob grzebiąc w notatkach- Druga propozycja to opuszczone miasteczko w Meksyku, niestety nazwy nie udało mi się odszukać. ogólnie rzecz biorąc miejsce to wygląda jakby żywcem wzięte z jakiegoś westernu, co widać na zdjęciach. Oddalone o sto piętnaście kilometrów od innych zabudować. pozwoliłem sobie...
-Dość!- Sherman przerwał pracownikowi zniechęcony- Nie będą czuli się tam jak w zamknięciu, a dobrze wiesz, że to jest bardzo ważne.
-Oczywiście...Przepraszam...mam jeszcze ostatnią propozycję.
-Zaczynaj.
-Jakieś dwie godziny drogi stąd pare miesięcy temu zbudowano dosyć dużych rozmiarów rezydencje. Główny pomysłodawca, który w młodości był podróżnikiem zmarł na zawał kilka tygodni po zakończeniu prac. Właściciel cenił sobie prywatność toteż do najbliższego miasta jest prawie siedemdziesiąt kilometrów. Jest to teren górzysty, większość tamtejszego obszaru porastają lasy. Zaczęto budować ogrodzenie, jednak nie zostało ono ukończone, Jeśli chodzi o gaz, prąd, czy wodę to z tym nie ma problemu tak jak w pozostałych dwóch przypadkach. Zamieściłem mapę całego kompleksu, na który składa się rezydencja, a także ogór, mniejszy domek dla pracowników oraz budynek ochorny. Ten starzec najwyraźniej miał obsesje na punkcie bezpieczeństwa.
-To wszystko?- Zapytał spokojnie dyrektor.
-Tak- Odpowiedział niepewnie Jacob.
-Dobrze- po tym słowie zamilkł, zastanawiając się co dalej- Panie Thomson, jeżeli bralibyśmy pod uwagę willę to ile czasu zajęłoby zainstalowanie wszystkiego co niezbędne?
Thomas Thomson należał do najstarszych pracowników, dochodził już bowiem do sześćdziesiątki, został zatrudniony w firmię ponad trzydzieści pięć lat temu. barczysty, gruby i dosyć niski nie prezentował się zbyt dobrze w garniturze. na głowie nie doszukałoby się nawet jednego włosa, nie można było powiedzieć, że ten człowiek należy do najprzystojniejszych. W tym momencie wstał, w tej pozycji wcale nie wyglądał na większego niż siedząc.
-Trzy mieisące minimum- Przemówił grubym głosem.
-Masz cztery tygodnie.
-Ależ Sherman- Spóścił głowę pod wpływem wściekłego spojrzenia dyrektora. Mimo tego, iż byli dobrymi przyjaciółmi, Calton w firmię nie pozwalał do siebie tak mówić, o czym Thomas często zapominał.
-Masz miesiąc i ani dnia dłużej- Rzekł dając do zrozumienia, że to koniec tematu- Panno Grand jak ida poszukiwania ochotników- Prezes zwrócił się do kruchej blondynki po dwudziestce. Zgrabna, delikatna, z niezłymi krągłościami, Sherman zatrudnił ją nie bez powodu. Mężczyzna wręcz bezczelnie pożerał dziewczynę wzrokiem.
-Ogłoszenie wędruje po sieci tak jak Pan prosił. Gdy będe miała więcej zgłoszeń, zacznę wybierać tych najbardziej odpowiednich. Dostarczę Panu informacji o trzydziestu kandydatach, z których zostanie wybranych pietnastu.
-Doskonale- Sherman wyglądał na zadowolonego.
-Bezsens- Rzekł po polsku siedzący naprzecwko udziałowiec.
-What?- Najwyraźniej dyrektor, ani żaden z zebranych nie znał tego języka.
-Skąd taki pomysł?- Zapytał już po angielsku ten sam mężczyzna, poprawiając jednocześnie grzywkę i bacznie obserwując pomysłodawce całego projektu.
-Jestem szanowanym psychologiem. Interesują mnie takie rzeczy, to czysta ciekawość oraz chęć głębszego poznania psychiki człowieka. Pragnę zobaczyć jak zachowa się grupa obych ludzi zamknięta w jakimś budynku, zdana na siebie. Zastanawia mnie jak długo będą w stanie wytrzymać.
-Myślisz, że znajdziesz chętnych?
-Mamy już prawie sto zgłoszeń- Kobieta o nazwisku Grand wyręczyła swego szefa odpowiadając na pytanie.
-Teraz jesteś zadowolony Bertman?- Na twarzy Shermana zagościł szyderczy uśmiech.
-Nie do końca- Odparł Carlos Bertman, dobrze zbudowany młodzieniec o blond włosach i błękitnych oczach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst jest genialny. Njabardziej chwytają za serce zwroty w rodzaju "wysokie wieżowce" lub intrygującej "rezydencji z ogórem" ("...kompleksu, na który składa się rezydencja, a także ogór..."). Znalazełem tylko jedną ustereczkę, jeden z bohaterów mówi: "Oddalone o sto piętnaście kilometrów". Powinieneś zaznaczyć, że postać wypowiedziała odległośc w milach, a dopiero dysponent prawideł tudzież inny narrator auktorialny dokonał przeliczenia mil na kilometry. Right? - Że tak spytam po włosku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...