Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Żadnych zbędnych pytań ani odpowiedzi. Ręce
na stół i basta. Musi być porządek.
Proste plecy. Pamiętaj, garb wyrasta nocą
złym ludziom za grzechy; myślisz, że nie widzę
nitek, co biegną podstępnie wzdłuż ciała
- jak drążą korytarze, by zwinąć cię w kłębek?

Skaranie boskie z tymi dziewuchami! Albo i krzyż pański!
Lepiej byłoby syna lub nie rodzić wcale
na wstyd, pośmiewisko. Złu, co siedzi pod skórą
potrzeba zaradzić kijem i pacierzem.



Dobrze zapamiętałam każdą twoją lekcję
podpartą doświadczeniem w prostowaniu ścieżek.
Wybacz bycie zadrą do grobowej deski.
Świętą nie zostałam.
Opublikowano

Kursywa ma walor "podsłuchiwania" życia, języka kulejącego ale brzmiącego autentycznością/ w naturalny sposób operującego banałem. Końcówka to nieporozumienie. Sztywny, wyklepany mechanicznie tekst, rodem z telewizyjnych programów w stylu "Wybacz mi"...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No ba!!! Ma pan rację, za dużo telewizji. A co do końcówki - mówi pan, że sztywna? Hmm...zmiękczymy...

Nie zmiękczyć, tylko literacko ożywić... ;)
Frazy o matczynych lekcjach i wybaczaniu, mają podobną nośność jak apel o pokój na świecie i łza nad sierotką, i bezpańskim kotem...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No ba!!! Ma pan rację, za dużo telewizji. A co do końcówki - mówi pan, że sztywna? Hmm...zmiękczymy...

Nie zmiękczyć, tylko literacko ożywić... ;)
Frazy o matczynych lekcjach i wybaczaniu, mają podobną nośność jak apel o pokój na świecie i łza nad sierotką, i bezpańskim kotem...

Zgadzam się z panem. Tylko mam coś takiego, że jak dobrze zacznę to źle skończę albo odwrotnie. Pomyślę nad zakończeniem, bardzo dziękuję za uwagi.
Opublikowano

Odczuwam jakby ktoś inny pisał początek a inny zakończenie.
Wiersz dobrze prowadzi czytelnika, nie wykłada wszystkiego od razu, jest naprawdę napisany dobrze.
Dochodzimy do końcówki ostatnia strofa i wszystko upada. Sugeruję popracowanie nad zakończeniem.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zgadzam się z panem absolutnie. Dwie pierwsze zwrotki pisałam kilkanaście minut i później stop. Zakończenie miało kilkaset wersji, co jedna to gorsza. Wstawiłam nawet ten tekst tu na org-u na warsztat ale jakoś nie było sensownych propozycji co do końcówki wiersza. Więc pomyslałam że może tutaj. Zdaje sobie, oczywiście, że nikt za mnie zakończenia nie napisze...czasem wystarcza mądra uwaga i już. Dziekuję za komentarz.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leo Krzyszczyk-Podlaś Cudowny, płynący, delikatny wiersz:-) Pozdrawiam serdecznie!
    • @Roma dzięki, to bardzo miłe!
    • Kiedy pojawi się mleczyk, ten pierwszy przed milionem, usiądę przy nim cichutko  i po tym wszystkim ochłonę.   Podrapię trawę pod brzuszkiem, zalotnie spojrzę na pszczółkę, co w kwiatku baraszkuje, aż sypie się pyłek żółty.   Poszukam kropli rosy, błyszczącej w pełnym słońcu, by serce móc napoić  po długiej zimie w końcu.   Podzielę z miodonoską, spragnioną bardzo przecież. Nie piła nic tak długo, a mamy wszak już kwiecień.   Zakręcę na palcu kosmyk, rudo lśniący przy pszczółce, co w kwiatku baraszkuje, aż trzęsą się płatki żółte.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Corleone 11 Bardzo dziękuję za obszerny komentarz:-) Miło mi, że zajrzałeś w moje skromne progi. Pozdrawiam serdecznie!
    • Głowa w drzewach   W lesie odnajduję siebie, Wśród cieni drzew, pod gwiezdnym niebem. Ciężar egzystencji mnie nie omija, Lecz natura jak matka ramiona rozwija.   Myślami krążę, wciąż jesteś blisko, Choć czasem cierpienie odbiera mi wszystko. Krąg życia ból niesie w swym szepcie, Lecz w lesie to brzmi jak pieśń w zalotnej projekcie.   Drzewo, co stoi, nic mnie nie zrani, Korzenie w ziemi, gałęzie w otchłani. To cisza, co woła, to spokój mnie koi, W niej serce, co bije w harmonii    Head in the trees   In the forest, I find myself true, Amid shadows of trees, ’neath the starry hue. The weight of existence does not pass me by, Yet nature, like a mother, spreads arms to the sky.   My thoughts still wander, you’re ever near, Though sorrow at times steals all I hold dear. The circle of life bears pain in its tone, Yet in the forest, it sings like a hymn of its own.   The tree that stands will cause me no harm, Its roots in the earth, its branches a charm. It’s the silence that calls, the peace that enshrines, Where the heart beats again, in harmony’s lines.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...