Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jesteśmy trudni
jak twoje cykle i wyboje
na drodze
z edenu przez piekło

gdzie ogień
igra na językach
które przykładamy
do gardeł

po przekroczeniu
progu paranoi
ktoś z nas odgwiżdże
spalony

Opublikowano

Właściwie nie rozumiem związku tytułu z resztą wiersza - dlaczego nazwa fabryki czy marki? Aż zerknęłam do Internetu:


Hellena
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru:


Przedsiębiorstwo Produkcyjne Hellena S.A. – doskonale znana w Polsce i okolicach firma produkująca napoje gazowane, które składają się przynajmniej w 50% z gazu.

Smaki:
Czerwona – każdy koneser wie, że czerwona Hellena to dobra Hellena. Równocześnie warto zauważyć, że jest to najczęściej występujący kolor tego zacnego napoju.
Biała – najdelikatniejszy smak i aromat powodują, że różni się od czerwonej jedynie kolorem i natężeniem gazu. Z rzadka spotykana i ogólnie mało dostępna. Najwybitniejsi znawcy Helleny cenią ją bardzo wysoko.
Żółta – najmarniejsza z Hellen, słaba, nisko gazowana i ogólnie pija ją tylko ci, którzy się nie znają na Hellenie.
Zielona – lemon limited edition. Tylko najstarsi koneserzy widzieli ją w realu i są to niepotwierdzone plotki. W stolicy pojawiły się o złotówkę droższe od swych sióstr zielone piękności. Ponoć pochodzą z partii eksportowej tegoż nektaru na Marsa.

Technika picia:
Hellenę należy pić na raz, bez zostawiania otwartej na dłużej niż 3 godziny, gdyż traci wartości odżywcze i poziom nasycenia gazu.

Rynek
Na starych dobrych plakietkach na Hellenie było dokładnie napisane: Podbija rynki USA i Kanady. Od 2007 napis ten zniknął – widocznie napój podbił już do końca rynki tych krajów i trzyma tam absolutny monopol.
Grupa społeczna najchętniej sięgająca po Hellenę to rolnicy, politycy i mistrzowie jogi.



I jeszcze:


Wprost
Numer: 29/2005 (1181)

Hellena kaliska

Hellenę utopił niezatapialny właściciel. Niezatapialny - mówiono przez piętnaście lat w Kaliszu o właścicielu Helleny Zenonie Sroczyńskim (38. na liście 100 najbogatszych Polaków "Wprost"). Kilka tygodni temu niezatapialny gdzieś zniknął. Znajomym miał powiedzieć, że jedzie za granicę szukać inwestorów dla tonącej Helleny, jednego z największych w Polsce producentów soków i napojów. Sroczyński lubił podkreślać, że do swoich milionów doszedł sam i także samodzielnie obroni się przed międzynarodową konkurencją, która, kiedy nie mogła go pokonać na rynku, próbowała go kupić. Zerwane negocjacje z holenderskim Refresco i decyzja sądu o ogłoszeniu upadłości firmy spowodowały, że mit niezatapialnego upadł. Konkurenci są przekonani, że Hellena zostanie uratowana, ale bez Sroczyńskiego i jego świty.

Helena plus Helena
W PRL Sroczyński był dyrektorem PKS, a potem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego. Wielkiego majątku się wtedy nie dorobił; gdy w 1989 r. rozpoczynał biznes, miał jednak własny dom i niezły samochód. Właśnie jego osobisty majątek był poręczeniem pod kredyt, za który kupił we Włoszech pierwszą linię do produkcji napojów. Interes szybko się rozwijał, a właściciel firmy, która nazwę wzięła od imion jego matki i teściowej (stąd dwa "l"), nie był dusigroszem. Na przykład otoczył opieką utalentowaną pływaczkę Joannę Anczykowską. Sponsorowany przez niego klub kolarski z Kalisza zdobywał dziesiątki medali. Wśród osób, które kupiły bilet wstępu na torowe mistrzostwa Polski, rozlosowano malucha, więc na stadion miejski w Kaliszu po raz pierwszy przyszły tłumy. Sponsorowanie skończyło się z dnia na dzień w roku 1994. Wtedy właśnie Hellena po raz pierwszy wpadła w tarapaty. Zimne, deszczowe lato spowodowało znaczny spadek sprzedaży napojów i kłopoty z płatnościami. Jeden z największych zagranicznych kontrahentów potrzebował wyroku sądu, żeby odzyskać pieniądze, ale Hellena z pomocą życzliwych banków wyszła z tarapatów, już jako spółka akcyjna.



I tyle wiadomo.
Może więc w wierszu chodzi o upadłość firmy? Albo o upadłość "biznesu miłości" - jak biznesu napojowego? A może - o rozwód Sroczyńskiego z jego Helleną? Hmmm...

Opublikowano

Namiętności mogą przekroczyć pewną granicę, spalony jako rodzaj przewinienia - może oznaczać złe cechy, zazdrość, chęć podporządkowania sobie drugiej osoby. Jak to często w życiu bywa i w związkach.
Ciekawy wiersz Dawidzie, jedynie tytuł mnie zastanawia, a tak naprawdę czemu przez dwa "l", bo Helena - zrozumiałabym, jako przyczynek wielu wydarzeń. Może na coś nie wpadłam:)
Pozdrawiam:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiersz raczej z tych, których nie publikuję na forum, ale że ostatnio nic innego nie piszę...
Fajnie, że się coś spodobało. Pozdrawiam Aniu
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj Dawidzie - nie zawsze droga do miłości jest gładka .
I faktycznie ciekawie zagrałaś gra słowem w tym wierszu .
Czym niżej wiersza tym ciekawiej .
pozd.

Dokładnie tak Waldku, dobrze to rozczytałeś.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nawet nie wiedziałem, że jest taka firma...że też chciało ci się Oxyvio szukać :)
hell - piekło, lena - imię. Tyle jeśli chodzi o tytuł. A z treści tłumaczyć się nie będę...
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dokładnie, trudny związek, to właściwie taka "gra" emocjonalna...
jeśli chodzi o tytuł, to już Oxy wytłumaczyłem, że pierwszy trzon ma sugerować piekło, a drugi imię. Cieszy mnie, że coś zaciekawiło.
Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, na to nie wpadłam! Pewnie dlatego, że doskonale znam te napoje Helleny. :-)
Kiedy czegoś w wierszu nie rozumiem (jakiegoś słowa czy zwrotu), to zawsze najpierw szukam go w Internecie, a dopiero kiedy tam nie znajdę wyjaśnienia, pytam o to autora.
Współczuję Peelowi związku z taką Helleną! Ale... czy naprawdę istnieją wszystkiemu winne diablice? :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, na to nie wpadłam! Pewnie dlatego, że doskonale znam te napoje Helleny. :-)
Kiedy czegoś w wierszu nie rozumiem (jakiegoś słowa czy zwrotu), to zawsze najpierw szukam go w Internecie, a dopiero kiedy tam nie znajdę wyjaśnienia, pytam o to autora.
Współczuję Peelowi związku z taką Helleną! Ale... czy naprawdę istnieją wszystkiemu winne diablice? :-)

Doceniam, że szukałaś i starałaś się zrozumieć, a nie wykazałaś ignorancją :)
Hellenka, właściwie to taka mieszkanka wybuchowa łącznie z peelem, więc nie, nie wszystkiemu są winne diablice, to po prostu piekielnie emocjonalny związek ;)
Opublikowano

W związku z Heleną - proponuję dla pełnej czytelności Hell-lena, zrobisz jak zechcesz.
Wiersz fajny ( znowu po drugim czytaniu , ale jesteś b.syntetyczny , no i precyzyjny trzeba przyznać też), ciekawe metafory. Kobiety : z nieba do piekła i z powrotem; czasem bez :))))

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...