Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

z cyklu kolory: brudny


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie wstydzę się swoich niedociągnięć a to co jest we mnie musi ujrzeć przestrzeń, inaczej nie potrafię za co często dostaję po dupie, taki los
kwiaty to narządy rodne roślin, no właśnie, mało kto o tym nietyle pamięta co wie, dzięki za zrozumienie
i czas i czytanie
pozdrawiam
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 61
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dla mnie tylko do "jak małża", przy czym pierwszą czytam jako obrazkową ignorując te dobre chęci, bo to typowo odautorska, hermetyczna skojarzeniówka - nie chce mi się jej rozumieć, podobnie jak całej końcówki (te same odczucia co do hermetyzmu). co do warsztatu, tym razem żadnych uwag.
pozdrawiam
A.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dla mnie tylko do "jak małża", przy czym pierwszą czytam jako obrazkową ignorując te dobre chęci, bo to typowo odautorska, hermetyczna skojarzeniówka - nie chce mi się jej rozumieć, podobnie jak całej końcówki (te same odczucia co do hermetyzmu). co do warsztatu, tym razem żadnych uwag.
pozdrawiam
A.
widzisz, Adam moje pisanie jest odautorskie i tak już chyba zostanie, chyba że moje weny zaczną sprzedawać się na ulicy, bo kto wie
z warsztatem to w ogóle jest dziwna sprawa, bo szczerze powiedziawszy to mam go gdzieś, poezja albo trafia albo nie innej drogi nie ma
dziękuję za czas i czytanie
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Każda sztuka wymaga warsztatu. Inaczej pisze przedszkolak, inaczej uczeń podstawówki, jeszcze inaczej licealista (o ile ćwiczy warsztat), a całkiem inaczej poeta klasy Gałczyńskiego czy Mickiewicza. Dlatego też te osoby zupełnie inaczej trafiają do czytelnika - jedne bardziej, a inne mniej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Każda sztuka wymaga warsztatu. Inaczej pisze przedszkolak, inaczej uczeń podstawówki, jeszcze inaczej licealista (o ile ćwiczy warsztat), a całkiem inaczej poeta klasy Gałczyńskiego czy Mickiewicza. Dlatego też te osoby zupełnie inaczej trafiają do czytelnika - jedne bardziej, a inne mniej.
o, pedagog:)
mam w domu i też mi lubi targać uszy;))
nie zmienia to faktu, że mam to gdzieś - warsztat owy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Każda sztuka wymaga warsztatu. Inaczej pisze przedszkolak, inaczej uczeń podstawówki, jeszcze inaczej licealista (o ile ćwiczy warsztat), a całkiem inaczej poeta klasy Gałczyńskiego czy Mickiewicza. Dlatego też te osoby zupełnie inaczej trafiają do czytelnika - jedne bardziej, a inne mniej.
o, pedagog:)
mam w domu i też mi lubi targać uszy;))
nie zmienia to faktu, że mam to gdzieś - warsztat owy
Przestałbyś kłamać, wiesz?!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dla mnie tylko do "jak małża", przy czym pierwszą czytam jako obrazkową ignorując te dobre chęci, bo to typowo odautorska, hermetyczna skojarzeniówka - nie chce mi się jej rozumieć, podobnie jak całej końcówki (te same odczucia co do hermetyzmu). co do warsztatu, tym razem żadnych uwag.
pozdrawiam
A.
widzisz, Adam moje pisanie jest odautorskie i tak już chyba zostanie, chyba że moje weny zaczną sprzedawać się na ulicy, bo kto wie
z warsztatem to w ogóle jest dziwna sprawa, bo szczerze powiedziawszy to mam go gdzieś, poezja albo trafia albo nie innej drogi nie ma
dziękuję za czas i czytanie
r
poezja jest albo uniwersalna albo hermetyczna (w tym sensie odautorska), i wówczas ludzkość (a przynajmniej jej czytająca część), albo jest zainteresowana tematem, czyli coś z niego ma, albo ma go w dupie (to ten drugi przypadek, ten hermetyczny) i ziewa, a ponieważ jedyna czytelnicza ludzkość o jaką dbam, to ja sam, toteż wciąż łażę i marudzę, w dużej mierze dlatego, że mogę. tym drukowanym nie mogę, bo nie mam którędy, mogę ich nie kupić, ale ponieważ i tak mało kto, to kupuje, więc co z tego. a warsztat to rzeczywiście rzecz względna, jedyna różnica jaka z niego wynika, jest taka, jak chociażby między Alim a Gołotą, ten drugi też w końcu w coś trafiał - najczęściej w jaja (ale przynajmniej dosyć krótko to trwało)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


widzisz, Adam moje pisanie jest odautorskie i tak już chyba zostanie, chyba że moje weny zaczną sprzedawać się na ulicy, bo kto wie
z warsztatem to w ogóle jest dziwna sprawa, bo szczerze powiedziawszy to mam go gdzieś, poezja albo trafia albo nie innej drogi nie ma
dziękuję za czas i czytanie
r
poezja jest albo uniwersalna albo hermetyczna (w tym sensie odautorska), i wówczas ludzkość (a przynajmniej jej czytająca część), albo jest zainteresowana tematem, czyli coś z niego ma, albo ma go w dupie (to ten drugi przypadek, ten hermetyczny) i ziewa, a ponieważ jedyna czytelnicza ludzkość o jaką dbam, to ja sam, toteż wciąż łażę i marudzę, w dużej mierze dlatego, że mogę. tym drukowanym nie mogę, bo nie mam którędy, mogę ich nie kupić, ale ponieważ i tak mało kto, to kupuje, więc co z tego. a warsztat to rzeczywiście rzecz względna, jedyna różnica jaka z niego wynika, jest taka, jak chociażby między Alim a Gołotą, ten drugi też w końcu w coś trafiał - najczęściej w jaja (ale przynajmniej dosyć krótko to trwało)
poezja żeby była uniwersalna musi przejść przez jak ty to nazywasz etap hermetyczny, czyli właśnie odautorski i dać poczucie czytelnikowi że jest prawdziwa i przeżyta, jeśli jest inaczej poezja staje się szmatą - to taki odautorski re-koment;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nic bardziej błędnego. Poezja uniwersalna jest jak najbardziej autentyczna, a tylko dowodzi rozumienia i umiejętności wyrażania nie tylko siebie samego.
No, ale to właśnie jest warsztat powyżej licealnego.
ale żeby stała się uniwersalna musi mieć jakieś podłoże, podłoże prawdy, a prawda musi być przeżyta przez co odautorska, inaczej jest wyimaginowana
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nic bardziej błędnego. Poezja uniwersalna jest jak najbardziej autentyczna, a tylko dowodzi rozumienia i umiejętności wyrażania nie tylko siebie samego.
No, ale to właśnie jest warsztat powyżej licealnego.
ale żeby stała się uniwersalna musi mieć jakieś podłoże, podłoże prawdy, a prawda musi być przeżyta przez co odautorska, inaczej jest wyimaginowana
tak, musi, na tym w sumie polega poezja (nie bez powodu poezja ma najczęściej, od zarania zresztą, formę monologu refleksyjnego), oczywiście, że nie pisze się wierszy z założeniem: "a ten będzie uniwersalny", cały wic polega na tym, żeby na końcu mieć choćby minimalne wrażenie obcowania z czymś wyjątkowym (choćby pod względem formy, o płynących z tego przeżycia wnioskach nie wspominając), żeby nad tekstem nie unosił się bez przerwy autor we własnej osobie, w przeciwnym wypadku to całe wewnętrzne mielenie odbywa się na naszych oczach i tylko mieleniem pozostaje, jak dowcip bez puenty.

edit:
a teza, że jedyna prawda, to prawda przeżyta, jest moim zdaniem nie do obronienia, chociaż może w ten sposób zyskiwać na prawdopodobieństwie, ale i to jak zawsze wyłącznie kwestia wykonawstwa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ale żeby stała się uniwersalna musi mieć jakieś podłoże, podłoże prawdy, a prawda musi być przeżyta przez co odautorska, inaczej jest wyimaginowana
tak, musi, na tym w sumie polega poezja (nie bez powodu poezja ma najczęściej, od zarania zresztą, formę monologu refleksyjnego), oczywiście, że nie pisze się wierszy z założeniem: "a ten będzie uniwersalny", cały wic polega na tym, żeby na końcu mieć choćby minimalne wrażenie obcowania z czymś wyjątkowym (choćby pod względem formy, o płynących z tego przeżycia wnioskach nie wspominając), żeby nad tekstem nie unosił się bez przerwy autor we własnej osobie, w przeciwnym wypadku to całe wewnętrzne mielenie odbywa się na naszych oczach i tylko mieleniem pozostaje, jak dowcip bez puenty.

edit:
a teza, że jedyna prawda, to prawda przeżyta, jest moim zdaniem nie do obronienia, chociaż może w ten sposób zyskiwać na prawdopodobieństwie, ale i to jak zawsze wyłącznie kwestia wykonawstwa
autor ma się unosić na tekstem jako twórca i ten który przeżywa słowa i pluje, rzuca bądź wypłakuje je na papier, to on obcuje ze swoją weną, to ona go uwalnia (jeśli tworzy sam na sam z nią) bądź pęta (jeśli tworzy pod wpływem wspomagaczy tj. np. wódy i innych apetycznych rzeczy), a mielenie dla jednych jest aż mieleniem, gdy dla innych tylko mieleniem i tu się rodzą gusta, lepsze lub gorsze, ale to już inna bajka

co do prawdy to owszem ma dwa końce (a może więcej, zależy od stron) ale to prawda przeżyta jest najistotniejsza, bo kto przeżył ten wie, a kto nie, ten może tylko gdybać, czyli imaginować - to wciąż odautorskie słowa (hermetyczne)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak, musi, na tym w sumie polega poezja (nie bez powodu poezja ma najczęściej, od zarania zresztą, formę monologu refleksyjnego), oczywiście, że nie pisze się wierszy z założeniem: "a ten będzie uniwersalny", cały wic polega na tym, żeby na końcu mieć choćby minimalne wrażenie obcowania z czymś wyjątkowym (choćby pod względem formy, o płynących z tego przeżycia wnioskach nie wspominając), żeby nad tekstem nie unosił się bez przerwy autor we własnej osobie, w przeciwnym wypadku to całe wewnętrzne mielenie odbywa się na naszych oczach i tylko mieleniem pozostaje, jak dowcip bez puenty.

edit:
a teza, że jedyna prawda, to prawda przeżyta, jest moim zdaniem nie do obronienia, chociaż może w ten sposób zyskiwać na prawdopodobieństwie, ale i to jak zawsze wyłącznie kwestia wykonawstwa
autor ma się unosić na tekstem jako twórca i ten który przeżywa słowa i pluje, rzuca bądź wypłakuje je na papier, to on obcuje ze swoją weną, to ona go uwalnia (jeśli tworzy sam na sam z nią) bądź pęta (jeśli tworzy pod wpływem wspomagaczy tj. np. wódy i innych apetycznych rzeczy), a mielenie dla jednych jest aż mieleniem, gdy dla innych tylko mieleniem i tu się rodzą gusta, lepsze lub gorsze, ale to już inna bajka

co do prawdy to owszem ma dwa końce (a może więcej, zależy od stron) ale to prawda przeżyta jest najistotniejsza, bo kto przeżył ten wie, a kto nie, ten może tylko gdybać, czyli imaginować - to wciąż odautorskie słowa (hermetyczne)
Rafał, mylisz dwie rzeczy: szczerość i autentyczność poezji z ekshibicjonizmem. To ekshibicjonizm jest hermetyczny (na ogół) i niezrozumiały dla otoczenia, za to strasznie emocjonalny. Natomiast poezja - czy w ogóle sztuka - musi wyrażać nie tylko autora, ale coś znacznie większego niż on sam - inaczej jest nie dla ludzi po prostu, bo po co komu sztuka, która go nie dotyczy?
Oczywiście, że sztuka musi być autentyczna, szczera. Ale to nie znaczy, że możemy pisać tylko o własnych o przygodach, o przeżyciach znanych nam wyłącznie z autopsji. Możemy doskonale rozumieć także uczucia innych ludzi i wyrażać je w wierszach, możemy jak najbardziej przeżywać to, co czują inni ludzie, a nawet inne istoty (to się nazywa empatia) i na tej podstawie tworzyć wielkie dzieła. Wielcy ludzie nie tylko o sobie piszą, wyrastają znacznie dalej poza koniec własnego nosa, i są zrozumiali dla innych, ponieważ sami innych rozumieją (a nawet ich przeżywają, że tak powiem). I jest to autentyzm w całej pełni.
A mielenie tylko swoich przygódek - to bardzo malutkie podwórko. I szybko się kończy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


autor ma się unosić na tekstem jako twórca i ten który przeżywa słowa i pluje, rzuca bądź wypłakuje je na papier, to on obcuje ze swoją weną, to ona go uwalnia (jeśli tworzy sam na sam z nią) bądź pęta (jeśli tworzy pod wpływem wspomagaczy tj. np. wódy i innych apetycznych rzeczy), a mielenie dla jednych jest aż mieleniem, gdy dla innych tylko mieleniem i tu się rodzą gusta, lepsze lub gorsze, ale to już inna bajka

co do prawdy to owszem ma dwa końce (a może więcej, zależy od stron) ale to prawda przeżyta jest najistotniejsza, bo kto przeżył ten wie, a kto nie, ten może tylko gdybać, czyli imaginować - to wciąż odautorskie słowa (hermetyczne)
Rafał, mylisz dwie rzeczy: szczerość i autentyczność poezji z ekshibicjonizmem. To ekshibicjonizm jest hermetyczny (na ogół) i niezrozumiały dla otoczenia, za to strasznie emocjonalny. Natomiast poezja - czy w ogóle sztuka - musi wyrażać nie tylko autora, ale coś znacznie większego niż on sam - inaczej jest nie dla ludzi po prostu, bo po co komu sztuka, która go nie dotyczy?
Oczywiście, że sztuka musi być autentyczna, szczera. Ale to nie znaczy, że możemy pisać tylko o własnych o przygodach, o przeżyciach znanych nam wyłącznie z autopsji. Możemy doskonale rozumieć także uczucia innych ludzi i wyrażać je w wierszach, możemy jak najbardziej przeżywać to, co czują inni ludzie, a nawet inne istoty (to się nazywa empatia) i na tej podstawie tworzyć wielkie dzieła. Wielcy ludzie nie tylko o sobie piszą, wyrastają znacznie dalej poza koniec własnego nosa, i są zrozumiali dla innych, ponieważ sami innych rozumieją (a nawet ich przeżywają, że tak powiem). I jest to autentyzm w całej pełni.
A mielenie tylko swoich przygódek - to bardzo malutkie podwórko. I szybko się kończy.
Szczerość, autentyczność to wciąż ekshibicjonizm, rozdzielasz nierozerwalne. Autor tworząc swoje dzieła nie zastanawia się czy to co zrobił/namalował/napisał zaakceptują inni, ma to gdzieś, tworzy dla siebie (a przynajmniej od tego zaczyna) a to czy ona/sztuka zacznie kogoś dotykać zaczyna się później już w głowie odbiorcy i albo czuje więź z autorem albo szuka sobie innego guru.
Dla mnie rozumieć uczucia to je przeżywać, jeśli czegoś nie poczułem na własnej skórze to jak mogę o tym opowiadać, a jeśli opowiadam o czymś czego nie zaznałem to nie jestem szczery i wtedy np. poezja czy cokolwiek innego jest fałszem.
Nie mówię, że trzeba pisać tylko własne historyjki, ale historyjki, które przeżyliśmy, w którym mieliśmy udział, chociażby obserwując, ale przeżywając to i oddychając powietrzem w którym działy się te sytuacje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerość i autentyczność - jeśli jest zamieniona na sztukę - nie musi być ekshibicjonizmem. Jeśli jest to obrobione i wyszlifowane świadomie i dla ludzi, i już wtedy, kiedy gwałtowne emocje opadną, a twórca nabierze dystansu do siebie samego - to już nie jest ekshibicjonizm.
Może u niektórych pisanie zaczyna się od tworzenia dla siebie, od takiego swoistego pamiętnika, w którym wszystko wywala bez zastanowienia, warsztatu, obróbki - ot, "strumień świadomości". Ale to jeszcze nie jest poezja.
Poezja jest dopiero wtedy, kiedy zaczyna się pisanie dla innych i o innych, o wszystkich - a przynajmniej dążenie do tego - do uniwersalizmu, do wyrażania każdego człowieka dla każdego człowieka.
I masz rację: nie można autentycznie pisać o czymś, czego się nie przeżyło. Tylko że naprawdę można przeżywać autentycznie to, co czują inni ludzie, a także zwierzęta. I nie trzeba być nimi ani nie trzeba tego nawet widzieć.
To dlatego mogłam np. napisać wiersz o Łajce, którą ukatrupiono w statku kosmicznym z czystej ciekawości - umiem sobie wyobrazić cierpienie tego psa, przeżywać je, a także męczarnie innych zwierząt, zamęczanych codziennie przez ludzi.
To dlatego mogłam pisać o uczuciach matki, której odebrano dziecko, bo nie wypuszczała go za próg mieszkania w paranoicznym strachu, że je straci. Rozumiem doskonale jej uczucia, chociaż jej nawet nie znam - tylko słyszałam audycję radiową o niej.
Dzięki empatii i wrażliwości na cudze losy mogłam napisać np. o żabach rozjeżdżanych przez samochody - bo każde zwierzę cierpi tak samo, kiedy umiera - tak samo, jak człowiek. I szczerze żal mi tych żab, to jest dla mnie koszmarne zjawisko.
Moje wiersze są szczere i autentyczne, i przeżyte - jak najbardziej - chociaż piszę nie tylko o tym, co było moim udziałem, co przeżyłam w autopsji.
A wyrażanie własnych uczuć nie jest w moim przypadku ekshibicjonizmem. Nie, to nie jest wulgarne obnażanie swojego wnętrza ze wszystkimi bebechami.
I żeby nie być źle zrozumianą: nie twierdzę, że jestem wybitną poetką, bo ocena nie do mnie należy, a ponadto znam wielu poetów, których podziwiam i którzy są dla mnie niedościgłymi wzorami. Ale na pewno nie jest dojrzałą poezją wywalanie z siebie bezpośrednio tego, co nam na wątrobie leży - tylko nam samym - i bez żadnej obróbki warsztatowej, tylko dla siebie. To nie jest sztuka i to nie jest dialog z ludźmi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff U kręgowców - tak, jeszcze np. pierścienice mają taką niebieską/fioletową,  o ile mi się dobrze pamięta :))) Dziękuję bardzo :)   Deo  @Rafael Marius Piękne kwiatuszki macie :)  Dzięki i pozderki :))   Deo @iwonaroma Sorki :( Jakoś mi się do tej pory wiersze nie kleciły...  Ale miło mi bardzo i dziękuję :)))))))))))))   Deo 
    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...