Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

raz

zapatrzyłem się w jej oczy aksamitne
w słodkie anielskie w jedwabne zasłony
dziecinie niewinne z czystego kryształu

na te lica różane w płomień cień jagody
w gęsty włos rozsypany jak kwiat hiacyntowy
które wiatr stepowy w złote loki czesał

w ozdobne białe liliowe ornamenty
wypukłe piersi z fali tchnienia kołysane
w usta namiętne kochania spragnione

na to wszytko spoglądałem napatrzyć się nie mogłem
język mi zdrętwiał i mowę odebrał
odurzony oniemiałem z zauroczenia

pytałem sam siebie
cóż to za kobietę Pan Bóg stworzył
popijając mrożoną kawę
prawdziwy klejnot pożądanej miłości
który zachowuje godność
to już inne wymiary

patrzyłem
na jej twarz oświeconą blaskiem księżyca
urzekła mnie swoją urodą
wprowadziła zamęt w myślach
chyba odleciałem
czas dla mnie nie istniał

szedłem dalej

miłość moja tłukła się błądziła w ciemnościach
topiły w bagnach i uroczyskach
uczucie nasączało się coraz bardziej
światłem wstającego świtu
niebo serca przybrało barwę seledynu
wiatr zaszumiał w pięknym śpiewie po zmysłach

blask gorących oczu rzucał iskry z ogniska
tak jakby mosty kładły się z tęczy przez rzekę
wraz ze wschodem słońca i słowiczym trelem
promień wstrząsnął z lustra swym złotym warkoczem

wstawał dzień
i okrył w pąs dąbrowy swoim jasnym lokiem
a srebrzyste nitki pajęczyny jakby śniegiem pokryły pole
płynęły tu i ówdzie w oparach z błękitnym powietrzem
tańcząc z białej mgły łabędzi balet po jeziorze

w tym zwierciadle wyczytałem tak wiele dla siebie
w tej noc poczułem bicie serca natury spojrzenie
która dotknęła w śnie mojej duszy rozpłynęła we mgle

gdy się zbudziłem

tak pragnienie stawało się wodą
a każda kropla zamieniała się w jezioro





----
------

Pozwoliłem sobie na taki wiersz eksperymentalny.
Nie wiem jaki będzie jego odbiór.
pozdrawiam

Opublikowano

Wypowiedziałam się już wcześniej,
Super, piękna klasyka, namiętność, zauroczenie, piękno i jezioro
:)

We fragmencie zacytowanym:

"blask gorących oczu rzucał iskry z ogniska
tak jakby mosty kłady się z tęczy przez rzekę
wraz ze wschodem słońca i słowiczym trelem
promień wstrząsnął z lustra swym złotym warkoczem"

-literówka w kładły

Super-Tango, jak Ci na imię J.S. ?

Opublikowano

patrzyłem
na jej twarz oświeconą blaskiem księżyca
urzekła mnie swoją urodą
wprowadziła zamęt w myślach
chyba oszalałem
czas dla mnie nie istniał

Grafomania o parametrach haubicy samobieżnej...
Naprawdę nie mdli przy pisaniu... ?

Kosz.

Opublikowano

Fly Elika:Dzięki serdeczne za wgląd, że się Tobie podoba ten wiersz.
I jeszcze raz za piękny komentarz na warsztacie.
A jak mi na imię dowiesz się wkrótce.
Gdyż nie chcę tu mówić ogólnie.
Choć nie mam nic do ukrycia.

Pozdr. b;

J.S

Opublikowano

H.Lecter:A Ciebie gościu powinni z stąd wygnać tam - "gdzie pieprz rośnie"
Po prostu zazdrość Cię zżera. Bo takiej poezji w życiu swoim nie napisałeś i nie napiszesz?
Chyba w innym wcieleniu obywatelu. A Twój minus świadczy o tym tylko, jaki jesteś malutki.
Ty nie masz duszy? Widać to po Twoich wierszach -"od siedmiu boleści"
I nie życzę sobie, żebyś mnie oceniał. Bo tyle się znasz na poezji, ile -"pies napłakał"
Ja mogę nawet znaleźć się na księżycu, czy nawet świat okrążyć. itd. itp.
Bo w poezji wszystko jest możliwe i, nikt mi tego nie będzie odbierał i basta!

P.S.Wszystkim tutaj zalazłeś za skórę. Pokaż się tylko z jakimś swoim wierszem, to Cię zniszczą.

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tak, bardzo mi się podoba i jestem pod urokiem tego wiersza.
Nie zdążyłam na warsztacie napisać, ale zasugerowałabym taką
poprawkę, jezeli Tobie to oczywiście w czymś nie przeszkodzi:

"gdym się zbudził

tak pragnienie
stawało się wodą
a każda kropla
zamieniała się w jezioro"

na

"gdy się zbudziłem

"tak pragnienie stawało się wodą
a każda kropla zamieniała się w jezioro"

Tak ładniej się czyta :)


To duża przyjemność przeczytać taki wiersz
Czekam zatem, aż się dowiem o imieniu.

Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Heh ktoś tu nie potrafi znieść krytyki. Będzie Ci ciężko przyjacielu. Mając tak widealizowany obraz kobiety pewnie, też niewiele osiągniesz. Ale życzę powodzenia.

Zanim mi pojedziesz od ignorantów itd. to musisz wiedzieć, że też próbowałem. Do "malinowego" nie doszedłem. Gdyby to było tanie wino to bym Cię bronił ale wątpię że tak było.

Opublikowano

"tak pragnienie stawało się wodą
a każda kropla zamieniała się w jezioro"

- dużo tej wody;
tyle, że ta "cudna" może się utopić...

a poważnie: to wymyślony obraz bogdanki, skrojony ze słów, potoku słów, nie z rzeczywistości;
same poetyzmy to tylko mgła w której błądzi peel -
najwyższy czas wrócić do żelazka, balii, rachunku za prąd... do życia!

J.S

Opublikowano

a wie Pan co? Lilianie? Ja bym Panu poleciła poezję perską do poczytania. Myślę, ze spodoba się Panu, a do pańskich wierszy może wnieść dodatkowo, naukę.
oby tylko nie skupił się Pan na onej poezji samej ozdobności, chodzi mi raczej o to, co jeszcze pod klejnotami umieszczano
(hih, przyszło mi do głowy, proszę się nie obrazić, ze pod klejnotami winna być jeszcze myśl i serce, jednakże praktyka dowodzi, że najczęściej nie jest)

w kazdym razie na początek mistrza Rumiego, później może Sadiego z Szyrazu, Chakaniego z Gandży. Jestem niemal przekonana, ze będzie się panu podobać

Pozdrawiam :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nad klejnotami nie sterczy myśl
i jeszcze język z wrażenia zdrętwiał
łabędzi taniec tu peel śni
lecz czytelniczek nie rusza wędka

współczuję - napracowałeś się literacki opis ale to ciut za mało - nie biorą
myśli jak robaki dołącz do haczyka

pozdrawiam Jacek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


mnie tez Pan zniszczy???;)
Akurat tak sie zlozyło , Lecter nie wystawil zadnego wiersza- minus od Pana mialby jak w banku-wiec zemscil sie Pan pod moim wierszem...Gratuluje kultury, podejscia do krytyki...to jest zenujace na tym portalu...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Takie eksperymenty w dobie techniki komputerowej przypominają mi tłumaczone translatorem stare jak świat wiersze.
Przykład:


Sonet XVII


Nie kocham cię tak jakbyś soli-rose lub topaz,
lub strzałki goździków ogień strzela się.
Kocham cię jak pewne rzeczy są ciemne być kochanym,
w tajemnicy, pomiędzy cieniem i duszy.

Kocham cię jak zakład, że nigdy nie kwitnie
ale nosi w sobie światło ukrytych kwiaty;
dzięki Twojej miłości niektórych zapach stałych,
powstał z ziemi, mieszka ciemno w moim ciele.

Kocham cię nie wiedząc jak, ani kiedy, ani skąd.
Kocham Cię wprost, bez zawiłości i pycha;
tak kocham Cię, bo wiem, żaden inny sposób

od tej, gdzie nie istnieją, ani ty,
tak blisko, że twoja ręka na mojej piersi jest moją rękę,
tak blisko, że oczy blisko jak zasypia


Napisał a zwłaszcza zrozumiał Nerudę po swojemu wujek Google.
Niby to samo ale inaczej, a przede wszystkim: umknęła mu głębia myśli
i towarzyszący im nastrój. Tak właśnie jawi mi się cala Twoją "odkrywcza" twórczość :-)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Boskie Kalosze:Co Ty znowu wymyśliłeś? Widocznie sam tak robisz,
bo ja w żadnym wypadku od nikogo nie plagiatuję.
Pisałem ten wiersz z własnej myśli i serca.
Wszystko tu jest moje i tylko moje.

Pozdr.b;

J.S

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...