Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a cóż mi wyznasz wrześniowego,
gdy zapomnieniem przyprószona
zasnęłam z żalem, miejże litość
zdołasz pomieścić nas w ramionach?

zdołasz ogarnąć niepojęciem
nasz bezsens, który co dzień w oknie
na pośmiewisko życiu wieszam,
te beznadzieje nieobłoczne?

pod paznokciami nędzę losu,
rozlazłą pustkę, nadaremność
dźwigniesz to wszystko i poniesiesz,
na co ci licha scheda ze mną?

Opublikowano

Witaj Alicjo - bardzo ładnie i zgrabnie to wszystko brzmi - mało tego
zmusza do refleksji - a oto chyba chodziło - prawda ?
Tak więc reasumując - wiersz bardzo bardzo oczarował mnie swą prawdziwością
do której tak nam czasem daleko .
pozd. i życzę miłego wieczoru

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Uf, dzięki :)
Wzajemności

na dobranoc

kiedy nocą księżyc wiesza
srebrne cienie na wskazówkach,
od poety kocham dostać
zamiast smoczka, miłe słówka
porobiłam się marudna
zasnę słodko jeśli znajdę
pod poduszką malusieńką,
gołosłowną - lulubajkę
Opublikowano

kładę "kocham" pod poduszkę,
cieniem rzęs parasol składam,
niebanalne czułe słówka
śladem ust znaczę pod uszkiem,

niech zostaną kołysane
samogłośne, utulone,
gdy się wczesnym jutrem stanę,
zbudzą słońce - właśnie one.

aż zadzwonią na dzień dobry
sopranami dobrej wróżby.
dzień do dnia - ech, niepodobny,
każdy inny, wciąż podróżny.

:)

Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Ech zasnęłam jak niebożę
zezowatym tropem zbita,
czy na chrzcie Ci dano Anna
nie Antoni? Jeszcze spytam

Wielka strata, słówko śliczne
wytęsknione, apetyczne
i za uszkiem, tam gdzie lubię
tu żałośnie głośno wzdychnę

I do rymu cudnie pleciesz…
orientacja jednak nie ta,
cóż poetów wszystkich kocham
na dobranoc chcę faceta


Dziękuję Aneczko, cmok :)*
Miłego dnia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Powiastka


Też miałam babcię z męża strony
na imię babci było Ania
i dziadka, który kapeluszem
po pańsku się sąsiadom kłaniał
A miał dziadunio fanaberię,
o której wspomnieć tutaj muszę

czy trzeba było, czy nie trzeba
stale kupował kapelusze
Aż się przebrała dnia pewnego
tak zwana miarka cierpliwości
nowy egzemplarz kapeluśny
w babcinej szafie się rozgościł

Nie słyszał nikt jak kołki ciosa
się na dziadunia biednej głowie,
a ja słyszałam i pamiętam,
do dziś śmiech bierze, więc dopowiem
Oj, co to było za zrzędzenie,
tego by nie zniósł żaden święty…

Odchylił pieca trzy fajerki
i schował w ogniu, lecz gawędy
nie koniec jeszcze, wzniósł się lament
głośniejszy, bo pod same nieba
aleś ty strasznie głupi chłopie
kupiłeś, nosić było trzeba!

Wreszcie odezwał się niebożę
spiął nerwy w spłentowny tupet
niedobrze jest, niedobrze nie ma
Aniuuu…
Pocałuj ty mnie lepiej w d…


Nomen omen

Aniu, no zobacz jak mnie inspirujesz, buziak :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @sam_i_swoi    Być może masz rację, że powinienem napisać "od" zamiast "po". Zamienię słowa.     Ale-ale, Panie sam_i_ swoi! Jako że mam żaden zamiar wstydzić się tytułu naukowego, zapytam: Jak ma się reinkarnacja do karnacji??     Dzięki za odwiedziny, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię. ;)) 
    • nachodzą koszmary jeden przelecieć chciał mnie ja mu nie dałem przenika wnikliwie co napisałem łapy precz i krąży wokoło zjawia się znika kosz mar pełen i zegar tyka wskazówka ani drgnie przeleciał - to po mnie i do śmietnika brrrr ja ani drżę  
    • @Corleone 11 Nie brak tu jednakże nadziei, reinkarnacja wobec takiej karnacji to pigment na sklepienie. Końcówka! Panie magistrze! Po latach od podjęcia... PS nie wiem co się dzieje, ciemnieje mi, gdy widzę te tytuły naukowe :)
    • ... mam za sobą pewną drogę rozwoju duchowego, a tym samym energetycznej refleksji - celowo nie napisałem "teologicznej" - refleksji, którą jednak rozpocząłem przy pomocy osób, związanych życiowo i strukturalnie z tak zwanym Kościołem Rzymskokatolickim - i z którym to rozwojem wiąże się napisana przeze mnie powieść "Inne spojrzenie" oraz niektóre z opowiadań, dlatego pozwalam sobie na większą otwartość i szczerość. Na które, rzecz jasna, w wiekach tak zwanych średnich - a przynajmniej w Europie - pozwolić sobie nie mógłbym bez ryzyka, nazwijmy sprawę po imieniu, torturowobolesnych, a potem bolesnych ogniście - konsekwencji. Dzięki pośrednictwu instytucji, której  nazwę - znów celowo, pozostawiając domysł Tobie, mój Czytelniku - znów pominę. Wiem: trochę dużo zaimka względnego w różnych przypadkach.     Jako taż właśnie osoba czytam obecnie powieść, w którą (i znów ten zaimek) powinienem zagłębić się już dawno: napisane przez Colleen McCullough "Ptaki ciernistych krzewów", a opublikowane przez "Książkę i Wiedzę" w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesięsiątym pierwszym roku. Powiedzieć, że trudno wyjaśnić, dlaczego zabrałem się za nią dopiero teraz, jest całkowicie awystarczającym tłumaczeniem, z czego w pełni zdaję sobie sprawę. Tak się złożyło. Tak się stało. Były inne książki i inne sprawy - to wszystko prawda. Podobnie jak prawdą jest, że przypadek nie istnieje. Tak potoczyła się moja czytelnicza przeszłość pomimo, iż odeszła już do innego wymiaru moja tażwcieleniowa mama polecała mi zarówno samą powieść, jak i nakręcony na jej podstawie film z Sydney Penny, Rachel Ward i Richard'em Chamberlain'em w rolach głównych.     Znajduje się w "Ptakach" wiele zdań, samych sobie wartych uwagi - azależnie od faktu, że całe one są warte uwagi, stanowiąc jedną z książek, które przeczytać  powinien każdy - względnie zapoznać się z jej treścią za pośrednictwem audiobook'a. I to bynajmniej nie z powodu kontrowersyjności przedstawienia prawdy, że ludziom tak zwanego Kościoła - będącymi niestety często duchownymi tylko z nazwy, azależnie od tego, czy są szeregowymi księżmi, biskupami lub nawet kardynałami czy też zakonnikami bądź mnichami -  zdarzały się, zdarzają i prawdopodobnie zdarzać będą - czasy albo okresy słabości i zwątpień, które w końcu są zupełnie naturalne. Jeżeli bowiem ktoś nie wątpi, oznacza to tym samym, iż nie myśli, a każdy silny może trafić na kogoś ode siebie silniejszego albo znaleźć się w sytuacji, gdy z kimś ode siebie silniejszym zmierzyc się będzie musiał. Ze zrozumiałego dla Ciebie, Czytelniku, powodu - a właściwie zrozumiałych powodów- przytoczę żadne z tych zdań, chociaż oczywiście znalazłoby się dla nich miejsce w tymże opowiadaniu.     Czytam "Ptaki ciernistych krzewów" i jako magister teologii przeglądam się w nich. Zestawiam ją ze sobą zastanawiając się, co zrobiłbym będąc na miejscu księdza, a potem biskupa i kardynała Ralfa. Jako mężczyzna, przyznaję, że o wiele mniej zastanawiam się nad tym, co będąc kobietą zrobiłbym na miejscu Meghan. Być może głębiej zastanowię się nad tym później; możliwe też, że uczynię to dopiero w kolejnym wcieleniu, jeśli "moja" dusza zdecyduje się inkarnować w kobiecy organizm, w co jednak osobiście wątpię. Azależnie jednak od mojej osobistej przyszłości, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że czytającej "Ptaki" kobiecie dużo łatwiej - oczywiście przy odpowiednio wysokiej własnej wrażliwości oraz zaangażowaniach czytelniczym, psychicznym i uczuciowym - byłoby utożsamić się z Meggie, a tym samym ją zrozumieć.     Czytam i myślę. Zatrzymuję się przy wspomnianych zdaniach i wracam do przeszłości. Wspominam siebie z czasu studiów i osoby, z którymi tamten czas mnie zetknął: studiujących na tym samym uniwersytetecie kleryków oraz księży wykładowców, prowadzących zajęcia dla wszystkich studentów. Tu pozwolę sobie wspomnieć księdza profesora Marka Starowieyskiego, u którego zacząłem pisać swoją pracę magisterską z zakresu patrologii (teologii tak zwanych Ojców Kościoła) oraz jego ucznia i asystenta księdza doktora Józefa Naumowicza, pod którego kierunkiem tę pracę dokończyłem i obroniłem. Wspominam też - atakując i potępiając nikogo - dwukrotny  udział w pielgrzymkach na tak zwaną Jasną Górę, podczas których - naturalnie przecież - działy się wydarzenia ze sfery słabości z udziałem osób ściślej z tak zwanym Kościołem związanych. Wspominam i...     Trafem przyszedł czas, abym książkę tę przeczytał będąc właśnie podróżując po Peru i po Boliwii - na południu, chociaż daleko od Australii. Lata od podjęcia wspomnianych studiów i po ich zakończeniu...       La Paz, 30. Września 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @wierszyki Bo bohaterów dziś nie ma.... mógł zaśpiewać Niemen, dzięki :) etymologia zżarło podaje o tym że - jedzenie, zwierzę, silnik, rdzę i o, uczucia, i o komarach które mi fundujesz, mam teraz w głowie luz i komarów blues Pozdrawiam. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...