Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pod zielonym liściem łopianu
nad jeziorną wodą … jesteś
kogut z żurawiem gada o znajomych
czaplach z końca lata

jesteś

nie przewidzę z którym wiatrem
z którym odlecisz ptakiem jak najciszej
nie zauważę czy został tylko cień
czy myśl natrętna mnie kołysze

jeszcze jesteś

nie po kolei odchodzimy
kłócę się o nas z przeznaczeniem

Opublikowano

Jeśli mowa o przeznaczeniu i walce z nim, to w tym kontekście rozstanie może być tylko śmiercią. Odczytałam wiersz jako "smutną radość" z bycia (jeszcze) razem, w świadomości, że nie jest to wieczne, ale ulotne jak pory roku, jak zamieranie lata.
W dodatku "umieramy nie po kolei" - często wcześniej odchodzą ci, którzy "powinni" żyć dłużej, np. dzieci (nie daj Boże) lub bliscy nam ludzie, zdrowsi od nas, młodsi - tacy, po których nigdy byśmy się tego nie spodziewali.
Bardzo mi się podoba.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Wzruszył mnie Twój komentarz. Odczytałaś wiersz tak trafnie, że zaczynam podejrzewać Cię, Oxyvio, o dodatkowe zmysły! 'Niepokolejność' odejść chyba tylko wydaje się nam taka. Bardziej zadziwia i boli śmierć niespodziana. Stąd wydaje się częstszym gościem. Dzięki, cieszę się, że się podoba. E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wzruszył mnie Twój komentarz. Odczytałaś wiersz tak trafnie, że zaczynam podejrzewać Cię, Oxyvio, o dodatkowe zmysły! 'Niepokolejność' odejść chyba tylko wydaje się nam taka. Bardziej zadziwia i boli śmierć niespodziana. Stąd wydaje się częstszym gościem. Dzięki, cieszę się, że się podoba. E.
Nie mam żadnych dodatkowych zmysłów, tylko po prostu Ty piszesz bardzo dobrze, trafiasz w sedno. I tak trzymaj! :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wzruszył mnie Twój komentarz. Odczytałaś wiersz tak trafnie, że zaczynam podejrzewać Cię, Oxyvio, o dodatkowe zmysły! 'Niepokolejność' odejść chyba tylko wydaje się nam taka. Bardziej zadziwia i boli śmierć niespodziana. Stąd wydaje się częstszym gościem. Dzięki, cieszę się, że się podoba. E.
Nie mam żadnych dodatkowych zmysłów, tylko po prostu Ty piszesz bardzo dobrze, trafiasz w sedno. I tak trzymaj! :-)

Wszystko dla wszystkich, jedno dla jednego. Wybory dają nieskończoność...Z sympatią mimo braku 'szóstego'. E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Z szacunkiem schylam głowę :) Wszystkiego pięknego :)
    • @Migrena Mam „ wrażliwcom” co wiedzą jak smakuje kawa o poranku….niech płynie wszystko-:)od

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      życzę….
    • Piłaś siebie z jego ust jakby każde słowo było toastem. Był zachwycony – do pierwszego haustu. Potem już tylko pił. I pił. Nie rozróżniał roczników, nie czytał etykiet. Szukał ciężaru w ciele, nie w tym, co dojrzewało latami. A ty – dumna jak burgund w kryształowym kieliszku – stałaś się wodą w plastikowej szklance. Nie dlatego, że przestałaś błyszczeć. Lecz dlatego, że on patrzył tylko przez szkło.
    • @Annna2Bardzo dziękuję! Masz rację  - Człowiek poraniony w dzieciństwie, często nie może się odnaleźć w dorosłym życiu. 
    • Zacząłem od rekonesansu - począłem subtelnie zataczać wokół niej kręgi, przyglądając się jej z każdej strony, uważając, aby przypadkiem nie pokazać mojego zainteresowania. Uważałem wtedy naszą domniemaną bliskość za dosyć intymną, za delikatną i gotową do rozsypania się w drobne kawałki pod nieuważnymi, obcymi dłońmi, ponaglającymi ruchami nie cierpiącymi subtelności. Dopiero potem skojarzyłem te spacery z orbitowaniem, choć byłem raczej księżycem (a ona nie była słońcem!), bowiem o ile pozwalała mi na to okazja, moją twarz cały czas kierowałem ku niej, starając się łapać wszystkie refleksy, które mogły mi rzucać poroztrzaskiwane szyby, czy fragmenty gołej blachy. Nie zliczyłbym ile takich okrążeń zdołałem wykonać przed powrotem do domu, lecz pewny byłem wszystkich uzyskanych informacji - całkowicie pustej framugi po oknie na parterze, idealnego miejsca na wtargnięcie do środka, otoczonego z trzech stron samą fabryką, tworzącą w tym miejscu odrobinę prywatności, z dala od pustych przechodniów jak i wścibskich oczu lokatorów przyległych do niej bloków. Następny tydzień spędziłem na wyczekiwaniu - w drodze do szkoły nadal ją mijałem, tym razem bez tak wcześniej nierozłącznego ze mną wstydu, obnażyłem się już przed nią, byłem już w pełni winny dokonanej myślozbrodni, która już w sobotę miała stać się czynem. Siedząc w ławce starałem się zadowolić rudymi włosami koleżanki siedzącej dwa rzędy przede mną, nawet starałem się docenić jej urodę, to jak słońce wpadało jej we włosy, lecz zacząłem brzydzić się tym, jak starałem się zastąpić nasze uczucie takim substytutem, brzydziłem się moją młodzieńczą naiwnością, myślą, że będę mógł doznać tej samej przyjemności w ramionach byle dziewczyny, że próbuję sprowadzić namiętność bliskiego kontaktu z istotą tak skomplikowaną jak ona do czystej sensacji dotyku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...