Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
(do odważnych świat należy
i dzięki odwadze człowiek
tyle zdobył co przejrzał na oczy
umysłu serca i duszy)


Człowiek gdyby tak
nie wybrał się
z motyką na Księżyc
to by jeszcze w jaskini
miał apartamenty.

Możemy się tylko
sprzeczać co do tego
czy to ryzyko większe
czy większa odwaga
więcej się opłaca.

Ale człowiek był
i jest jaskiniowcem
tylko że ucywilizowanym
właśnie motyką z którą
wybrał się na Księżyc.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Na pewno dla Ciebie, i nie tylko dla Ciebie, ale dla innych to jest wiersz, i to nawet ze wstępem. I wiem już, że dla Ciebie, i dla dziesiątki, jednej, czy nawet drugiej, w końcu z setki, czy setek (oczywiście) osób, choćby i na tym forum, ten mój wiersz (inne zresztą też) nigdy nie będzie wierszem. Dlaczego? Po pierwsze, dlatego, bo jego główną wadą jest to, że ja go napisałem, a nie kto inny. A po drugie w żadnym razie nie jest podobny do Twoich wierszy. Po trzecie oświeć mnie, dlaczego ten wiersz nie jest wierszem? Bo to, że jest to wywOd, monolog,wyrazenie swojego zdania, poglad... , potwierdza tylko zalety tego wiersza. Nawet mogę się tu powołać na f.isię, która zarzuca temu wierszowi filozofowanie vel filozowanie ględziarskie, a/i brak więc poezji. I ja z f.isią, przynajmniej częściowo się zgadzam, tzn. na pewno to jest filozofowanie, ale też na pewno, to nie jest filozofowanie ględziarskie. Tylko to jest konkretne filozofowanie na konkretny temat – sposobu ucywilizowania się człowieka – i motyka w tym wierszu symbolizuje narzędzie i pracę, ale też odwagę, przynajmniej w sięganiu niemożliwych (niebotycznych) celów, które człowiek nie bał się, tyle podjąć, co zamierzyć, i dzięki temu ludzkość osiągnęła to, co osiągnęła, a co niektórzy nazywają ucywilizowaniem się, i co w końcu jest jakimś rozwojem człowieka. A co do po poezji w wierszu, to na pewno jest to sprawa dyskusyjna, ale że w znamienitej gestii poezja jest kwestią gustu (odczuć, wrażliwości, upodobań…, za bardzo nie przystoi o tym dyskutować, bo to po prostu widać (jaki kto jest, co kto lubi). No, i na końcu dodam, że całkowicie zgadzam się ze zdaniem H.Lectera. Pozdrawiam
Opublikowano

Wijo, pozwolisz, że wezmę twój wiersz na warsztat gramatyczno-lingwistyczny.


(do odważnych świat należy
i dzięki odwadze człowiek
tyle zdobył co przejrzał na oczy
umysłu serca i duszy)

[quote]Człowiek gdyby tak
nie
wybrał się


- spójnik "gdyby" wprowadza do zdania podrzędnego warunek, który nie jest możliwy do spełnienia, ale druga część zdania musi być w trybie oznajmującym. Zaprzeczenie powoduje błąd składniowy. A nawet jeśli dopuszczalny w poezji, to na pewno niechlujny.

[quote]z motyką na Księżyc
to by jeszcze w jaskini
miał apartamenty.
- zgrzyta stylistyka: to by, co by, itp. są elementaki dialektów, choć popularne w j.polskim.

[quote]Ale człowiek był
i jest jaskiniowcem
tylko że ucywilizowanym
właśnie motyką z którą
wybrał się na Księżyc.
- a tej składni już w ząb nie rozumiem. Człowiek jest ucywilizowany dzięki motyce, z którą wybrał się na księżyc Tak, to pojumaju. Ale partykuła "właśnie", służąca do podkreślenia, odgrywa w tym zdaniu rolę przysłowiowego kwiata do kożucha. Pomijają fakt, że psuje sens zdania.


Oddaję kilka uwag w ręce autora, proszę o przemyślenie tychże, a w kwestii metaforycznej uśmiecham się przychylnie do reinterpretacji frazeologii: motyki z księżycem.
Mały Książe^^
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oswiecę Cię:)nie jest to wiersz poniewaz nie ma tutaj zadnego srodka stylisatycznego,zadnej metafory.Zero klimatu.Nic co zatrzymaloby uwagę odbiorcy.Wybranie sie z motyką na księzyc i pare przemyslen na ten temat to jeszcze za malo...Zamiast sie obrazac , prosze te rzeczy przemyslec:)pozdr.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Trochę już żyję na tym świecie i wiem, że dobro (poza /pewnymi/ dogmatami), czyli poczucie piękna (bo o tym głównie mówimy), jest pochodną wyznawanych, a właściwie uznawanych norm i wartości, co się głównie sprowadza do ludzkiego pojmowania, i ludzkiej wrażliwości. Dlatego, nie ma i nie może być dwóch takich samych (osobistych) zdań, na temat jednego wiersza, i to jest piękne. Ja proponuję jakiś wiersz, i/a komentując komentarze bronię swoich, czyli w wierszu zawartych (takim czy innym tematem, bądź przesłaniem wiersza) racji. I nikomu nie mam za złe, bądź jaką ocenę tego wiersza. Wykorzystuję tylko sytuację do przestawiania swoich poglądów, i wypowiadam je w pełni. A za zainteresowaniem się wierszem (i więc ocenę, jaka by ona nie była), bardzo dziękuję. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


- spójnik "gdyby" wprowadza do zdania podrzędnego warunek, który nie jest możliwy do spełnienia, ale druga część zdania musi być w trybie oznajmującym. Zaprzeczenie powoduje błąd składniowy. A nawet jeśli dopuszczalny w poezji, to na pewno niechlujny.

[quote]z motyką na Księżyc
to by jeszcze w jaskini
miał apartamenty.
- zgrzyta stylistyka: to by, co by, itp. są elementaki dialektów, choć popularne w j.polskim.

[quote]Ale człowiek był
i jest jaskiniowcem
tylko że ucywilizowanym
właśnie motyką z którą
wybrał się na Księżyc.
- a tej składni już w ząb nie rozumiem. Człowiek jest ucywilizowany dzięki motyce, z którą wybrał się na księżyc Tak, to pojumaju. Ale partykuła "właśnie", służąca do podkreślenia, odgrywa w tym zdaniu rolę przysłowiowego kwiata do kożucha. Pomijają fakt, że psuje sens zdania.


Oddaję kilka uwag w ręce autora, proszę o przemyślenie tychże, a w kwestii metaforycznej uśmiecham się przychylnie do reinterpretacji frazeologii: motyki z księżycem.
Mały Książe^^
Pani Moniko, te zgrzyty, i inne „takie”, które pani wymieniła świadczą tylko o autentyczności, a więc o oryginalności tego wiersza. A pani usiłuje trzema problemikami (może istotnymi dla uniwersalnej, czyli właściwie nijakiej literatury) przesłonić znaczącą wymowę tego wiersza. W ostateczności proszę te wyrażenia odbierać, może nie jako gwarę małomiasteczkową, ale jako slang pewnego zacofanego kulturalnie robotniczego środowiska. A, co do tego, co pani nie rozumie (trzecia zwrotka), czy właściwie, co tak niby trudno tylu osobom pojąć, to już gdzieś powyżej tłumaczyłem, ale powiem jeszcze raz, że motyka (z którą człowiek wybrał się na księżyc – tak powszechnie znane wyrażenie, że nawet nie trzeba używać cudzysłowu) jest symbolem i przenośnią, nie koniecznie przemyślanych zamiarów, ale, że właśnie, dzięki takim, wydawało by się bezsensownym zamiarom, również, a może przede wszystkim, człowiek już osiągnął to, co osiągnął, a co na początku wydawało się niemożliwe. A przynajmniej, to właśnie chciałem powiedzieć, ale widać, że nie do końca, tyle dobrze, co umiejętnie to powiedziałem. Pozdrawiam uprzejmie, i dziękuję za wgląd w wiersz.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oswiecę Cię:)nie jest to wiersz poniewaz nie ma tutaj zadnego srodka stylisatycznego,zadnej metafory.Zero klimatu.Nic co zatrzymaloby uwagę odbiorcy.Wybranie sie z motyką na księzyc i pare przemyslen na ten temat to jeszcze za malo...Zamiast sie obrazac , prosze te rzeczy przemyslec:)pozdr.
Już się bałem, że nie zdążę Ci odpowiedzieć, że wiersz tak szybko zostanie przesunięty, właśnie tam, gdzie już jest większość moich wierszy, ale pewnie co się odwlecze, to nie uciecze. Ale zaiste, są w tym wierszu środki stylistyczne, porównania, przenośnie, a nawet cały wiersz jest jednym wielkim porównaniem i przenośnią. Zapytaj specjalistów, jeśli nie widzisz i nie wierzysz, acz nie są to klasyczne vel proste środki stylistyczne. A nawet jeśli by takich nie było (ale na pewno są), to wcale by nie oznaczało, że nie ma wiersza; bo wiersz, i to śmiało, może, się obejść, i obchodzi się bez przepisowych środków wyrazu. A to, co Ty uważasz za parę nieistotnych przemyśleń, w gruncie rzeczy jest kluczową, a nawet przełomową sprawą bytu człowieka, bo chodzi o takie osiągnięcia, które jaskiniowca uczyniły, np. penetratorem kosmosu i DNA. Co do klimatu, to właśnie mroczny klimat czasów jaskiniowych, jest (pomimo tylu cywilizacyjnych osiągnięć) też codziennym klimatem naszych czasów. No, i ja naprawdę nie obrażam się, ani się obraziłem, ani na Ciebie, ani na tylu innych; zresztą już kilka miesięcy temu (na tym forum) obiecałem sobie, że nie dam się wyprowadzić z równowagi, choćby i każdy wiersz był kwitowany minusem. Bo każdy, jak uważa, tak krytykuje (w końcu od tego jest ten portal), ale ja chyba też mogę pozwalać sobie , przynajmniej na trochę (więcej), co często sprowadza się do mojej obrony. Ale też, nauczony pewnym doświadczeniem, staram się już, najbardziej dla innych być wyrozumiały, zwłaszcza w kwestii czyjejś twórczości. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


oswiecę Cię:)nie jest to wiersz poniewaz nie ma tutaj zadnego srodka stylisatycznego,zadnej metafory.Zero klimatu.Nic co zatrzymaloby uwagę odbiorcy.Wybranie sie z motyką na księzyc i pare przemyslen na ten temat to jeszcze za malo...Zamiast sie obrazac , prosze te rzeczy przemyslec:)pozdr.
Już się bałem, że nie zdążę Ci odpowiedzieć, że wiersz tak szybko zostanie przesunięty, właśnie tam, gdzie już jest większość moich wierszy, ale pewnie co się odwlecze, to nie uciecze. Ale zaiste, są w tym wierszu środki stylistyczne, porównania, przenośnie, a nawet cały wiersz jest jednym wielkim porównaniem i przenośnią. Zapytaj specjalistów, jeśli nie widzisz i nie wierzysz, acz nie są to klasyczne vel proste środki stylistyczne. A nawet jeśli by takich nie było (ale na pewno są), to wcale by nie oznaczało, że nie ma wiersza; bo wiersz, i to śmiało, może, się obejść, i obchodzi się bez przepisowych środków wyrazu. A to, co Ty uważasz za parę nieistotnych przemyśleń, w gruncie rzeczy jest kluczową, a nawet przełomową sprawą bytu człowieka, bo chodzi o takie osiągnięcia, które jaskiniowca uczyniły, np. penetratorem kosmosu i DNA. Co do klimatu, to właśnie mroczny klimat czasów jaskiniowych, jest (pomimo tylu cywilizacyjnych osiągnięć) też codziennym klimatem naszych czasów. No, i ja naprawdę nie obrażam się, ani się obraziłem, ani na Ciebie, ani na tylu innych; zresztą już kilka miesięcy temu (na tym forum) obiecałem sobie, że nie dam się wyprowadzić z równowagi, choćby i każdy wiersz był kwitowany minusem. Bo każdy, jak uważa, tak krytykuje (w końcu od tego jest ten portal), ale ja chyba też mogę pozwalać sobie , przynajmniej na trochę (więcej), co często sprowadza się do mojej obrony. Ale też, nauczony pewnym doświadczeniem, staram się już, najbardziej dla innych być wyrozumiały, zwłaszcza w kwestii czyjejś twórczości. Pozdrawiam.
Na cale szczescie to jest forum , kazdy moze sie wypowiedzieć.Mój minus dla Ciebie nie miałby większego znaczenia gdyby nie inne minusy.Jeśli kilka osób zwraca Ci na pewne istotne rzeczy uwagę to przemyśl to sobie.Nie wystarczy napisać kilka swoich przemyśleń i refleksji aby uznać to za wiersz.Co do środków stylistycznych , to niestety nie zauważam...pozdr.
Opublikowano

wiesz co WiJa? jeśli masz przekonanie, że jesteś 'współcześnie zaawansowany' i swe utwory zamieszczasz tutaj ku 'podziwieniu', a nie ku weryfikacji, to ja nie będę Ci stawiać szlabanów ;),
ale komentować też nie będę,
w 'ostatnim słowie mojego listu' rzeknę ino, że do wszystkich Twoich monologów aż się prosi umieszczenie w podtytule "cie choroba".... bo to są monologi 'zza kierdziołkowej miedzy' ;)

pozdrawiam, :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jeżeli moje wiersze, zresztą jak i po części komentarze, za mało mówią (żeby tylko Tobie), bo za bardzo po mojemu, po swojsku, tak właśnie oryginalnie, to niech Ci powie, dlaczego tak mówię, a nie inaczej, powiedzenie (aforyzm), z którym wczoraj się zetknąłem: „Chcesz być kimś, bądź sobą”. I f.isiu, trochę dziwne dla mnie jest to, że Ty, która jesteś jedyna w swoich wypowiedziach (wierszem i komentarzami), a więc najbardziej oryginalna, wypominasz mi niestosowność, czy małostkowość mojego stylu. Kiedy, broń Boże, ja nigdy nie uważałem, że jestem współcześnie zaawansowany, wręcz przeciwnie, ze swoim sposobem bycia i ze swoją twórczością czuję się autsajderem, i nie ma w tych moich słowach, ani grama przesady. Owszem, prezentuję w pełni siebie, ale zapewniam Cię, że nigdzie nie pcham się na salony, kosztem innych (dobrych według większości). Raczej tylko wypełniam pewną niszę w literaturze, bo uważam, że tacy jak ja, a więc i ja, też mamy swoje miejsce, a nawet prawo istnienia, nie koniecznie wszędzie, ale tu i tam, teraz i zawsze – dlaczego nie! Pozdrawiam
Opublikowano

Bernadetta1, zatem niech już tak zostanie, że każdy zostanie przy swoim, czyli przy swoich racjach i błędach. I to jest piękne, acz nikt nie jest ideałem. Chociaż jeszcze piękniej jest, kiedy osoby zgadzają się ze sobą wzajemnie, ale też nie od razu Kraków zbudowano. Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Prawo do istnienia masz od urodzenia.
Ale, jeżeli chodzi o afisz, nie pchaj się ...

Pozdrawiam.
No właśnie, dokładnie o tym samym mówiłem, acz innym słowem, bo mówiłem, że nie pcham się na salony, czyli na afisz, czyli na piedestał. W końcu tu rozmawiają literaci – nie nazywam więc siebie nawet poetą, acz czasami nim bywam, nie zaprzeczam, ale też nie mogę tego inaczej udowodnić, niż, tak, czy inaczej wyrażając siebie; tym bardziej, że to jest powszechne forum. Zatem, głównie wypełniam jakąś niszę, jakąś lukę w literaturze. I co tu jeszcze więcej powiedzieć. Najlepiej więc niech mówią o tym, jeżeli nie wszystkie, to niektóre moje wiersze. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zapewniam Cię, że wiersz broni się sam, przed dziesiątkami, jeżeli nie przed setkami osób. Nie broni się tylko przed, góra, dziesięcioma osobami, zresztą ciągle jednymi i tymi samymi, i Ty właśnie jesteś wśród tych osób, usiłujących trzymać władzę, czyli trzymać innych w ryzach (żeby się za bardzo nie wybijali) na tym forum. Dokładnie o tym mówił H.Lecter, że zacytuję jego słowa: „Zgadzam się z CD, wszelkie TWA są zawsze zwyczajowe, podskórne. Kiedy do tego dodamy zorganizowanie, wkraczamy w obszar zjawiska o wdzięcznej (i używanej już na orgu) nazwie : "Grupa Trzymająca Władzę"...
O ile TWA jest problemem tylko etycznym, to GTW, rzeczywistym złamaniem orgowej praworządności”. Cóż do tego mogę dodać, chyba tylko to, że kto ma władze, to ma rację. Pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
    • @Dagna tym się nie stresuj. Dobry psychiatra wyprowadzi cię z tego. Jeżeli nie.......to już Tworki. Bay, bay.     A tak w ogóle to po co mnie prowokujesz? Nie znamy się, za emocjonalne słowa przeprosiłem, a ty ciągle swoje. Dlaczego ?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...