Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Noc niespokojna
-----------------



Około trzeciej najadłem się truskawek.
Budzę się kwadrans na piątą.
Przed chwilą spadłem na samo dno jawy.

Jeszcze kilka minut temu opuszczałem się po dość solidnie wyglądającej linie..

Trzecie piętro,
Drugie piętro,
Półpiętro.


Na plecach wypakowany, zielony wojskowy plecak.
Pakowaliśmy go na górze, bardzo powoli.
Rzecz po rzeczy, jakiś prowiant, broń.
Coś się wysypywało, wkładaliśmy powtórnie.
Przed chwilą jeszcze szeleściła krynoliną, szelest.

Zgubiłem maciejówkę.

- Słuchaj Basiu, słuchaj, słuchaj..,
całuję ją w pąsowe usta.
Trwa to wieczność i nie mogę się oderwać,
trwa to chwilę, w jej połowie jestem już daleko.

Ktoś strzela, dosięgam gruntu,
uciekam w śnieg,
uciekam w białą Polskę.
Za plecami krzyki (po niemiecku?).

I znów…

Ktoś się dobija, fruwają ulotki (??),
wielka weranda, szare mundury,
alianci zaspani po wieczornej pikiecie.

Pakowanie plecaka.
Wór na plecy? Wór na ciało?

- Słuchaj Basiu, słuchaj, słuchaj..,
całuję ją w pąsowe usta.
Trwa to wieczność i nie mogę się oderwać,
trwa to chwilę, w jej połowie jestem już daleko.

Chyba mnie trafili albo cięli.

O wciórności.
Statki inwazyjne.
Wszędzie.
Całe niebo zasrane.
Zasadniczo, nie jest dobrze.
Do drzwi dobija się banda Golarzy Filipów.

Plecak, laser.

- Słuchaj Basiu, słuchaj, słuchaj..,
całuję ją w pąsowe usta.
Trwa to wieczność




------------

Coś ostatnio przewijają się klimaty wojenne..(sam w takie jakoś wpadłem, np.
w miniaturze marzec 1939 r.) na forum (tym innym).
Znacie już moją bezczelność, więc nie pytajcie, dlaczego nie znalazło się to w warsztacie czy też np. w prozie. Rzecz przeszła 3 etapy: a) opis autentycznego mojego snu b) opis plus obrazki ilustrujące (jakby ktoś był ciekawy podaję niżej linki do 3 obrazów, które tam się znalazły) c) bezczelny wrzut tutaj

Grottger, Pożegnanie powstańca
www.artyzm.com/obraz.php?id=1328

Otto Dix
www.attachments.conceptart.org/forums/attachment.php?attachmentid=840135&d=1259385013

Golarz Filip i jego nowoczesne zabawki
www.haniballecter.blox.pl/resource/PanKleks2.jpg

P.S.
Czy komuś się śni czasem inwazja na Ziemię (niebo zasrane statkami inwazyjnymi)? Coś a’la Armagedon ale bardziej metafizyczne jednak (jakaś trąba boska na niebie też itd.).


/dopisek techniczny/08-29-2010 g. 10:03
usunąłem dopisek na wstępie odnoszący się do pomyłki technicznej i pierwszego komentatora

  • Odpowiedzi 42
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

truskawki to drugorzędne czynniki sprawcze samego wiersza - można wyjść od kwestii gastrycznych, wszak we śnie wszystko jest możliwe, a uporczywa powtarzalność pewnych sekwencji śnienia już miała swoją realizację artystyczną choćby w filmie ("Dzień Świstaka" czy choćby w "Tam gdzie rosną poziomki");
takie męczące uwięźnięcie w tych samych klatkach wizyjnych jest w gruncie rzeczy całkiem realistyczne - sam mam podobne doświadczenia oniryczne, a czy będą to kiczowate obrazki ("pąsowe usta") czy jakieś inne - bardziej wyrafinowane estetycznie (zawsze w takim przypadku podejrzewam inwazyjny retusz fałszujący samo doświadczenie) to tylko przydaje walor wiarygodności samemu doświadczeniu - bierność śniącego zawsze jest dla niego samego niezłą próbą świata równoległego, ale jakże odmiennego od porządku logicznego do którego się przyzwyczailiśmy;

autokomentarz więcej robi tu zamieszania niż pomaga w odbiorze; to właśnie trzeźwość komentarza odbiera mu (utworowi) wiarygodność;
ciekawe, czy obrazy, na jakie powołał się autor zostały zidentyfikowane we śnie, czy skomparatyzowane dla potrzeb realizacji wiersza - wolałbym uniknąć odpowiedzi, ale autokomentarz nie pozwala - narzuca odpowiedź: autor jest erudytą i ma potrzebę stworzyć pretekst by zabłysnąć...
wyszło naiwnie;

szkoda;

J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wychodzi na to, że cokolwiek nie napiszę w komentarzu, to będzie niedobrze.
Niestety, ale właśnie tak mi się śniło (włącznie ze śnieniem pojęcia: pąsowe i z zastanowieniem się: czy ja w ogóle znam jakąś Basię???).

Poziomki Bergmana i truskawki zjedzone w nocy akurat nic nie łączy tutaj (sen też nie),
to nie powrót do krainy nostalgii tego typu, ale rozumiem, że komentator też
chciał błysnąć znajomością filmu, który, niestety, bardzo dobrze znam.

Dziękuję za komentarz.

pozdrawiam

P.S.
Naiwność zakłada brak świadomości.
Jeśli ktoś chce wskazać nowy "warsztat", jak choćby impresjoniści w XIX wieku
(wyszydzani z różnych powodów) to ma pod górkę.
Na szczęście ja mam z górki, bo nie mam w ogóle warsztatu :)
Opublikowano

Jak usuniesz te pierdoły na temat mojej osoby przed wierszem , to może przeczytam sam wiersz. Nie wiem czy to problem techniczny, czy kolejny twój hiper inteligentny żart.
Nie będę się pchać na siłę tam gdzie mnie nie chcą ;

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z jakiej racji mam usuwać?
Tam jest jakieś kłamstwo?
Dodałem tekst. Z przyczyn technicznych wyszło "a".
Skomentowałaś "b" po 1 - 2 minutach od dodania i oceniłaś.
Więc dlaczego uważasz że napisałaś pierdoły?

pozdrawiam

P.S. Zapewne teraz usunie Pani swój komentarz. A proszę bardzo,
ja akurat jestem za świadectwem dziejowym jak najbardziej (choć nie tym IPN-owskim:)

:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


b

Najkrótszy komentarz Pani Agaty 2 minuty po wklejeniu błędnego tekstu zawierającego tylko "a", zachowany dla potomnych...

P.s.

Dla mnie to nie są pierdoły.
Pani "B" ma swoją głębię

wymawia się: "beee" ?

ale iloczasu w pl nie ma/..
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z jakiej racji mam usuwać?
Tam jest jakieś kłamstwo?
Dodałem tekst. Z przyczyn technicznych wyszło "a".
Skomentowałaś "b" po 1 - 2 minutach od dodania i oceniłaś.
Więc dlaczego uważasz że napisałaś pierdoły?

pozdrawiam

Nie wiem czy zauważyłeś, ale komentowałam kilka wierszy w tym czasie.
Piszesz, że nie możesz edytować, a dopisałeś złośliwe uwagi na mój temat przed tekstem właśnie po edycji.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z jakiej racji mam usuwać?
Tam jest jakieś kłamstwo?
Dodałem tekst. Z przyczyn technicznych wyszło "a".
Skomentowałaś "b" po 1 - 2 minutach od dodania i oceniłaś.
Więc dlaczego uważasz że napisałaś pierdoły?

pozdrawiam

Nie wiem czy zauważyłeś, ale komentowałam kilka wierszy w tym czasie.
Piszesz, że nie możesz edytować, a dopisałeś złośliwe uwagi na mój temat przed tekstem właśnie po edycji.

Nie mogę uznać tej obrony, dla mojej intuicji jest nieszczera.

Dobrej Nocy

marat
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie wiem czy zauważyłeś, ale komentowałam kilka wierszy w tym czasie.
Piszesz, że nie możesz edytować, a dopisałeś złośliwe uwagi na mój temat przed tekstem właśnie po edycji.

Nie mogę uznać tej obrony, dla mojej intuicji jest nieszczera.

Dobrej Nocy

marat

Żałosne.
Żegnam.
Opublikowano

Pani Agata:

A co do Pani obecności i komentowania tekstu, to proszę mi wybaczyć szczerość, ale jest mi to zupełnie obojętne. Ani niczego się nie dowiem, ani specjalnie nic mnie nie poruszy. Taki los..

Dobranoc raz jeszcze

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wychodzi na to, że cokolwiek nie napiszę w komentarzu, to będzie niedobrze.
Niestety, ale właśnie tak mi się śniło (włącznie ze śnieniem pojęcia: pąsowe i z zastanowieniem się: czy ja w ogóle znam jakąś Basię???).

Poziomki Bergmana i truskawki zjedzone w nocy akurat nic nie łączy tutaj (sen też nie),
to nie powrót do krainy nostalgii tego typu, ale rozumiem, że komentator też
chciał błysnąć znajomością filmu, który, niestety, bardzo dobrze znam.

Dziękuję za komentarz.

pozdrawiam

P.S.
Naiwność zakłada brak świadomości.
Jeśli ktoś chce wskazać nowy "warsztat", jak choćby impresjoniści w XIX wieku
(wyszydzani z różnych powodów) to ma pod górkę.
Na szczęście ja mam z górki, bo nie mam w ogóle warsztatu :)


odniesienia do filmu narzucają się same, niemal automatycznie, więc proszę nie insynuować i nie przerzucać wad własnej postawy odautorskiej na komentatora, bo to jest trochę gimnazjalne: nie ja! - to ty! - nie ja tu jestem podmiotem, tylko autor wraz ze swoją skompilowaną techniką kolażu słowno-obrazowego;
ten autokomentarz odsłania sporo, więcej niż autor przypuszcza;
mnie on razi - spekulacją daleką od naturalności i to tylko podkreśliłem, samego wiersza broniąc nawet przed własnym lapsusem autora - skoro Pan tego nie zauważa, to co Pan widzi tylko się Panu wydaje;
moje intencje są jednoznaczne - uwolnić wiersz od zbędnej sugestii że to tylko komparatystyka i zabawa insynuacyjno-skojarzeniowa;
niech broni się sam wiersz, we własnej warstwie słowno-skojarzeniowej, bez narzuconej mu sugestii odautorskiej;
sam wiersz wcale nie jest taki naiwny - naiwna jest próba jego odautorskiej obrony przez nadanie mu rangi artystycznej - ta ocena należy do czytelników, nie do autorów;
to teraz będziemy pisać komentarze do własnych dzieł?
ho!ho!

J.S
Opublikowano

Dziwna rzecz z tym wierszem, niby, a nawet na pewno zbudowany według większości chyba prawideł budowy nowoczesnego wiersza, a jednak mnie ten wiersz nie wzrusza. Co, że nie musi wzruszać! Być może. Ale mnie ten wiersz również nie zastanawia, tzn. nie bierze vel nie pochłania. Także nie musi. Ale też nie mogę powiedzieć, że jest to wiersz przekonujący, bo za bardzo, między innymi schematyczny, czyli przewidywalny, oczywiście jak dla mnie, i jak na wiersz, chociaż nie koniecznie jak na sen. Chociaż z kolei, najciekawszą rzeczą jest odwoływanie się w tym wierszu do Basi, i to nadaje temu wierszowi pewnego znaczenia, i to przydaje temu wierszowi pewnej wartości. Ale z drugiej strony patrząc, to systematyczne (acz, jak najbardziej uzasadnione wielowymiarowo) przywoływanie pożegnania z Basią, z racji tego, że jest to w pewnym sensie przebrzmiała pieśń, nasuwa pewne wątpliwości, tzn. za bardzo coś innego przypomina, a nie kojarzy się z czymś nowym. Co, że nie musi. Ale lepiej byłoby, żeby mogło. Na tej samej zresztą zasadzie, że dwie wartości mogą, a nawet powinny dawać (generować) trzecią, nową wartość, a nie więc tylko potwierdzać to, co jest, czyli siebie samych. Może dopowiem, że dwoma wartościami są np., właśnie ta zwrotka (raz za razem przestawiająca pożegnanie Basi), w połączeniu z coraz to innym wydarzeniem z poprzedzającej strofy. Chodzi po prostu o to, żeby wymowa tego wiersza wybiegała daleko poza dosłowny opis. No, i jeśli wybiega (dla mnie, jak już mówiłem, nie bardzo wybiega), to wtedy to jest (będzie) to, co ma być, żeby było tym, czym ma być.
Ale kto wie, czy ja czasami nie za dużo, tak oczekuję, jak i wymagam od tego wiersza. Wiersz w końcu ma (mieć) swoją wymowę, a co z tego, że nie koniecznie taką, jaką ja bym chciał, żeby miał. A zresztą, wiadomo to, czy wiersz ma bardziej wyrażać siebie, czy bardziej służyć, jeżeli nie komuś, to (ogólnie) czemuś. Niewykluczone, a nawet pożądane jedno z drugim. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



3xN

To już coś (zamiast 1Xa)
(1Xb)
------------
suma: ....

pozdrawiam :)

Z litości pominąłem czwarte N - narcyzm ;)

O narcyzmie już pan wspominał.
Powtarza się Pan. Ale dziękuję za, spóźnioną, bo spóźnioną, wtórną, bo wtórną, bezlitosność.
To dużo mówi o cżłowieku :)

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...