Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja, też się zgadzam.

Ale, ale...

Chciałbym dodać, że są takie, które latają wybitnie, w odróżnieniu od tych, które nie latają.
I dobrze, że są takie, co nie latają - nie byłoby rosołu.

Wiersz nie trafił w mój target.Jestem syty. Inni, widzę, postrzeleni urodą dzieła, leżą pokotem.A może zmożeni głodem?

Pozdrawiam

Wiecznie Ciekawy
Te, które nie latają, też latają, tylko trochę gorzej. To tak jak z ludźmi. Z rosołem, to już zupełnie inaczej. Dzięki za czytanie. Pozdrawiam. Leszek
Opublikowano

myśl ok, formuła w moim odczuciu sztywna. jakby autor zbyt mocno naciągnął słowa na konstrukt myślowy. brakuje mi czegoś trudno uchwytnego, co ja na swój własny użytek, nazywam podkorową pieśnią. niemniej jednak w związku z istnieniem wyraźnej myśli, godzę się na autorski pomysł formalny bez szmerów ;)

Pozdrawiam :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

- z tego fragmentu bym zrezygnowała. Głód wiedzy też jest głodem, poza tym ptaki to znane głodomory. Bym dała tak:

nigdy nie są syte
są ciekawe


I stałoby się spójne z rozdziawionymi dziobami.
Bym jeszcze popracowała nad językiem wiersza, ale i tak nawet się podoba.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

- z tego fragmentu bym zrezygnowała. Głód wiedzy też jest głodem, poza tym ptaki to znane głodomory. Bym dała tak:

nigdy nie są syte
są ciekawe


I stałoby się spójne z rozdziawionymi dziobami.
Bym jeszcze popracowała nad językiem wiersza, ale i tak nawet się podoba.
Dzięki Fanaberko, pomyślę nad pomysłami, muszę się zastanowić, czy mi się to podoba. Widzę je zaganiane w poszukiwaniu jedzenia, którego wydaje się, jest w bród. Pozdrawiam. Leszek
Opublikowano

chodzę po ziemi z rozdziawionym dziobem szukając robaczka i stwierdzam, że...nie jestem ptaszkiem tylko robaczkiem!
- ale tylko wówczas, gdy nikt tego nie widzi....
pełzanie i latanie, oto los...a ptaszki? w głowie...
:)
J.S

Opublikowano

trafiony ten wiersz, a co jeszcze fajniejsze,
to że te prawdziwe ptaki nie tylko są ciekawe,
bo jak określić tą ciekawość :), ale jak dobrze
odzwierciedlają loty z ziemi :) niezaciekawe
i ćwierkają ostrzeżeniem na gwałtowne zmiany
lotów jak pogody :)

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jacku, może i z rozdziawionym dziobem, może i robaczkiem, może i pełzanie i latanie i ptaszki w głowie, ale może jednak coś więcej... Dzięki za czytanie. Pozdrawiam. Leszek
  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        ...ogólnie z humorem opisana scena, a David budzi sympatię.:)
    • Wiersz sam sobie przeczy, bo niby niema rymu, a tu nagle łup! Jest! Z Bogiem pewnie tak samo... nic to, że w galerii.  Pozdrawiam. :)
    • Bardzo ładny teks, a te wszystkie nawiązanie dodają mu tylko smaku. Pozdrawiam. 
    • @Dekaos Dondi Natura potrafi się sama obronić. Soplowy sztylet jak niespodziewany cios i to taki na amen.  Mrocznie i zimnawo. Pozdrawiam !
    • Tekst powtórkowy?     Zaczął padać śnieg. Niebanalnie przymroziło tej zimy. Pierwszy płatek spadł mu na rękę. Pomyślał sobie: wszystko jest kwestią stanu. Tak naprawdę, to zmrożona woda. Jest nieszkodliwa. No chyba, że jest jej za dużo. Na przykład na dachu. Albo na powierzchni Ziemi. Tak luzem. Tam, gdzie jej nie powinno być. Może potopić to czy tamto. Jest jeszcze para woda. Cholernie może poparzyć.    Padało i padało.    Wybrał się do lasu. Podziwiać oszronione drzewa. Uwielbiał takie widoki. Wprost szalał za nimi. I jeszcze coś lubił.     Stał pod rozłożystym świerkiem. Otaczały go też inne, bardziej potężne drzewa. Gałęzie uginały się pod białym ciężarem. Nic dziwnego. Tu jeszcze trzymał większy mróz. Promieni Słońca dochodziło niewiele. Co jakiś czas słyszał odgłosy, osuwającego się śniegu. Lubił drażnić drzewa. Nie dawać im spokoju. Szarpać malutkie zlodowaciałe gałązki. Uważał, że to nic złego. Zwykła zabawa.     Złamał nieco grubszy konar. Miał z tym trudności. Był twardy jak kamień. Ale w końcu mu się udało. To tylko zwykła, nic nie czująca, cząstka lasu. Nie musiał się przejmować. Zabawa trwała nadal.       Właśnie schylił się po odłamaną gałązkę, by ją połamać bardziej, gdy usłyszał szelest. Nie zdążył uświadomić sobie, skąd dochodził. Z góry czy z tyłu. Poczuł niesamowity ból. Coś twardego i ostrego, utknęło w jego szyi. Głęboko i dokładnie. Ogarnęła go mroźna, wilgotna ciemność.     Po chwili, był zimnym trupem, leżącym na zimnej ziemi. Jasna twarz, widniała na biało – czerwonym tle. Zawsze czuł się patriotą.     *     Śnieg stopniał zupełnie. Tak jak ostatnie sople lodu. Nie pozostał najmniejszy ślad. Zgłoszono zaginięcie. Odnaleziono go po jakimś czasie. Miał dziurę w szyi. Śledztwo nic nie wykazało. Przede wszystkim, nigdy nie odnaleziono narzędzia zbrodni.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...