Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Randka w ciemno ( spisane przez barmana, między 17.00, a końcem kawy )


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Widzę ją kolejny raz. Siada samotnie, stolik w kącie naprzeciw lustra,
na którym zostawia ślady spojrzeń, zmarszczek
i smutnych półuśmiechów.
(Sprzątaczki mają co robić następnego dnia.)
Pije kawę małymi łyczkami, subtelny gest dłoni wskazuje,
że ma w mieszkaniu kota ( żartuję, oczywiście,
widać pojedyncze strzępki sierści na garsonce).
Pali te dziwne, cienkie papierosy smakujące jak siano
i pachnące lawendą. Czasami ruch ust, jakby nuciła do wtóru melodii z CD. Rzadko, bo jak nuci, to tylko wolne kawałki, nie puszczam tego za dużo.
Kawa zawsze rozpuszczalna, kostka cukru, śmietanka, kwiat.
Lubi kwiaty, to widać, pochyla się jakby serdeczniej,
gdy się weń wpatruje. Nie rozmawiamy ze sobą, ale wiem, że czeka.
Wygląda tak, jakby czekała zawsze. Te gesty, zmarszczki
wychodzące do kogoś, czekające jak ona na przywołanie
wzoru uśmiechu. Nie jest ładna. Widzę ją, jak czekała
przy tym stoliku piętnaście lat temu, albo wieczność wstecz,
czekać tak będzie jutro, za rok, dziesięć lat. Bardziej sucha, bardziej przymarszczona, uzbrojona w bardziej łzawe spojrzenia,
które trudniej będzie zmyć. Może nie trafiła w czas, w wiek,
może ten, na którego czeka, niechby z każdym razem inny, urodził się
za wcześnie, lub nie jeszcze, a ona, zawisła w nie do końca swoim czasie, skazana na czekanie tak puste, jak filiżanka po kawie,
trwa jak symbol bezpotrzeby.

Potem wychodzi, gubi wokół przepraszające uśmiechy, gesty, sierść kota, zapach lawendy. Wróci jutro.
O 17.00.

Opublikowano

Ha!
Ciekawa impresja, choć dla mnie to zdecydowanie proza :)
Ale poetycznie napisane :)
Żeby nie było, że tylko chwalę, to się "czepnę":

1) po nawiasie otwierającym pauza?
2) Jakie pachną lawendą? Bo waniliowe to znam :D
3) melodia z CD - jakoś tak nie pasuje mi to CD.. razi formą

Poza tym całkiem, całkiem

Też znałęm taką kobietę, choc nie byłem nigdy inn-keeperem :D
Przychodziła o tej samej porze, zawsze kupowała szarlotkę i podwójną kawę...

Pozdrawiam
Wuren
ps. Nigdy nie starczyło mi odwagi, żeby podejść ;)

Opublikowano

...No właśnie, niby to proza, ale tak mi to samemu pociekło poezją, że raczej w wiersze...;-))...A zapach lawendy, hmmm, wykonfabulowałem...;-))))...Podejrzewam mocno, że takowe istnieją, przynajmniej w tej knajpce i u tej kobiety...;-))

Opublikowano

"Widzę ją kolejny raz. Siada samotnie, stolik w kącie naprzeciw lustra,
na którym zostawia ślady spojrzeń, zmarszczek
i smutnych półuśmiechów.
(Sprzątaczki mają co robić następnego dnia.)
Pije kawę małymi łyczkami, subtelny gest dłoni wskazuje,
że ma w mieszkaniu kota ( żartuję, oczywiście,
widać pojedyncze strzępki sierści na garsonce).
Pali te dziwne, cienkie papierosy smakujące jak siano
i pachnące lawendą. Czasami ruch ust, jakby nuciła do wtóru melodii z CD. Rzadko, bo jak nuci, to tylko wolne kawałki, nie puszczam tego za dużo.
Kawa zawsze rozpuszczalna, kostka cukru, śmietanka, kwiat.
Lubi kwiaty, to widać, pochyla się jakby serdeczniej,
gdy się weń wpatruje. Nie rozmawiamy ze sobą, ale wiem, że czeka.
Wygląda tak, jakby czekała zawsze. Te gesty, zmarszczki
wychodzące do kogoś, czekające jak ona na przywołanie
wzoru uśmiechu. Nie jest ładna. Widzę ją, jak czekała
przy tym stoliku piętnaście lat temu, albo wieczność wstecz,
czekać tak będzie jutro, za rok, dziesięć lat. Bardziej sucha, bardziej przymarszczona, uzbrojona w bardziej łzawe spojrzenia,
które trudniej będzie zmyć. Może nie trafiła w czas, w wiek,
może ten, na którego czeka, niechby z każdym razem inny, urodził się
za wcześnie, lub nie jeszcze, a ona, zawisła w nie do końca swoim czasie, skazana na czekanie tak puste, jak filiżanka po kawie,
trwa jak symbol bezpotrzeby.

Potem wychodzi, gubi wokół przepraszające uśmiechy, gesty, sierść kota, zapach lawendy. Wróci jutro.
O 17.00. "

Dzięki Tobie przypomniał mi się niedawno usłyszany wiersz Mariana Bednarka( poeta,malarz,scenograf,autor tomów wierszy "Kawałek Życiorysu"1991 "Notataki z prowincji" 1998,twórca palstycznego teatru (od 1992 roku),obecnie teatr sztuki,realizator 13 spektakli (w tym 9 autorskich) oraz liczne akcje teatralne i happeningi,redaktor naczelny czasopisma "Plama",członek GTLu w Katowicach,pracuje w TKS "Kuźnia" w rybniku,org.działalność teatralną,plastyczną i litereacką.)
pt."Róża" z jego najnowszego tomiku poezji"Granice Graniczki".

Mam nadzieje,ze Marian się na mnie nie obrazi jeśli go tu zacytuję...

RÓŻA

W róży ludzkość się przegląda
jak w lustrze
na chwile
bo róża wiecznie trwa

Płatek róży wyzwala całe miasta
pchła po schodach nogi starej kobiety
kotem zakwitła w drzwiach

W plątaninie asparagusu w zacnych cynofoliach i wstążeczkach
ścięta pod gilotyną intencji
pocieszycielka


Nie wiem jak Ty,ale ja widzę coś co mi go przypomina...i ten klimat,który panował na wczorajszym spotkaniu poetyckim...
Dziękuje;)

Opublikowano

widzę ją kolejny raz
stolik w kącie naprzeciw lustra
na którym zostawia ślady spojrzeń, zmarszczek
i smutnych półuśmiechów

pije kawę małymi łyczkami, subtelny gest dłoni
pali te dziwne, cienkie papierosy smakujące jak siano
pachnące lawendą. Czasami ruch ust, jakby nuciła

kawa zawsze rozpuszczalna, kostka cukru, śmietanka, kwiat
lubi kwiaty, to widać, pochyla się jakby serdeczniej

wygląda tak, jakby czekała zawsze
te gesty, zmarszczki czekające jak ona
na przywołanie wzoru uśmiechu
nie jest ładna

widzę ją, jak czekała
przy tym stoliku piętnaście lat temu
albo wieczność wstecz
czekać tak będzie i wieczność w przód
bardziej sucha, bardziej przymarszczona
uzbrojona w bardziej łzawe spojrzenia
które trudniej będzie zmyć.

może nie trafiła w czas
a ten, na którego czeka
urodził się za wcześnie lub wcale
a ona zawisła w nie swoim czasie
skazana na pustkę
***
moje słowa

nie gniewaj się za cięcia
ja nie umiem tak przegadywać ;)

ładna historia
liryczna, można się wzruszyć

pozdrawiam

ps. a barman świnia ;) hihihi

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...