Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

po życiu jadę z Mapą
zielone nitki wiodą płasko
do obrazów po omacku

kamienna wąska droga
wyrzuca auto na pobocza
osiada kurz jak stado wróbli

Mapa prowadzi do błękitów
czerwone góry zasłoniły
okrągły cel - widnokrąg

brakuje mi Legendy

Opublikowano
jest tyle dróg, co w świat prowadzą... dobrze jest mieć mapę z legendą, ale z drugiej strony czy prowadzeni za rączkę nie popełniamy błędów czasem potrzebnych, które uczą nas i hartują. I wcale nie wiem czy dobrze, gdyby wszytko było proste. Jak zwykle dobrze jest zjeść ciastko i mieć ciastko. Podoba mi się "osiada kurz jak stado wróbli". Pozdrawiam:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Jak się podoba trochę, to jestem u celu. Legenda, nawet ta w drugim znaczeniu, przydałaby się, aby przez czerwienie dojść do okrągłych błękitów tego, co przed nami. Tak sobie pogadałam, ale zostaję z Twoim zdaniem. Pozdrowienia. E.
Opublikowano

Chciałaś powiedzieć, Elu, że na życie nie ma gotowej recepty? A może Podróżniczce brakuje kompasu! Czasami warto zbłądzić... Pozdrowienia od autostopowicza. Eugi.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Snuj Ariadno swą nitkę,
Niech wiedzie do celu.
Ja pójdę jej tropem,
Ku Tobie Elu...

Miłe pozdrowionka... i zwiewam.
Janek


Gryfiku! Nie idź moim tropem za daleko! Twoją misją jest latanie nie zwiewanie!), sianie dobrych fluidów i emocji. Ale przyjemnie to mi się zrobiło, nie powiem. Pozdrowienia i serdeczności. Elka.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ponownie zrobiło się miło. Ale wjeżdżania w maliny bym nie polecała. Na tyle potrafię prowadzić auto, że na razie tak źle nie było. I nikomu nie życzę. Pozdrowienia. E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Skoro tak myślisz, że to chciałam powiedzieć, to widocznie tak jest. Błądzić? Co to znaczy?
Mam już swój Kompas i nie błądzę! A Ty, Eugi, jedź już tym jednym swoim, nowym autem. Po co autostop? Pozdrawiam i szerokiej drogi! Elka.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Skoro tak myślisz, że to chciałam powiedzieć, to widocznie tak jest. Błądzić? Co to znaczy?
Mam już swój Kompas i nie błądzę! A Ty, Eugi, jedź już tym jednym swoim, nowym autem. Po co autostop? Pozdrawiam i szerokiej drogi! Elka.

Gdyby autostopowicz(ka) staje się kompasem na całe życie... Ja też mam mój Kompas i już więcej nikogo na drodze nie zabiorę!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...