Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chyba móch Zbyszku
do much to tylko hał pasuje ;)
a zresztą wsio ryba. Sorry nie czepiam się.
Dzięki za wizytę, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no właśnie, na waleta. A te bez kolców też trochę kłują
- bajerancko weszłaś Jolu (o i też na waleta? ;))
Dzięki, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no właśnie, na waleta. A te bez kolców też trochę kłują
- bajerancko weszłaś Jolu (o i też na waleta? ;))
Dzięki, pozdrawiam.
ano bajerancko, na waleta - zgodnie z upodobaniem oczywiście autora ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Jeż się zjeżył gdy usłyszał
to co rzekł mu ten ów giez
i przez zęby długo cedził
oby cię wy … pies.

Giez zaś z tonu nic nie spuścił
tylko mocniej w koński zad
wgryzł się aby krwi utoczyć
a gdy krzepła to ją jadł.

Nasyciwszy się do syta,
objedzony i opity
postanowił, że na deser
coś tam uszczknie z rudej kity.


Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no właśnie, na waleta. A te bez kolców też trochę kłują
- bajerancko weszłaś Jolu (o i też na waleta? ;))
Dzięki, pozdrawiam.
ano bajerancko, na waleta - zgodnie z upodobaniem oczywiście autora ;)
zgodnie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Jeż się zjeżył gdy usłyszał
to co rzekł mu ten ów giez
i przez zęby długo cedził
oby cię wy … pies.

Giez zaś z tonu nic nie spuścił
tylko mocniej w koński zad
wgryzł się aby krwi utoczyć
a gdy krzepła to ją jadł.

Nasyciwszy się do syta,
objedzony i opity
postanowił, że na deser
coś tam uszczknie z rudej kity.


Pozdrawiam :)
Dzięki Heniu za wiersz :))
miła niespodzianka. Wpadłem tylko na chwilę i
dzisiaj niestety nic nie zrymam, bom z podróży znużon wielce,
ale zapsa kciuki trzymam, ruda
może się przy-śni.
;)
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zagrania kota rażą nas w oczki:
Odkąd tradycję posłał do piachu
Czasem się tylko puszczą zajączki
Gdzieś na rozgrzanym blaszanym dachu ;)

Pozdrawiam.
puszcza się wiara na lewo i prawo
- dzięki za wierszyk Don Kebabbo
:)
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...