Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 42
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dziękuję Jacku, widziałam te zabawy w brzuszki i itp. :)))
Miło za super,
Uśmiecham się do Was, troszkę do siebie,
czy i jak się na to zapatrywać...?

Serdecznie Jackuuu, miłego dnia!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



- "Pisty" - nie słyszałeś nigdy takiego? Przepraszam nie przewidziałam, że może być nie wszystkim znane ( myślałam, że to już bardziej znane i przyjęte
słówko w jęz. polskim)- to zapożyczenie z jęz. włoskiego lub jęz. francuskiego,
co oznacza ścieżkę, trop po śladach.
- pętelki to jedno, a nawiniętych to drugie. Może jedno z drugim, niestety, występować
razem.
-" Jak działa "mimośród szafirowych półmroków"" ? - Proszę uprzejmie poczytać komentarze,
moich znajomych miłych orgowiczów : Jacka 6 kilo i przez niego poznanej Doroty Jabłońskiej, to pomoże wyobrażeniu i odpowiedzeniu sobie samemu na to pytanie :))).
Dodam, że na swój osobisty sposób lmam sentyment do Jacka, ale ...,
no właśńie ...?
;)
Pozdrawiam
Opublikowano

ja miewam często bliskie kontakty
powiedzmy, że szóstego stopnia
z "mimośrodami szafirowych półmroków",
a wygląda to mniej więcej tak,
ławeczka nad sadzawką,
wokół sosny i brzozy białe,
pluskanie ryb,
czasem pohukiwanie sowy z oddali
i turkotanie turkawki,
na ławeczce Ballantines,
aż słodki ciepłem i nastrojem,
delikatne pasemko goryczy w gardle,
cudowności,
obok kobieta słodka, namiętna, piękna,
i ta "czarodziejka gorzałka" pulsuje w nas,
miłością,
taką miłością co pulsuje rytmami szafirowych półmroków,
nie znajdziesz tam środka,
jest ruch mimośrodowy gdzie ciało do ciała
i brzuszek do brzuszka
i udo do uda,
a usta gorące na partnerki ustach,
/miejscowi chłopi mawiają, że to właśnie pisty cudowne
co w dzieci obradzają niechcący/,

to już chyba wszystko jasne, prawda?
jacek.

Opublikowano

Eliko,
też mam do Ciebie osobisty stosunek,
sentymentalny i barwny,
jesteś dla mnie kimś ważnym,
Ty wiesz zresztą sama,
w tym zdominowanym przez PO świecie
spotkać piękną kobietę jest coraz trudniej,
a Ty jesteś, tutaj i teraz,
to jest cudowne,
zawsze mi jest bardzo miło pisać do Ciebie,
i czytać to co Ty piszesz,
z przyjemnością Cię pozdrawiam,
jacek.

Opublikowano

Dorota,
daj spokój,
ja sobie tylko tak fantazjuję,
nie znam dziewczyny która by mnie chciała,
brzydal jestem okropny,
to chociaż marzę tak pod wierszem Eliki,
na tej ławeczcę piję sam,
obok leży Lenin,
ale szafirowe półmroki przeżywam jeszcze
przed piciem,
marzyciel ze mnie a nie łotr ciemny,
jacek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i masz jasność Fly :) a my sobie z Jackiem tylko żartujemy, bo taki mały łotrzyk ze mnie i ponad wszystko lubię śmiech:))) Powodzenia w mimośrodzie szafirowych...
całuję Was gołąbeczki :)

Doroto, powiedzmy, że coś jaśnieje ... w główce się tli. Jestem wzruszona, jeszcze nie wiem jak?
Ale tak :))) też lubię i cenię sobie śmiech. Śmiech, jak radość ... Chyba nie możesz nas zostawiać
z samymi pocałunkami, mamy coś tutaj do zrobienia...

Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



i masz jasność Fly :) a my sobie z Jackiem tylko żartujemy, bo taki mały łotrzyk ze mnie i ponad wszystko lubię śmiech:))) Powodzenia w mimośrodzie szafirowych...
całuję Was gołąbeczki :)

Doroto, powiedzmy, że coś jaśnieje ... w główce się tli. Jestem wzruszona, jeszcze nie wiem jak?
Ale tak :))) też lubię i cenię sobie śmiech. Śmiech, jak radość ... Chyba nie możesz nas zostawiać
z samymi pocałunkami, mamy coś tutaj do zrobienia...

Pozdrawiam


Jacku, coś ty marzysz za często :)) Miło mi bardzo, wzruszyłeś mnie swoją wypowiedzią, nie umiem tego wyrazić. Jacuś, tajemniczy czy ekscentryk
trafiony na dobre. Ach też sobie marzę. Jacuś i co zrobimy z tą ważnością?
Uchyl nie rąbka, a więcej tajemnicy. Tak jest miło, że nie chcę pochopnością niczego zepsuć.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Dlaczego powala, czyli to znaczy, że coś psuje? Dla mnie samej "mimośród szafirowych półmroków, jest po prostu czekaniem /dlaczego czekaniem? - ze względu na mimośród,
jak ekscentryzm, a z tego i szafirowy półmrok/. I czy to dzień, czy noc, przy zapalonym świetle, jak świecy - która oznacza nie tracenie nadziei na przyjście prawdziwej miłości.
Chciałam to napisać. Do kogo to adresowane, nie tutaj mi to pisać.
Dlaczego? Myślę, że są ludzie, którzy rozumieją to dobrze, jak również to czym jest prawdziwa miłość.

Jacku, pozdrawiam serdecznie
i dziękuję za czytanie.
Opublikowano

Jacku,
mimośród - jak widać/ nie ma nic w tym złego, ani odbiegającego/ od logicznej myśli, że mimośród, można przełożyć na wiele innych dziedzin. Ekscentryzm, jak i ekscentryczność, czyli odbieganie /przeunięcie/ od ogólnie przyjętego schematu, czy też inaczej norm ogólnie przyjętych. A że tę cechę dosłownie przejmuje licentia poetica, to dlatego, że wszystko może,
to ja o tym na przekór, by roztropnie.

pozdrawiam

Opublikowano

Fly, wiersz liryczny zatrzymał mnie. Takie lubię. Niepodoba mi się tylko ta "pista". Obce słowo, jeśli już użyte, musi mieć bardzo konkretny powód. Tutaj nie widzę żadnego. Może znajdziesz jakieś dwusylabowe, polskie. Pozdrawiam. Janusz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 @Berenika97 @Berenika97 @piąteprzezdziesiąte @jan_komułzykant @Nata_Kruk Dziękuję uprzejmie za serduszka i bardzo pochlebne komentarze. Pozdrawiam Was i wszystkich czytelników.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      K.
    • @Dekaos Dondi  a potem ktoś głowę kata zetnie  
    • @Nata_Kruk musi być szalony, bo czasem jestem szalona dzięki   @Kwiatuszek dzięki
    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...