Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


możemy o tym w Pionkach pogadać, czemu nie, albo gdzie indziej
peel nie chce dać odpowiedzi co to jest poezja, przedstawia tylko swój pogląd, nie narzuca
dziękuję za czytanie i słowa
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


lubię wszystkie kobiety
chwila, bo się gubię - najpierw kiepski, teraz byłby dobry gdyby nie dziwka
e tam
wiersz jest jaki jest i z tym się zgadzam
Czytasz komentarze trochę pobieżnie, nie szkodzi :),
wiersz MT jest kiepski, dużo lepsza proza,
Kiepscy są świetnie kiepscy, ale nie oglądania tylko. :))
Co do pciowości miewam koszmarnie krytyczne zdanie,
i narozumienie się mi niestety nie zawsze pomaga.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


lubię wszystkie kobiety
chwila, bo się gubię - najpierw kiepski, teraz byłby dobry gdyby nie dziwka
e tam
wiersz jest jaki jest i z tym się zgadzam
Czytasz komentarze trochę pobieżnie, nie szkodzi :),
wiersz MT jest kiepski, dużo lepsza proza,
Kiepscy są świetnie kiepscy, ale nie oglądania tylko. :))
Co do pciowości miewam koszmarnie krytyczne zdanie,
i narozumienie się mi niestety nie zawsze pomaga.
Pozdrawiam
trzeba było zacytować do której wypowiedzi odnosi się komentarz i wtedy sprawa byłaby przejrzysta
a tak w ogóle to nie komentujemy komentarzy tylko wiersze by nie wywołać kolejnej wojny orgowej.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czytasz komentarze trochę pobieżnie, nie szkodzi :),
wiersz MT jest kiepski, dużo lepsza proza,
Kiepscy są świetnie kiepscy, lubie takie oglądania tylko. :))
Co do płciowości miewam koszmarnie krytyczne zdanie,
i narozumienie się mi niestety nie zawsze pomaga.
Pozdrawiam
trzeba było zacytować do której wypowiedzi odnosi się komentarz i wtedy sprawa byłaby przejrzysta
a tak w ogóle to nie komentujemy komentarzy tylko wiersze by nie wywołać kolejnej wojny orgowej.
Komentarz też trzeba czytać, żeby się czegoś nauczyć, więcej opisaniu wierszy,
lubię komentarze, takie jak trzeba, twoje tymbardziej :)))
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


trzeba było zacytować do której wypowiedzi odnosi się komentarz i wtedy sprawa byłaby przejrzysta
a tak w ogóle to nie komentujemy komentarzy tylko wiersze by nie wywołać kolejnej wojny orgowej.
Komentarz też trzeba czytać, żeby się czegoś nauczyć, więcej opisaniu wierszy,
lubię komentarze, takie jak trzeba, twoje tymbardziej :)))
ok, paniał czyli wszystko jasne, czarne na białym:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ok, poczytałem komentarze Fly, dwa tygodnie wypoczynku na uspokojenie nerwów.

"Wiersz zawisł nad moim, to się wypowiem, że łapiesz słowa,
bo lubisz być może dziwki"

a szczególnie za to zdanie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ok, poczytałem komentarze Fly, dwa tygodnie wypoczynku na uspokojenie nerwów.

"Wiersz zawisł nad moim, to się wypowiem, że łapiesz słowa,
bo lubisz być może dziwki"

a szczególnie za to zdanie.
za takie coś ban???
to była wymiana zdań, nie czuję się urażony
a do dziwek nic nie mam, po prostu parszywy zawód, jak pani w mięsnym, i tyle
ostre coś szefostwo
ps. myślałem, Michał, że przeszedłeś z komentarzem, a tu niespodzianka;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ok, poczytałem komentarze Fly, dwa tygodnie wypoczynku na uspokojenie nerwów.

"Wiersz zawisł nad moim, to się wypowiem, że łapiesz słowa,
bo lubisz być może dziwki"

a szczególnie za to zdanie.
za takie coś ban???
to była wymiana zdań, nie czuję się urażony
a do dziwek nic nie mam, po prostu parszywy zawód, jak pani w mięsnym, i tyle
ostre coś szefostwo
ps. myślałem, Michał, że przeszedłeś z komentarzem, a tu niespodzianka;)

Skargi się sypią, to poszło, mam wrażenie, że Fly przyda się odpoczynek.
A ja od poezji na razie trzymam się z dala :)))
Opublikowano

wtrącę się zatem, bo zdaje się, że cała zadyma przeze mnie.

to ja czuję się obrażona przez Fly - pod moim komentarzem do wiersza Rafała,
jak również pod moim wierszem (poniżej) i uważam, że ban powinien być udzielony właśnie za to.

Administrator przyznał go za coś innego, na co nie miałam zupełnie wpływu.
Magda Tara

Opublikowano

świetnie, Rafale!
ja już na wszelkie sposoby traktowałam poezję, a i tak do końca nie wiem, czym ona jest;
Twoje potraktowanie jej w wierszu to dla mnie jak definicja uzupełniająca moją dotychczasową wiedzę o niej;
podpisuję się pod tym;
specjalnie dla Ciebie dedykuję jedną z moich wariacji na jej temat:


10 w skali mohsa

twój pierwszy awans rozpracowaliśmy
chyba w toalecie
może na schodach nie pamiętam
tych miejsc więcej
czy chwil które zabrałaś w zamian
podkładając słowa
wiecznie płodna i brylantowo brzemienna

wchodziłaś do sejfu
łamiąc bez wysiłku najtrudniejszy kod
204 karaty
wniosłaś man made diamond

pozdrawiam serdecznie, Grażyna
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Klip Świetny!!!  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • Powitajmy naszego gościa gromkimi brawami! Jest inny. Może zbyt inny. Odróżniający się zbytnio od swoich sióstr i braci. Od wszystkiego, co wokół się śmieje i drwi, i kąsa...   Panie i panowie! Przed państwem: 3I/Atlas! Kometa wielka jak wyspa Manhattan. Jak rąbnie, będzie po nas. Zostanie co najwyżej trochę kurzu.   Kurtyna!   Ustają szurania krzeseł, pokasływania, chrząknięcia w kłębach papierosowego dymu, w odorze alkoholu, rozpuszczalników...   W zdumionych szeptach rozsuwają się zatłuszczone poły szarej marynarki… Ekshibicjonista! - krzyczą ochrypłe głosy.   Po chwili wahania…   Po chwilowym, jakby potknięciu… Nie! To tylko iluzja. To tylko taki efekt, który aż nadto zdaje się złudny.   Klaun to jakiś? Pokraka? Wymachuje laską w bufiastych spodniach i przydużych butach.   Nie. Zaraz! To nie tak! Zaciskam powieki. Otwieram...   I już wkracza na scenę tryumfalnie, cała w pozłocie, jakby w aureoli świętego widziadła. W mieniącej się zielenią, purpurą, czerwienią osadzonej mocno na skroniach koronie. Roztrząsa swój warkocz, rozpościera. W jakiejś optycznej aberracji, imaginacji, eskalacji…   Powiedz, czemu ma służyć ta manifestacja, ten świetlisty kamuflaż, niemalże boski? Nasłuchuję odpowiedzi, lecz tylko cisza i szum narasta w uszach. Szmer promieniowania.   Jarzy się kosmiczna pustka zamknięta w krysztale. W tej absolutnej otchłani mrozu. W tej straszliwej samotni przemijania.   Materializują się dziwne omamy poprzez wizualizację, która przybliża do celu. Co się ma takiego wydarzyć? Coś przepięknego albo innego. Albo jeszcze innego…   Mario, Maryjo, jakaż ty piękna! I tu jest haczyk. Albowiem jesteś zbyt pociągająca jak na tę świętość zstępującą z niebiesiech.   To niemożliwe!   Mój ojciec wołał cię w trakcie alkoholowej maligny. Wołał: „Mario, Mario!”, tak właśnie wołał, leżąc pijany, zapluty, zmoczony skwaśniałym moczem, zanim skonał w błysku nuklearnego oświecenia. Na szarym stepie, deszczowym, gdzieś na stepie nieskończonego czasu.   W domu drewnianym. Samotnym. Jedynym…   Nie ma już i domu, i cienia, który pozostał po ojcu. Wyparował jak tylko może wyparować ostatnie tchnienie.   A teraz zbliża się mozolnie w jaskrawym świetle, kołysząc biodrami. Maria. Ta Maria jego jedyna... I w tym świetle nad głową skojarzonym z kołem, ze skrzydłem, narzędziem, wiórem, bądź iskrą. Bądź odpryskiem jakiejś odległej gwiazdy. Bądź gwiazdy...   Dlaczego to takie wszystko pogmatwane? Korektura zdarzeń widziana przez ojca. Tuż przed zamknięciem na zawsze zamglonych oczu.   A może to właśnie forma ataku obcego umysłu, jakieś oddziaływania nieznane?   Ach, gość nasz promieniuje tajemniczym blaskiem i coraz bardziej lśniącym. Płynie. Nadlatuje. Jest już blisko…   (Szanowni Państwo, prosimy o oklaski!)   A on, a ono, a ona… -- roztrąca atomy wszechświata swoim niebiańskim pługiem. I odkłada na boki, jakby lemieszem.   Przestrzeń będzie żyzna.   Wyrosną w niej całe roje, gęstwiny… Zakorzenią się kłębowiska splątań dziwnych i nieokiełznanych rodników zgrzybiałej pleśni, szemrzących od nieskończonego wzrostu.   Pojawi się czerń. I czerń za nią kolejna. I znowu…   O, już widać ogrom przestrzeni pozostawionej w tyle. A w niej pajęczyna. Utkana. Połyskliwa i drżąca… Sperlona gwiazdami jak kroplami rosy.   Ale to nie koniec. To dopiero początek przedstawienia!   Lecz tutaj gwiazda jest o dziwo czarna. Obraca się i wpatruje swoim hipnotycznym, jednym okiem. Na kogo? Na co? Na mnie. Bo na mnie tylko jedynie. I ta gwiazda, ta grawitacyjna czeluść nieskończenia jak czarna dziura...   Chodź tu do mnie, moja ty tajemnico! Chodź… Prosto w moje w ramiona.   Dotknij mnie i olśnij w swojej potędze wniebowzięcia! Albowiem doznałem wniebowstąpienia. Raz jeszcze wznoszę się wysoko. I raz jeszcze przenikam ściany.   Ściana lśni w promieniach słońca. Na razie nie widzę szczegółów i muskam palcami wyżłobienia karafki. Patrzę przez płyn przezroczysty. Patrzę pod światło. I słyszę tak jakby wołanie z daleka. Na jawie to wszystko? We śnie? Wszystko się kołysze…   Lecz cóż to za statek, co rdza go zżera? Cóż to za wrakowisko? Cóż za wielkie zwątpienie?! To jest przejmująco kruche i wątłe. Przesypuje się przez palce proch brunatny.   A tam widzę. A tam wysoko. Przybywa z oddali zbyt wielkiej, by moc to pojąć rozumem.   I jednocześnie mam to w dłoniach i ściskam. Jądro wyłuszczone. Jądro moje jedyne, spalone i sine… tego ciała jedynego, wniebowziętego. Jądro niklowo-węglowe, żelazne...   Jest to tutaj i jednocześnie tego nie ma. Jądro masywne jarzy się w popiele...   Zbyt dużo tego wszystkiego. Za dużo naraz jeden. Nie wiem. Nic nie wiem. Odchyleń w pionie odczuwam zbyt wiele.   Za dużo. Więcej już nie mogę. Butelka ląduje w kącie pokoju z trzaskiem i brzękiem. Z rozprysłymi kroplami wokół cienistych twarzy, wokół wystających zewsząd dłoni, rozczapierzonych palców.   Kołysze się wszystko. Kołysze. Jak na okręcie w czasie sztormu. Szklanki, talerze sypią się ze stołu. Spadają na podłogę z hałasem ostrym jak igła.   Lecz może to moje tylko drżą źrenice? Może to od tego? Ale światło jest majestatyczne i piękne. I równe. I proste. I pędzące na wprost. Na zderzenie ze mną…   A jeśli mnie dotknie – zniknę.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-09-21)      
    • Ty tutaj jesteś aż człowiekiem masz wolny wybór oraz wolę nie pozwól na to by być echem myśl samodzielnie - to Twój oręż :))
    • @Bożena De-Tre Wzajemnie, dobrego tygodnia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...