Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zranię cię lekką ręką matadora bez fleszów i mikrofonów
cicho zjem kolację w towarzystwie tępego ciała
odgryzę język i wyślę go pocztą Judaszowi

codziennie mimo wszystko idziemy do piekarni
w bezszelestnym brudzie ślizgamy się próbując przetrwać
życie toczy się serialem dla człekokształtnych
którzy genialnie operują samogłoskami

kradnę minuty zegarkom lecz nie pójdę do spowiedzi jako złodziej
wina nie umie się bawić w chowanego
kara jest sztuczna jak drzewko bożonarodzeniowe i kryzys gospodarczy
na szczęście jestem nikim wśród trupów

nawet
jeśli są kobietami niech się ślinią
jeśli wiecznymi chłopcami niech będą wściekli
wyobraźnia to kula u nogi
a ja mam ją gdzieś

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


dziękuję Doroto za czytanie:)
komentarze pod wierszami częściej bywają nie konstruktywne, a wyrażają swoją aprobatę bądź słowo "nie podoba mi się" i te opinie też są istotne. jest to najprostsza metoda na wyrażenie się po przeczytaniu tekstu i jest ok
najlepszego
r
Opublikowano
nawet
jeśli są kobietami niech się ślinią
jeśli wiecznymi chłopcami niech będą wściekli
wyobraźnia to kula u nogi
a ja mam ją gdzieś


:D


deja vu czy sen
tak mi jakoś
tupta w pamięci
ta wściekłość
zawiść kobiet
jawi się
śladem w archiwum


czy tylko?

;)

dotykasz natchnieniem, Biały Panie
:)))))
Opublikowano

Nasycony treścią, składanka refleksji o życiu, chaos, jak w głowie faceta myślącego...no i dobra, niech się ślinią, jak takie śliniaki! Tak się pięknie wyprzedałeś z maskulinizmu, że mnie wzruszyłeś Rafale! Piękny ten wiersz! Pozdrawiam, Para:)

Opublikowano

nie wiem, czy Ci to już pisałem, ale i tak napiszę :)
choćby po raz piąty - masz stajla. Twoje wiersze
stają się rozpoznawalne i mają to coś, co przyciąga.
Dobry tekst, świetnie się czyta. Nie mam właściwie uwag, poza jedną
- "wina", przeniósłbym za "złodzieja" w poprzednim wersie,
trochę efekciarski szczegół, ale moim zdaniem jeszcze lepiej zabrzmi.
Trzymam kciuki za następne, pozdrawiam.

Opublikowano

tak, jeśli chodzi o rozpoznawalność to bez dwóch zdań, najszczersza prawda :)
mnie zawsze interesują w Twoich wierszach Rafale ukryte konteksty, podteksty, nie zawsze mi się udaje je wychwycić - oczywiście cieszę się gdy znajdę jakiś przekaz niekoniecznie zbieżny z zamysłem autora. ale taka też jest prawda, że przekaz czasem jest mimowolny od zamiaru piszącego. ja myślę, że to jest cecha dobrego wiersza wyłuskać coś nie zamierzonego przez autora (coś takiego dodatkowego). kwestia interpretacji to oczywiście domena czytającego ale jakieś warunki muszą być ku temu stworzone, tak myślę. ty stwarzasz je wyśmienicie!
jak dla mnie ten wiersz jest o wzajemnym docieraniu się w związku. a nic nie ma wpływu na prawidłowy związek. są "ja i ty" i nic więcej.
pozdrawiam i powodzenia jutro życzę Rafał. Tobie i wszystkim uczestnikom wieczoru ;))))
(newsy czytam i śledzę bacznie).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


przeanalizuję szczegół, to miło że uważnie czytasz;)))
cieszę się że się rozpoznaje to moje pisanie, to dobry omen
dziękuję HAYQ za dobre słowo
pozdrawiam i najlepszego
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


staram się w możliwie najprostszych słowach opisać jakąś historię, epizod czy fragment otoczenia, a to że między wersy wtykam kij w mrowisko robię to z premedytacją, nie zawsze i wszędzie oczywiście;)))
dziękuję Krzysztof za wszystkie słowa tego komentarza:)
najlepszego
r

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...