Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

www.wiersze.annet.pl/w,,12308
www.youtube.com/watch?v=1AGQzQo1HY4&feature=related





najpiękniejszy jest saddam husajn
w momenecie kiedy chwieje się
na podwiązce ze stylowej liny
i odrzuca swe stopy w bosej
kreacji wniebowstąpienia

ręką szukającą rozkazu
wskazuje na młodzieńca
w wyalienowanym tłumie

nagle
szyderczo i z wyższej instancji
młodzieniec ów
wybucha śmiechem

on wie że jeszcze nie czas
wybuchać

i wstydząc się tej chwili
jak pierwszego pocałunku

odchodzi

męczeńsko udekorowany
wzdłóż pancernych wozów

na skróty

do któregoś raju

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W którym miejscu nastąpiła ta brutalna podmiana ? :)))
Jak wygląda zamiana motywu na osobę ? :))
W którym miejscu autor oblał test z mitologii ? :)
Jaką rolę w wierszu odgrywa młodzieniec ?

Jak dla mnie - bzdury.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W którym miejscu nastąpiła ta brutalna podmiana ? :)))
Jak wygląda zamiana motywu na osobę ? :))
W którym miejscu autor oblał test z mitologii ? :)
Jaką rolę w wierszu odgrywa młodzieniec ?

Jak dla mnie - bzdury.

Offtop.
Proszę zapoznać się z wierszem Herberta. Nie chodzi w nim o młodzieńca, a o nike, której w tym tekscie brakuje. Herbert reinterpretuje znany mitologiczny motyw, bo z zimnej boginii zwycięstwa czyni kobietę zatroskaną - a raczej niepewną. Użycie Saddama i terrorysty burzy cały porządek świata mitologicznego. Nie drwijmy z kultury antycznej, bo ona nie drwi z nas.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W którym miejscu nastąpiła ta brutalna podmiana ? :)))
Jak wygląda zamiana motywu na osobę ? :))
W którym miejscu autor oblał test z mitologii ? :)
Jaką rolę w wierszu odgrywa młodzieniec ?

Jak dla mnie - bzdury.

Offtop.
Proszę zapoznać się z wierszem Herberta. Nie chodzi w nim o młodzieńca, a o nike, której w tym tekscie brakuje. Herbert reinterpretuje znany mitologiczny motyw, bo z zimnej boginii zwycięstwa czyni kobietę zatroskaną - a raczej niepewną. Użycie Saddama i terrorysty burzy cały porządek świata mitologicznego. Nie drwijmy z kultury antycznej, bo ona nie drwi z nas.

Okazuje się, że nadmiar lektur też szkodzi ;)
Zapoznałem się z wierszem Bruna i o nim rozmawiamy, bo to tekst autonomiczny i poważny- Herberta traktuję jako literackie didaskalia. Nike, owszem, w wierszu jest, w śmiechu młodzieńca -nieśmiała, niepewna, budząca się. Dlaczego musi to być kawał baby, siedzącej na czołgu, czy stołku ? ;) Porządku świata antycznego nie zburzy Herbert, Saddam, ani tym bardziej Bruno...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no to bardzo dziwne spostrzeżenie. mniej czy bardziej świadomie każdy korzysta z przeszłości. przekształca ją po prostu. to bardziej niż oczywiste. chyba, że się jest bogiem i stwarza się coś z niczego:)

pzdr:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W którym miejscu nastąpiła ta brutalna podmiana ? :)))
Jak wygląda zamiana motywu na osobę ? :))
W którym miejscu autor oblał test z mitologii ? :)
Jaką rolę w wierszu odgrywa młodzieniec ?

Jak dla mnie - bzdury.

Offtop.
Proszę zapoznać się z wierszem Herberta. Nie chodzi w nim o młodzieńca, a o nike, której w tym tekscie brakuje. Herbert reinterpretuje znany mitologiczny motyw, bo z zimnej boginii zwycięstwa czyni kobietę zatroskaną - a raczej niepewną. Użycie Saddama i terrorysty burzy cały porządek świata mitologicznego. Nie drwijmy z kultury antycznej, bo ona nie drwi z nas.


przepraszam, ale wiersz herberta juz został dziesięć tysięcy razy przemaglowany, a cała mitologia miliard razy, więc proszę mi tu nie wciskać Jedynego Prawidłowego Toku Myślenia o jednym i o drugim... :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Offtop.
Proszę zapoznać się z wierszem Herberta. Nie chodzi w nim o młodzieńca, a o nike, której w tym tekscie brakuje. Herbert reinterpretuje znany mitologiczny motyw, bo z zimnej boginii zwycięstwa czyni kobietę zatroskaną - a raczej niepewną. Użycie Saddama i terrorysty burzy cały porządek świata mitologicznego. Nie drwijmy z kultury antycznej, bo ona nie drwi z nas.

Okazuje się, że nadmiar lektur też szkodzi ;)
Zapoznałem się z wierszem Bruna i o nim rozmawiamy, bo to tekst autonomiczny i poważny- Herberta traktuję jako literackie didaskalia. Nike, owszem, w wierszu jest, w śmiechu młodzieńca -nieśmiała, niepewna, budząca się. Dlaczego musi to być kawał baby, siedzącej na czołgu, czy stołku ? ;) Porządku świata antycznego nie zburzy Herbert, Saddam, ani tym bardziej Bruno...
hehehe, ale dyskusja:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
    • @Migrena Żal mi ich wszystkich, bo są jak latarnie w złym miejscu, oświetlają cudze zagubienie, a same gasną po kawałku.   A i ci, którzy się zatrzymują, też niosą w sobie ciemność, która czasem ma kształt samotności, a czasem – tylko pustki.   W tym wszystkim najwięcej boli to, że nikt tu nie jest z natury winny, a każdy trochę poraniony.
    • Spale wszystkie  Twoje wiersze miłosne    I odświeżę pamięć    Urodzę się na nowo  Umrze każde słowo    Wraz z tobą   Bo rozpłyniesz się  Jak prostytutka we mgle    Nocą na mieście
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...