Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

cóż za powaga
wprost dostojeństwo
i lekki poszum
powietrza drganie
lecą żurawie
wysoko w górze
wiosna nadchodzi

pozwól Najwyższy
bym się odrodził
dla Ciebie, innych
dla siebie, Panie

niech zło odejdzie
słabości miną
promienie słońca
Tobą znaczone
niechaj nie zginą

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a mówią że "pięknymi" słowami to jest wybrukowane piekło niestety. co do tytułu mam podobne skojarzenie jak tola (prawda, ze dziewczyna, o ile gdzieś wyczytałem). był taki film kiedyś zdaje się "Lecą żurawie" radziecki. ja rozumiem intencje autora niemniej jakiejś ogólnej wiedzy jak gdyby zabrakło.
podobnie, nadziei życzę, jej dla nikogo nie za mało.
Opublikowano

Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską.

* Autor: Św. Augustyn

warsztat Marku . i to poważniejszego formatu niż to forum

Z [ukłonem dla siebie też, bo jestem jego członkiem} pozdrawiam;-)

Opublikowano

"Trochę wiedzy by się przydało". Oj, przydałoby się, przydało.
Rzeczywiście "Lecą żurawie" to tytuł filmu i to wcale nie takiego złego. Widziałem go niegdyś.

Inna sprawa to lecące klucze żurawi. Nieomylny znak nadchodzącej wiosny.
Żurawie, duże ptaki, w kluczu wyglądają wprost majestatycznie. Fantastyczny widok. Jeśli jesteśmy gdzieś za miastem, to słychać nawet taki poszum ich wielkich skrzydeł.
Ich przylot do Polski oznacza zmianę zimy na wiosnę.
Życie zacznie się budzić, to co spało snem zimowych zakwitnie. Zaczyna się nowy cykl.
Odnowa!!! W tym jest metafora, ale to wymaga innych skojarzeń niż z radzieckim filmem.
Dla mnie to jest właśnie poetyckie, a nie porównania do płyt chodnikowych, czy jakieś przeleciał mnie drutem kolczastym.

Dzięki za uwagi i komentarze

Ciągle czekam na uwagi "warsztatowe".
Niech wreszcie ktoś napisze, o co w tym chodzi?
Zaskakujące metafory, tak odległe, że aż mogą stanowić szaradę?
Zdania odległe od siebie, jakby jedno z Rus drugie z Prus?
Czy na tym polega dzisiaj piękno poezji?

A może:
Nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba.

Wiem już, że nie jest ważny piękny język - to nie czyni poezji, wiersza jak przeczytałem w komentarzu kogoś.
Nie czyni też rym czy rytm.
Co zatem odróżnia prozę od poezji?
Kiedyś mówiono o prozie rymowanej, a teraz czy o poezji bez poezji, a może bez poetyki, która jest banalna, przestarzała, staroświecka.

Przyznam się, że jako dziewczyna, do której pisze wiersze chłopiec nie chciałbym otrzymywać tak "powyginanych" strof, tak udziwnionych ozdobników, metafor, które nie wiadomo czy są komplementem, czy obrazą. Do tego masa neologizmów, ktorych język polski nie wymaga, bo często brzmią one źle, brzydko. Młoda Polska, dekadentyzm obfitowały w neologizmy, ale za wybitne uważa się te wiersze, które są pisane pięknym językiem. Tak, to przeszłość.
Z żywymi naprzód iść.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ŚLADAMI  PRZESZŁOŚCI   śladami przeszłości w kolorowych bucikach  czas czasami dojrzewa wyrozumiałością  chodząc po zielonkawych nadziejach   wiatr unosi szeleszcząc jesienią  sny co w spełnieniu pozostały nawet o tym nie wiedząc    bawią się myśli w piaskownicy bytu szaro-kolorami na sztaludze życia  otwartymi wrotami rajskiego ogrodu   którego wciąż  nie widać        _____________________________________________
    • @iwonaroma Myśl filozoficzna... Zapraszam...  
    • Berenice, autorce wiersza "Malarz i ona"     Paweł kończył portret młodej kobiety. Malował go już ponad tydzień. Robił to, jak zwykle, na zamówienie. Portret, który miał być urodzinowym prezentem, zamówił mąż kobiety, starszy od niej, zamożny dyrektor filii zagranicznego banku. Pomimo komercyjnego charakteru zamówienia, Paweł wkładał wszystkie swoje umiejętności w to, aby końcowy efekt stał się arcydziełem malarskiej sztuki. Siedząca przed nim kobieta była ładna, miała inteligentną, pociągłą twarz. Zgodnie z sugestią malarza pozowała do portretu sama, zamiast, jak czyni to wiele innych osób, zwyczajnie przynieść swoje zdjęcie. W trakcie pracy poznawali się coraz lepiej. Przez kilka dni siedzenia przed malarzem kobieta mówiła o sobie, o swoim życiu prywatnym, pracy, mężu. Każdego dnia, po kilkugodzinnym pozowaniu oglądała postępy w pracy artysty. Nie wyrażała przy tym żadnych uwag. Umawiali się na dzień następny i żegnali. Tego dnia wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Kobieta stanęła za sztalugami, spojrzała na niegotowy jeszcze portret i wpatrywała się w niego przez chwilę. – Musisz coś zmienić – powiedziała do malarza. – Portret jeszcze nie jest skończony – odparł. – Nie o to chodzi. Jestem inna, niż mnie namalowałeś. – To znaczy…? Kobieta spojrzała na Pawła. – Jak mnie malujesz, musisz wiedzieć, że myślę tylko o jednym. – O czym? – Że chcę się z tobą kochać. Kobieta zbliżyła się do mężczyzny i pocałowała go w usta. Objęła go, a następnie rozpięła górny guzik koszuli, a potem następny i jeszcze jeden. Po chwili znaleźli się na kanapie, a Paweł, patrząc na twarz leżącej i uśmiechającej się do niego kobiety, mógł dojść do wniosku, że malowany portret istotnie nie oddaje tego, kim jest w rzeczywistości. Kilka dni później oddawał ukończony portret kobiety jej mężowi. Miał mieszane uczucia. Żaden malowany obraz nie był nawet w części tak udany, jak właśnie ten. Najbardziej podobał mu się sam, lekko widoczny, uśmiech. Z każdego miejsca wydawał się inny. Odnosił wrażenie, że zarówno wzrok, jak i uśmiech skierowane są tylko do niego. Mąż patrzył na portret żony z uznaniem. Zamówione dzieło podobało mu się, tak jak podobała mu się jego kobieta. Malarz dobrze uchwycił wszystkie cechy zarówno fizjognomii, jak i charakteru malowanej osoby. Zadowolony wyjął z portfela umówioną kwotę i wręczył ją artyście. Ten zapakował gotowy obraz i przekazał go nowemu właścicielowi. Pawłowi nie było żal oddawać swojego najbardziej udanego dzieła. Wiedział, że będzie jeszcze nie raz je widzieć, podobnie jak jego właścicielkę.     /Gwałt w Nowym Jorku i inne opowiadania/
    • Ciekawy temat malarza i malowanej kobiety. Subtelny dialog emocji, bo obraz to nie tylko ciało, ale próba sięgnięcia głębiej. Napisałem króciutkie opowiadanko "Lisa", dokładnie o tym, ale takie męskim okiem, z większa dawką erotyzmu, zresztą znasz mój styl:). Pozdrowionka 
    • @iwonaromaNo nic innego, prócz uśmiechu,  a głuptasku mnie rozczuliło :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...