Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tabletki przeciwbólowe

Leżała zwinięta w kłębek otulona niebieskim kocem. Była tak blada, że wyglądała na chorą. Niebieski kolor pogłębiał cienie pod oczami. Przypatrzywszy się bliżej można było zauważyć, że jej bladość wiąże się z brakiem makijażu. Królowa szarości chora na melancholię, wyglądała jak zmięty papier. Upokorzona potrzebą bliskości, wklęsła się w sobie. Czuła się jak czarnobiały telewizor z przebrzmiałymi obrazami.

Pamięta dokładnie.
Schodzili z Jaskini Niedźwiedziej w trójkę. Od czasu, gdy się poznali, trzymali się razem. Dobrze jej było w ich towarzystwie. Takiej przyjaźni zazdrościła im cała uczelnia. Po skończonych zajęciach chodzili na dalekie spacery, opowiadali o wszystkim i o niczym. Śmiali się takim śmiechem, który dźwięczał długo w uszach, szczery i radosny, niezobowiązujący. Kwitła w ich towarzystwie, dla nich! Jeden dowcipny, wesoły, drugi nadto poważny, ale oka z niej nie spuszczał, uzupełniali się jak dzban i woda. No więc schodzili z góry, droga śliska po deszczu. Najpierw obaj trzymali ją pod ramię, żeby się nie przewróciła -powiadali. Czuła się jak w imadle, wyrwała się. Dogonili i złapali ją za ręce, biegli tak, dopóki starczyło tchu. Dudnieniu kroków towarzyszyło trio śmiechu, nie mogąc chwycić oddechu poprzewracali się na wyboistą, mokrą drogę. Teraz dopiero był powód do radości. Utytłani w błocie, wyglądali jak bure niedźwiedzie. Kiedy się podnosili, jego twarz na moment zbliżyła się do jej. Bicie serca usłyszały chyba wszystkie kamienie, kamyki i smreki. Na moment spoważniała, by roześmiać się skrywając zmieszanie i wykwit rumieńca.
_ Wyglądam jak piwonia w najlepszej fazie swojego rozkwitu - przebiegło jej przez myśl.

kamienie czasem nas prześladują
są wszędzie
małe, duże, szlachetne i półszlachetne
ładne i brzydkie – ciosane i toporne

mają różne zastosowania
można puszczać kaczki
wtedy powodują lawinę

podobno kamyk to nie kamyk
to słowo rzucone w odpowiednim czasie



Pierwszy raz kochali się w jego pokoju. Drugi miał jakieś zajęcia, albo został poproszony o dyskretne usunięcie się. To co przeżyli we wzajemnym uścisku, nie da się opisać żadnym słowem. Euforia wybuchała, cichła i od nowa się zaczynało, trwali tak kilka godzin, zmieniając prześcieradła, potem ręczniki.
_ Gdzie się to w tobie mieściło? - pytał zafascynowany - nie miałem jeszcze takiej dziewczyny, fontanny. Kobieto, zrobiłabyś furorę .
Już te słowa powinny dać jej do myślenia, ale wówczas...utopiła się w jego oczach, jak głupia smarkula.

Gdy dziś zerkam w twoją twarz
Nie potrafię znaleźć siebie tam
Nie pozostał po mnie ślad
płomień zgasił przeciwności wiatr
marzenia wywiał w świat
rozmazujesz oczy pełne łez
dawno przekwitł szczęścia bez...


Brzmią w jej głowie słowa nie wiadomo czyje i skąd.

- Robaczku, dzisiaj się nie spotkamy, muszę wyjechać na cztery dni.
- Gdzie?
- Nieważne, po prostu muszę. Spotkamy się we wtorek.
*
- Halo, co jest maleńka?
-ooooo, jesteś w domu? Nie pojechałeś?
- Gdzie?
- No właśnie, gdzie? Mówiłeś, że musisz jechać.
- hmm, no tak, ale...

nocą wciąż starała się wybłagać
dotyk. myśląc o tym jak to będzie
cisza kosztuje tylko dwa oddechy
wypacane dla siebie


- Haniebne tchórzostwo- myślała- zamiast siódmego nieba doczekam siódmego krzyżyka.
Lekko pomylona anielica z wyrafinowanym humorem cierpiała fobie . W ich związku zabrakło tego trzeciego. Reżim osamotnienia jakiemu się poddała, źle wpływał na jej samopoczucie. Opierała się nachalnym umizgom podstarzałych fanów. Młodszych unikała. Ten, któremu zaufała, którego pragnęła, nie był wart jej poświęcenia. Więc w czym rzecz? Dlaczego czuje takie pieczenie w żołądku? Ścisk w krtani, brak powietrza. Pokuta była nierównomierna do czynu. Podniosła oczy patrząc w skrawek nieba niebieskiego jak jej twarz. Przez żaluzje przesiąkał ostatni promień słońca.
Drzwi do nowego świata były w zasięgu ręki. Tunel jaśniał i nagle ktoś brutalnie przerwał
słodki sen. Ciałem wstrząsnęły drgania, potem kolejne. Otworzyła oczy. Tak bardzo nie chciała.Wchodziła w tunel świetlisty z uśmiechem szczęścia i satysfakcji. Nie czuła nic, poza lekkością i czymś, czego nie można określić.

- Jest tętno- usłyszała z daleka głos pielęgniarki.
- Kobieto, coś ty narobiła...

-Doktorze, doktorze, reanimacja!
Tego już nie słyszała.

* * *

  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...


×
×
  • Dodaj nową pozycję...